Chin wbiła wzrok w swój ekran taktyczny i nagle zerwała się z fotela, klnąc mało wyraźnie, za to z pasją. Pomaszerowała do holoprojekcji taktycznej, ignorując zaniepokojone spojrzenia DeSoto i Klima — zostawiła hełm i w przypadku dehermetyzacji przedziału nie miała prawa przeżyć. Żaden jednak nie odważył się odezwać, widząc jej minę.
— Potwierdzić identyfikację tych superdreadnaughtów! — warknęła, wpatrując się w trójwymiarowy obraz.
— Ma’am? — zdumiał się DeSoto. I natychmiast odchrząknął, czując na sobie wściekłe spojrzenie pani admirał.
— No więc… — zaczął pospiesznie, nie odrywając wzroku od swego ekranu. — Potwierdzenie pierwotnej identyfikacji: emisje i siły napędów zgodne z danymi superdreadnaughtów klasy Sphinx, ma’am.
Chin zdusiła kolejne przekleństwo i zacisnęła w pięści ukryte za plecami dłonie. Na pomoście zapadła cisza — wszyscy widzieli, jak jest wściekła, i nikt nie miał ochoty ryzykować, że ta wściekłość skupi się na nim. Holoprojekcja potwierdzała słowa DeSoto, ale teraz, gdy instynktowna reakcja osłabła, w umyśle Chin taktyk z doświadczeniem zmagał się z suchymi danymi. To, co obserwowała, nie miało sensu — skoro przeciwnik jakimś cudem był w stanie tak zwiększyć siłę ognia krążowników liniowych (a zaczynała podejrzewać, jak to osiągnął), mógł podobnie postąpić z większymi okrętami. Zresztą nawet by nie musiał — dwie pełne eskadry superdreadnaughtów czekające w takiej zasadzce jak ta, z której właśnie wyszły jej okręty, nawet bez wzmocnionego uzbrojenia zniszczyłyby doszczętnie jej grupę uderzeniową, jeśli nie pierwszą salwą burtową, to na pewno drugą. A wówczas siły obu stron znacznie by się wyrównały. Skoro krążowniki liniowe znalazły się w zasięgu skutecznego ognia, to nic nie stało na przeszkodzie, by to samo osiągnęły superdreadnoughty. Poza tym dalsza ucieczka krążowników liniowych nie miała sensu, a nie zmieniły kursu ani nie zwolniły — oddalały się ciągle z przyspieszeniem prawie pięciu kilometrów na sekundę kwadrat, co w połączeniu z wytracaniem prędkości przez jej okręty dawało dziewięć koma czterdzieści pięć kilometra na sekundę kwadrat. Naturalnie, żaden dowódca krążownika liniowego nie chciał znajdować się bliżej wrogiego dreadnaughta niż musiał, ale w ten sposób nie mogły strzelać salwami burtowymi. Jej okręty używały wyłącznie pościgówek dziobowych, uciekający rufowych.
Skoro zbliżała się odsiecz, i to tak potężna, krążowniki liniowe powinny zwrócić się burtami do jej okrętów i wówczas wystarczyłaby jedna salwa, by Waldensville przestał istnieć. Tak odnosił coraz większe uszkodzenia w wyniku kolejnych trafień, ale nadal jeszcze pozostawał zdolny do walki. Następna salwa byłaby skierowana przeciwko pozostałym jej okrętom, a ona nie mogłaby ryzykować podobnego manewru, mając na karku zbliżające się superdreadnoughty.
Zmrużyła oczy, tknięta nagłą myślą. Dlaczego „Argus” nie wykrył ich powrotu do systemu Hancock?
Spojrzała na chronometr — od zmiany kursu minęło siedem minut, podczas których prędkość jej okrętów spadla o tysiąc dziewięćset kilometrów na sekundę zaś prędkość krążowników liniowych wzrosła do ponad dwóch tysięcy kilometrów na sekundę. Już straciła szansę zmuszenia ich do pojedynku artyleryjskiego, natomiast jeśli wznowi pościg, będzie miała przeciwnika w zasięgu rakiet jeszcze co najmniej przez godzinę. Tyle że gdyby tak postąpiła, skazałaby na zagładę swoje jednostki, gdy znajdą się one w zasięgu ognia superdreadnaughtów.
Chyba że…
Trzy rakiety wystrzelone przez wycofujące się okręty Ludowej Marynarki znalazły lukę w obronie Grupy Wydzielonej Hancock 001 i obrały za cel HMS Crusader. Obrona rakietowa ciężkiego krążownika robiła, co mogła, ale celów było zbyt wiele, a komputer koordynujący obronę całego zespołu o sekundę za późno zwolnił ją, by mogła skupić się na obronie własnego okrętu. Udało jej się zniszczyć dwie z nich. Trzecia detonowała mniej niż trzynaście tysięcy kilometrów od burty, a była to rakieta wystrzelona z okrętu liniowego, czyli dysponująca większą ilością, i to silniejszych impulsowych laserów niż standardowe. Promienie laserowe przeszły przez osłonę burtową, jakby jej w ogóle nie było, i rozpruły pancerny kadłub, siejąc śmierć i zniszczenie głęboko we wnętrzu okrętu. Bezpiecznik reaktora numer jeden zadziałał o mikrosekundę za późno i komodor Stephen Van Slyke wraz ze swym sztabem, całą załogą i okrętem zniknął w oślepiającym wybuchu. A kapitan lord Pavel Young niespodziewanie odziedziczył dowództwo Siedemnastej eskadry ciężkich krążowników.
Admirał Chin ledwie zauważyła zniszczenie Crusadera. — Jeden ciężki krążownik mniej czy więcej to prawie nie miało znaczenia przy skali sił biorących udział w tej bitwie. Czy też wobec zagrożenia zbliżającego się od strony bazy Królewskiej Marynarki. O ile to było zagrożenie.
Przygryzła wargę — jeśli to nie były superdreadnoughty, to w takim razie najlepsze sondy radioelektroniczne, o jakich w życiu słyszała. Wobec danych sensorów instynkt zdawał się był rzeczą zaiste ulotną i nietrwałą, ale…
Wzięła głęboki oddech, nie odwracając się od holoprojekcji, i poleciła lodowatym tonem:
— Zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, kurs pościgowy, maksymalne przyspieszenie!
— Admirał Chin zawraca, sir! — rozległ się glos Holcomba.
Admirał Rollins drgnął, budząc się z chorobliwej niemocy wywołanej świadomością, że jednak dał się wciągnąć w pułapkę, i sprawdził z niedowierzaniem obraz na ekranie taktycznym swego fotela. I zapadł się w sobie, widząc, jak źródła napędów Chin kończą samobójczy zwrot.
— Rozkazy, sir? — spytał pełnym napięcia głosem Holcombe.
Rollins jedynie wzruszył bezradnie ramionami.
Znajdowali się ponad dwieście milionów kilometrów za grupą Chin i rozkaz dotarłby do niej za dwanaście minut, a do spotkania z superdreadnaughtami pozostało jej mniej niż pięćdziesiąt minut — jeśli utrzyma obecny kurs i prędkość przez te dwanaście minut, w żaden sposób nie będzie w stanie im uciec.
— Po co mam wydawać jakiekolwiek rozkazy? — spytał, nie kryjąc bezradności i żalu. — Nie zdołam jej zawrócić na czas ani dotrzeć wystarczająco blisko, by jej pomóc, nawet jeśli będzie leciała prosto ku nam z maksymalną prędkością. Jest zdana sama na siebie.
— Nie kupili tego, sir — powiedziała cicho Honor.
— Nie do końca — poprawił ją Sarnow bez zaskoczenia: oboje mieli nadzieję, że szarża „superdreadnaughtów” skłoni przeciwników do przerwania ataku, ale nie udało się. — Wiedzą, że dali się nabrać, ale zwolnili na tyle, byśmy znaleźli się poza zasięgiem broni energetycznej.
Przytaknęła, przenosząc wzrok na ekran taktyczny i rosnącą listę uszkodzonych okrętów. Defiant miał uszkodzony napęd, choć nie było to jeszcze uszkodzenie krytyczne. Onslaught stracił sensory grawitacyjne i miał tak poważnie uszkodzoną łączność, że kapitan Rubenstein przekazał dowodzenie dywizją na Invincible. Krążowniki Magus i Circe dostały po dwa trafienia, ale nie osłabiły one ich zdolności bojowej.