Jensen i Hollitz poderwali się z krzeseł. — Dobrze, panie profesorze, za trzy dni przystąpimy do wysyłania nowych sygnałów.
Jasne, nocne niebo zaczęło szarzeć, czerwony świt przytłumił już blask miliardów gwiazd na niebie. Rubinowy brzeg pierwszego słońca wynurzył się zza horyzontu.
„Tu, w centrum Galaktyki, noc jednak nigdy nie jest tak piękna i ciemna jak na jej brzegu” — pomyślał Alf obserwując wschód na ojczystej planecie. Spojrzał jeszcze raz na podobizną młodej, dziewczęcej twarzy na obelisku z szarego marmuru. Posąg Britt stał na placu Pamięci w grupie pomników pilotów solarnych i galaktycznych.
Wiele razy już zastał go świt przed posągiem i mimo że minął rok od katastrofy, nie potrafił w pełni wrócić do zwykłego życia. Poprawił bukiet żywych, złotych kwiatów u stóp pomnika i ciężkimi krokami ruszył w stroną wyjścia.
Hollitz przywitał się z Jensenem i usiadł przy pulpicie. — No, to zaczynamy, Bob. Puścimy naszą nową muzykę dla kolegów po fachu. Przyszedł
Kilsey. Jensen krótko objaśnił:
— W części stochastycznej daliśmy echo radiogwiazd centrum i środka drugiej najbliższej naszego układu spirali Galaktyki. Powiązaliśmy je logiką Weymanna z adresem naszej Ziemi i jesteśmy gotowi do eksperymentu.
Kilsey przejrzał taśmy na ekranie czytnika sygnałów i oddał je Jensenowi. — No cóż, chłopcy, nawet podoba mi się ta wasza nowa oda do Księżyca. Nadawajcie, może wreszcie do kogoś trafimy.
Hollitz założył taśmy do czytnika, włączył antenę i nadajnik.
Alf wsiadł już do terralotu, kiedy zapaliła się lampka cerebrofonu. Włączył wzmacniacz informacyjny i skupił się na odbiorze. Mimo że istoty cywilizacji, do której należał, łatwo mogły się porozumieć także za pomocą myśli, ważniejsze wiadomości przekazywano poprzez wzmacniacze informacyjne. Szybko przejmował nadawane myśli komendanta Admiralicji. — Krótki komunikat do pilotów dalekosiężnych. Nasza przesyłka-informator do cywilizacji z drugiej spirali zboczyła z toru i zaczyna się oddalać od brzegu Galaktyki. Za 5 dni dokonamy dalekosiężnego lotu pościgowego. Rado Naczelna Admiralicji prosi o Wasze zgłoszenia.
Alf już dawno czekał na jakieś poważne zadanie. Nie zastanawiał się ani chwili. Nacisnął sygnał zgłoszenia i pomyślał: „Zgłaszam swoją kandydaturą bez warunków dodatkowych”.
Komendant Admiralicji był kolegą Alfa z czasu jego studiów w szkole pilotażu. Po jednej z tragicznych wypraw, podczas której tylko przypadkowo uratował życie, musiał zwrócić licencję pilota ze wzglądów zdrowotnych. Odpowiedział Alfowi: „Przyjdź do mnie jutro rano, ochotnicy dostaną pełną informacją o locie i nastąpi wybór kandydata”.
Alf z niecierpliwością oczekiwał następnego dnia.
Cztery dni po nadaniu pierwszych sygnałów metodą Jensena-Hollitza do obserwatorium w Wynnejack nadszedł komunikat z Głównego Obserwatorium w Norton. Kilsey przeczytał i powtórzył:
— W Norton złapali obiekt radiowy. Nazwali go X. Ogromnie daleko i bardzo mały. To chyba nie jest radiogwiazda, bo nawet szperacze neutronowe nie mogą ustalić parametrów ruchu. Zauważyli tylko, że przypadkowo znajduje się na linii naszego nadajnika. Jeśli jest to odpowiedź na nasze sygnały, to będziecie chyba, chłopcy, ojcami chrzestnymi tej kruszyny. — Niemożliwe, panie profesorze, niech pan z nas nie kpi. Po czterech dniach nadawania? Kiedy pół roku nic nie dało?
— Jensen nie był pewny, czy profesor mówi poważnie. — Rzeczywiście, bardzo mało prawdopodobne — zgodził się Kilsey.
W informacyjnej sali Admiralicji zebrało się kilkunastu pilotów dalekosiężnych, członkowie Rady Naczelnej i komendant Admiralicji. Po przywitaniu się ze wszystkimi zabrał głos komendant:
— Wiemy wszyscy, że od czasu, kiedy udało się nam zrealizować przejście przez barierą świetlną do przestrzeni informacyjnej, możemy nawiązywać łączność z cywilizacjami rozmieszczonymi dalej od centrum Galaktyki. Poruszanie się w przestrzeni informacyjnej równoważne jest szybkościom wielokrotnie przewyższającym prędkość światła w zwykłej przestrzeni trójwymiarowej. Od dawna już korespondujemy z innymi ośrodkami cywilizacyjnymi i Zrzeszenie Galaktyczne ma już 6000 członków, nie licząc niższych kultur, które zaprosimy prawdopodobnie za kilka tysięcy lat. Ostatnio wymianą korespondencji prowadzimy, jak zapewne wiecie, przy pomocy ulepszonych, automatycznych informerów-liniowców, które po zbliżeniu się do adresata automatycznie wywołują się i cała zawarta w nich informacja w postaci pola informacyjnego zostaje przyjęta przez odbiorców. Muszą tu wspomnieć, a za chwilą zrozumiecie dlaczego, o początkach naszych kontaktów i powstaniu paragrafu 2 Kodeksu Galaktycznego. Otóż jeden z naszych pilotów nawiązał samodzielnie kontakt z cywilizacją klasy A-3. Jest to klasa cywilizacyjna techniczna na etapie wojen i podbojów. W rezultacie próbowano wykorzystać pokładowy nadajnik informacyjny naszego liniowca do porachunków wewnątrz tej cywilizacji. Oczywiście pilot zginął. Musieliśmy zastosować blokadę informacyjną i wymazać z ich pamięci świadomość naszego istnienia. Kontakt ponowny z tą cywilizacją nawiązaliśmy później i bardzo jesteśmy z niego zadowoleni. Prowadzimy wspólnie z nimi poważne i cenne badania naukowe. Ale od tego czasu wprowadzono paragraf 2, który absolutnie zabrania nawiązywania kontaktu z cywilizacjami technicznymi klasy poniżej i równej A-3.
Tydzień temu został wysłany automatyczny liniowiec informacyjny do środka drugiej spirali galaktycznej. Jest to świeży kontakt i wysłaliśmy im wiadomości wstępne o naszej kulturze i cywilizacji z instrukcją o sposobie odpowiedzi. Tymczasem informer z niewiadomych początkowo przyczyn zmielił gwałtownie kierunek lotu i zaczął się poruszać w kierunku brzegu Galaktyki. Dopiero sieć satelitarnych stacji nasłuchowych wykryła za pomocą penetratorów informacyjnych o dużej czułości, że informer dostał jakieś sygnały radiowe w naszym kodzie intersolarnym z adresem odbiorcy i skierował się pod nowy adres. Penetratory określiły na podstawie analizy rozkładu i charakteru pól informacyjnych, że cywilizacja ta mieści się niedaleko brzegu Galaktyki, jest młoda, klasy A-3, i że przypadkowe sygnały radiowe przez nią wysyłane zmieniły kierunek informera. Informer po podejściu do nich wywoła się i wyrzuci cały ładunek informacyjny, zamieniając go w bardzo silne pole, które natychmiast przekaże cały nasz list do ich świadomości.
Otóż nie wolno nam do tego dopuścić. Informer zawiera zbyt poważne wiadomości. Nie są one przeznaczone dla A-3 z ich wrogimi ugrupowaniami i rozbudowanym aparatem wojennym. Informer nie może przekazać swej zawartości.
Unikamy stosowania blokady informacyjnej, bo blokada taka jest to akt ingerencji. Zadaniem naszym jest odholowanie informera od A-3 i przełączenie go na adres właściwy. Pozostało bardzo mało czasu. Na wszelki wypadek, gdyby informer zaczął się wcześniej wywoływać, liniowiec pościgowy będzie dysponował ładunkiem bomby entropijnej dla anihilacji zawartości informera.
Muszę podkreślić, że misja zawiera około 10 procent ryzyka, a więc jest bardzo niebezpieczna. Odległość jest ogromna. Jesteśmy w stanie przyjmować tylko informacje, ale komend dla zewnętrznego sterowania pościgiem przekazać już nie będziemy mogli.
A teraz proszę pilotów o zabranie głosu. Żonaci i ojcowie rodzin proszeni są o zrezygnowanie z lotu.
Komendant skończył i usiadł obok Alfa. Dyskusja ciągnęła się około godziny, ale innego, lepszego rozwiązania nie udało się znaleźć. Alf ponownie zgłosił swoją kandydaturę. Razem z nim jeszcze trzech innych, młodych chłopców, którzy niedawno opuścili akademię. Wszyscy pozostali mieli rodziny. Komendant z członkami Rady Naczelnej wyszli z sali na kilka minut. Po powrocie komendant ogłosił decyzję.