Выбрать главу

– Nie wystarczy wykrochmalony batyst, przynajmniej na część z nich? – zapytała Jasmine.

– Jeśli madame la duchese postanowi poskąpić… – rzekł z niechęcią krawiec, uniósł znacząco brew i wzruszył kościstymi ramionami.

Jasmine roześmiała się, zupełnie niespeszona reakcją krawca.

– Zgadzam się na sto jedwabnych halek dla mojej córki, monsieur Reynaud, ale dodatkowe dwadzieścia pięć trzeba uszyć z batystu. Latem jest w nich chłodniej. Oczywiście nie będzie wkładała ich na bale i przyjęcia, ale rano lub po południu, rozumie pan.

– Ależ oczywiście, madame la duchese – rzekł krawiec z uśmiechem. – Madame ma oczywiście rację. Pogratulować wyczucia mody.

– Raczej gratuluje jej pełnej sakiewki – mruknęła madame St. Omer. – Jak to się stało, że nie zauważyłyśmy, że Reynaud jest takim strasznym snobem? Ale jest najlepszym krawcem we Francji, nawet w Paryżu nie ma lepszego. Co gorsza, on doskonale o tym wie, mała bestia.

– Och ciszej, siostro, bo cię usłyszy – szepnęła do niej nerwowo madame de Belfort. – Wiesz, jaki on jest. Jeśli go obrazisz, nie uszyje strojów dla Autumn, a jakie bez tego ma szanse znaleźć męża?

– Zdążył pan już obejrzeć materiały? – zapytała księżna Glenkirk.

– Madame, nigdy w życiu nie widziałem tkanin takiej doskonałej jakości! – krzyczał z zachwytu krawiec. – Te aksamity! Te brokaty! A jedwabie! Srebrne i złote! A te wstążki i koronki, madame\ Gdzie, na Boga, kupiła pani takie wspaniałe materiały?

– Pozostawiła je tu moja babka wiele lat temu – rzekła Jasmine. – Od dawna leżą schowane w skrzyniach, monsieur.

– To niemożliwe! Nie mają zapachu stęchlizny, ani śladu pleśni! – wykrzyknął krawiec.

– Skrzynie wykonano z drewna cedrowego i wyłożono wewnątrz miedzianą blachą – wyjaśniła Jasmine.

– Niezwykłe! – zachwycał się krawiec i już po chwili wrócił do pracy. – Michel, moja miara, s'il vous plait. - Jeśli mamy skończyć to wszystko w niedorzecznie krótkim czasie, jaki nam dała madame St. Omer, musimy zacząć już dzisiaj. Sam zdejmę miarę z mademoiselle.

Autumn stała spokojnie na niewielkim stołku, a krawiec sprawnie zdejmował z niej miarę, ostrym tonem podawał liczby swojej pomocnicy, która pośpiesznie zapisywała i powtarzała je na głos, by upewnić się, że nie popełniła pomyłki. Każdy błąd mógł okazać się zabójczy dla strojów, które miały wkrótce zostać przygotowane. Kiedy zakończono pomiary i wszystko odnotowano, krawiec znów się odezwał:

– Jakie kolory są preferowane?

– Sądzę, że moja córka… – zaczęła Jasmine, ale mężczyzna szybko jej przerwał.

– Madame la duchese, mówię do osoby, która będzie nosiła te suknie – rzucił ostro. – Jeśli mademoiselle nie będzie się dobrze w nich czuła, nie zaprezentuje się dobrze dżentelmenom. N'est – ce pas? – Odwrócił się od matki i odezwał do Autumn: – Proszę mi powiedzieć, jakie kolory lubi pani najbardziej.

Autumn zastanawiała się przez chwilę, a potem odpowiedziała:

– Mam ciemne włosy, a skórę jasną. Lubię głębokie, czyste kolory. Szmaragd, turkus, niebieski, lila i głęboki fiolet oraz czerwień rubinu. Takie kolory pasują do mojej urody, monsieur Reynaud. Ostatnio są modne proste dekolty, ale moje mają być tak głębokie jak się da i żadnych skromnych osłon na dekolt w sukniach wieczorowych. Halki mają być z koronką, koszule też. Żadnych sznurowanych gorsetów, rozumie pan?

Krawiec uśmiechnął się zaskoczony, ale wyglądało na to, że jest zadowolony z odpowiedzi.

– Mademoiselle ma absolutną rację – zgodził się.

– Sacré bleu! – wykrzyknęła zaskoczona madame St. Omer. – Jeśli uszyje jej zbyt głębokie dekolty, jej reputacja będzie przesądzona, jak tylko przekroczy próg sali balowej – powiedziała z obawą madame de Belfort.

– Mademoiselle sama będzie wyznaczała najnowsze trendy mody – rzucił z aprobatą monsieur Reynaud.

– Jej uroda jest doskonała i moje suknie będą doskonałe! Za dwa dni pierwsza przymiarka, madame - odezwał się do księżnej Glenkirk. – Zgadza się pani?

– Polegam na pańskiej opinii, monsieur Reynaud – odparła z uśmiechem Jasmine. – Oddajemy się całkowicie w pańskie ręce.

Krawiec skłonił się.

– Nie zawiodę pani, madame – rzucił uroczyście. – Jeszcze dziś moi ludzie przyjdą po materiały. Zabierzemy wszystkie, bo jeszcze nie wiadomo, co będziemy szyć, dobrze?

Księżna skinęła głową.

– Oczywiście. Wszystkie są pomierzone i policzone. Adali, odprowadź pana i jego pomocnice do wyjścia i dopilnuj, by materiały były gotowe, kiedy po nie przyjdą.

– Tak, księżno – odparł Adali i ruszył przed krawcem w stronę drzwi wyjściowych.

– Ha! – wykrzyknęła madame St. Omer, bardzo zadowolona. – To trudny człowiek, cousine, ale Autumn mu się spodobała i na pewno dla niej da z siebie wszystko. – Potem zwróciła się do panny. – Spryciara z ciebie – zaśmiała się. – Nie rumieniłaś się i nie udawałaś jeune fille. Gdybyś tak się zachowała, uszyłby ci proste suknie. Teraz przejdzie sam siebie, żebyś była podczas uroczystości świątecznych w Archambault najlepiej odzianą kobietą! Na pewno znajdziesz sobie wspaniałego, bogatego męża, a monsieur Reynaud będzie twierdził, że to jego zasługa – chichotała. – Będzie ci przyjazny do końca życia!

– Jeśli nie spodoba mi się to, co uszyje, nie omieszkam mu o tym powiedzieć – odezwała się Autumn. – Tak jak moje siostry, jestem wybredna, jeśli chodzi o stroje.

– Musisz osłodzić mu krytykę pochwałami – zasugerowała madame St. Omer. – W ten sposób go nie obrazisz, a uwierz mi, ma petite, że twoja garderoba ma tu wielkie znaczenie. My, Francuzi, jesteśmy rozkochani w modzie, a ten człowieczek jest artystą w swoim fachu.

Dwa dni później Belle Fleurs ożywiła wizyta krawca i jego pomocnic. Przybyli na przymiarkę. Lily pomagała swojej pani włożyć dziesięć jedwabnych halek, a potem nałożyć na nie dół pierwszej sukni.

– Coś jest nie tak – rzucił strapiony krawiec. W zamyśleniu skubał brodę. – Pourquoi? Pourquoi?

– Lily, weź tę spódnicę i podaj mi jedną z tych – Autumn wskazała na batystową halkę. – Dobrze, teraz nałóż ją na wierzch, a na nią spódnicę. – Spojrzała na Reynauda. – Co pan o tym sądzi? – zapytała.

Skinął z zadowoleniem.

– Znacznie lepiej, mademoiselle. Ma pani naturalne wyczucie mody. Zdejmiemy jeszcze jedną jedwabną halkę i będzie idealnie.

Lily sięgnęła pod spódnicę swojej pani i rozwiązała sznureczki jednej z halek, opuściła ją w dół i pomogła Autumn z niej wyjść.

– Doskonale! – zakrzyknął krawiec, klaszcząc w dłonie. Odwrócił się do księżnej i madame St. Omer. – Mesdames?

– Doskonale, monsieur Reynaud – usłyszał odpowiedź, a Autumn mrugnęła porozumiewawczo do matki.

Potem zmierzono pięć kolejnych spódnic, a po nich gorsy sukien, co było już znacznie trudniejsze. Autumn uparła się, by góra i dół sukni były tego samego koloru.