— Ale zrobić coś takiego bez ostrzeżenia ich… — Cromarty nie dokończył, bo targające nim wątpliwości były oczywiste.
— Wiem… — Alexander umilkł nagle i podjął dopiero po paru sekundach milczenia. — Wiesz, właśnie coś mi przyszło do głowy. A raczej kilka różnych rzeczy… Po pierwsze, możesz mu zasugerować, że istnieje sposób, by jego strategia stała się jeszcze skuteczniejsza. Wiesz, że zawsze sprzeciwiałern się rozdrabnianiu Home Fleet, ale sytuacja jest wyjątkowa. Załóżmy, że w tym samym czasie, co informację o rozśrodkowaniu Drugiej Floty, podeślemy D’Orville’owi trzy czy cztery eskadry ze składu Home Fleet. Jeżeli oficjalnie zabraliśmy mu cztery eskadry i podeślemy cztery, nie ma możliwości, żeby przeciwnik poważnie się nie pomylił w ocenie jego sił. W ten sposób powinno się nam udać zapobiec sytuacji, w której przeprowadzą atak siłami umożliwiającymi zajęcie systemu Yeltsin.
— A jeżeli mają agentów obserwujących Yeltsin? Nie jestem admirałem, ale wiem, że nawet frachtowiec bez trudu odkryje ruch takiej liczby okrętów liniowych. A jest pewne, że część kapitanów „neutralnych” statków dorabia, szpiegując na rzecz Haven.
— Masz rację, ale nikt nam nie broni urządzić ćwiczeń dla, dajmy na to, drugiej eskadry, a dwóm innym wydać oficjalny rozkaz dyslokacji, powiedzmy do Grendelsbane, i zrobić ten sam numer z podwójnymi rozkazami, który Caparelli wymyślił dla D’Orville’a. Nawet dowodzący tymi eskadrami poznają prawdę dopiero po wejściu w nadprzestrzeń, gdy otworzą zapieczętowane rozkazy. Wszyscy agenci Haven zgodnie zeznają, że okręty odleciały kursami zgodnymi ze znanymi punktami docelowymi. Możesz nawet zapytać Pat Givens, czy nie dałoby się przemycić wzmianki o tym w oficjalnym przecieku informacji tak, by nie wzbudziło to podejrzeń.
— Hmm. — Premier zmarszczył brwi, myśląc intensywnie: widać było, że spodobał mu się pomysł, aż w końcu kiwnął głową. — Zgoda, zasugeruję mu to. Co jeszcze przyszło ci na myśl?
— Jeżeli się nie mylę, na Manticore przebywa Michael Mayhew. Bodajże studiuje w King’s College, chyba że wyjechał wcześniej z powodu zaostrzającego się kryzysu… — Widząc, że rozmówca nadal nie do końca go rozumie, Alexander westchnął i wyjaśnił: — Jeśli nadal tu jest, masz pod ręką następcę Protektora, czyli przyszłego władcę planety Grayson. Fakt, to nie to samo co rozmowa z obecnym Protektorem, ale prawie to samo. To jedyne, co możesz zrobić na oficjalnej drodze z powodu braku czasu.
— …teraz rozumie pan, dlaczego poprosiłem, by mnie pan odwiedził, lordzie Mayhew — dokończył cicho książę Cromarty. — Nasi dowódcy zgadzają się, że jest to najlepsza opcja strategiczna, ale oznacza ona konieczność wystawienia Graysona na duże ryzyko. Z uwagi na konieczność pośpiechu niestety nie mamy czasu, by przedyskutować tę kwestię z Protektorem.
Michael Mayhew skinął potakująco głową. Nawet na Manticore wyglądał absurdalnie młodo jak na kogoś kończącego studia, ponieważ miał tak niewiele lat, że jego organizm mógł jeszcze przyjąć dawkę prolongu przeznaczoną dla dzieci i młodzieży. Prolong na Graysonie był niedostępny, dopóki nie przyłączył się on do Sojuszu. Teraz, spoglądając na prawie dziecinną twarz rozmówcy, Cromarty nie mógł powstrzymać się od refleksji, czy mieszkańcy Graysona byli gotowi do długowieczności.
— Rozumiem pański problem, panie premierze. — Mayhew wymienił znaczące spojrzenie z ambasadorem i powiedział do niego: — Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli duży wybór, Andrew.
— Wolałbym porozmawiać o tym z Protektorem — przyznał zmartwiony dyplomata.
Michael ponownie wzruszył ramionami.
— Ja też, ale myślę, że wiem, co by powiedział. — Spojrzał spokojnie na Cromarty’ego i d)dał: — Mój brat dokładnie zdawał sobie sprawę z konsekwencji, wybierając sojusz z Manticore, a nie wchłonięcie przez Haven. Od początku wiedzieliśmy, że kiedy wreszcie dojdzie do konfrontacji zbrojnej nasz system z uwagi na swe położenie i tak stanie się terenem walk. Wszystko, co zwiększa nasze szanse na zwycięstwo, jest więc warte wypróbowania. Poza tym Haven jedynie nas podbije, Masada wybiłaby znaczną część ludności. No i jesteśmy wam to winni.
Ostatniemu zdaniu towarzyszył ciepły błysk w oczach.
— Tak więc uważa pan, że powinniśmy spróbować? — upewnił się Cromarty.
— Tak właśnie uważam. Co więcej, jako patron Mayhew i przyszły Protektor Graysona zwracam się z formalną prośbą, by pan tak właśnie postąpił, panie premierze.
— Nie wierzę! — Sir Thomas Caparelli złożył odręczne pismo Cromartyego i wraz z kopertą noszącą żółto-czarne oznaczenia przesyłki specjalnie chronionej wrzucił w otwór utylizatora stojącego przy biurku. Papier natychmiast został spopielony.
— Nie wierzę — powtórzył, spoglądając na Patricię Givens. — W mniej niż pięć godzin doszliśmy zgodę na rozpoczęcie akcji.
— Co proszę? — zdziwiła się pani admirał. Caparelli prychnął rozbawiony.
— Nie tylko dostaliśmy zgodę, ale kazał nam podnieść stawkę. — Podał jej załącznik z propozycją wysłania dodatkowych sił i z zadowoleniem obserwował jej minę, gdy czytała.
— Cztery eskadry liniowe? — Odruchowo nawinęła pasmo włosów na palec wskazujący. — Nieźle!
— Zwłaszcza że chodzi o same superdreadnoughty. — Caparelli uśmiechnął się trochę kwaśno. — To dwadzieścia sześć procent superdreadnaughtów w całej Home Fleet…
Urwał i wzruszył ramionami.
— W rzeczy samej, sir… — Givens zmarszczyła brwi. — Ale to nie oznacza odsłonięcia systemu Manticore, a jeżeli przeciwnik da się nabrać, nadzieje się na sześćdziesiąt superdreadnaughtów, które według jego danych wywiadowczych powinny znajdować się zupełnie gdzie indziej. To powinna być masakra sił, które zaatakują Yeltsin, sir.
— Wiem. — Pierwszy Lord Admiralicji westchnął i powiedział: — Chcieliśmy, więc mamy. Czas brać się za wprowadzenie tego planu w życie, z jedną zmianą: takie wzmocnienie wymaga dowódcy o odpowiednim doświadczeniu i starszeństwie.
— Ma pan kogoś konkretnego na myśli, sir?
— Pewnie, że mam — prychnął kwaśno. — Przecież to musi być White Haven, prawda?
— White Haven?! — Givens nie zdołała ukryć zaskoczenia.
Wiedziała, że obaj od dawna się nie lubią, ale admirał White Haven był zastępcą dowódcy całej Home Fleet.
— White Haven — powtórzył Caparelli rzeczowo. — Wiem, że to nieco zdezorganizuje Websterowi strukturę dowodzenia, ale ten sam efekt wywoła zabranie mu czterech eskadr. White Haven nie tylko idealnie nadaje się do tego zadania i ma stosowne starszeństwo, ale co ważniejsze, jest być może naszym najpopularniejszym po Harrington oficerem na Graysonie.
— To prawda, sir, ale przewyższa starszeństwem także admirała D’Orville’a, co oznacza, że przejmie komendę, gdy tylko zjawi się w systemie Yeltsin. Czy to nie wywoła dodatkowych problemów?
— Nie sądzę. — Caparelli zastanowił się i zdecydował: — Nie, nie wywoła. Obaj przyjaźnią się od lat i obaj doskonale zdają sobie sprawę, jak krytyczna jest sytuacja… Poza tym będą mieli aż za dużo roboty, nawet jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli.
ROZDZIAŁ XXIV
Pomimo późnej godziny admirał Parnell rześko wmaszerował do sali odpraw bazy DuQuesne. Nikt, kto by nań spojrzał, nie podejrzewałby nawet, że ma za sobą ledwie trzy godziny snu, ale on sam zdawał sobie doskonale sprawę z własnego zmęczenia i nawet zastanawiał się, czy nie wziąć kolejnego stymulanta, ale wiedział, że jeśli to zrobi, w najbliższej przyszłości nie zaśnie. Postanowił więc chwilowo sprawdzić działanie większych ilości kawy.