Выбрать главу

— Następny krążownik eksplodował! I na pewno nie nasz! — rozległ się radosny głos.

— I jeszcze jeden! Jezu, ale jatka!

— A ten tu?

— To tylko żagiel, jeszcze może walczyć. I to powinien być… o cholera!

Głosy ucichły jak nożem uciął i wiedział, co to oznacza. Powoli uniósł głowę — jedynie kapitan spojrzała mu w oczy. Po policzkach ciekły jej łzy, ale nie odwróciła wzroku.

— Cala nasza eskorta zginęła — powiedziała cicho. — Ale najpierw zniszczyła trzy krążowniki wroga i uszkodziła napęd czwartego: został mu tylko jeden żagiel. Wątpię, by ścigali nas samotnym okrętem, nawet w pełni sprawnym. Zresztą mają uszkodzony do wyholowania.

Zilwicki przytaknął, zastanawiając się nieco abstrakcyjnie, skąd we wszechświecie wzięło się nagle tyle bólu. Ramiona zaczęły mu drżeć, już dłużej nie był w stanie powstrzymać łez… Poczuł na szyi ręce córki i usłyszał jej szept:

— Co… co się stało, tatusiu? Oni chcą zrobić krzywdę mamie? Czy nam też zrobią krzywdę?

— Ćśśś, Helen — wykrztusił przez łzy i zamknął oczy, kołysząc ją lekko. — Nic nam nie zrobią, kochanie. Jesteśmy bezpieczni. Mama się o to postarała.

ROZDZIAŁ XIX

HMS Nike wziął kurs na bazę, a Mike Henke starannie ukryła radosny śmiech, spoglądając na Honor siedzącą w kapitańskim fotelu. Honor nader rzadko okazywała zadowolenie z własnych osiągnięć, zwłaszcza na mostku. Z osiągnięć innych — najczęściej załogi — i owszem, nawet często, jeśli były ku temu powody, ale nie z własnych. Jej kompetencja była czymś tak naturalnym, że nie warto było o niej wspominać. Natomiast teraz rozsiadła się wygodnie, założyła nogę na nogę i siedziała tak z pełnym satysfakcji uśmiechem, podczas gdy Nimitz puszył się bezwstydnie na oparciu fotela.

Henke zachichotała i z tryumfem puściła oko do Eve Chandler, która wyszczerzyła się radośnie w odpowiedzi, unosząc złączone dłonie nad rudą głową w geście zwycięstwa. Ktoś z obsady mostka roześmiał się cicho. Wszyscy, prawdę mówiąc, mieli powody do niesamowitego wręcz zadowolenia z samych siebie i dowódcy. Eskadra ciężko pracowała od odlotu wiceadmirała Parksa i z dnia na dzień dawało się zauważyć coraz większe jej zgranie, o czym najlepiej świadczyły pełne aprobaty uśmiechy admirała Sarnowa, toteż Nike opuścił dok w ostatnim wręcz momencie.

Henke nie była jedynym oficerem HMS Nike, który słyszał o obiekcjach kapitana Dourneta, że tak długa przymusowa bezczynność okrętu flagowego musiała doprowadzić do braków w wyszkoleniu załogi, co odbije się niekorzystnie na sprawności półflotylli, którą tworzyły Nike i Agamemnon. miała natomiast większe niż inni możliwości, by zadbać o to, aby tak się nie stało. Honor absorbowało zbyt wiele problemów związanych z eskadrą, by w pełni mogła poświęcić się ćwiczeniom załogi. Nie wspominając już o tym, że codzienne zajęcia załogi każdego okrętu i związane z tym problemy należały do zadań pierwszego oficera. Teraz mieli dowód, że wszystkie te męczące godziny w symulatorach, gdy borykali się z problemami wymyślonymi przez pełną inwencji w tej dziedzinie Henke, opłaciły się. Świadczył o tym wynik manewrów, które odbyły się poprzedniego dnia. To nie Nike stanowił problem półflotylli — Agamemnon ledwie był w stanie za nim nadążyć i utrzymać przy tym uzgodniony szyk. Henke z prawdziwą przyjemnością oczekiwała kolejnego spotkania z jego pierwszym oficerem.

Nie koniec na tym: ku rozpaczy załogi kapitan Daumier Nike okazał się o osiem procent lepszy od Invincible w strzelaniu, ale nawet nie to było największym powodem do dumy. Był nim ostatni etap ćwiczeń, gdy admirał Sarnow rozdzielił podległe mu jednostki i zarządził ćwiczenia w obronie (a z drugiej strony w ataku) systemu Hancock. Dowódcą agresorów została komodor Banton mająca pod rozkazami drugą i trzecią półflotyllę piątej eskadry wraz z okrętami osłony, obroną zaś dowodził Sarnow, dysponując pierwszą i czwartą półflotyllą oraz przydziałową osłoną lekkich jednostek.

Sarnow dowodził dokładnie pięć minut, po czym poinformował Honor, że tak on, jak i kapitan Rubenstein dowodzący czwartą półflotyllą właśnie zostali zabici i ona przejmuje dowodzenie. Honor najwyraźniej spodziewała się właśnie czegoś takiego i przemyślała wcześniej taktykę, gdyż zaczęła wydawać rozkazy bez wahania i bez namysłu. Użyła platform sensorycznych z generatorami łączności nadświetlnej do zlokalizowania agresorów, rozdzieliła swe siły na pólflotylle i przyspieszyła, biorąc kurs przechwytujący. A gdy okręty osiągnęły odpowiednie prędkości, wyłączyła napędy i zarządziła całkowitą ciszę na pokładach, wygaszając wszystkie emisje elektroniczne i grawitacyjne. Sam ten zabieg dałby jej niewiele, jako że Achilles mógł śledzić jej siły w ten sam sposób co Nike — wykorzystując platformy. Ponieważ znała kurs agresorów, wystrzeliła sondy ECM zaprogramowane tak, by emitowały sygnatury napędów jej krążowników liniowych, i poruszające się tak obliczonym kursem, by ściągnęły okręty Banton na wybraną wcześniej pozycję.

Banton dała się nabrać częściowo dlatego, że nie przypuszczała, by ktoś użył sond ECM na ćwiczeniach, skoro każda z nich kosztowała osiem milionów dolarów. Kiedy zorientowała się w sytuacji, było już za późno — Honor zbliżyła się z dwóch kierunków, ignorując zasady taktycznego zdrowego rozsądku i poruszając się kursami balistycznymi. Napędy rozkazała uruchomić w ostatnim możliwym momencie i wykorzystując tradycyjny szyk agresorów przeciwko nim, zasypała prowadzące okręty lawiną ognia z obu stron, ogłupiając ich obroną antyrakietową. Dzięki temu nieortodoksyjnemu manewrowi krążowniki prowadzącej półflotylli blokowały pozostałym pole ostrzału przez prawie dwie pełne minuty, a na dobitkę Honor rozkazała wcześniej, by komandor Chandler przeprogramował boje swoich okrętów, dzięki czemu ciężkie krążowniki stały się dla sensorów agresorów krążownikami liniowymi.

Boje uaktywniono w najgorszym możliwym dla oficera taktycznego Banton momencie, ponieważ nastąpiło to równocześnie z włączeniem napędów wszystkich okrętów, a Banton nie dysponowała wcześniejszymi informacjami o szyku przeciwnika. Wydłużyło to czas niezbędny do właściwej identyfikacji celów na tyle, że Nike, Agamemnon, Onslaught i Invincible zdołały bez żadnych uszkodzeń zniszczyć flagowiec Banton i zmasakrować Cassandrę tak, że została wyłączona z walki. Defiant i Intolerant robiły potem, co mogły (zwłaszcza ten pierwszy, jako że kapitan Turkin starał się udowodnić, że wyniki pierwszych ćwiczeń eskadry były czystym przypadkiem), ale ich los i tak był przesądzony. Ostateczny efekt walki to kompletne zniszczenie krążowników liniowych i większości ciężkich krążowników agresorów przy poważnych uszkodzeniach Agamemnona i Invincible i dwóch trafieniach Nike. Onslaught nie został nawet draśnięty i zdołał odzyskać wszystkie sondy oprócz dwóch. Wymagały przeglądu i przeprogramowania przed ponownym użyciem, ale załoga uratowała sprzęt Królewskiej Marynarki warty około czterdziestu ośmiu milionów dolarów i Henke podejrzewała, że jej członkowie będą się przechwalać jeszcze bardziej niż załoga Nike.

Admirał Sarnow nie odezwał się słowem, ale szeroki uśmiech widniejący na jego obliczu, gdy zjawił się na mostku tuż przed finałem „bitwy”, mówił sam za siebie. A ponieważ komodor Banton była osobą na poziomie, złożyła Honor gratulacje, zanim komputery podały ostateczną ocenę zniszczeń.

Ogólnie rzecz biorąc, były to dwa naprawdę satysfakcjonujące dni. W dodatku od odlotu Parksa minął tydzień i choć nie miało to wpływu na tempo ćwiczeń czy ocenę rozkazów głównodowodzącego, napięcie wyraźnie opadło. Ostatnie manewry stanowiły zresztą doskonały powód, by po powrocie wiceadmirała zająć się zmianą jego nastawienia i oceny obu pozostawionych na stacji Hancock dowódców. Henke zamierzała tego dopilnować, choć niekoniecznie osobiście.