– Dom jest piękny, ale niewielki.
– Nie, to dom dla kochanków lub niewielkiej rodziny. Mój kuzyn ma wielki pałac w Archambault. Później cię tam zabiorę – obiecała Jasmine.
Rozpakowali się i w ciągu następnych kilku dni Autumn była zajęta przystosowaniem swego pokoju do własnych upodobań. Z okna rozciągał się widok na jezioro. Autumn siadała na kanapie pod oknem i wyglądała przez witrażowe szybki. Czasem je otwierała, by napawać się zapachem żyznej, francuskiej ziemi. Umeblowanie pokoju było proste i składało się z kilku starych, ale dobrze utrzymanych sprzętów w jasnego dębu.
Łóżko było duże i miało wysokie, rzeźbione motywami roślinnymi wezgłowie i dwa solidne słupy podtrzymujące baldachim. Może nie było tak wielkie, jak łoże mamy, ale w zupełności wystarczające. W pokoju stała też duża, dębowa szafa, w której Lily powiesiła jej suknie. Pozostałe rzeczy włożyła do ciężkiej dębowej bieliźniarki. Po jednej stronie łóżka ustawiono stolik, a naprzeciw znajdował się kominek z rzeźbionymi w kamieniu postaciami aniołków.
Zasłony baldachimu, zawieszone na mosiężnych kółkach, uszyto z różowego aksamitu. Poduszka ułożona na kanapie pod oknem miała kolor naturalnego lnu i wyszyto na niej różowe kwiaty. Za oknem dostrzec można było ogromną okiennicę, która miała za zadanie nie wpuszczać chłodnego powietrza do pokoju, ale można je było też zasłonić zasłonami z lnu i aksamitu. Pod łóżko wsunięto posłanie z grubego materaca dla Lily, a na nocnym stoliku stał świecznik. Po obu stronach marmurowej półki nad kominkiem stały małe, kwadratowe porcelanowe naczynia zawierające mieszankę aromatycznych ziół, których zapach rozchodził się po całym pokoju. Mimo dotychczasowych obaw związanych z życiem w tak odosobnionym, niewielkim domu, Autumn polubiła swój pokój i całe Belle Fleurs.
Adali, z pomocą Guillaume'a, najął nowych służących do zamku. Pascaline pozostała kucharką, ale potrzebne jej były dwie dziewczyny do pomocy oraz chłopak do szorowania garnków i ostrzenia noży. Zatrudniono również praczkę, trzy pomocnice dla niej, trzy pokojówki i trzech lokajów. Przyjęto dwóch ludzi do stajni. Ogrodnik i pół tuzina jego pomocników już pracowali w ogrodzie, zadbali o rośliny i oczyścili podjazd z gałęzi i samosiejek. Guillaume doglądał prac poza domem, a Adali kontrolował służbę w domu. Red Hugh i Fergus odpowiadali za polowania, bezpieczeństwo księżnej oraz jej córki. W ciągu dwóch tygodni praca w całym domu przebiegała gładko, a Autumn i jej matka miały wszelkie niezbędne wygody.
Pewnego dnia, na początku grudnia pod zamek podjechał dystyngowany dżentelmen. Zsiadł z konia na podwórzu, podał wodze jednemu ze stajennych i wszedł do domu. Adali podszedł do niego natychmiast.
– Monsieur le comte, serdecznie witamy w Belle Fleurs. Powiem mojej pani o pańskim przybyciu. Proszę przejść do salonu. Marc, wino dla pana!
Wprowadził gościa do salonu i pośpieszył sprowadzić swoją panią.
– Philippe! - zawołała, wchodząc do pokoju z otwartymi ramionami i powitalnym uśmiechem na ustach.
– Cousine, nie zmieniłaś się ani odrobinę przez te wszystkie lata, kiedy się nie widzieliśmy – rzucił grzecznie i ucałował ją w oba policzki.
– Kłamczuch! – roześmiała się.
– Tak mi przykro z powodu śmierci twego męża.
– A mnie z powodu śmierci Marie Louise – odparła. – Chodź, Philippe, usiądź przy ogniu. Zimno dziś. Pewnie przemarzłeś, jadąc tu konno.
Gdy usiedli obok siebie, mężczyzna odezwał się:
– Z pewnością przybyłaś do Francji, by uciec przed Cromwellem i purytanami.
– Nie wyobrażasz sobie nawet, Philippe, jak tam się zrobiło strasznie – rzekła i opowiedziała o tym, jak posępna zrobiła się Anglia pod rządami Cromwella. – Sama jakoś bym to wytrzymała, ale dla Autumn to było nie do zniesienia. Nie ma już śmietanki towarzyskiej, jaką kiedyś znałeś, Philippe. Przybyłam do Francji, by w spokoju odbyć żałobę po mężu, by uciec ze smutnej Anglii, ale, co najważniejsze, by znaleźć odpowiedniego męża dla mojej najmłodszej córki. Ma dziewiętnaście lat i prawdopodobnie jest najpiękniejszą z moich córek. W Szkocji nie poznała nikogo dla niej odpowiedniego, a w Anglii dziś tym trudniej kogoś znaleźć. Dlatego właśnie przyjechałam do Belle Fleurs. Skinął głową ze zrozumieniem, a ona dodała:
– We Francji w ciągu ostatnich kilku lat było dość niespokojnie, Jasmine. Król ledwie odrósł od ziemi, gdy zmarł jego ojciec. Parlament mianował królową regentką, ale wynikły z tego same kłopoty. Anna nie jest głupia. Wspiera się swoim doradcą, kardynałem, ale książęta krwi nienawidzą go i są zawistni. Cieszę się, że wpłynęliście do Nantes. Gdybyście zeszli ze statku w Calais, może nigdy nie dotarlibyście do Belle Fleurs. W naszym rejonie na szczęście niewiele było walk, ale reszta kraju wrze od konfliktów.
– Naprawdę jest aż tak źle, Philippe? Niewiele z tego dotarło do Glenkirk, a w Anglii rozmawia się głównie o zamordowaniu króla i nadziei na przywrócenie w kraju monarchii.
– Naprawdę jest aż tak źle – odparł. – W styczniu zeszłego roku królowa matka kazała aresztować księcia de Conde, księcia Conti i księcia de Longueville. Potem musiała zająć się Normandią i Burgundią. Wyjechała z Paryża, zostawiając go pod rządami kardynała i udała się do Guyenne, by odzyskać lojalność tamtejszych możnowładców. Co do Gastona z Orleans, nigdy nic nie wiadomo, ale jest w końcu jej szwagrem. Niestety, nigdy nie pogodził się z faktem, iż Ludwik XIII uczynił regentką swoją żonę, a nie jego.
– Sądziłam, że Kondeusz pozostanie lojalny – odezwała się Jasmine.
– Zajmują go głównie polowania z psami – rzekł jej kuzyn. – Największym wichrzycielem jest Jean Paul de Gondi, arcybiskup Corinth i Paryża. Jeśli tylko pojawią się plany zdrady, możesz mieć pewność, że jest w nie zamieszany Gondi. Mimo swej pobożności na pokaz, to człek podstępny i ambitny. Święcie wierzy, że królowa matka, ze względu na swoją płeć, nie nadaje się do sprawowania władzy regenta. To on jest odpowiedzialny za rozłam pomiędzy kardynałem i Anną Austriaczką. Namawia do zdrady Gastona d'Orleans, a kardynał stara się przekonać księcia de Bouillon i jego brata, marszałka Turenne, by byli wierni królowej matce. Marszałek odniósł sukces w sierpniowej kampanii w Szampanii. Kardynał wiedział, że jeśli Turenne opowie się za królową, to swoimi nowymi zwycięstwami przysporzy wielu zwolenników młodemu królowi. Turenne jednak odmówił mu poparcia, a wtedy kardynał zrobił co się dało, by następna bitwa wiele go kosztowała. Tak więc Turenne jeszcze tej jesieni został pokonany pod Rethel. Teraz obie frakcje, jedna pod dowództwem Gondiego, złożona z paryskich mieszczan, dołączyły do zbuntowanych książąt. Bóg jeden wie, co się teraz wydarzy, ma cousine. Nie jestem pewien, czy przyjeżdżając do Francji, nie trafiłaś z deszczu pod rynnę.
– Kiedy król przejmie władzę? – zapytała Jasmine.
– W przyszłym roku we wrześniu, tuż po swych trzynastych urodzinach. Tak postanowił jego ojciec. Szczerze mówiąc, chérie, gdyby regencja potrwała dłużej, poważnie obawiałbym się o życie młodego Ludwika. Ludzie, którzy sprzeciwiają się kardynałowi Mazarin, kierują się wyłącznie własnym interesem – rzekł Philippe de Saville i poklepał dłoń Jasmine. – Obecnie, moja droga, nie macie czego szukać w Paryżu. Na szczęście tutaj życie prawie się nie zmieniło. – Zaśmiał się. – Żaden prawdziwy francuski patriota nie sprowadzi wojny w obszar kraju, w którym są winnice, ma cousine. Najważniejsze są dobre zbiory. Zaśmiała się, ale po chwili spoważniała.