Przez długą jak wieczność, upiorną chwilę umysł Genevieve Chin zamarł w totalnym osłupieniu.
Dwie pełne eskadry dreadnaughtów nie byłyby w stanie wystrzelić takiej salwy, a obrońcy nie dysponowali niczym większym niż krążownik liniowy. To było niemożliwe!
Ale było faktem.
W końcu czterdzieści lat treningu wyrwało jej umysł z szoku.
— Prawo na burt o dziewięćdziesiąt stopni! Wszystkie okręty natychmiastowy obrót! — warknęła.
I z bezsilną rozpaczą obserwowała, jak jej jednostki wykonują rozkaz. Dreadnoughty reagowały na stery powoli, a jej osłupienie dodatkowo zabrało kilka bezcennych sekund, toteż sytuacja była krytyczna. Co gorsza, milczała także obrona antyrakietowa, ponieważ dowodzący nią oficerowie ogniowi zostali zaskoczeni tak samo jak ich dowódca, a nie mieli przygotowanego żadnego wstępnego namiaru do prowadzenia ognia, z tej prostej przyczyny, że nie było w okolicy żadnego celu wykrytego przez sensory. A żaden z oficerów nie był jasnowidzem.
Mknącej ku nim lawiny pocisków nie był w stanie powstrzymać słaby z początku, acz szybko rosnący ostrzał antyrakiet, choć dreadnaughty były obficie wyposażone w aktywne środki obronne. Sarnow, by zwiększyć skuteczność, rozkazał bowiem skoncentrować ogień na czterech dreadnaughtach i tyluż krążownikach liniowych, a prawie jedna trzecia rakiet nie miała ani głowic laserowych, ani nuklearnych, ale za to najlepsze emitery radioelektroniczne, jakie posiadała Królewska Marynarka. Fałszywe emisje energetyczne identyczne z sygnaturą napędu rakiet, zagłuszacze i cała masa innego elektronicznego śmiecia błyskawicznie zmieniającego częstotliwości i algorytmy przeładowała sieć taktyczną formacji Ludowej Republiki. Co prawda tylko na sekundę, gdyż zaraz włączyły się systemy rezerwowe, ale przez tę sekundę każdy okręt był osamotniony, w związku z czym kontrolę ognia przejęły komputery pokładowe. W efekcie dwie, a czasem trzy jednostki próbowały zniszczyć te same rakiety, podczas gdy nikt nie interesował się innymi.
Antyrakiety, a zwłaszcza działka laserowe niszczyły rakiety dziesiątkami, ale nie powstrzymały wszystkich. Pierwszy oberwał New Boston — laserowe promienie pruły pancerz, zabijały ludzi i niszczyły sprzęt, ale były to stosunkowo lekkie zniszczenia, jako że wpierw musiały przebić się przez osłony burtowe i pola siłowe, ponieważ okręt zdążył zwrócić się burtą ku nadlatującym pociskom. Prowadzący formację Nouveau Paris wolniej reagował na stery i nie zdążył — tuzin rakiet detonowało prosto przed jego niczym nie osłoniętym dziobem i dreadnaught rozpruty wiązkami laserów eksplodował prawie natychmiast. Chin z chorobliwą fascynacją wpatrywała się w ekran wizualny, na którym przed momentem widać było mający sześć milionów ton okręt, a teraz rozszerzającą się błyskawicznie kulę ognia.
Równocześnie zginęły krążowniki liniowe Walid i Suleiman a inne okręty zostały poważnie uszkodzone. Dreadnaught Waldensville stracił cały dziobowy pierścień napędu, przez co jego przyspieszenie spadło o połowę. Krążownik liniowy Malik wypadł z formacji pozbawiony napędu, a więc i ekranu. Dywizjon ciężkich krążowników próbował zasłonić go własnymi ekranami, ale okrętu nic nie mogło uratować. Załoga w większości zdążyła się ewakuować, ale los okrętu był przesądzony. Dreadnaught Kaplan stracił ponad jedną czwartą uzbrojenia lewoburtowego, a jej siostrzana jednostka Havensport prawie jedną trzecią. Krążownik liniowy Alp Arslan ciągnął za sobą smugę krystalizującej atmosfery i szczątków z rozprutego na znacznej długości kadłuba.
Pozostałe okręty zdołały jednak wykonać zwrot i odpalić salwy burtowe. Była to słabiutka odpowiedź na salwę, która w nich trafiła, ale okręty RMN oddalały się prostym kursem, dając rakietom idealną okazję trafienia. Chin obserwowała je niczym głodny drapieżnik prawie pewną ofiarę. A potem zacisnęła z wściekłości pięści — boje odciągały jej pociski, pokładowe ECM-y ogłupiały je, wybijając z kursu, a przeciwrakiety i sprzężone lasery masakrowały te, które trzymały namiar. A przecież strzelała w nie osłonięte niczym rufy lecących prostym kursem celów — fakt, przeciwnik wiedział, że zostanie ostrzelany, i miał dość czasu, by się przygotować, ale aktywna obrona przeciwrakietowa była przerażająco skuteczna.
Kolejna salwa rakiet wystrzelonych przez obrońców dotarła do Malika. Było ich ledwie kilkadziesiąt, lecz krążownik liniowy stanowił nieruchomy cel. Osłaniające go ciężkie krążowniki robiły, co mogły, ale przynajmniej dziesięć pocisków przedarło się przez obronę antyrakietową i detonowało. Na ten cel RMN nie traciła nawet głowic laserowych — wszystkie były klasycznymi głowicami nuklearnymi i wokół Malika wybuchły minisupernowe. Kiedy eksplozje się skończyły, po mającym osiemset pięćdziesiąt tysięcy ton okręcie nie pozostał nawet ślad. Chin nie wytrzymała i na pokładzie flagowym rozbrzmiała soczysta wiązanka.
Dreadnaught i trzy krążowniki liniowe klasy Sultan zniszczone w pierwszym starciu. Systemy kierowania ognia Royal Manticoran Navy były równie groźne i skuteczne jak jej obrona antyrakietowa. Zgrzytnęła zębami — wlazła prosto w pułapkę, ale nie miała sobie nic do zarzucenia: nie sposób było tego przewidzieć i nikt nie zdołałby jej uniknąć. Teraz musiała dopaść i zniszczyć przeciwnika, który już nie mógł się ukryć. Nie bardzo wiedziała, w jaki sposób krążowniki liniowe zdołały zasypać ją taką lawiną rakiet, ale wątpiła, by mogły to powtórzyć. Teraz to one stały się celem. Mimo że rozwijały większe przyspieszenie, miała wystarczającą przewagę prędkości, by je dogonić, a nie istniał we wszechświecie krążownik liniowy, który zdołałby przetrwać salwę burtową z broni energetycznej dreadnaughta.
— Zwrot na oryginalny kurs! — warknęła.
— Aye, aye, ma’am. — DeSoto był wyraźnie wstrząśnięty, ale wracał do równowagi.
Poszczerbiona grupa uderzeniowa wracała powoli na pierwotny kurs, przybierając nowy szyk i rozpoczynając pościg, gdy DeSoto zameldował:
— Nowy kontakt!… Poprawka: kontakty. Namiar 179 na 008, odległość sto sześć koma dziewięć miliona kilometrów!
Na ekranie taktycznym pojawiły się nowe symbole i Chin zacisnęła zęby: dwie pełne eskadry superdreadnaughtów, łącznie dziesięć okrętów, nadlatywało ku niej od strony bazy remontowej z przyspieszeniem cztery koma trzy kilometra na sekundę kwadrat.
— Zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Maksymalne wytracenie prędkości! — rozkazała.
Oczy Honor rozbłysły, gdy „superdreadnoughty” ruszyły w stronę napastników. Baza nie miała ofensywnego uzbrojenia, za to dysponowała sensorami grawitacyjnymi, dzięki którym dyżurna wachta obserwowała starcie w czasie rzeczywistym i kontrola lotów miała aż nadto czasu, by uruchomić zaprogramowane wcześniej sondy radioelektroniczne pozostawione na jej orbicie. Teraz sondy popisowo wykonywały swoje zadanie, zmuszając przeciwnika do ucieczki przed zbliżającą się nieuchronną zagładą.
Admirał Chin siedziała bez ruchu i bez słowa, niezbyt zdając sobie sprawę z upływających minut. Napędy jej okrętów robiły, co mogły, ale odległość między nimi a nadlatującymi superdreadnaughtami Royal Manticoran Navy zmniejszała się cały czas. A ona mogła tylko siedzieć bezczynnie i z rosnącą wściekłością obserwować uciekające krążowniki liniowe. Co prawda obie grupy kontynuowały ostrzał rakietowy, ale ponieważ odległość rosła, a nie były zwrócone do siebie burtami, ilość rakiet drastycznie zmalała. I nadal potwierdzała się technologiczna przewaga RMN — ich obrona była znacznie skuteczniejsza, a ilość trafień mimo mniejszej ilości wystrzelonych rakiet — zatrważająca. Tym bardziej że za główny cel wróg obrał okręt Waldensville, którego uszkodzony system napędowy nie pozwalał na uzyskanie podobnych osiągów co pozostałe okręty, przez co zostawał coraz bardziej z tyłu (a więc znajdował się oraz bliżej krążowników wroga).