Выбрать главу

Związane z tym było pewne ryzyko, ponieważ jeśli przeciwnik nadleciałby z innego kierunku, będą mieli problemy z przechwyceniem go, ale z drugiej strony znajdowali się na tyle blisko, że powinno im się to udać, nim baza zostanie zagrożona. W najgorszym wypadku doszłoby do tego prawie w ostatnim momencie, jako że holowanie zasobników zmniejszało ich przyspieszenie do mniej niż trzysta sześćdziesiąt g, natomiast wykorzystanie sensorów nadświetlnych umożliwiało wykonanie takiego manewru. Poza tym istniało naprawdę nikłe prawdopodobieństwo, by admirał Rollins próbował wyszukanej taktyki — gdyby zdecydował się na atak, musiałby być pewien, że dysponuje wystarczającą przewagą, a to z kolei oznaczało, że nie musi uciekać się do wyszukanej taktyki. Gdyby zaś sądził, że nie posiada odpowiednich sił, po prostu poczekałby na wzmocnienie.

Dalsze rozmyślania przerwał jej sygnał oznaczający, że ktoś chce wejść do kabiny. Spojrzała na chronometr i uniosła brwi — nie zdawała sobie sprawy, że jest już tak późno — po czym nacisnęła klawisz interkomu.

— Tak?

— Pierwszy oficer, ma’am — zameldował wartownik.

— Dziękuję, kapralu. Proszę ją wpuścić. Drzwi otworzyły się prawie natychmiast i do kabiny weszła podejrzanie radosna Henke.

— Czas na cotygodniowe meldunki — oznajmiła, machając notesem.

Honor jęknęła całkowicie naturalnie.

— Wiedziałam! — westchnęła. — Siadaj i zabieramy się do roboty. Zobaczymy, jak szybko da się tym razem odwalić tę biurokrację.

— Dobrze. — Henke skończyła wpisywać kolejną uwagę. — To załatwia kwestię sprzętu w maszynowni. Zobaczymy, co dalej… Aha: awanse. Bosmanmat Manton bez dwóch zdań powinien zostać bosmanem, ale jeśli go awansujemy, będziemy mieli nadkomplet podoficerów w elektronice i dwóch bosmanów na pokładzie. Czyli: będziemy musieli go oddać.

— Hmm. — Honor postukała delikatnie palcami prawej dłoni w kolano i odchyliła się na oparcie fotela.

Kapitan okrętu Jej Królewskiej Mości miał prawo awansować członków załogi i podoficerów według własnego uznania, jak długo ogólna liczba podoficerów poszczególnych stopni w poszczególnych działach nie przekraczała granic wyznaczonych przez biuro personelu floty. Jeżeli w wyniku awansów gdzieś powstawał nadkomplet, kapitan zobowiązany był przy pierwszej sposobności przekazać „nadwyżkę podoficerów” do dyspozycji Admiralicji, by otrzymali oni nowe, zgodne ze stopniami przydziały. Był to więc twardy orzech do zgryzienia dla każdego dowódcy, bo z jednej strony ludzie zasługiwali na awans, z drugiej nikt nie lubił tracić dobrych i doświadczonych podkomendnych. Fakt, że przepisy zapobiegały w ten sposób faworyzowaniu poszczególnych osób, nic w tej sprawie nie zmieniał.

— Awans mu się należy: odkąd zjawił się na pokładzie jest doskonały, i zbiera jak najlepsze opinie — przyznała po chwili milczenia. — Nie chcę go stracić, ale nie mogę go zatrzymać… Można poczekać na automatyczny awans, ale i tak da nam to góra dziesięć miesięcy, bo potem będzie miał stosowną wysługę, ale to byłoby nieuczciwe. Jeśli awansujemy go teraz, przynajmniej otrzyma należne pobory i starszeństwo uczciwie.

— Problem w tym, że będziemy musieli oddać albo jego, albo bosmana Fenninga.

— Chyba że admirał podpisze zgodę na „chwilowe zatrzymanie na okręcie dla dobra służby” — uśmiechnęła się Honor. — W końcu rzeczywiście jest najlepszym specjalistą od łączności grawitacyjnej w tym rejonie galaktyki, a my mamy na pokładzie nadajnik impulsów nadświetlnych. Obsługuje go zresztą od samego początku…

Przerwał jej sygnał interkomu. Wyprostowała się, nacisnęła klawisz i na ekranie pojawiła się twarz Evelyn Chandler. Honor spojrzała na jej minę i zesztywniała.

— Tak, Eve?

— Zewnętrzna sieć sensorów wykryła ślad wyjścia z nadprzestrzeni, ma’am. To duży ślad o trzydzieści pięć minut od słońca systemu. I dokładnie na kursie prowadzącym najkrótszą drogą do Seaford, ma’am.

— Rozumiem. — Honor była zaskoczona tym, jak spokojnie brzmi jej glos. — Jak duży jest ten „duży”, Eve?

Henke znieruchomiała, rozumiejąc nagle, o co chodzi.

— Nadal analizujemy dane, ma’am, ale wygląda to na trzydzieści do czterdziestu okrętów liniowych wraz z okrętami osłony, ma’am. Honor zacisnęła usta.

— Przekazałaś dane na pomost flagowy? — spytała rzeczowo.

— Naturalnie, ma’am, ale…

W rogu pojawił się krwistoczerwony symbol połączenia o bezwzględnym pierwszeństwie, toteż przerwała mówiącej w pół słowa:

— Najprawdopodobniej admirał chce ze mną rozmawiać. Nie rozłączaj się. Eve.

Przyjęła awizowane połączenie i odruchowo wyprostowała plecy, gdy na ekranie zamiast Chandler pojawił się Sarnow. Nie uśmiechał się, więc sama zmusiła się do powitalnego uśmiechu, doskonale zdając sobie sprawę, że i tak dostrzegł w jej twarzy napięcie.

— Dzień dobry, sir. Jak sądzę, już pan wie?

— W rzeczy samej wiem.

— Właśnie rozmawiałam o sytuacji z komandor Chandler, sir. Mogę ją włączyć w naszą rozmowę?

— Naturalnie!

Ekran rozdzielił się na pół, gdy Honor włączyła drugie połączenie, a sekundę później mignął i podzielił się ponownie, gdyż pojawili się na nim oprócz Chandler i kapitan Corell, i komandor Cartwright, i porucznik Southman, szef wywiadu Sarnowa.

— Doskonale — zagaił Sarnow. — Co wiemy dokładnie? Chandler chrząknęła i Honor dała jej znak, że ma zabrać głos.

— W tej chwili mamy pozytywną identyfikację trzydziestu pięciu okrętów liniowych i prawdopodobną mniejszych: to siedemdziesiąt niszczycieli i krążowników. Wśród okrętów liniowych jest sześć krążowników liniowych, siedem dreadnaughtów i dwadzieścia dwa superdreadnoughty — zameldowała posępnie.

Porucznik Southman gwizdnął bezgłośnie.

— O co chodzi, Casper? — spytał Sarnow.

— To praktycznie wszystko, czym Rollins dysponuje, sir. W bazie zostawił ledwie dwa czy trzy duże okręty… Zakładając naturalnie, że to admirał Rollins, sir.

— Zakładając — prychnęła Corell.

Southman prawie się uśmiechnął, słysząc jej ton.

— Myślę, że możemy tak założyć, ma’am — powiedział spokojnie. — Chodziło mi o to, że według danych naszego wywiadu, dysponuje on trzydziestoma siedmioma okrętami liniowymi, a kilka z nich po prostu musi być nie w pełni sprawnych. Tak więc jeśli ostatnio nie otrzymał poważnych posiłków, musiał zabrać z Seaford dosłownie wszystkie nadające się do boju okręty. A nasze pikiety powinny zameldować nam, gdyby otrzymał posiłki.

— Naprawdę? — warknął Cartwright ponuro. — Jeśli już mowa o naszych pikietach, to powinien się tu zjawić — i to parę godzin temu — choć jeden z należących do nich okrętów z ostrzeżeniem, że Rollins się zbliża!

— Mogli znaleźć się zbyt blisko, Joe. Albo dać się wciągnąć w inną pułapkę — wtrąciła cicho Honor. — Oficerowie dowodzący pikietami nie byli nowicjuszami, więc jeśli nas nie ostrzegli, to znaczy, że nie żyją. Rollins musiał wymyślić jakiś sprytny sposób przechwycenia ich, ale miał na to dość czasu. Gdy wyruszył z Seaford, nasze okręty wchodzące w skład pikiet musiały śledzić go aż do uzyskania pewności, dokąd się udaje, gdyż tylko wówczas mogliby nas sensownie ostrzec. Miał więc okazję, by je zniszczyć… Nie wiem jak i w tej chwili jest to mniej ważne. Istotne jest to, co powiedział Casper: skoro zabrał ze sobą wszystko, co mógł, to…