Выбрать главу

Autumn wiedziała, iż sądził, że kobieta nie może być na tyle sprytna, by wpaść na podobny pomysł. Za to kardynał doceniał jej inteligencję i głośno ją chwalił. Chciał nawet, żeby przyjechała na królewski dwór. Autumn przeżegnała się. Kardynał zmarł kilka miesięcy temu, a król Ludwik ku zaskoczeniu wszystkich ogłosił niespodzianie, że osobiście będzie zarządzał wszelkimi sprawami królestwa, nawet tymi, które dotąd były domeną kardynała. Ludwik był inteligentny i szybko się uczył.

Wróciła myślami do księcia. Gabriel Bainbridge był równie uparty jak ona. Musi jednak zrozumieć, że ona nie jest ładną rzeczą, która stanie się jego własnością poprzez małżeństwo. Musi zrozumieć, że jest kobietą inteligentną i lubi korzystać z dobrodziejstw swego rozumu. Ale jak miała go do tego przekonać? W końcu udała się do matki po radę. Bóg jeden wiedział, jak Jasmine radziła sobie ze swoim mężem, który był bardzo podobny do księcia Garwood. Ale matka powinna to wiedzieć.

– Powiedz mu o tym – odparła po prostu Jasmine.

– Co mam mu powiedzieć?

– Powiedz mu, że jeśli masz go poślubić, to musi zaakceptować fakt, że w małżeństwie będziecie równymi sobie partnerami. Gabriel nie jest głupcem. Ceni sobie twój rozum, choć jak ty jest uparty. Nie przyzna się do tego, jeśli nie dasz mu po temu okazji. Przestań się z nim kłócić i zacznij szczerze rozmawiać.

Postanowiła pójść za radą matki. Nie wiedziała, co innego mogłaby uczynić w tej sytuacji. Charlie niedługo miał wracać na dwór ze swoimi dwoma synami, a król zapyta pewnie, czy jego siostra wyszła za księcia Garwood. Jeśli tak się nie stanie, będzie chciał wiedzieć dlaczego.

Okazja po temu nadarzyła się wieczorem, po skończonej kolacji, kiedy nagle znaleźli się z Gabrielem w salonie. Wszyscy nieoczekiwanie wcześnie się położyli.

Autumn przełknęła ślinę i odezwała się.

– Nie chciałbyś mnie pocałować, panie? Mówisz, że chcesz się ze mną ożenić, zresztą twój wzrok zdradza, że chciałbyś mieć mnie w łożu, ale nie starałeś się jeszcze być ze mną sam na sam.

Ku własnemu zaskoczeniu zaczerwieniła się, zawstydzona własną szczerością.

Gabriel siedział rozparty w fotelu przed kominkiem. Spojrzał na nią uważnie i odezwał się:

– Chodź do mnie, Autumn.

Czyżbym była psem, którego pan wzywa do siebie? – pomyślała. Już otworzyła usta, by powiedzieć coś nieprzyjemnego, ale postanowiła je zamknąć. Zaskoczyła go, siadając mu na kolanach.

– Już jestem, panie. Co teraz? Uśmiechnął się do niej.

– Cóż to za zmiana, madame'?

– Naprawdę chcesz się ze mną żenić? – zapytała wprost.

– Tak – odparł natychmiast. Błękitne oczy wpatrywały się w nią wyczekująco. – Mówiłem już, że cię kocham. Jeszcze nigdy żadnej kobiecie tego nie powiedziałem. Skoro już mówię, to znaczy, że szczerze.

– Więc może mnie pocałujesz?

Bez chwili wahania dotknął ustami jej ust, a pocałunek sprawił, że przez chwilę nie mogła odetchnąć. Poczuła na plecach dreszcz, a sutki stwardniały jej wyraźnie.

– Czy to wystarczy, madame? - zapytał.

– Na początek, owszem – mruknęła delikatnie, dotykając pełnymi ustami jego warg. – A to się panu podoba?

– Owszem – przyznał. – Czego więc ode mnie chcesz?

– Jest jeszcze jeden warunek, który musisz spełnić, by mnie poślubić – rzekła. – Nieważne, co stanowi prawo, nie jestem i nigdy nie będę twoją własnością, Gabrielu. Jestem inteligentną kobietą. Nie jestem nieskromna, choć wiem, że mężczyźni nie lubią mądrych kobiet. Wiem, że ty będziesz rządził ziemią, a ja domem w Garwood. Jednak pewne decyzje będziemy musieli podejmować wspólnie. Czy obiecujesz wysłuchać moich opinii w takich kwestiach? A jeśli okaże się, że mam rację, to czy ją uznasz, czy ambicja nie pozwoli ci słuchać zdrowego rozsądku? Ja tobie obiecam to samo. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale jeśli się na to zgodzisz, wyznaczymy jeszcze dziś datę ślubu. Jeśli dasz mi słowo, przyjmę je za dobrą monetę, bo wiem, że jesteś człowiekiem honoru.

Zastanawiał się przez chwilę, a potem odezwał się do niej:

– Jestem zazdrośnikiem. Musisz coś wiedzieć. Rozumiem i akceptuję to, że kochałaś swego pierwszego męża, ale czy naprawdę jesteś kobietą cnotliwą? Wiem, co zrobił król Ludwik. Wiem, że nie zostałaś jego kochanicą z własnej woli. Rozumiem też, choć nie było mi łatwo to pojąć, dlaczego chciałaś zostać kochanką Karola. Pozostaje jednak pytanie, czy będziesz mi wierna? Nie zniósłbym tego, gdybyś znów szafowała swoim ciałem, by osiągnąć założony cel.

W pierwszej chwili była naprawdę urażona jego słowami, ale potem zrozumiała, że miał prawo zadać jej takie pytania.

– Kiedy za ciebie wyjdę, Gabrielu Bainbridge, będę ci wierna – zapewniła go spokojnie. – Nigdy nikt nie stanie między nami, jeśli tylko potrafisz zapomnieć o mojej przeszłości.

– Mogę! – zapewnił ją i znów pocałował.

Tym razem Autumn rozluźniła mięśnie i uległa, pozwalając, by głodne usta mężczyzny wpiły się w jej miękkie wargi. Objęła go rękoma, palce zatopiła w jasnych, gęstych włosach.

– Kocham cię! – szepnął, a gorący oddech owiał jej ucho.

– A ja postaram się pokochać ciebie – obiecała. – Cokolwiek jednak się stanie, na pewno będę cię szanować i pozostanę ci wierna, Gabrielu.

– O Boże, Autumn, jak ja cię pragnę! – jęknął i wielką dłonią zaczął pieścić jej krągłe piersi.

Westchnęła, nie kryjąc, że sprawia jej to przyjemność, a mimo to powiedziała:

– Jeszcze nie, Gabrielu. Proszę, poczekaj jeszcze. Teraz on westchnął głośno, bo czuł się jak młody chłopak z pierwszą kobietą. Niechętnie zgodził się.

– Wtedy, gdy uznasz, że już pora, kochana. Dobrze?

– Tak – odparła, wiedząc, jak bardzo się dla niej poświęcał. Może naprawdę mnie kocha, zastanawiała się i w jej sercu zaczynało kiełkować ziarno szczęścia. Czy to możliwe, by znów kogoś pokochała? Może Bóg jej wcale nie pokarał.

Datę ślubu ustalili na pierwszego grudnia. Kiedy Jasmine o tym usłyszała, zaprotestowała, że to za szybko, że nie wystarczy czasu na przygotowania, ale Autumn była niezłomna. Gabriel poparł jej decyzję.

– Dlaczego tak szybko? – zapytała. – Nie zdążymy przygotować nawet odpowiedniej na taką okazję sukni.

– Mamo, mam trzydzieści lat i to moje drugie małżeństwo. Po drodze przeżyłam dwa niezbyt chwalebne związki. Chcę żeby ślub był skromny, tylko w gronie rodzinnym. Zaprosimy Henry'ego i Rosamundę, ale nie dalszą, liczną rodzinę. Będą Charlie i moi dwaj bratankowie, a poza tym Rohana, Toramalli i Fergus. Gabriel nie ma nikogo. Chcę, żeby byli z nami tylko ci, których naprawdę kocham, a nie cała, wielka rodzina. Zgódź się na to, proszę. Kiedy Charlie wróci na dwór, powie królowi, że jego życzenie się spełniło.

– Czy to dlatego przyśpieszyliście datę ślubu? Dla zachcianki króla? Czy Charlie nie może mu powiedzieć, że Gabriel ożeni się na wiosnę, a wtedy moglibyśmy urządzić wielkie przyjęcie i zaprosić całą rodzinę i króla. Tyle nazwisk jest związanych z naszym rodem: Blackthorn, Burk, Edwards, Southwood, Gordon, Lindley, Leigh, O'Flaherty i Leslie. Gdyby zaprosić wszystkich, przyjęcie byłoby naprawdę wspaniałe!

Autumn dostrzegła w oczach matki nadzieję. Ujęła jej dłonie i spojrzała głęboko w turkusowe oczy.

– Mamo, możesz zorganizować to przyjęcie, kiedy tylko zechcesz. Nie potrzebujesz wesela jako powodu, żeby zebrać w jednym miejscu całą rodzinę. Gabriel i ja zdecydowaliśmy, że chcemy się pobrać pierwszego grudnia. Proszę, mamo, uszanuj naszą decyzję.