Выбрать главу

– Cudownie! Cudownie! – krzyczała Autumn, poruszając głową na boki. – Och, nie wytrzymam! Mon Dieu! Mon Dieu!

Jej ciałem wstrząsały dreszcze, a po chwili się rozluźniło. Położył się na plecach i przez chwilę leżał, dysząc ciężko. Gdy oddech się wyrównał, z trudem wstał i podniósł żonę. Weszli z saloniku do sypialni, gdzie położył ją na łóżku. Gdy ją uniósł, dostrzegł krew na dywanie, na którym leżeli. Na wewnętrznej części ud miała purpurowe plamy. Zerknął w dół i zobaczył na swej męskości ślady jej dziewictwa.

– Je t'aime - szepnęła i natychmiast zasnęła.

– Je t'aime aussi, ma chérie - powiedział cicho i zamknął oczy, ale nie od razu udało mu się zasnąć. Myślami wrócił do swojej nocy poślubnej z Elizą. Wydawała się taka uległa i nieśmiała. Prawie tydzień zajęło mu pokonanie jej oporów. Płakała i broniła się, szlochała, twierdząc, że się boi. Miał wtedy ledwie siedemnaście lat. Ojciec zawsze powtarzał mu, że dżentelmen nie powinien zmuszać kobiety do niczego. Zgodził się więc czekać, a kiedy w końcu ją posiadł, okazała się wielkim rozczarowaniem. Przypomniał sobie, że nie znalazł po ich pierwszej nocy żadnych śladów krwi, ale wtedy jeszcze nie wiedział, że dziewica powinna krwawić.

Później Eliza nigdy nie miała dość i nigdy nie wydawała się usatysfakcjonowana. Po pewnym czasie zauważył, że niektórzy mężczyźni, zwłaszcza równi mu statusem zaczynają patrzeć na niego ze współczuciem. Pewnego dnia najlepsza przyjaciółka jego zmarłej matki, madame St. Omer powiedziała mu, jakie krążą plotki. Przeprowadził małe dochodzenie i plotki okazały się prawdą. Był zły na starszą panią, a gdy Eliza zorientowała się, że jest w ciąży, próbowała pozbyć się dziecka. Teraz zrozumiał, że wiele zawdzięczał madame St. Omer, bo to ona doprowadziła do poznania go z Autumn. Sebastian d'O1eron wierzył w przeznaczenie. To właśnie Autumn Leslie była mu przeznaczona. Odwrócił głowę i patrzył, jak dziewczyna śpi. Wiedział, że nigdy już nie pokocha nikogo tak, jak pokochał ją.

Kiedy kilka godzin później się obudził, Autumn siedziała na nim, tyłem do niego i myła jego członek.

– Madame - mruknął zaspany. – Co wyprawiasz?

– Myję go – odparła, nie odwracając się nawet. – Nauczono mnie, że trzeba się umyć po akcie miłosnym, bo wtedy następny jest znacznie przyjemniejszy. Tak powiedziała mi mama.

– Więc jesteś gotowa na następny, madame la marquise?

Odwróciła się w jego stronę, odrzuciła ściereczkę służącą jej do mycia do miski.

– A ty nie, monseigneur?

Pochyliła się, ocierając się piersiami o jego tors, a potem się wyprostowała. W jej oczach lśniło dziwne światło. Wyciągnął przed siebie ręce i zaczął pieścić okrągłe, małe piersi. – Zmrużył srebrnoszare oczy i powiedział:

– Więc jeden raz ci nie wystarczy?

– Moi bracia są wspaniałymi kochankami, a przynajmniej tak twierdzą ich żony. Mama powiedziała mi, że dwa razy jednej nocy sprzyja zdrowiu, Sebastianie – odparła zupełnie poważnie.

Na początku nie był pewien, czy z niego nie żartuje i zaczął ostrożnie:

– Dwa razy to mila perspektywa i muszę przyznać, że po kilku godzinach odpoczynku rozważam możliwość zrobienia tego po raz drugi.

– Tylko rozważasz, monseigneur? - powiedziała, poruszając prowokująco biodrami, podczas gdy jego kciuki drażniły jej sutki.

Jednym ruchem położył ją na łóżku i oparł o nią twarde, męskie ciało.

– Madame, pragnę przybić cię do łóżka swoją szpadą i wejść w ciebie dość głęboko, by się całkiem zagubić.

Odnalazł jej usta i pocałował głęboko. Zakrył ustami jej usta i domagał się całkowitego oddania.

Kręciło jej się w głowie, ale oddała pocałunek z równą gwałtownością uczuć. Koniec języka przesunęła kuszącym gestem po jego ustach.

– Chciałam, byś mnie posiadł już w chwili, gdy cię pierwszy raz zobaczyłam – przyznała odważnie. – Już wtedy, w lesie bardzo mnie intrygowałeś. Mimo niewinności, myślałam o tobie w bardzo nieprzyzwoity sposób. Starałam się to ukryć, ale mama chyba już coś podejrzewała. Moi bracia ostrzegli mnie, że powinnam wyjść za mąż tylko z miłości, ale czy pożądanie to prawdziwa miłość, Sebastianie?

– Tylko jej część, chérie. Czy wiesz, jaki byłem zazdrosny o twoich pozostałych zalotników? – Znów zaczął całować ją powoli, ustami wędrował po skórze jej szyi i ramion. – Sama myśl, że któryś z tych fanfaronów mógłby cię choćby dotknąć, doprowadzała mnie do szału! – Zatopił zęby w jej ramieniu, a potem polizał miejsce ugryzienia. – Autumn, jeśli kiedykolwiek choćby spojrzysz na innego mężczyznę, zabiję cię!

– Nie jestem taka jak ona – powiedziała panna młoda, nie wymieniając nawet imienia Elizy. – Pragnę tylko ciebie, mon coeur. Tylko ciebie!

Wyskoczył nagle z łóżka.

– Potrzebne nam wino. Musimy wznieść toast za naszą miłość, chérie! - zakrzyknął i pobiegł do sąsiadującego z sypialnią saloniku Autumn. Wrócił szybko i przyniósł karafkę oraz dwa srebrne kielichy z wygrawerowanymi liśćmi winorośli i kiściami winogron. Napełnił kielichy winem i podał jej jeden, mówiąc: – Za nas! Za Sebastiana i Autumn d'O1eron i za ich miłość, która będzie trwała na wieki!

Wypili, by przypieczętować toast.

– Mmm, pyszne! – zawołała Autumn, przełykając białe wino.

– Jest jeszcze lepsze, gdy się je pije w ten sposób – rzekł i wylał odrobinę na jej piersi, po czym zlizał powoli płyn. – Meiyeilleux!

– Ja też tak chcę! – rzuciła ze śmiechem, a kiedy położył się na plecach wylała wino na jego tors i zaczęła zlizywać. – Och, naprawdę lepiej smakuje! – mruknęła, zlizując niewielki strumyk wina płynący w dół.

Spijała przez chwilę płyn, a potem oblizała usta. Po chwili zauważyła kątem oka ruch. To jego męskość wyprężyła się tuż obok niej. Wcześniej nie miała okazji zobaczyć go w całej krasie, ale teraz stał przed nią wysoki i piękny. Zafascynowana, dotknęła go. Był twardy jak marmur. Palcami odsłoniła napletek i podziwiała purpurową głowę jednookiej bestii. Nie mogła wykrztusić słowa.

Markiz pchnął ją na poduszki. Całował jej usta, pieścił piersi, zlizał resztkę wina, której wcześniej nie zauważył, a potem zaczął drażnić językiem sutki. Natychmiast stwardniały. Ostrożnie rozchylił jej kolana i wszedł w nią po raz drugi.

– Madame la marquise, jesteś moja i tylko moja – usłyszała głęboki, chrapliwy głos przy uchu. – Moja. – Wszedł w nią głęboko. – Moja!

– I ty jesteś mój, mon coeur - odezwała się do męża i oddała się rozkoszy ogarniającej ciała obojga.

*

W ciągu następnego miesiąca było wyraźnie widać, że markiz i markiza d'Auriville doskonale do siebie pasują. Charlie Stuart powiedział o tym matce, zadowolony, że siostra znalazła prawdziwą miłość i szczęście. Angielski król zbiegł w końcu przed ludźmi Cromwella i przybył do Francji. Z ust do ust przekazywano wieści o jego przygodach, o tym, jak schował się wewnątrz starego dębu i szukający go okrągłogłowi nie zdołali go znaleźć oraz o tym, jak jechał z tylu powozu przebrany za służącego. Najbardziej jednak wszyscy cieszyli się z tego, że jest bezpieczny i z ulgą przekazywali sobie, że udał się do matki będącej na wygnaniu.