Выбрать главу

— To nie jest to próba czy rozpoznanie walką — wszedł jej w słowo Sarnow. — Nie zostawiłby Seaford 9 chronionej przez forty i parę niesprawnych okrętów, gdyby nie chodziło o decydujące posunięcie. A nie mógłby mieć pewności zwycięstwa, gdyby nie wiedział, że byliśmy uprzejmi pozostawić Hancock bez okrętów liniowych.

— Ale jakim cudem się tego dowiedział, sir? — na wpół zdziwiła się, na wpół zaprotestowała Corell.

Sarnow wymownie wzruszył ramionami, ale odpowiedział:

— Istnieje kilka prawdopodobnych sposobów. Najprostszy: dokonał zwiadu któregoś z pozostałych systemów i znalazł tam okręty, które powinny być tutaj, a nasi nie zauważyli zwiadowcy. Pytanie, jak to zrobił, jest chwilowo mniej ważne. Istotne jest, co zamierza i co my zamierzamy z nim zrobić. — Sarnow spojrzał wymownie na Chandler. — Znamy ich kurs?

— Jeszcze nie, sir. Wyszli z nadprzestrzeni z niewielką prędkością i od tego momentu pozostają w relatywnie stałym położeniu względem słońca systemu.

— W tej odległości? — Sarnow uniósł brwi.

Oboje z Honor wymienili wymowne spojrzenia. Nie istniały sensory pokładowe pozwalające z tej odległości zobaczyć, co znajduje się w wewnętrznym systemie Hancock, na co więc czekał Rollins? Zakładając, że nie wiedział o sieci sensorów nadświetlnych, powinni wyjść z nadprzestrzeni z największą możliwą szybkością i natychmiast rozpocząć atak, starając się uzyskać jak największą prędkość bojową i dogodne pozycje, nim nadające z prędkością światła platformy sensoryczne starego typu ostrzegą obrońców o ich przybyciu. Bo o istnieniu tych platform wiedzieli na pewno — była to standardowa procedura obronna Royal Manticoran Navy.

— Tak, sir. Ja… — Chandler urwała, gdyż w tle rozległ się pojedynczy sygnał alarmu, i opuściła wzrok na swój ekran, by po sekundzie unieść oczy i zameldować: — Ruszyli się, sir. Wygląda na to, że się rozdzielili: przodem lecą dreadnaughty i krążowniki liniowe. Może to ulec zmianie, ale w tej chwili odległość między obiema grupami ciągle się zwiększa, choć obie lecą z niewielkimi przyspieszeniami. Element czołowy około dwa kilometry na sekundę kwadrat, czyli jakieś dwieście g, zaś superdreadnoughty z połową tego przyspieszenia.

— Dwa kilometry na sekundę kwadrat — powtórzył Sarnow z namysłem.

— Niezbyt odważna taktyka, sir — zauważyła Corell złośliwie. — Co i tak niewiele zmienia: chyba nie będziemy w stanie ich zatrzymać.

— Mogą nie być pewni danych, którymi dysponują — zasugerował Cartwright. — Sądzą, że mają przewagę, ale nie chcą ryzykować straty głównych sił, muszą więc przekonać się, z kim mają do czynienia. Dlatego nie chcą zbyt szybko znaleźć się głęboko wewnątrz systemu planetarnego.

— Może, ale to wszystko zgadywanka — podsumował Sarnow. — Komandor Chandler, jaki jest ich kurs?

— Komandor Oselli właśnie go oblicza. Wygląda na to, że kierują się prosto ku bazie. — Ktoś musiał coś do niej powiedzieć, bo skinęła głową i dodała: — Mam potwierdzenie, sir. Jeżeli utrzymają obecne przyspieszenie i kurs aż do koniecznego zwrotu, element prowadzący dotrze do bazy za dziesięć godzin i czterdzieści minut, sir.

— Rozumiem. — Sarnow zmrużył oczy, odchylając się na oparcie fotela. — Załóżmy, że Joe ma rację. Nie są pewni naszych sił. Być może sądzą nawet, że to pułapka. Lżejsze jednostki mogą rozwinąć większą prędkość niż siły główne, więc logiczne jest, że tworzą pierwszą grupę. Jeżeli okaże się, że mają do czynienia wyłącznie z nami, i tak dysponują wystarczającą siłą ognia, by sobie z nami poradzić… To ostrożny atak, ale obawiam się, że niewiele nam to pomoże.

Odpowiedziały mu niezbyt radosne, za to zgodne przytaknięcia.

— Przynajmniej mamy dzięki temu czas. — Sarnow najwyraźniej podjął decyzję. — Komandor Oselli?

— Tak, sir? — Głos Charlotte Oselli był wyraźny, choć słaby, jako że znajdowała się poza zasięgiem kamery na stanowisku Chandler.

— Na razie sytuacja wygląda na idealną do realizacji planu Sierra Papa. Proszę wymierzyć nasz kurs, opierając się na tym założeniu, i podać mi go, jak tylko skończy pani obliczenia.

— Aye, aye, sir.

Pogładził w zamyśleniu wąsa, wpatrując się prawie minutę niewidzącym wzrokiem w ekran i dopiero gdy się ocknął, zogniskował spojrzenie na Honor.

— Samuel przekaże stosowne rozkazy minowcom, używając nadajnika nadświetlnego, Honor. Kiedy zaczniemy, przełączymy wszystko na regularną sieć dowodzenia i będziemy używali normalnych kanałów łączności Nike.

— Rozumiem, sir.

Sarnow odwrócił się i spytał:

— Słyszałeś, Webster? — Odpowiedź nie dotarła do mikrofonu, ale Sarnow zadowolony pokiwał głową. — Doskonale. Gdy tylko komandor Oselli skończy obliczenia, podamy im kurs i koordynaty postawienia pola. Kiedy się z tym uporają…

— Przepraszam, sir — odezwała się Oselli. — Mam kurs. Założyłam, że chcemy utrzymać słabe sygnatury napędów?

— Założyła pani słusznie, pod warunkiem że dotrzemy na czas na pozycję.

— Dotrzemy, choć nieco później niż byłoby to optymalne, sir. Jeżeli wyruszymy w ciągu dziesięciu minut, za trzy godziny i pięćdziesiąt dwie minuty znajdziemy się na kursie przeciwnika, lecąc z prędkością czternastu tysięcy stu ośmiu kilometrów na sekundę. Jednostki wroga będą wówczas trzydzieści pięć minut po zwrocie i poruszać się będą z prędkością trzydziestu czterech tysięcy dwustu siedemdziesięciu ośmiu kilometrów na sekundę.

— W jakiej odległości?

— Trochę ponad sześć i pół minuty świetlnej, sir. Albo sto jeden milionów kilometrów. Od bazy będzie nas dzielić odległość około dwustu trzech milionów kilometrów.

— Rozumiem. — Twarz Sarnowa leciutko stężała po wysłuchaniu meldunku.

Honor nie okazała żadnych emocji, ale doskonale wiedziała, co zmartwiło admirała. Sześć i pół minuty świetlnej według ocen wywiadu było maksymalnym zasięgiem, z jakiego okręty Ludowej Marynarki były w stanie wykryć poruszające się z minimalną prędkością okręty RMN osłaniane przez aktywne systemy radioelektroniczne. Ale to była jedynie ocena i jeżeli przeciwnik był w stanie wykryć ich z większej odległości…

— Zakładając, że wykonamy proponowany manewr, kiedy znajdziemy się w skutecznym zasięgu rakiet, komandor Chandler?

— Prawie dokładnie dwie godziny później, sir. — Szybkość odpowiedzi świadczyła, że Chandler wcześniej dokonała niezbędnych obliczeń.

Sarnow uśmiechnął się przelotnie.

— Zakładając, że utrzymają obecny kurs i nie zostaniemy wcześniej odkryci, będziemy dokładnie o sto milionów kilometrów od bazy, gdy odległość do przeciwnika wyniesie siedem milionów kilometrów. Czyli powinni znaleźć się ponad pół miliona kilometrów bliżej niż wynosi maksymalny zasięg naszego skutecznego ognia — dokończyła Chandler.

— Rozumiem — powtórzył Sarnow, gładząc wąsa. — Dobrze, tak właśnie zrobimy. Samuelu, przekaż dowódcy stawiaczy min, żeby postawił pole minowe dziewięćdziesiąt osiem milionów kilometrów od bazy. A gdy tylko skończy, niech wykona operację „Przewóz”.

Przy ostatnim zdaniu jakby wbrew sobie spojrzał na Honor.

— Aye, aye, sir. — Tym razem odpowiedź Webstera była słaba, ale słyszalna.

Honor, widząc spojrzenie Sarnowa, skinęła lekko głową. Operacja „Przewóz” polegała na upchnięciu na pokładach stawiaczy min takiej liczby stoczniowców i pracowników bazy, jaka mogła zostać bezpiecznie na nich ulokowana, biorąc pod uwagę wydajność okrętowych systemów podtrzymywania życia, i jak najszybszym odlocie z systemu Hancock. Według obliczeń szacunkowych, powinno to być około pięćdziesięciu procent personelu bazy i w tej rzeszy nie miał się znaleźć Tankersley, ale nie mieli żadnego wyboru. Osiem krążowników liniowych nie miało szansy zatrzymać tak silnego przeciwnika jak ten zbliżający się właśnie do bazy.