– Co byś zrobiła, mamo, gdybyś była na moim miejscu? – zapytała z poważną miną Autumn. – Oddałabyś się temu mężczyźnie?
– Tak – odparła Jasmine równie poważnie. – To sytuacja tymczasowa, Autumn. Królowa i kardynał starają się ożenić Ludwika, by dał Francji legalnego potomka najszybciej jak to możliwe. Są już dwie kandydatki do miejsca u boku króla: księżniczka hiszpańska Maria Teresa i księżniczka Marguerite de Savoy. Jeśli nawet król znajdzie sobie teraz kochankę, gdy tylko się ożeni, będzie musiał ją oddalić. Król nie powinien zawstydzać królowej utrzymywaniem oficjalnej metresy. Kuzynki mówiły mi też, że siostrzenica kardynała, Marie Mancini, również wpadła w oko królowi. Ten król cię nie weźmie sobie na zawsze, zaledwie dostarczy ci na krótko przyjemnej rozrywki. Nie byłaś z nikim prócz Sebastiana, niech Bóg ma jego duszę w opiece. Teraz masz możliwość sprawdzić, jak jest z innym mężczyzną, nim pewnego dnia powtórnie wyjdziesz za mąż. Nieważne, co teraz o tym myślisz, ma fille, kiedyś na pewno kogoś pokochasz.
– Mamo, bardzo mnie zadziwiasz. Nigdy nie sądziłam, że usłyszę od ciebie takie stwierdzenie.
Jasmine zaśmiała się wesoło.
– Dlaczego dzieci zawsze sądzą, iż rodzice nie prowadzili ciekawego życia przed ich narodzinami? Kiedy się urodziłaś, miałam czterdzieści jeden lat. Wiodłam dość interesujące życie, nim ty się w nim pojawiłaś. Przyznaję, od twoich narodzin było raczej spokojne, ale te lata nie zmieniły mnie w głębi duszy. Mój charakter i zachowanie wynikają z tego, kim byłam przez całe życie. Wiesz tylko, że urodziłaś się w Maguire Ford w Ulsterze. A wiesz, że urodziłaś się za wcześnie? A wszystko dlatego, że kilka godzin przed porodem odparłam cały tłum wściekłych i żądnych krwi mężczyzn.
– Nigdy mi o tym nie mówiłaś – stwierdziła zaskoczona Autumn.
– Nie musiałaś o tym wiedzieć. Mówię ci to teraz, ponieważ chcę, żebyś zrozumiała, że życie jest nieprzewidywalne. Ma swoje zwroty, mniej i bardziej gwałtowne, jak każda droga. Jak dotąd udało ci się iść prostą ścieżką, ma fille. Z Ludwikiem twoja droga stanie się stroma i kręta. Musisz stąpać ostrożnie. Wiem, że sobie poradzisz, w końcu jesteś moją córką. – Jasmine pochyliła się, pocałowała ją w policzek. – Gdy się skończy twoja znajomość z królem, wycofaj się z wdziękiem i postaraj, byście zostali przyjaciółmi. To najlepsze, co możesz uczynić. Autumn westchnęła.
– Każę Lily i Orange spakować moje rzeczy na wizytę w Chambord – powiedziała zrezygnowanym tonem. – Madeline będzie przez te kilka dni bezpieczna w Chermont.
– Oczywiście – zgodziła się Jasmine, choć dobrze wiedziała, że jej córka nie wróci do domu za kilka dni, jeśli król będzie z niej zadowolony.
Tę kwestię Autumn będzie musiała załatwić sama, kiedy już rozpocznie się jej romans z Ludwikiem. Och, pomyślała starsza pani, cudownie byłoby znów być młodą i mieć namiętnego kochanka! Uśmiechnęła się. Jemmie śmiałby się, gdyby znał jej myśli. Choć może wcale nie. Honor był dla niego Jak ważny, że z tego powodu dał się zabić. Córka jest do niego bardzo podobna. Niedługo sama zrozumie, że musi nauczyć się myśleć inaczej. Bez giętkości charakteru i dyplomacji trudno kobiecie przetrwać w świecie rządzonym przez mężczyzn.
Następnego dnia, nim wyjechały, odwiedziły je madame de Belfort i madame St. Omer. Jasmine i Autumn zaskoczył widok obu dam. Madame St. Omer od razu chciała zaspokoić swoją ciekawość.
– Dotarły do nas słuchy, że król był tu wczoraj. Po co was odwiedził, mes cousines? Przyjechał jedynie przekazać kondolencje? Jak to miło z jego strony. Królowa Anna i kardynał wychowali go na porządnego człowieka.
Autumn zaczęła się śmiać.
– Jak służba to robi? – zapytała na głos. – Wiem, że nie da się przed nimi utrzymać niczego w tajemnicy, ale jakim cudem wieści dotarły z Chermont do Archambault tak szybko, że zdążyłyście przyjechać tu wcześnie rano?
Madame St. Omer milczała chwilę, a potem potrząsnęła głową.
– Nie wiem, ma petite. Dowiedziałam się o wizycie króla wczoraj od mojej pokojowej. Czy to prawda? – Spojrzała na stojące w holu kufry. – Gdzie się wybieracie?
– Król poprosił Autumn, by przyłączyła się do jego towarzyszy w Chambord – odparła Jasmine.
– Mon Dieu! - wykrzyknęła madame de Belfort i wytrzeszczyła błękitne oczy ze zdumienia, gdy nagle zrozumiała, co się za tym kryje.
– Dopóki pozostanie z nią Jasmine, wszyscy będą plotkować, ale nikt nie będzie pewien, co się naprawdę dzieje – stwierdziła spokojnie madame St. Omer. – Ty, oczywiście, musisz wszystkiemu zaprzeczać, ma petite - doradziła. – Pojedziesz z nim do Paryża?
– A dlaczego miałabym tam jechać?
– Jeśli zostaniesz jego metresą…
– Król zaproponował jedynie kilka dni na wsi, a ja nie planuję nic więcej, tantes. Co więcej, nie mam ochoty jechać do Paryża. Tu jest mój dom i powinnam być z córką. To nic poważnego.
– Zobaczymy – skwitowała madame St. Omer. – Plotka głosi, że to wyśmienity kochanek, ma petite. Masz mi o wszystkim opowiedzieć, kiedy wrócisz z Chambord – zaśmiała się.
– Och, siostro, jak możesz być taka niedelikatna? – zaszczebiotała madame de Belfort, a policzki zaróżowiły jej się ze wstydu.
– Cóż, siostro, nie chcesz wiedzieć, czy plotki są prawdziwe? – zapytała otwarcie madame St. Omer.
– Jeśli król zostanie moim kochankiem, nie powinnam chyba poddawać w wątpliwość jego męskości – odezwała się z uśmiechem Autumn.
– Nie publicznie – zgodziła się ciotka. – Jednak prywatnie musisz mi koniecznie wszystko opowiedzieć.
Autumn i jej matka pożegnały się z ciotkami i ruszyły w drogę do Chambord. Podróż zajęła im prawie cały dzień. Autumn słyszała, że Chambord to królewska chatka myśliwska, do której Ludwik jeździ każdej jesieni. Jego ojciec podarował ją kiedyś wujowi, Gastonowi d'Orleans, który obecnie jej nie używał. Król, choć pozostawał w uprzejmych stosunkach z wujem, nigdy nie zapomniał mu, jak trudnym uczynił jego dzieciństwo i jak intrygował przeciwko jego matce. Nie zapomniał mu też oddalenia kardynała Mazarin i narażenia całej Francji na wojnę. Późnym popołudniem powóz markizy zajechał pod zamek. Autumn i jej matka oniemiały z wrażenia na widok myśliwskiej siedziby króla, ponieważ był to najwspanialszy i największy zamek w całej dolinie Loary. Sam budynek i okoliczny las otoczono po – naddziesięciokilometrowym murem. Z niekończącego się, jak się wydawało, dachu zamku sterczały liczne wieżyczki, mansardowe okna, szpice, latarenki, balkoniki i kominy.
– Wygląd ma prawie orientalny – zauważyła Jasmine. – Przypomina mi to pałac z mojego dzieciństwa.
– Jest zbyt duży – obwieściła Autumn. – Nigdy nie zorientujemy się, gdzie iść. Sądziłam, że Chenonceaux jest wielkim zamkiem, ale ten jest ogromny. Już żałuję, że zgodziłam się tu przybyć.
– Nie miałaś wyjścia – przypomniała jej matka. Autumn patrzyła na białe, kamienne ściany i błękitny gont dachu. W czterech narożnikach zamku były cztery wieże. Pośrodku dostrzegła kolejne. Westchnęła głęboko. Pojechać na królewski dwór jako gość, to jedno, a być częścią śmietanki dworskiej to zupełnie inna sprawa. Kto teraz towarzyszy królowi? Nie będzie żadnych kobiet, jak już wspomniał. Jak to będzie wyglądało? Jej reputacja legnie w gruzach, nim to wszystko się skończy, mimo że będzie z nią matka. A jeśli Ludwik naprawdę zechce, by pojechała z nim do Paryża? Nie chciała tam jechać. Postanowiła, że po prostu nie pojedzie i koniec.