– Ale tu, nad kanałem, jest bezpiecznie?
– Tak. Możecie iść spokojnie. Niedługo dojdziecie do naszej wsi, a za nią o trzy godziny marszu leży następna. Tam chyba także bandy jeszcze nie dotarły.
W tej drugiej wsi zatrzymali się na nocleg. Gościnę znaleźli u kapłana maleńkiej kapliczki boga Nabu. Im bliżej bowiem do miasta Borsippa, tym kult tego boga był coraz bardziej powszechny. Kapłan miał trochę więcej wiadomości. Wyjaśnił przybyszom, że w Babilonie wybuchło powstanie, wywołane zabójstwem jakiegoś możnego pana. Przez dwa dni w mieście i pod miastem trwały walki z oddziałami perskimi, które w końcu rozproszone, ratowały się ucieczką bądź w stronę Sippar, gdzie rezydował satrapa perski, bądź w stronę Borsippy, gdzie, według słów kapłana, na razie panował zupełny spokój.
– A co dzieje się teraz w Babilonie? – zapytał Ubartu, słowem nie zdradzając kapłanowi kim są.
– Nie wiem. Nikt od nas ze wsi ani nikt z Borsippy nie był w Babilonie. Drogi są zbyt niebezpieczne, aby wyruszyć w po-
dróż. Wam także nie radzę udawać się do Uruk. Raczej przeczekajcie, aż się sytuacja wyjaśni.
– Ale, do Borsippy dojdziemy?
– Tak. W pół dnia marszu. W tych okolicach, z boku od głównego traktu, panuje spokój. Dowódca wojsk perskich stacjonujących w Borsippie rozesłał wszędzie patrole, które wyłapały wałęsających się żołnierzy perskich i sprowadziły ich do miasta
– W ten sposób powiększył swoje siły – zauważył Ubartu.
– To prawda – zgodził się kapłan – ale jednocześnie to posunięcie przywróciło spokój całej okolicy. U nas był wczoraj jeden z patroli.
– Nie rabowali?
– Rabują tylko uciekinierzy z Babilonu, a także miejscowe łotrzyki, korzystając z okazji. Naturalnie temu patrolowi trzeba było dać jeść i pić, a także kilka szekli na powrotną drogę, ale zachowywali się dość przyzwoicie. Tylko ITannanu zabrali tłustego barana.
– A w Borsippie spokój?
– Nie słyszałem, aby tam się coś działo.
– Bramy miasta są otwarte?
– Jeszcze wczoraj były otwarte. Zamykają je przed zmierzchem i stale są obsadzone Persami. Ich patrole – przeczesują miasto.
– Innych wojsk perskich nie ma w pobliżu?
– Nikt o nich nie słyszał i nikt ich nie widział. Jeżeli są, to najbliżej w Uruk.
Następnego dnia po południu Ubartu z Zukatanem zbliżyli się do jednej z bram Borsippy. Była otwarta, ale zatrzymał ich patrol perski.
– Dokąd i skąd idziecie?
– Jesteśmy z miasta Opis – wyjaśnił Ubartu – wędrujemy do świętego posągu Nana w mieście Uruk, by błagać dobrą boginię o urodzaje dla naszych pól. W Borsippie żyje mój krewniak, kupiec Pulu. Chcemy go odwiedzić.
– Toście w samą porę wybrali” się w tę podróż – zadrwił dowódca patrolu, jednak bez przeszkód wpuścił obu do miasta.
W spokojnej Borsippie
Jak. przystało na prawdziwego Babilończyka, kupiec imieniem Pulu nie zdziwił się na widok swego krewnego Ubartu, choć nie utrzymywali ze sobą kontaktu od wielu lat. Pulu nie zapytał nawet, kim jest drugi z przybyszów, lecz zaprowadził gości do pomieszczenia, gdzie mogli się obmyć po podróży i namaścić wonną oliwą. Gdy się odświeżyli, czekało już na nich jadło i zimne napoje.
Gościnny gospodarz dużo mówił o pogodzie, że słońce w tym roku jest wyjątkowo gorące, wspomniał o dobrych zbiorach pszenicy i o tym, że daktyle są wyjątkowo duże i słodkie. Bóg Nabu jest łaskaw dla swojego miasta. Jego świątynia została niedawno pięknie odnowiona i goście koniecznie powinni ją jutro zobaczyć. Nie padło ani jedno słowo o wypadkach w Babilonie. Dopiero kiedy podróżni zaspokoili głód i pragnienie, Pulu jakby od niechcenia-zapytał:
– Drogi i bardzo szanowany kuzynie Ubartu, co cię sprowadziło w moje skromne progi?
– Ten młody człowiek – powiedział otwarcie – to Zukatan, syn tartanu Sillai, mojego dawnego dowódcy i przyjaciela.
– Tego, który został zamordowany przez Persów w Babilonie?!
– Tego samego. Obawiałem się, by podli mordercy nie zechcieli zamordować i syna, więc uciekliśmy. I przybyliśmy tu, do Borsippy.
– Cieszę się bardzo, że mogę w moim domu gościć syna tak
wielkiego człowieka, jakim był tartanu Sillaja. Tutaj będziecie bezpieczni. A gdyby i stąd trzeba było uciekać, zrobimy to razem. Nie wiadomo bowiem, co nas wszystkich czeka. Czasy są bardzo niepewne.
– Wędrowaliśmy przez pustynię. Nie wiemy, co się dzieje w Babilonie.
– Mam pewne wiadomości od znajomego kupca, który przed dwoma dniami przybył z Babilonu do Borsippy.
– Opowiedz wszystko, co wiesz.
– Wiecie zapewne, że tartanu Sillaja został zabity na karum.
– Byłem świadkiem tej podłej zbrodni, ale nie mogłem jej przeszkodzić…
– Widocznie taka była wola bogów – pokiwał głową Pulu.
– Ciało Sillai zaraz zabrano do świątyni Esagila – wyjaśnił Ubartu – nie wiem więc, co działo się dalej, bo bałem się o Zukatana i szybko wróciłem do domu.
– Z tego co ja wiem – odpowiedział kupiec – gniew ludu był tak straszny, że zaczęto mordować Persów, grabić ich magazyny i pałace. Żołnierze Straży Miejskiej rzucili się na cytadelę i po krótkiej walce zdobyli warownię oraz Pałac Główny. Niedobitki wojsk perskich w popłochu uciekły przez bramę Isztar. Potem palili i rabowali wszystko, co spotkali na swojej drodze.
– A co z ciałem mego ojca? – zawołał Zukatan.
– Ciało tartanu kapłani z Esagili odziali w królewskie szaty, namaścili wonnościami i najlepszą oliwą oraz wystawili na widok publiczny. Przez trzy dni wszyscy Babilończycy przychodzili złożyć mu hołd. Kapłani deklamowali: „Tartanu Sillaja odszedł za swoim przeznaczeniem w pięknej sławie. Pogrzebie się go w miejscu, które wyznaczył, aby spoczywał tam, gdzie pragnie jego serce. Z miejsca, gdzie będzie spał, nie zabieraj go, nie wyciągaj swoich pąk ku temu miejscu, żeby czynić zło. To człowiek dobry, dzielny. Na tego, kto wyrwałby go z tego grobu, z domu, gdzie spoczywa, na tego król, jego pan, spojrzy z gniewem i nie okaże mu miłosierdzia swego”.
– To się Sillai słusznie należało – potwierdził Ubartu.
– Następnie – mówił dalej Pulu – odbył się pogrzeb. Iście królewski pogrzeb! Po ostatnim wystawieniu ciała na widok publiczny złożono je w sarkofagu z wypalonej gliny. Pokrywę zamknięto na zawory z brązu, a do trumny przymocowano formułę z przekleństwem dla każdego, kto by próbował ją otworzyć. Na intencję zmarłego złożono bogate ofiary przed posągiem Marduka.
– To naprawdę królewski pogrzeb – powiedział Ubartu do Zukatana – niech cię to chociaż trochę pocieszy. Tak uroczyście chowano chyba tylko króla Nabuchodonozora.
Młody chłopak ukradkiem otarł łzę z oka. Obaj mężczyźni udali, że tego nie widzą.
– A co dzieje się teraz w Babilonie? – pytał dalej Ubartu.
– Różnie różni ludzie mówią. W Borsippie przebywa bardzo dużo uciekinierów z Babilonu. Opowiadają, że w mieście panuje anarchia. Strach pokazać się na ulicy, magazyny są rabowane, nawet we własnym domu człowiek nie czuje się bezpieczny. Cieszą się, że żywi dotarli do nas. Są tacy, co uciekli tak, jak stali, zostawiając w mieście cały swój dobytek. Persowie zapowiadają, że wielki król przyjdzie z ogromną armią i zetrze z powierzchni ziemi zbuntowane miasto.
– Rozumiem – rzekł Ubartu.
– Mój znajomy potwierdza, że początkowo rabowano domy i magazyny należące przeważnie do. cudzoziemców. Były też ofiary w ludziach. Natomiast Straż Miejska nie poniosła większych strat, bo nagły atak na cytadelę zaskoczył Persów. Po wygnaniu ich w mieście zapanował porządek. Kapłani ogłaszają wszem i wobec, że Babilon zrzucił już na zawsze perskie jarzmo i że we wszystkich miastach całej Babilonii wybuchło powstanie. Że zbuntował się Egipt i miasta greckie. Król Kserkses, niepewny swoich wojsk, uciekł z Ekbatany do Suzy i zamierza uciekać jeszcze dalej, na tereny właściwej Persydy. Wiele satrapii podobno także się zbuntowało.