Выбрать главу

– Zamknąłem Queen's Malvern na cztery spusty i jadę z dziećmi do Glenkirk. Potem przyłączę się do oddziałów króla.

Stał przed kominkiem. Nogi miał szeroko rozstawione, dłonie oparte na biodrach w postawie osoby niezwykle stanowczej.

Jasmine westchnęła głęboko.

– Oczywiście, Charlie. Jesteś synem Henryka Stuarta. Gdyby nie nieprawe pochodzenie, byłbyś królem Anglii. Miałeś zamiar pozostać neutralny w tym sporze, ale kiedy poplecznicy Cromwella zmusili cię do działania, nie masz już innego wyjścia. Rozumiem to, mój synu. Nic innego ci nie pozostało. Ale dlaczego zabierasz dzieci do Szkocji?

– Gdyby zostały tutaj, zagrażałyby Henry'emu i jego rodzinie. Ludzie Cromwella nie zawahaliby się użyć dzieci jako przynęty. Nie zapominajmy o biednej małej księżniczce Elisabeth uwięzionej w zamku Carisbrooke. Niedawno zmarła, ponieważ chwalący Boga purytanie nie zadbali o jej zdrowie. Nie, moje dzieci będą bezpieczne w Glenkirk.

– A kiedy ci oprawcy przyjdą tu i o nie zapytają, co na pewno się stanie, cóż, do diaska, mam im powiedzieć? – zmartwił się Henry.

– Skłamiesz, Henry – poinstruowała go matka. – Powiesz, że nie wiesz, gdzie są twoi bratankowie i bratanica. Przyznasz, że Charlie tu był, ale nie wiesz, dokąd się udał. Nie chciał tego wyjawić w obawie, iż mógłby narazić swoją rodzinę na niebezpieczeństwo. To niewinne kłamstwo i zarazem dobre wytłumaczenie. Hrabia Welk nie ma dość wpływów ani pieniędzy, by poszukiwać dzieci. Zresztą będzie wiedział, że są bezpieczne pod opieką swego ojca. Może się oburzy i wyklnie cię, ale będzie musiał pogodzić się z tym, że jego córka nie żyje, a wnuki zniknęły – stwierdziła stanowczo księżna wdowa.

– Kiedy przyjedzie, sama się z nim rozmówisz, mamo – zaczął ponuro Henry. – Wiesz, że ja nie umiem kłamać.

Roześmiała się.

– Twój ojciec też nie potrafił. Niestety, będziesz musiał sobie z nim poradzić sam, gdy się tu pojawi, ponieważ mnie już nie będzie.

– Co takiego?! – wykrzyknęli jednocześnie obaj bracia.

– Anglia to obecnie nieprzyjemne miejsce, moi drodzy. Muszę spełnić swój matczyny obowiązek i wydać za mąż Autumn. Tutaj nie znajdziemy dla niej odpowiedniego męża, ale może uda się w Niderlandach albo we Francji. Nie spierajcie się ze mną, chłopcy. Wczoraj wasza siostra skończyła dziewiętnaście lat. Nie jest już najmłodsza. Jest wciąż piękna i bogata, co pomoże nam znaleźć kawalera godnego jej ręki, ale już niedługo będzie uważana za starą pannę, a wtedy zadanie może stać się o wiele trudniejsze – odparła księżna wdowa.

– Wyjeżdżamy za granicę? – ucieszyła się Autumn. – Och, tak, mamo! To jest doskonałe wyjście! Charlie wspominał, że na pewno znajdziesz jakieś rozwiązanie i oczywiście miał rację!

Objęła matkę uszczęśliwiona.

– Rozumiem zatem, że omówiłeś już z siostrą jej sytuację, Charlie.

– Właściwie, to tylko narzekała, że ma już dziewiętnaście lat, o czym zupełnie zapomnieliśmy w podróży.

– Mówiłam ci przecież – odezwała się Autumn. – Nie będę świętowała urodzin, póki nie wyjdę za mąż.

Cała rodzina roześmiała się serdecznie, a Autumn kręciła głową z niezadowoleniem.

– Kiedy wyjeżdżacie? – zagadnął matkę Henry.

– Za tydzień lub dwa, gdy tylko służba odpocznie po podróży ze Szkocji. Nie było im łatwo. Oddziały Cromwella wiele razy zatrzymywały nas na drodze i przeszukiwały powóz. Musisz pamiętać, że moi służący nie są już najmłodsi. – Wstała z krzesła. – Chodźmy, Autumn. Wyglądasz na zmęczoną po tych wszystkich przygodach. Powinnaś odpocząć przed kolacją. Jasmine z córką wyszły z sali reprezentacyjnej.

– Gdy tylko służba odpocznie… – mruknął Henry.

– Sama ledwie stała, kiedy tu kilka dni temu przyjechali. Na szczęście Patrick wysłał z nią grupę zbrojnych. Udało im się okrążyć Edynburg, ale w Borders natknęli się na oddział okrągłogłowych. Szczęśliwie im uciekli, ale nie obyło się bez niewielkiej potyczki. Woźnica został postrzelony w ramię, ale nawet się nie zachwiał. Fergus More – Leslie to twardy człowiek – rzekł z podziwem markiz. – A Adali! Mój Boże, ten człowiek ma już osiemdziesiąt lat, mimo to przejął lejce, by Fergus mógł sobie opatrzyć ranę. Przeprowadził powóz przez najgorszą część potyczki. Żaden z nich nie jest już młodzieniaszkiem, ale są tu z nami. Opuścili domowe pielesze, by wyruszyć po nowe przygody.

– Zawsze mówiło się, że mama najbardziej ze wszystkich w rodzinie przypomina prababkę – stwierdził Charlie. – Czy zbrojni z Glenkirk jeszcze tu są?

– Tak – odparł markiz.

– To dobrze! Pojadą ze mną i z dziećmi do Szkocji. Dzieci i służba będą podróżowali w powozie mamy. Zabrałem tylko Biddy. Clara i Mavis musiały zostać. Obie mają ukochanych w Queen's Malvern, a nie wiemy, jak długo moje dzieci zostaną w Glenkirk. Nie chciałem zamartwiać się kłopotami służby w tych okolicznościach – wyjaśnił Charlie.

– Czy Biddy potrafi jeździć konno? – zapytał markiz.

– Tak. Dlaczego pytasz? – zainteresował się jego brat.

– Nie bierz powozu, Charlie. Szybciej i bezpieczniej dojedziesz na miejsce konno. Powóz tylko przeszkadza. Jeden z ludzi z Glenkirk weźmie Wilhelma, a służąca będzie mogła podróżować swobodnie. Sabrina i Freddie jeżdżą konno od trzeciego roku życia. Będzie im ciężko, ale sobie poradzą. Jestem tego pewien – doradzał brat.

– Może masz rację – odparł książę Lundy, kiwając głową w zamyśleniu. – Potraktują to jak zabawę.

– Kiedy wyjedziecie? – zapytał Henry.

– Dam dzieciom dwa dni odpoczynku, a potem musimy ruszać w drogę. Nie mogę ryzykować, że Welk nas tu znajdzie. Poza tym powinienem jak najprędzej znaleźć się za granicą. Im dalej od Anglii będą dzieci, tym lepiej dla nich i dla mnie.

Henry Lindley zgodził się z bratem. Choć bardzo go kochał, nie było mu przykro, gdy dwa dni później nadeszła pora wyjazdu. Musiał mieć na względzie siebie, żonę i pięcioro dzieci. Zdawał sobie również sprawę z potrzeby ochrony Cadby i jego mieszkańców. Życie nauczyło go, że trzeba być ostrożnym, co w tych czasach mogło okazać się przydatne.

Księżna wdowa czule pożegnała się z synem.

– Nie daj się zabić, Charlie – rzekła. – Na Boga! Jesteś taki podobny do ojca! Pamiętaj, jesteś wszystkim, co mi po nim zostało. Nie mam zamiaru cię stracić. – Ucałowała go w oba policzki. – Wyślij mi wiadomość do Belle Fleurs. Nawet jeśli mnie tam nie będzie, ktoś stamtąd da mi znać. – Znów go pocałowała, a potem spojrzała na trójkę jego dzieci. – Musisz się opiekować braćmi, Sabrino. Słuchaj wuja Patricka, choć on pewnie pozwoli ci robić to, na co będziesz miała ochotę.

Jasmine ucałowała dziewczynkę. Mała skłoniła się i powiedziała:

– Dobrze, babciu.

– A ty, Fryderyku, pamiętaj, kim jesteś. Bądź posłuszny wujowi, opiekuj się siostrą i młodszym brałem – zwróciła się do chłopca babka.

– Dobrze, babciu – odparł Freddie i ucałował jej dłoń.

– Pięknie! Zachowałeś się dwornie, chłopcze – pochwaliła i ucałowała go w oba policzki.

– A co do ciebie, Wilhelmie, słuchaj we wszystkim starszego brata i bądź grzeczny.

– Dobze, babciu – seplenił maluch.

Jasmine uśmiechnęła się, pochyliła i ucałowała chłopczyka. Wyprostowała się i spojrzawszy na wszystkich raz jeszcze, rzekła:

– Niech was Bóg prowadzi, moi drodzy.

Po chwili weszła do domu, nie chcąc patrzeć, jak odjeżdżają.

– Póki nie przyjechali okrągłogłowi, pobyt u ciebie był taki miły, Charlie – rzekła Autumn. – Przykro mi, że to tak się skończyło. – Rzuciła się bratu w ramiona i pocałowała go. – Będę za tobą tęsknić.