– Tak – odparła stanowczo. – Proszę przestać. Jestem zaręczona i niedługo wyjdę za mąż. Proszę wziąć pod uwagę, że Leslie z Glenkirk to ludzie honoru.
– Jesteś bardzo piękna – odparł.
– Mówiono mi to wiele razy – odparła.
– Dlaczego wychodzisz za mąż za tego Francuza? – zapytał, pchając ją w narożnik pokoju.
– Ponieważ go kocham, a w Szkocji, gdzie spędziłam większość życia, nie ma nikogo, kogo bym kochała. Był pan kiedyś zakochany, milordzie? Obawiam się, że tego uczucia nie da się opisać słowami. Moja najstarsza siostra zakochała się w mężczyźnie, który okazał się w rzeczywistości kimś innym. Moja druga siostra zakochała się w niewłaściwym człowieku i z powodu tej miłości musiała płynąć do Nowego Świata, gdzie razem żyją teraz szczęśliwie. Przyjechałam do Francji, żeby uciec od tego, co Cromwell uczynił z naszym krajem, i tu znalazłam Sebastiana. Czyż miłość nie jest dziwna?
Pocałował ją. James Stuart przyciągnął Autumn do siebie i pocałował z namiętnością osiemnastoletniego młodzieńca. Poczuł jej małe, ale jędrne piersi przyciśnięte do zdobionego drogimi kamieniami kaftana i namiętność wezbrała w nim jeszcze silniej. Zaczął je pieścić.
Autumn odsunęła się i uderzyła młodzieńca w twarz.
– Och, wy mężczyźni z rodu Stuart, wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie nie głową, tylko tym, co w spodniach! Wstydź się, Jamie! Poproś mnie teraz o wybaczenie i pozostaniemy przyjaciółmi.
Autumn wyszarpnęła się z jego objęć.
– Dziewczętom zwykle podoba się, kiedy je całuję – zaprotestował, szczerze zdziwiony.
Autumn roześmiała się.
– Jesteś młodszy ode mnie, a poza tym, wiesz dobrze, że jestem zaręczona z markizem d'Auriville.
– Twoja matka była starsza od mego wuja Henryka – odparł książę.
– Podobno o kilka lat – zgodziła się Autumn. – Ja nie jestem moją matką. Ona była już wtedy kobietą dojrzałą, pochowała dwóch mężów i urodziła troje dzieci. Ja za to jestem dziewicą z dobrego domu i jeszcze w tym miesiącu mam zamiar poślubić mężczyznę, którego kocham. To niegodne z twojej strony, że czynisz mi niechciane awanse. Stuartowie zawsze byli ludźmi honoru.
– Jesteśmy spokrewnieni ze sobą – zmienił temat najszybciej jak potrafił. – Leslie z Glenkirk zawsze wchodzili w związki małżeńskie ze Stuartami. Tak było przez wiele pokoleń. Twój dziad, lord Gordon był potomkiem króla Szkocji Jakuba V.
– Naprawdę? – Autumn nie miała zamiaru tłumaczyć księciu, że Gordon z BrocCrain był mężem jej babki w żaden sposób niespokrewnionym z nią. Uśmiechnęła się. – Wciąż czekam więc na twoje przeprosiny, cousin.
– Przepraszam – rzekł i skłonił się. – Nie żałuję jednak, że cię pocałowałem, Autumn Leslie, bo jesteś wyjątkowo smakowitym kąskiem.
Zatańczyli jeszcze razem menueta, ale gdy taniec się zakończył, książę Yorku zauważył nagle, że na jego miejscu obok partnerki znalazł się król z figlarnym uśmiechem na twarzy.
– Noblesse oblige, panie – powiedział książę i skłonił się.
Ludwik skinął głową, a potem jego uwaga skupiła się na Autumn, którą odprowadził w stronę krzesła stojącego obok jego tronu.
– Nie sądziłem, że znów cię zobaczę, mademoiselle. Jak to się stało, że jesteś gościem na dzisiejszej uroczystości?
– Moja mama jest przyjaciółką królowej Henryki Marii, ciotki Waszej Wysokości. To ona zaprosiła nas do Paryża. Dzisiejszy wieczór jest bardzo ekscytujący! Całe życie mieszkałam na wsi i zawsze miałam nadzieję, że kiedyś znajdę się na królewskim dworze, choć wydawało mi się, że będzie to raczej dwór angielski.
– Gdzie jest twój mąż?
– Kiedy otrzymaliśmy zaproszenie, musieliśmy przełożyć datę ślubu, Wasza Wysokość. Wyznaczyliśmy ją na koniec tego miesiąca, kiedy wrócę do domu – wyjaśniła Autumn, myśląc przy okazji, że król mimo młodego wieku jest niezwykle przystojnym mężczyzną.
– Dlaczego markiz wam nie towarzyszy? – zapytał odrobinę urażony.
– Nie wymieniono go w zaproszeniu, Wasza Wysokość. Królowa Henryka Maria nie wiedziała, że jestem zaręczona. Poza tym, w Chermont jest pora zbiorów. Winogrona trzeba zebrać w odpowiednim czasie, bo inaczej nie będzie z nich dobrego wina. Tylko Sebastian potrafi wybrać odpowiedni moment, Wasza Wysokość. Jeśli zbierze się je zbyt szybko, będzie złe wino. Chyba Wasza Wysokość nie chciałby, żebyśmy posiali mu przeciętne wino, kiedy możemy zrobić doskonały trunek. Król spojrzał na nią z zainteresowaniem.
– Mademoiselle, jesteś sprytna i doskonale bronisz markiza. Mam nadzieję, że pewnego dnia przyjedziecie do Wersalu.
– Naprawdę Wasza Wysokość zbuduje ten pałac?
– Mój wuj Gaston najął już najlepszych ludzi do wykonania makiety. Przyjeżdżają z całej Francji, żeby tu mieszkać i pracować. Kiedy zbudują makietę pałacu moich marzeń, architekci zabiorą się do pracy i zaczniemy budowę – opowiadał z entuzjazmem Ludwik. – Jestem jeszcze młody, ale nim skończę dwadzieścia jeden lat, moje marzenie będzie już powstawało naprawdę.
– Nie mogę się doczekać, Wasza Wysokość – odparła Autumn.
– Przyjedziesz z mężem, żeby zobaczyć moje dzieło – mówił dalej. – Chcę, żeby w moim królestwie otaczały mnie piękne kobiety.
Zaczerwieniła się uroczo na ten komplement.
– Czasem trudno mi zdać sobie sprawę z tego, jesteś jeszcze taki młody, Wasza Wysokość. Masz dopiero trzynaście lat, a mówisz jak dorosły mężczyzna.
Pozory dorosłości zniknęły na chwilę i król miał minę zmartwionego chłopca.
– Muszę zachowywać się jak mężczyzna – powiedział. – Walka o to, co prawnie jest już moje, jeszcze się nie skończyła. Jeśli okażę słabość choćby na chwilę, oni zwyciężą.
W jednej sekundzie znów był dorosłym mężczyzną.
– Och, monseigneur - westchnęła łagodnie, a w jej głosie dało się słyszeć współczucie. – Będę się modliła za Waszą Wysokość i Jego maman.
– Módl się więc również za kardynała, ma belle. Otaczają mnie jego wrogowie i póki on nie wróci, nie będę bezpieczny.
– Ale przecież on uciekł z kraju – przypomniała sobie Autumn.
– Teraz ja jestem królem – rzekł stanowczo, a w jego piwnych oczach pojawiła się śmiertelna powaga. – Wracaj do swego markiza, Autumn Leslie. Wyjdź za niego i żyjcie sobie w spokoju w swojej winnicy. Macie szczęście, że los dał wam takie życie. To wielkie błogosławieństwo.
Teraz król wyciągnął w jej stronę dłoń. Autumn ucałowała ją i wstała. Skłoniła się i odeszła. Odnalazła matkę i ciotki, po czym razem opuściły Palais Royale, by następnego dnia wrócić do Belle Fleurs i Archambault.
ROZDZIAŁ 10
Był dzień jej ślubu. Autumn wstała o świcie, a Lily wciąż chrapała cicho na swoim posłaniu. Oblubienica podeszła na palcach do okna i spojrzała na jezioro. Było różowe, bo odbijało się w nim wschodzące za horyzontem słońce. Wąskie wstążki mgły wstawały z ciepłej wody wprost w chłodne poranne powietrze. Cały dom był jeszcze pogrążony w ciszy. To była magiczna chwila. Doskonały początek doskonałego życia, pomyślała, uśmiechając się do siebie.
Gdy wróciły z Paryża, Sebastian pocałował ją, a ona zrozumiałą nagle, jak bardzo za sobą tęsknili. Monsieur Reynaud przygotowywał jej suknię ślubną i welon. Śmiał się i chwalił, że dzięki jego kunsztowi panna młoda na pewno będzie bardzo szczęśliwa. Autumn nie mówiła mu, że Sebastian najczęściej widywał ją w stroju do jazdy konnej lub w prostych sukniach, które przywiozła ze sobą ze Szkocji. Dumny krawiec poczułby się urażony takim brakiem szacunku do swoich strojów.