Выбрать главу

– Zginęli, milordzie. Kiedy wyjeżdżali z Worcester, konie przestraszyły się czegoś i wybiegły z podwórza, nim woźnica zdążył wskoczyć na kozioł. Kilka kilometrów dalej powóz się przewrócił. Nie mieli dzieci, więc nie miał kto opłakiwać ich śmierci. Nikt nie wiedział też, skąd pochodzili, więc pochowano ich na cmentarzu przy katedrze. Służba zniknęła z ich rzeczami, a proboszcz zabrał to, co było w powozie, łącznie z biżuterią lady Dunstan, by postawić im nagrobki i opłacić trumny.

Charlie skinął głową, zadowolony, że nie będzie musiał kłopotać króla, by odzyskać rodzinny dom.

– Wrócimy jutro, Becket – rzekł.

Wraz z siostrą ruszył do Worcester. Wrócili następnego dnia dwoma powozami i dwukółkami na bagaże. Bramy zamku były szeroko otwarte, a kilku młodych lokajów w liberiach wybiegło, by otworzyć drzwi powozów, rozłożyć schodki i pomóc wyjść podróżnym. Becket podszedł ich powitać. Najserdeczniej przywitał się z Adalim, majordomusem księżnej. Nie przestając mówić i się uśmiechać, pomógł starszemu panu wysiąść z powozu.

– Dostanę swój dawny pokój, Becket? – zapytała Autumn.

– Tak, proszę pani, a maleństwa będą spały w pokoju obok. Pomiędzy pokojami są dodatkowe drzwi. Księżna zamieszka w swoim dawnym pokoju i wszystko znów będzie po staremu – skończył uszczęśliwiony.

– Nie mam kucyka – narzekała Madeline.

– Dostaniesz innego – obiecał wuj.

– Mów po angielsku – rzuciła ostro babka. – Jesteś w Anglii, moje dziecko.

– Chcę wracać do domu – jęczała Madeline, kiedy weszła do zamku. – Nie podoba mi się Anglia. Chcę wracać do Chermont.

Autumn zatrzymała się i podniosła na ręce starszą córkę. Posadziła ją na krześle, by patrzeć jej prosto w oczy.

– Wrócisz do Chermont, Maddie, ale jeszcze nie teraz. Ja jestem Szkotką, a nasz król niedawno odzyskał tron. Wujek Charlie jest kuzynem króla. To zaszczyt przebywać w jego domu. Na jakiś czas pozostaniemy w Anglii. Większość mojej rodziny tu mieszka. Może nawet udamy się do Szkocji. Ty i Margot zobaczycie zamek, w którym się wychowałam. Mówiłam ci już o tym i nie będę powtarzać. Masz swoją Marie, a Margot ma Giselle. Nie zasmucaj młodszej siostry, Maddie. Wiesz, że robi zawsze wszystko to co ty i jeśli ty będziesz nieszczęśliwa, ona też będzie smutna. Przez to i ja będę nieszczęśliwa. W swoim pokoju możesz mówić po francusku, ale wszędzie indziej po angielsku. Czy mnie zrozumiałaś?

– Tak, mamo – odparła Madeline, a matka postawiła ją znów na podłodze. – Czy będę mogła zobaczyć twojego króla?

– Może, jeśli będziesz bardzo grzeczna – odparła Autumn. Po chwili zwróciła się do opiekunek: – Spodziewam się, że obie będziecie mnie popierać i że nie będziecie zachęcać dziewcząt do narzekania ani porównywania Anglii z Francją. Zrozumiano?

– Tak, madame - odparły obie nianie jednocześnie i dygnęły.

Zadomowili się w Queen's Malvern, choć Charlie musiał udać się na królewski dwór, by służyć kuzynowi. Autumn zrozumiała nagle, że mimo swego bogactwa, tak naprawdę nic tu nie ma. Nie miała w Anglii domu ani tytułu. Jej tytuł był francuski.

Henry i jego rodzina przyjechali, by ich powitać. Autumn zdziwiła się bardzo, jak postarzał się jej brat. Miał ponad pięćdziesiąt lat i trójka z jego dzieci była już dorosła. Henry i Anna byli już w związkach małżeńskich. Sama zrozumiała, że choć jest najmłodszą z rodzeństwa, za kilka miesięcy skończy dwadzieścia dziewięć lat.

Zdała sobie sprawę z tego, że nie tęskni już za Sebastianem. Może łatwiej jej się żyło we Francji, w Chermont, czy Chambord przez miesiąc w roku z Ludwikiem. Po raz pierwszy od śmierci męża, która miała miejsce pięć lat temu, zaczęła rozmyślać o powtórnym zamążpójściu. Ale kto ją, zechce? Nie była jak jej matka, nie zakochał się w niej do szaleństwa mężczyzna taki jak James Leslie. Nikt nie pójdzie za nią na koniec świata, by tylko została jego żoną. Była wdową po francuskim szlachcicu i miała nieślubne dziecko z francuskim królem. Co właściwie miała ze sobą począć?

Mogła przez wiele miesięcy odwiedzać rodzinę w Anglii i Szkocji, ale nie miała tu własnego domu. Mogła wrócić do Francji, ale Chermont należał do jej córki. Maddie już miała siedem lat. Zanim się obejrzę, moja córka będzie w wieku do zamążpójścia, pomyślała. W Chermont nie było domu przeznaczonego dla wdowy po markizie. Czy miała pozostać w zamku córki, z trudem tolerowana i to dlatego, że nie ma gdzie się podziać? Czy król Ludwik mimo małżeństwa wciąż będzie nalegał, by spędzała z nim październik i listopad w Chambord? Czy to będzie jej jedyna szansa na przebywanie z mężczyzną? A co się stanie, gdy król przestanie jej pożądać? Autumn zastanawiała się nad swoją przyszłością i doszła do wniosku, że nie będzie wesoła. Równie dobrze mogła umrzeć. Kto za nią zatęskni?

Charlie wrócił w połowie października z królewskiego dworu i zauważył zmianę nastroju młodszej siostry. Zapytał matkę, co się stało.

– Nie mam najmniejszego pojęcia – przyznała Jasmine. – Pytałam, dlaczego jest smutna, ale powiedziała, że tylko mi się wydaje. Zarzekała się, że nic jej nie dolega, ale wiem, że jest inaczej. Może to ty się dowiesz, co ją trapi. Muszę przyznać, że ja sobie z tym nie mogę poradzić.

Książę Lundy zaprosił siostrę na spacer. Udali się na rodzinny cmentarz, gdzie były wszystkie groby rodu i wiernych służących. Charles usiadł na marmurowej ławce umieszczonej między grobami babki, Skye O'Malley, i jej męża, Adama de Marisco. Poklepał teatralnym gestem miejsce obok siebie, zapraszając, by usiadła. Gdy to uczyniła, siedzieli przez kilka minut w milczeniu.

– Możesz się wypierać, ale oboje z matką wiemy, że coś jest z tobą nie tak – odezwał się w końcu Charlie. – Autumn, co się dzieje?

– Nic nie mam – odparła ze smutkiem w głosie. – Nie mam domu, własnego życia, zupełnie nic. – Westchnęła żałośnie. – Chermont należy do Maddie, a nie do mnie. Nie wiem nawet, czy chcę wrócić do Francji, choć wiem, że moja córka w końcu na pewno tam wróci. Wszyscy prócz mnie mają swój dom, Charlie. Ja jestem zupełnie sama.

Charlie nie wiedział, czy się śmiać, czy płakać. Rozumiał zły nastrój siostry, ale wiedział, że w rzeczywistości miała wiele szczęścia. Gdy zmarł Sebastian, cała odpowiedzialność za Chermont spadła nagle na nią. Samotnie wychowywała dziecko. Potem pojawił się francuski król, który uparł się, by zostać jej kochankiem, i poczęła z nim dziecko. Tak naprawdę Autumn nie zdążyła przeżyć we właściwy sposób żalu po śmierci męża i przez ostatnie pięć lat nie udało jej się z nią pogodzić.

Mimo obecności i pomocy matki wszystko to okazało się dla Autumn zbyt wielkim ciężarem. Charlie doskonale to rozumiał. Ich siostra India była uparta i żądna przygód, a Fortune rozsądna i stanowcza. Autumn nie miała jeszcze dość życiowego doświadczenia. Wiedział, że ma wystarczającą siłę charakteru, by przetrwać wszystko, co przyniesie jej los. To powrót w rodzinne strony sprawił, że popadła w melancholię. Czuł, że jeśli siostra zostanie tu, w Queen's Malvern, jej nastrój na pewno się nie poprawi.

– Pojedziesz ze mną na królewski dwór – obwieścił.

– Co? – zdziwiła się i przez chwilę sądziła, że się przesłyszała.

– Pojedziesz ze mną na królewski dwór – powtórzył.

– Ale dzieci… – zaprotestowała.

– Mama, Marie, Giselle i cała służba dobrze się nimi zajmą, siostrzyczko. Nie musisz się o nic martwić. Tobie potrzebna jest zmiana miejsca i trochę rozrywki. Na dworze kuzyna Karola jest naprawdę wesoło, a ty, madame la marquise, nigdy jeszcze nie byłaś na dworze. Niedługo skończysz dwadzieścia dziewięć lat i nie zostałaś przedstawiona na dworze!