Выбрать главу

– Nie bierz ślubu z byle kim, siostro – doradził. – Wyjdź za mąż z miłości, tylko z miłości.

Ucałował ją i wsiadł na konia.

Autumn pożegnała się już z bratankami i bratanicą. Stała obok Henry'ego, gdy książę Lundy z dziećmi w otoczeniu zbrojnych wyjeżdżał z Cadby. Bracia dawno już się pożegnali.

– Nienawidzę Cromwella i jego nudnych okrągłogłowych! – rzekła cicho, kiedy jeźdźcy zniknęli za zakrętem drogi.

– Często to powtarzasz, siostrzyczko – odparł oschle brat. – Wejdźmy do środka. Jest już chłodno, a ty i mama niedługo wyjedziecie do Francji. Musisz być zdrowa w podróży.

– Byłeś kiedyś we Francji, Henry? – zapytała.

– Kilka razy – odparł. – Spodoba ci się tam. Sądzę, że mama będzie chciała spędzić zimę w Belle Fleurs nad Loarą.

– Och – westchnęła rozczarowana Autumn. – Sądziłam, że pojedziemy do Paryża.

– Nie obawiaj się, siostro. Mama będzie chciała, żebyś się zaaklimatyzowała we Francji i zaczęła mówić po francusku jak Francuzka, nabyła modną garderobę i dowiedziała się, co słychać obecnie na francuskim dworze. Jest dobrym strategiem, musi więc właściwie przygotować się do podboju. Przyda ci się majątek matki i francuscy krewni jej dziada. Mama na pewno zechce, żebyś najpierw poznała rodzinę. Zaufaj jej, ona wie, co robi. Najpóźniej za rok będziesz szczęśliwą mężatką – zapewniał siostrę Henry Lindley, biorąc ją za rękę i prowadząc do domu.

Przez cały następny tydzień padał deszcz, Autumn często myślała o Charliem, który teraz był z dziećmi w drodze na północ. Pogoda powinna okazać się pomocna, pod warunkiem że nikogo nie dopadnie gorączka. Tylko ktoś, kto bardzo się śpieszy lub jest szczególnie zdesperowany, może podróżować w taką pogodę.

Na dzień przed planowanym wyjazdem Autumn i matki do Francji przyjechał hrabia Welk i ze złością zażądał wiadomości o tym, co się stało z dziećmi jego córki. Pytał, gdzie obecnie przebywają.

Markiz Westleigh powitał rozzłoszczonego gościa w reprezentacyjnej sali swego zamku.

– Moja matka omówi z tobą tę kwestię, panie, ponieważ ja wiem niewiele poza faktem, iż moja szwagierka została zamordowana z zimną krwią przez żołnierzy sił parlamentarnych. Była tam moja najmłodsza siostra, lady Autumn, i ona powie panu, co zdarzyło się tego dnia, ale musisz być wobec niej delikatny, ponieważ jeszcze nie doszła do siebie po szoku, jakiego wtedy doznała.

Hrabia Welk był szczupłym, niewysokim mężczyzną o żółtawej karnacji. Czarny strój pogłębiał tylko wrażenie, że jest człowiekiem złośliwym. Zwrócił się do wdowy po księciu Glenkirk:

– Więc, madame!

– Mój syn i nasze wnuki byli tutaj kilka tygodni temu, ale gdzie są teraz, mój panie, nie mam zupełnie pojęcia. Powiedziałam Charlesowi, że nie chcę wiedzieć. Sądziłam, że im mniej osób wie dokąd się udają, tym bezpieczniejszy będzie on i nasze wnuki. Chyba sam to rozumiesz, panie.

– Twój syn nie może opiekować się moimi wnukami, madame! - padła pełna złości odpowiedź.

– Czyżby? Dlaczegóż to, jeśli można wiedzieć? – zapytała butnie. – Jest ich ojcem.

– Twój syn to rozpustnik i szumowina – odparł hrabia.

Jasmine roześmiała się.

– Nawet za swojej szumnej młodości Charlie nie mógł być nazwany ani rozpustnikiem, ani szumowiną. Od chwili gdy poznał twoją córkę, milordzie, kiedy zajęła miejsce w jego sercu, był jej oddany. Był lojalnym, kochającym i wiernym mężem i doskonale o tym wiesz.

– Moja córka wciąż by żyła, gdyby nie poślubiła twojego syna – odparł hrabia.

– Twoja córka spędziła najszczęśliwsze chwile swego życia z Charliem. Zmarła nie za sprawą mego syna, tylko za sprawą postępków pobożnych żołnierzy z oddziałów Parlamentu. Wpadli do jej domu i zatłukli majordomusa, a kiedy zaprotestowała, jakiś diabeł zabił ją bez słowa. Moja córka była świadkiem całego zajścia i sama pewnie zostałaby zastrzelona, gdyby nie pojawił się kapitan dowodzący tym oddziałem. Gdy to nastąpiło, żołnierz odzierał palce twojej córki z pierścieni. Takich właśnie ludzi rozpuściliście po całej Anglii, milordzie, by kradli i mordowali niewinnych ludzi!

– Stuartowie nie są niewinni – mruknął hrabia.

– Stuartowie, mimo swego królewskiego pochodzenia, są tacy sami jak my wszyscy, Johnie Lightbody. Są ludźmi i mają ludzkie wady. Karol był złym królem, ale dobrym człowiekiem. Nie wystarczyło wam zrzucenie go z tronu. Nie, musieliście zamordować pomazańca Bożego, a potem pobożnie usprawiedliwiać swoje zbrodnie. Wstyd, powinniście się wstydzić!

– Wiadomo teraz, czyje dobro leży ci na sercu, pani – rzucił ponuro hrabia Welk.

– Moje serce jest teraz w grobie w Glenkirk, tam, gdzie spoczął mój mąż, który zginął, pod Dunbar w obronie króla i kraju. Nie popieram żadnej ze stron. Mój syn, po części Stuart, również nie popierał nikogo. Co się zaś tyczy naszych wspólnych wnuków, mówiłam ci już, panie, że nie wiem, dokąd zabrał je Charlie, ale gdziekolwiek je wywiózł, zrobił to, żeby były bezpieczne. Teraz dopiero wiemy na pewno, że nazwisko uczyniłoby z nich wrogów twoich pobożnych stronników. Zważywszy, w jaki sposób zmarła mała kuzynka Charliego, księżniczka Elisabeth, rozumiem jego potrzebę ukrycia dzieci. Wasi ludzie nie dbali o księżniczkę. Zmarła z wycieńczenia, bo nie pozwoliliście odpowiednio ogrzać jej komnaty, i z głodu, bo nie karmiliście jej jak trzeba. To takiego losu chcesz dla Sabriny, Fredericka i małego Wilhelma?

– Pod opieką moją i mojej żony, lojalnych obywateli, nasze wnuki byłyby bezpieczne – rzekł.

Jasmine roześmiała się kpiąco.

– Jesteś prawdziwym głupcem wierząc w to, milordzie. Dzieci należą do ojca i z nim teraz są. Nie rób sobie wroga z mego syna, milordzie, bo pewnego dnia, a mogę ci to zagwarantować, król powróci na tron, a gdy to się stanie, będziesz szczęśliwy, że ma jeszcze choć jednego przyjaciela na dworze i na dodatek jest nim królewski kuzyn.

– Stuartowie nigdy nie odzyskają tronu Anglii – rzucił hrabia Welk.

Jasmine znów się zaśmiała.

– Ależ tak, odzyskają. Nie wiadomo tylko, ile to zajmie czasu. Postaraj się nie być na liście zdrajców, lianie.

– Pójdę z tym do sądu! – wrzasnął z wściekłością hrabia.

– Idź, milordzie. Jestem pewna, że sąd oddany Parlamentowi bardzo będzie ciekaw sprawy śmierci pewnej niewinnej kobiety, którą zamordowano, by skraść jej pierścienie. Złamano tu dwa przykazania, które są ci tak bliskie: nie zabijaj i nie kradnij. Moja córka nie jest jedynym świadkiem tej zbrodni. Sir Simon Bates był kapitanem oddziału, który napadł na Queen's Malvern. Osobiście zastrzelił żołnierza, którzy to uczynił. Nie może temu zaprzeczyć, bo pogrążyłby sam siebie. Przecież wasi bogobojni oficerowie nie kłamią. Jestem tego pewna.

– Madame, jest w pani coś zdrożnego, ale nie mogę tego ogarnąć rozumem. Gdybyś otrzymała wiadomość od syna, daj mi znać, pani.

– Niestety, drogi panie, nie będę mogła tego uczynić. Wyjeżdżam z córką do Francji. Nie mogę pozostać w Szkocji, bo wspomnienia mi na to nie pozwalają. Dom wdowy w Cadby należy oczywiście do mnie i mam zamiar tu zakończyć życie, ale na razie jestem pogrążona w żałobie. Dziadek pozostawi! mi mały domek na francuskiej prowincji. Moja córka i ja chcemy tam opłakiwać śmierć Jamesa Leslie. Mój syn, Henry, na pewno nie omieszka wysłać ci wiadomości, gdy tylko czegoś się dowie. Nie wyglądaj jej jednak zbyt szybko, mój panie, bo Charlie na pewno nie wyjawi nikomu swej kryjówki, chyba żeby dzieci znalazły się w niebezpieczeństwie – rzekła, uśmiechnęła się słodko i podała mu dłoń do ucałowania.