Выбрать главу

– Większość życia spędziłeś w Normandii i nie możesz wiedzieć, że pięć lat temu madame i jej nieżyjący mąż oddali Jego Królewskiej Mości wielką przysługę. Jak sam wiesz, król nigdy nie zapomina lojalności.

– Ani piękna – roześmiał się znacząco baron Chaisefleurs.

– Na litość boską, panowie, jest z nią matka! – rzucił ze złością Montroi.

– Montroi, wydaje mi się, że ty ciągle się w niej kochasz – zasugerował de Belleville.

– Nigdy nie byłem w niej zakochany – odparł szczerze Guy Claude.

– Przecież się do niej zalecałeś! Hrabia Montroi roześmiał się.

– Nie bądź naiwny, de Belleville. Kto by się nie zalecał do takiej kobiety, gdyby nadarzyła mu się okazja? Jest piękna, bogata. Miała nieposzlakowaną reputację, była dziewicą. Byłbym głupcem, gdybym nie starał się zdobyć podobnego klejnotu. Nie jestem w niej zakochany i nigdy nie byłem. Jesteśmy przyjaciółmi i dlatego nie mogę pozwolić, by ktoś, kto nic o niej nie wie, niszczył jej reputację, która jak dotąd była kryształowa.

– Przepraszam, mon ami - powiedział de Belleville, starając się pokojowo zakończyć tę dyskusję.

Skłonił się przed hrabią de Montroi.

– Przeprosiny przyjęte – rzekł Guy Claude, zadowolony, że dobrze się spisał, starając się jak najlepiej bronić reputacji Autumn.

Ani przez chwilę nie wątpił, że jego kompani nie zmienili zdania, ale wiedział, że przynajmniej nie będą zbyt swobodnie dyskutowali na ten temat publicznie.

Autumn życzyła matce dobrej nocy i nie powiedziała nic, co mogłoby uświadomić Jasmine, jak bardzo była zdenerwowana. Matka na pewno wiedziała, że jej córka nie czuje się zbyt swobodnie. Lily i Orange pomogły swojej pani zdjąć suknię. Orange rozczesała gęste, ciemne włosy Autumn, a Lily przyniosła czystą, jedwabną koszulę nocną. Autumn umyła ręce, twarz i zęby. Wypłukała usta perfumowaną wodą. Nie była jeszcze gotowa pójść do łóżka i zastanawiała się ile czasu minie, nim król zdecyduje się przyjść. Stała przy oknie z widokiem na trawnik przed zamkiem. Światło księżyca oświetlało zielony dywan. Autumn dostrzegła na nim kilka pasących się jeleni. Nie widziała niczego podobnego od czasu ostatniej wizyty w Queen's Malvern. Westchnęła głęboko zauroczona widokiem, który ścisnął jej serce. Jak odległe były te czasy niewinności. Nastawiła uszy, gdy dobiegł do nich nieznany, cichy odgłos. Nie przestraszyła się nawet, gdy usłyszała tuż za sobą głos króla.

– Piękny widok.

– Tak, piękny – zgodziła się.

Sięgnął do błękitnych wstążek koszuli nocnej, rozwiązał je szybko i puścił, by odzienie spadło na podłogę. Autumn stała naga i ku jej zaskoczeniu okazało się, że wcale się nie boi, choć jak dotąd wydawało jej się, że będzie przerażona.

– Dzisiejszej nocy pozwolę ci się spokojnie wyspać – powiedział. – Dzień był długi i męczący. Pozwól mi tylko nacieszyć się przez chwilę swoją urodą. Mam na ciebie ogromną ochotę, ale wiem, że jesteś zmęczona po podróży z Chermont.

– Wasza Wysokość jest bardzo łaskaw – odparła z ulgą, ciesząc się, że może na jeden dzień odłożyć to, co i tak nieuniknione.

Król roześmiał się.

– Twoje maniery są doskonałe, ma bijou. Tak jak wszystko z tobą związane. Zdaje mi się jednak, że kochankowie powinni mówić sobie po imieniu, nawet jeśli jedno z nich nosi koronę. Zwracaj się do mnie po imieniu, kiedy jesteśmy sami, choć muszę przyznać, że na pewno niezwykle byłoby usłyszeć w twoim wykonaniu: “Och, Wasza Wysokość!" podczas zbliżenia.

– Może pewnego dnia tak się stanie – odparła bez strachu.

Król roześmiał się cicho. Objął dłońmi jej piersi i uniósł je nieco, zaglądając jej przez ramię.

– Są piękne – rzekł jakby z żalem, po czym pogładził kciukami brodawki i cofnął dłonie. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Oparł jej plecy o swoją jedwabną koszulę nocną i przyciskając lekko palcami, przeciągnął dłonią po jej brzuchu. Nagle zsunął dłoń i odszukał palcami wargi sromu. Wsunął palec pomiędzy nie i odnalazł jej bouton d'amour. Wprawnymi, doświadczonymi ruchami drażnił wrażliwe miejsce.

Autumn szybko nabrała powietrza w płuca. Zupełnie się tego nie spodziewała. Poczuła się zniewolona, obnażona i zależna od niego. Co gorsza, ku własnemu zaskoczeniu zrozumiała, że odczuwa podniecenie. Jak to możliwe? Jak to się stało, że ten zupełnie obcy mężczyzna, ten młody król potrafi obudzić w niej pożądanie? Czyż to nie przywilej jej męża? Nagle przeraziła ją myśl, że być może jej odczucia, zmysłowe rozkosze, których dotąd doznawała z Sebastianem, nie były jedynie efektem miłości. Ależ była niemądra!

– Jesteś wilgotna – mruknął z zadowoleniem do jej ucha.

Oddech miał gorący. Nie przestawał jej pieścić palcami.

Autumn oparła się o jego ramiona, zamknęła oczy i oddychała z trudem, gdy rozkosz gromadziła się w jej wnętrzu.

– Podoba ci się to, prawda? – zapytał cicho.

– Oui - jęknęła, nim zdążyła się powstrzymać, a dla podkreślenia prawdziwości swej reakcji, niespodziewanie zaczęła ocierać się pośladkami o jego krocze. Mruknął z zadowoleniem, ale potem powiedział:

– Non, ma bijou. Jeśli dalej będziesz taka niegrzeczna, zacznę żałować, że obiecałem zostawić cię dziś w spokoju. – Czuł pod palcami niewielki bouton d'amour, nabrzmiały i pulsujący. Uśmiechnął się do siebie, kiedy jęknęła głośniej, a na jego dłoni pojawiło się jeszcze więcej wilgoci. – Och, jak miło, prawda, chérie?

Ludwik zaczął oblizywać każdy z palców po kolei, a potem podsunął jej dłoń i kazał ssać swoje palce, by poznała smak własnego podniecenia. Odwróci! ją i spojrzał uważnie, a Autumn oparła się o niego, prawie omdlewając.

Chwycił ją mocno i wziął na ręce, a potem zaniósł do łóżka. Gdy ją położył, pochylił się, by pocałować pełne usta.

– Jutro będziesz wilgotniała na wspomnienie tych kilku chwil za każdym razem, kiedy na mnie spojrzysz, ma bijou. Nie nosisz pantalonów, prawda?

Bez słowa potrząsnęła głową.

– To dobrze- powiedział i spojrzał na nią znacząco.

Uśmiechnął się i wyszedł z sypialni. Autumn leżała na łóżku zupełnie zaskoczona jego słowami, oszołomiona rozkoszą, jaką jej ofiarował, i zdziwiona faktem, iż tak spontanicznie zareagowała na jego pieszczoty. Nie wiedziała. Skąd mogła to wiedzieć? Dlaczego matka jej tego nie wyjaśniła? Czy to w ogóle dało się wyjaśnić? Jakie jeszcze niespodzianki czekają ją w ramionach Ludwika? Była zdziwiona i zmęczona. W głowie kłębiły się setki myśli, gdy nagle usnęła.

Jasmine o nic nie pytała następnego dnia rano, kiedy spotkały się na polowaniu. Twarz Autumn przypominała maskę, nie wyrażała żadnych uczuć. Madame la duchese pomyślała tylko, że jej córka wygląda pięknie w lesie, w zielonym kostiumie do jazdy konnej i kapeluszu z szerokim rondem, którego białe, miękkie pióra ocierały się o jedwabistą skórę policzka. Mężczyźni głośno chwalili wygląd dam, gdy pomagali im wsiąść na konie. Ludwik spojrzał tylko na Autumn znacząco i uśmiechnął się. Zauważył, że jej policzki zaróżowiły się wstydliwie i uśmiechnął się frywolnie. Wyjeżdżali wolno z zamkowego podwórca. Psy i naganiacze ruszyli przed nimi, a łowczy zadął w róg.