– Przyszłam po panią, milady. Napełniają właśnie balię, a kucharka powiedziała, że kiedy pani będzie gotowa, przyśle coś dobrego na kolację.
– Idź już i odpocznij trochę, siostrzyczko – rzekł Charlie i ucałował ją w czoło.
Autumn westchnęła. Skłoniła się hrabiemu Southwood.
– Jeszcze raz dziękuję, kuzynie, za twoją gościnność – rzekła.
– Jestem Johnnie. Wszyscy tak do mnie mówią. – Uśmiechnął się. – Nie daj się staremu Bettsowi. Nie wiedzieć czemu dobrze reaguje na aroganckie zachowanie, nie bądź więc dla niego zbyt miła.
Autumn zachichotała, a potem w towarzystwie Lily wyszła z biblioteki.
Gdy zamknęły się za nimi drzwi, Charlie odezwał się:
– Ruszamy do Whitehall, Johnnie? Moja rodzina mówi o mnie czasem “niekrólewski Stuart", ale przyjaciele zwracają się do mnie Charlie.
Wyszli razem, a hrabia wydał rozkaz odprowadzenia powozu Autumn i jej koni do stajni oraz zaopiekowania się jej służbą.
– Wszystko będzie jak pan każe, milordzie – rzekł Betts i skłonił się nisko. – Mam przygotować pokój dla Jego Wysokości?
– Jego Wysokość ma swoje pokoje w Whitehall – odparł wzniośle hrabia i o mało nie zaczął się śmiać, widząc podziw na twarzy swego majordomusa. Udało mu się jednak zachować powagę. Wsiedli razem z Charliem na konie i odjechali.
– Nie masz łodzi? – zdziwił się książę, ciekaw, dlaczego w domu nad rzeką nie utrzymuje się łodzi.
– To zbyt drogie – stwierdził Johnnie. – I tak wolę jeździć konno.
Autumn patrzyła z okna swojego pokoju, jak mężczyźni odjeżdżają. Pomyślała, że miło by było pojechać z nimi, ale dziś nie wyglądałaby najlepiej. Zastanawiała się, jak to możliwe, że jej brat, choć znacznie od niej starszy, wciąż ma tyle energii. Podejrzewała, że to przez życie, jakie wiódł od dziecka, i przebywanie na świeżym powietrzu. Przekonała się, że prawie nie potrzebował snu. Odwróciła się od okna i weszła do sypialni z widokiem na rzekę. Przypomniała sobie historie opowiadane jej przez matkę, o tym, jak przybyła statkiem z Indii i przypłynęła do Londynu łodzią. Próbowała sobie wyobrazić, jak Jasmine idzie przez trawnik okalający dom obok i witają madame Skye. Z Greenwood wiązało się tyle wspomnień. Musi odzyskać ten dom!
W Whitehall książę Lundy udał się od razu do swego kuzyna, by się z nim przywitać. Ukląkł i ucałował jego dłoń.
– Pójdę się przebrać, Wasza Królewska Mość, i zaraz wrócę. Najpierw chciałem się przywitać.
– Wstań, Charlie – odezwał się król. – Zawsze, kiedy przede mną klękasz, przypomina mi się, kim był twój ojciec. Gdyby ożenił się z twoją matką, to ja klęczałbym przed tobą – zaśmiał się Karol Stuart. Pamiętasz George'a Villersa? A to jest Gabriel Bainbridge, książę Garwood. Wiem, że jeszcze się nie znacie, ale nadszedł czas, byście się poznali. Czekał na twój powrót na dwór, ponieważ chciał się z tobą rozmówić.
Książę Lundy wstał.
– Jeśli chodzi o dom mojej matki, powinienem pana ostrzec, że przyjechała ze mną do Londynu moja siostra, wdowa po markizie d'Auriville. Autumn jest bardzo poruszona stratą Greenwood.
– Przyjechałeś z siostrą? – zapytał król, nagle zainteresowany rozmową. – Jest równie piękna, jak inne kobiety w twojej rodzinie? Gdzie jest teraz?
– Schroniła się u kuzyna Johnniego, w sąsiednim domu i jest teraz bardzo zła, Wasza Wysokość – odparł książę Lundy z uśmiechem. – Była bardzo zmęczona, ponieważ jechaliśmy z Queen's Malvern kilka dni.
– Mówisz, że jest wdową?
– Tak. Mama zabrała ją do swojej posiadłości we Francji zaraz po śmierci Bess. Autumn wyszła za Francuza, który zmarł nagle pięć lat temu. Osierocił córkę. Kiedy Wasza Królewska Mość wrócił na tron, matka i siostra przyjechały do Anglii. Ostatnio siostra była trochę przygnębiona i pomyślałem, że wizyta na królewskim dworze mogłaby poprawić jej humor. Jeszcze tu nie była. Kiedy dorosła, by zostać przedstawiona, nie było już dworu w Londynie.
– Tak, pamiętam. Twoja matka zaskoczyła twojego ojca jeszcze jednym dzieckiem. Urodziło się niedługo po mnie. Wychowała się w Glenkirk, prawda?
– Zaskoczyło mnie, że wasza królewska mość pamięta takie szczegóły – rzekł Charlie.
– Kiedy wypocznie, przyprowadź ją na dwór. Teraz musisz koniecznie porozmawiać z Gabrielem. Znajdźcie sobie spokojne miejsce. Pamiętaj, Charlie, że jesteś członkiem mojej rodziny i rozmawiasz w mojej obecności.
Cóż to za dziwne ostrzeżenie, pomyślał Charlie, kiedy wraz z księciem Garwood oddalili się na stronę. Gdy przystanęli, milczeli przez chwilę, a potem Gabriel Bainbridge zaczął:
– Nie wiem, panie, ile dotąd o mnie wiesz.
– Wiem, że pracowałeś dla Jego Królewskiej Mości, panie, i że to właśnie ty wydałeś sir Richarda Willysa, kiedy okazał się zdrajcą. Mogę uścisnąć twoją dłoń? Wyciągnął do niego rękę.
– Możesz zmienić zdanie, kiedy usłyszysz, co mam do powiedzenia, milordzie. Poczekajmy z podaniem sobie dłoni do tego czasu – odparł poważnym tonem Garwood. – Wiesz, że udawałem mego zmarłego kuzyna?
– Wiem. Słyszałem, że nakazałeś służbie, by utrzymała to w tajemnicy.
Gabriel uśmiechnął się nieznacznie.
– To dobrzy ludzie – rzekł cicho. – Bez ich pomocy nigdy by się to wszystko nie udało.
Garwood był przystojnym mężczyzną o ciemnoblond włosach i niebieskich oczach. Wyglądał na czterdziestkę, na tyle przynajmniej oceniał go książę Lundy.
– Żona musi być z ciebie dumna – rzekł.
– Nigdy się nie ożeniłem – odparł Gabriel Bainbridge. – Nim zacząłem o tym myśleć, wszystkie młode damy uciekły przed zakazami purytanów.
– Rozumiem – rzekł. – Moja siostra wyjechała z tego samego powodu. Matka powiedziała, że nie ma już w kraju towarzystwa, w którym można by przedstawić młodej damie kawalera.
– Zmieniamy temat – rzekł książę Garwood. – Muszę ci się z czegoś zwierzyć i poprosić o wybaczenie.
– Przecież nigdy się nie spotkaliśmy – odparł zdziwiony.
– Podczas wojny i za Protektoratu przyjąłem nazwisko kuzyna. Nazywałem się sir Simon Bates – rzekł Bainbridge i zesztywniał, spodziewając się, że Charlie Stuart wymierzy mu silny cios. Nie winiłby go wcale za to.
– Na litość boską! – jękną! książę Lundy. Zaskoczyła go ta wiadomość. Zastanawiał się, od jak dawna król o tym wiedział. Przez chwilę brakło mu słów. To ten człowiek dowodził żołdakami, którzy zabili Bess.
– To nigdy nie powinno się zdarzyć – rzeki Gabriel. – Gdybym wszedł do domu jako pierwszy, pewnie by się nie zdarzyło.
– Dlaczego nie wszedłeś pierwszy? Dlaczego?
– Nie wiem – odparł smutno. – Posłano mój oddział po jedzenie i konie, po zapasy świeżej żywności dla wojska. Żołnierze, którzy tam wtedy byli, nie walczyli ze mną wcześniej, bo mój oddział leżał powalony grypą żołądkową. Dostałem wtedy samych kryminalistów, szumowiny i wałkoni. Nie mogłem im ufać, nie byłem w stanie nad nimi zapanować. Musiałem sam wszystko sprawdzać. Właśnie sprawdzałem obory i stajnię, kiedy usłyszałem strzał. Żołdacy mieli nie wchodzić do domu. Chciałem skończyć rozpoznanie i powiedzieć mieszkańcom, że zabieram zapasy żywności dla wojska. Miałem dać im pokwitowanie, na podstawie którego państwo opłaciłoby straty, gdy tylko zakończy się wojna.
– Sir Simon Bates miał bardzo złą reputację – rzekł Charlie. – Mówiło się, że jest odpowiedzialny za wyrżnięcie rodziny sir Geralda Croftsa w Oksfordzie.