– Jego kuzyn również lubi piękne kobiety i też jest czarujący – odparła. – Nie jestem tak niedoświadczona, jak wtedy, gdy po raz pierwszy znalazłam się w łożu Ludwika.
– Chyba nie spodziewasz się, że… – zaczął odrobinę zdziwiony, myśląc, że chyba nie śmiałaby…
– Podobno król ma kochankę, którą uwielbia, i to mu wystarczy – odparła z uśmiechem.
– Co ty właściwie zamierzasz? – zapytał. Roześmiała się.
– Jeśli niewinny flirt pomoże nam odzyskać Greenwood, to chyba nie ma w tym nic złego, Charlie?
– Nawet nie próbuj! – prawie krzyknął. – Zabieram cię z powrotem do posiadłości Lynmouth! Kobieta tak piękna jak ty nie może się nawet spodziewać, że król Karol poprzestanie na niewinnym flircie i dzięki niemu uda ci się cokolwiek zdobyć. Mój kuzyn jest mężczyzną bardzo namiętnym. Jeśli wzbudzisz jego zainteresowanie, uda ci się jedynie zostać ofiarą!
Zielone oczy Autumn zabłyszczały rozbawieniem.
– Cóż za zabawa. Mam ochotę na małe polowanie, braciszku.
Charles Fryderyk Stuart poczerwieniał ze złości i nie mógł powiedzieć ani słowa. Nie był pewien, czy sobie tylko żartowała, czy mówiła poważnie, i to go przerażało. Nagle dotarło do niego, że choć znał Autumn jako dziewczynę dość dobrze, nie znał zupełnie kobiety, która z niej wyrosła.
Widząc jego zdenerwowanie, Autumn zatrzymała się i ujęła dłonie brata.
– Och, Charlie, nie chciałam cię zdenerwować. Charlie odzyskał głos.
– Wejdziemy do mojego saloniku, żebyś mogła zdjąć pelerynę i poprawić włosy – rzekł nagle, zupełnie spokojnie. Jego młodsza siostra była dojrzałą kobietą i zupełnie nie przypominała dwóch innych sióstr. Nie miałby nad nią władzy, nawet gdyby bardzo się starał. Poprowadził ją przez korytarze i w końcu zatrzymał się przed drzwiami. Otworzył je i zaprosił ją do środka.
Służący podszedł i zabrał pelerynę Autumn oraz rękawiczki. Potem zaprowadził ją do miski z perfumowaną wodą. Autumn szybko umyła dłonie i twarz, przyszczypała policzki, by nadać im kolor. Nie smarowała twarzy białym ołowiem, mąką ani sproszkowanym ryżem, jak niektóre kobiety. Włosy miała spięte w gładki kok i tylko kilka uroczych kosmyków wymykało się z niego po obu stronach twarzy.
– Jestem gotowa – powiedziała w końcu.
– Będziesz się porządnie zachowywać? – zapytał. Roześmiała się.
– Nie przyniosę ci wstydu – rzekła, a Charlie odetchnął z ulgą, ale po chwili zrozumiał, że nie odpowiedziała na jego pytanie.
Westchnął głęboko i podał siostrze ramię, by poprowadzić ją przez kręte korytarze do komnaty, w której o tej porze król udzielał audiencji. Serce na chwilę przestało mu bić, gdy dostrzegł natychmiastowe zainteresowanie na twarzy króla. Zaprowadził siostrę do tronu i skłonił się kuzynowi.
– Wasza Wysokość, mam zaszczyt przedstawić moją najmłodszą siostrę, Autumn, madame la marquise d'Auriville.
Zatrzymał się i wykonał głęboki, elegancki ukłon.
Wzrok króla zagłębił się w dekolcie, tuż pomiędzy niewielkimi, ale kształtnymi piersiami Autumn. Uśmiechnął się szeroko i pomógł Autumn wstać.
– Madame, bardzo mi przyjemnie panią w końcu poznać. Żałuję, że jak dotąd nie było dworu, na którym mogłabyś bywać w Anglii.
Nie odrywał od niej wzroku. Autumn poczuła dreszcz ekscytacji.
– Ciepłe powitanie Waszej Królewskiej Mości wynagradza mi te lata oczekiwania – rzekła na jednym oddechu.
Król był ciekawym mężczyzną. Nie był typowo przystojny, ale miał w sobie coś pociągającego. Nie był podobny do żadnego ze Stuartów, raczej do swojej matki, Francuzki. Miał ciemne oczy i kręcone włosy. Twarz przybierała zwykle srogi wyraz, a haczykowaty nos jeszcze go podkreślał. Miał ładne nogi i przypominał Autumn króla Ludwika. Powiedziała mu o tym, a on uśmiechnął się znów.
– Znasz więc mego kuzyna, Ludwika? – zdziwił się. – Słyszałem, że mieszkałaś na wsi, madame lamarquise. Jaki jest mój dwór w porównaniu z dworem mego kuzyna?
– Nigdy nie byłam na francuskim dworze, Wasza Królewska Mość – odparła szczerze. – Król Ludwik ma zwyczaj przyjeżdżać w październiku na polowanie do Chambord. Moja matka i ja odwiedzałyśmy go tam przez kilka ostatnich lat. To jednak wielki pałac, jak na myśliwski dom, nawet dla króla.
– Od jak dawna znasz Ludwika? – zapytał król, nagle zaintrygowany. Nie wiedział, że jego kuzyn zapraszał kobiety do swojej myśliwskiej ostoi.
– Poznałam go, kiedy miał trzynaście lat, Wasza Królewska Mość. To było tuż przed ślubem z Sebastianem d'O1eron. Był bezczelnym chłopaczyskiem i musiałam mu pokazać, gdzie jest jego miejsce. Od tego czasu nie mógł mnie zapomnieć – wyjaśniła z zalotnym uśmiechem.
Król Karol roześmiał się, szczerze rozbawiony.
– Nie, madame, nie da się o pani zapomnieć, tego jestem pewien. Kiedy po raz pierwszy zaproszono panią do Chambord?
– Rok po śmierci mego męża – odparła cicho Autumn.
– Och – rzucił król i zaczynał rozumieć. Podszedł służący z winem. Król wziął dwa kielichy i jeden podał Autumn.
– Charlie mówił mi, że ma pani córkę. Chodźmy dalej. Zbyt wiele uszu nasłuchuje, kiedy się stoi w miejscu i rozmawia. Ile lat ma pani maleństwo?
– Mam dwie córki, Wasza Wysokość. Mademoiselle Madeline d'O1eron, dziedziczka Chermont, majątku mego męża, niedługo skończy siedem lat. Moja młodsza córka, mademoiselle Małgorzata Ludwika de La Bois ma dwa lata.
– Och – odparł. Teraz już rozumiał! – Więc młodsza jest córką mego kuzyna?
– Tak, Wasza Królewska Mość. Król Ludwik łaskawie ją uznał i dał jej własne dochody. Powiedział, że wybierze dla niej męża, kiedy będzie w odpowiednim wieku. Podejrzewam jednak, że Margot sama wybierze sobie małżonka, jak wszystkie kobiety w jej rodzinie.
– Pani brat nie wspomniał mi o mademoiselle de La Bois – stwierdził cicho król. – Właściwie dlaczego?
– Sądzę, że Charlie chciał chronić moją reputację. On i mama uważają, że powinnam ponownie wyjść za mąż, choć ja nie odczuwam takiej potrzeby. Sądzę również, że mój brat uważa, iż Wasza Wysokość pragnie mnie uwieść.
Karol Stuart roześmiał się wesoło i spojrzał Autumn prosto w oczy.
– Mój kuzyn dobrze mnie zna, mademoiselle la marquise. Z całą pewnością mam zamiar panią uwieść. Jest pani zbyt piękna, bym mógł się oprzeć pokusie.
– Ale podobno Wasza Wysokość ma kochankę, do której jest bardzo przywiązany – odezwała się odważnie. – Uległam królowi Ludwikowi, ponieważ nie miałam innego wyjścia. Musiałam myśleć o dobru dziecka. Wasza Wysokość chyba nie zechce mnie przymuszać w ten sam sposób. Nawet cię nie znam, panie. Nie jestem ladacznicą, którą można tak po prostu posiąść i porzucić.
– Barbara jest przy nadziei i wycofała się z życia dworskiego, madame. Przez wiele miesięcy nie wróci do Whitehall. Chcesz pozwolić, by król usychał w samotności? Nie jesteś chyba tak okrutna?
– Nie wierzę, że jesteś, panie, tak bezwzględny jak Ludwik – rzuciła zuchwale, ale serce biło jej w piersi jak oszalałe. Nie spodziewała się, że król okaże się w stosunku do niej tak bezpośredni, choć rozważała możliwość niewinnego flirtu. Mówiła przecież o tym Charliemu, a teraz brat będzie ją za wszystko winił. Zatrzymali się na końcu sali. Król delikatnie popchnął ją w stronę niewielkiej wnęki, przysunął się i przycisnął do ściany.