Выбрать главу

Tymczasem książę perski, którego siły tak szybko wzrosły, zaproponował królowi Szamaszeribowi nową operację wojenną: silne uderzenie na stacjonujące naprzeciwko dzielnicy Babilonu zwanej Nowym Miastem wojska złożone prawie wyłącznie z oddziałów zmobilizowanych z satrapii. Persowie i Medowie stanowili tam nieliczną grupę i pełnili wyłącznie funkcje dowódców.

– Kserksesowi bardzo ułatwia sprawę fakt, że ma aż dwa mosty pontonowe – dowodził’ Zopyros. W ten sposób może przerzucać duże masy wojska z jednej strony rzeki na drugą. Dobra komunikacja przez rzekę zapewnia również wszystkim oddziałom sprawne zaopatrzenie w sprzęt i żywność. Most północny znajduje się niedaleko siedziby Kserksesa i głównego trzonu jego wojsk, nie możemy go więc zniszczyć. Na taką operację mamy zbyt mało sił. Natomiast zniszczenie mostu południowego leży w naszych możliwościach. Uważam zresztą, że most południowy ma większe znaczenie dla nieprzyjaciela, bo z tamtej strony, z Borsippy i dalszych miast Akadu i Sumeru, pochodzi gros zaopatrzenia w żywność.

– Przecież król zawsze może przerzucić inny most pontonowy. Budowa takiego mostu trwa najwyżej kilka dni – Marduk-rimanniemu nie spodobał się przedstawiony plan, przede wszystkim dlatego, że został wymyślony przez tego przybysza, a nie przez niego, głównodowodzącego obroną miasta.

– To nie będzie takie proste – bronił Zopyros swojego pomysłu. – Oblegający zużyli przecież wszystkie zapasy drewna na budowę machin oblężniczych. Kserkses nie ma w tej chwili ani jednej kufy, którą mógłby użyć do przeprawy przez rzekę. Statki są zajęte dowożeniem żywności dla armii. Poza tym kufy są na północy, więc nie mogą się przedostać na południe, bo nie przepłyną przez Babilon. Przerzucenie ich drogą okrężną, kanałami, trwałoby ładnych kilka tygodni.

– Skąd, dostojny książę, rozpocząłby się atak? – zapytał król Szamaszerib.

– Z Nowego Miasta, południową bramą, wyszłyby oddziały babilońskie. Sądzę, że sam Marduk-rimanni zechciałby nimi osobiście dowodzić.

– Naturalnie – potwierdził tartanu, mimo że plan Zopyrosa nadal mu się nie podobał. – Sam wybiorę odpowiednie pułki i stanę na ich czele.

– Te wojska wyruszyłyby do ataku o świcie. Natomiast my, Persowie, wyjdziemy z miasta nocą, bramą za Pałacem Południowym, gdzie mur zewnętrzny zachował się w dość dobrym stanie. Dojdziemy w ciemnościach do tego muru i skryjemy się za nim. Nie przypuszczam, aby nas wróg dostrzegł. Kiedy już po zachodniej stronie rzeki rozpocznie się bój, Persowie na pewno pospieszą przez ten most z pomocą oddziałom z Hyrkanii i Armenii, którym powierzono obronę zachodniego brzegu Purattu. Gdy Persowie wejdą na most, my uderzymy na nich od tyłu, a jednocześnie zniszczymy i podpalimy kufy oraz przęsła.

– Może dla zmylenia przeciwnika – zaproponował Marduk-rimanni – jednocześnie z atakiem na Armeńczyków wykonamy maskowane uderzenie od zachodniej bramy Nowego Miasta?

– Doskonały pomysł – pochwalił Zopyros – tam stoją Utiowie i Mykowie pod wodzą jednego z krewniaków króla Kserksesa. Między nimi zaś i Armeńczykami rozłożyli się Sasperiowie, noszący drewniane hełmy i małe tarcze z surowej skóry. Dowodzi nimi Masistros, syn Siromitradesa, wódz niezbyt doświadczony i mało rozważny. Jeżeli ten pozorowany atak się uda, jestem przekonany, że Masistros pospieszy z pomocą i odsłoni flankę Armeńczyków.

Król Szamaszerib zaaprobował zuchwały plan Zopyrosa. Termin rozpoczęcia ataku wyznaczono za cztery dni.

Pierwsze oddziały wypadły z zachodniej bramy Nowego Miasta i z wielkim krzykiem biegły na wroga. Ale Utiowie i Myko-wie nie dali się zaskoczyć. Szybko stanęli w bojowym ordynku. Rozgorzała zacięta walka.

Podczas gdy na zachodzie trwały ciężkie walki, Marduk-rimanni ze swym doborowym wojskiem znienacka uderzył na Armeńczyków i Hyrkańczyków dowodzonych przez niejakiego Megapanosa, który przez czas jakiś za króla Dariusza sprawował rządy w Babilonie. Hyrkańczycy i Armeńczycy byli tak samo dobrze uzbrojeni jak Persowie. I jak oni uchodzili za najlepszych żołnierzy w całej armii. Mimo to zostali zaskoczeni nagłym atakiem, a pozbawieni pomocy z lewej strony, wykruszali się w rozpaczliwej obronie.

Na pomoc przyszli im Persowie, pospiesznie przeprawiając się przez most. Jednakże napór Babilończyków, rozgrzanych odnoszonymi sukcesami, był tak duży, że wojska Marduk-rimanniego szczęśliwie dotarły do głównego celu – do mostu pontonowego.

Zopyros ze swoimi ludźmi także nie tracił czasu. Kiedy odsiecz biegnąca na pomoc Armeńczykom forsowała wąski most pontonowy, łucznicy księcia urządzili jej kompletną rzeź. Jednocześnie wojskom królewskim odcięto możliwość powrotu na wschodni brzeg Purattu. Kto nie zginął od strzał, ten po przebyciu mostu wpadał pod babilońskie miecze.

A tymczasem inni żołnierze siekierami rozbijali przęsła mostu. Do zakotwiczonych kuf rzucano pęki płonącej suchej trzciny.

Niebawem cały most płonął jak wielka pochodnia. Persowie nie mogli już przeprawić się na drugą stronę rzeki, gdzie tymczasem wojska tartanu Marduk-rimanniego i oddziały Zopyrosa wyrzynały rozpaczliwie broniących się Armeńczyków i Hyrkańczyków.

Kiedy wreszcie dowódcy wojsk królewskich zorientowali się w manewrach nieprzyjaciela i zaczęli formować pomoc dla zaatakowanych, Zopyros zarządził odwrót.

Armia perska poniosła ogromne straty. Co najmniej trzy tysiące żołnierzy zabitych i ciężko rannych zaległo pole walki. Spalono most pontonowy i zniszczono cały obóz Armeńczyków. Natomiast zwycięzcy, wycofując się, unieśli pięciuset zabitych i rannych, Niestety, był wśród nich także naczelny dowódca, Marduk-rimanni.

Poległym żołnierzom i ich wodzowi wyprawiono w Babilonie uroczysty pogrzeb, zaś wielki król, król Babilonu, król krajów, Szamaszerib, mianował Zopyrosa głównodowodzącym obrony babilońskiej.

Zdrada

Nowy dowódca obrony miasta, książę Zopyros, energicznie przystąpił do wypełniania swoich obowiązków. Przede wszystkim na wzór perski przeorganizował armię. Zopyros zarzucił także przyjęty dotychczas stały przydział poszczególnych odcinków fortyfikacji tym samym jednostkom. Teraz pułk obejmował wyznaczony mu odcinek murów i organizował jego obronę wyłącznie przez trzy dni, po czym wycofywano go na odpoczynek, zaś jego miejsce zajmował następny. Żołnierze, którzy nie pełnili służby, mogli w tym czasie odwiedzać swoje rodziny.

Wprawdzie niektórzy z oficerów uważali, że w ten sposób tylko połowa armii znajduje się w pełnej gotowości bojowej, ale książę wyjaśnił, że każdy z pułków ma ustalone miejsce zbiórki na wypadek nagłego alarmu. Babilon wprawdzie jest największym miastem świata, nie jest jednak tak duży, aby żołnierze w razie niebezpieczeństwa nie zdążyli dotrzeć do swoich formacji. Jako dowód naczelny wódz przeprowadził pomyślnie kilka takich próbnych alarmów.

Wojsko przyjęło te reformy z wielkim zadowoleniem. Nie były to przecież oddziały zawodowe, lecz składały się w większości z mieszkańców miasta, zmobilizowanych dopiero po wybuchu powstania. Ludziom tym trudno było pogodzić się z faktem, że na długie tygodnie oderwano ich od rodzinnego domu i najbliższym nie pozwalano na odwiedziny. Teraz każdy z nich mógł co jakiś czas spotkać się z żoną lub z rodzicami, przenoco wać we własnym łóżku, a nie na macie rozłożonej w którejś z baszt lub po prostu w załomie murów obronnych.

W związku z reorganizacją dawny oddział setnika Tabik-ziru został podzielony na dwie kompanie, a dziesiętnik Kalba awansował na setnika. Ku swojemu zdumieniu Zukatan, chociaż najmłodszy w oddziale, mianowany został dziesiętnikiem. Tabik-ziru docenił zasługi bojowe Zukatana, a może pamiętał, od kogo otrzymał piękny perski miecz.