Выбрать главу

Oddalono go. Rozmowa została zakończona. Ujął dłonią w rękawicy jej upierścienione palce i jak nakazywał obyczaj, ucałował.

– Dziękuję za rozmowę, madame. Zegnam – rzekł.

– Żegnam, milordzie. Przekaż pozdrowienia żonie – odezwała się Jasmine, odwróciła się i wyszła.

Hrabia Welk zwrócił się do markiza Westleigh:

– Twoja matka jest niezwykłą kobietą, milordzie. Henry powstrzymał uśmiech.

– To prawda – odparł jak najbardziej poważnie.

– Prześlij mi wieści, kiedy jakieś nadejdą.

– Gdy tylko otrzymam jakieś wiadomości od brata, na pewno cię powiadomię, panie – odparł natychmiast markiz. Oczywiście nie zamierzał dotrzymać słowa, ale musiał okazać współczucie i chęć współdziałania. Miał na względzie własną rodzinę, ale przecież nie mógł zdradzić brata. Matka nie myliła się co do hrabiego Welk. Nie miał dość władzy ani pieniędzy, nie miał również wpływowych znajomych, którzy mogliby zająć się jego sprawą. Mimo to Henry Lindley nie chciał robić sobie z niego wroga. Uprzejmie i z uśmiechem pożegnał hrabiego i patrzył, jak jego gość odjeżdża.

– Jesteś sprytny – odezwała się do niego siostra, wstając z fotela przed kominkiem, gdzie siedziała przez cały czas wizyty hrabiego. – Mama jest przebiegła i dumna, ale pozwala jej na to powiązanie z rodziną królewską, ale ty, Henry, jesteś sprytny w inny sposób. Ojciec Bess chyba naprawdę sądzi, że powiadomisz go, kiedy tylko otrzymasz jakieś wieści od Charliego. Po rozmowie z tobą bardzo się uspokoił – zaśmiała się.

Henry uśmiechnął się pod nosem.

– Nie ma sensu robić sobie wrogów. To mi niepotrzebne – rzekł. – Teraz Welk wróci do żony z rozsądnym wyjaśnieniem, dlaczego nie udało mu się zabrać dzieci Charliego. Ten człowiek to głupiec, jeśli sądził, że Charlie mógłby w jakichkolwiek okolicznościach powierzyć mu swoje dzieci. – Wzruszył ramionami. – A gdzie jest mama?

– W domu, dogląda pakowania kufrów. Niektóre rzeczy pozostawi tutaj. Zdaje się, że teraz to jest jej dom w Anglii. Opowiedz mi o Belle Fleurs, Henry. Myłeś tam kiedyś, wiem, że byłeś. Jest duży? Ładny?

zapytała Autumn.

– Tak, mama zabrała nas tam, kiedy byliśmy dziećmi – odparł. – Chciała wtedy uniknąć małżeństwa z twoim ojcem. Rozzłościło ją, że król i królowa nalegają na ten ślub. Nie wiedziała wtedy, jak bardzo ją kochał, ukryła nas więc do czasu, gdy pewnego dnia nas odnalazł. – Markiz Westleigh uśmiechnął się na to wspomnienie. – Miałem wtedy niespełna siedem lat, India osiem, Fortune pięć, a Charlie był jeszcze w pieluchach. To było dawno temu, a wydaje się jakby zaledwie wczoraj – zaśmiał się. – Ależ się tam bawiliśmy! Mama pozwalała nam na wszystko. Biegaliśmy, gdzie chcieliśmy, prawie zapomnieliśmy ojczystego języka. Potem przyjechała nasza babka z wiadomością o śmierci pradziada. Tuż za nią pojawił się twój ojciec, którego szybko zaczęliśmy nazywać tatą. Zresztą naprawdę nim był, a my bardzo chcieliśmy znów mieć ojca. Belle Fleurs jest niewielką, ale elegancką posiadłością. Pamiętam, że były tam piękne ogrody. Leży niedaleko Archambault, które, jak wiesz, jest własnością naszych francuskich krewnych. Zdaje się, że mama nie była tam od trzydziestu lat, ale wiem, że utrzymała służbę, by dbano o dom. Podobno India wybrała się tam zeszłego lata z rodziną, a Charlie zabrał tam Bess na miodowy miesiąc. Niestety, od lat rodzina nie gościła w tym domu na dłużej. Podejrzewam, że na razie Belle Fleurs będzie twoim domem.

– Wrócę do Anglii i Szkocji, kiedy król wróci na tron – odparła Autumn.

– Może wyjdziesz za mąż za Francuza – odparł brat. – Zresztą, niezależnie od tego, co mówią mama i Charlie, upłynie wiele lat i wiele trzeba będzie poświęcić, by obalić mistrza Cromwella i przywrócić na tron Karola II.

– Ale większość ludzi nienawidzi świętoszkowatego Cromwella i jego sługusów – oburzyła się Autumn.

– Ludzie sami w sobie, moja droga siostro, nie mają siły sprawczej, niezależnie od tego, co twierdzą na ten temat politycy. Ludzie robią to, do czego się ich przekona, i co wydaje im się słuszne. Władza to najsilniejszy z afrodyzjaków. Niewielu może się oprzeć takiej pokusie. Dawniej największą władzę miała rada królewska. Dziś Anglią rządzi Parlament. Ludziom jeszcze nie znudził się mistrz Cromwell i jego stronnicy. Jedź do Francji, droga siostro i tam urządzaj swoje życie. Pomyśl, jaka cudowna czeka cię przygoda! Nie obawiaj się zmian.

– Ale co się stanie z tobą, Henry, i innymi? – zastanawiała się na głos, myśląc przede wszystkim o rodzeństwie i ich rodzinach.

W Ulsterze nasi bracia będą bronili swoich ludzi przed Cromwellem. Fortune i Kieran z rodziną są bezpieczni w Maryland. Charlie przyłączy się do króla. Patrick na pewno tego nie zrobi. Tego jestem pewien. Sądzę, że raczej skupi wszystkich swoich ludzi do obrony Glenkirk. India i Oxton, tak jak ja, pozostaną w swoim majątku i będą starali się pozostać neutralni. Zrobią wszystko, co w ich mocy, by bronić majątku i rodziny. Nie należymy do wpływowych rodów i jeśli dopisze nam szczęście, przetrwamy tę burzę bez uszczerbku. A ty, droga moja, pojedziesz z mamą do Francji i znajdziesz tam prawdziwą miłość i szczęście.

Nagle Autumn zaczęła płakać, opierając się o czarny kaftan brata.

– Lepiej mi było w dawnych czasach, kiedy wszyscy byliśmy razem i nikt nie walczył na wojnie, nikt się nie bał – szlochała.

Henry Lindley, markiz Westleigh, westchnął cicho i pogłaskał siostrę po mahoniowych włosach.

– Mnie też, Autumn – rzekł smutno. – Mnie też.

ROZDZIAŁ 3

Sir Simon Bates jechał samotnie szutrową drogą wiodącą do Cadby. Kilka dni po niefortunnym wypadku, w którym zginęła księżna Lundy, powrócił do Queen's Malvern, by sprawdzić, czy Autumn nic się nie stało. Piękna młoda dziewczyna wzruszyła go do głębi i wciąż nie mógł się nadziwić, że zdobyła się na odwagę, by zabić żołnierza, który zastrzelił lady Stuart. Jednak w Queen's Malvern nie było jej rodziny. Pozostała jedynie służba i piękne konie księcia, skubiące trawę na pastwisku.

– Lady Autumn udała się na spotkanie ze swoją matką, księżną Glenkirk – poinformował sir Simona Becket najbardziej uprzejmym tonem, na jaki potrafił się zdobyć, i podszedł do drzwi, by je zamknąć.

Sir Simon postawił w progu stopę w ciężkim bucie i rzekł:

– A dokąd się udała?

– Nie jestem pewien, sir – odparł Becket.

– Na pewno wiesz. Musisz wiedzieć. A gdzie jest pan i jego dzieci? – Simon Bates czuł, że zaczyna ogarniać go wściekłość na służącego, który próbuje go zbyć. Jest przecież przedstawicielem władzy.

– Księżna Glenkirk może obecnie przebywać u najstarszego z synów, markiza Westleigh, albo u najstarszej córki, hrabiny Oxton. Służbę poinformowano jedynie, że lady Autumn wyjeżdża spotkać się z matką. Co się zaś tyczy mego pana i jego dzieci, nie mam pojęcia, dokąd się udali. Książę postanowił nikomu nie mówić, ponieważ uważał, że pański atak na jego dom i zamordowanie jej książęcej mości było spowodowane jego powiązaniami rodzinnymi z dworem królewskim. Gdyby pan mógł odsunąć nogę… – urwał Becket i spojrzał prosto w ciemne oczy sir Simona.

– Który z majątków jest bliżej? Cadby czy Oxton? – nalegał sir Simon.