Hassel usiłował ich rozdzielić. Ale tak samo bezskutecznie, jak bezskuteczne były jego próby uczynienia się dla nich słyszalnym. Zrobił się czerwony z wściekłości i nie przestawał atakować Murphy'ego i pani Hassel. Ale z tym samym skutkiem mógłby atakować gaz doskonały. Pomyślałem sobie, że trzeba mu w tym jednak przeszkodzić.
— Hassel!
— Kto to?
— Wyjdź na chwilę, chcę z tobą porozmawiać. Przeniknął ścianę.
— Gdzie jesteś?
— Tutaj.
— A więc jesteś.
— A więc jesteś.
— Kim jesteś?
— Nazywam się Lennox, Israel Lennox.
— Israel Lennox, mechanik przestrzenny, profesor Yale?
— Ten sam.
— Ale przecież ty umarłeś w 75.
— Zniknąłem w 75.
— Ca chcesz przez to powiedzieć?
— Wynalazłem maszynę czasu.
— Mój Boże! Ja też — rzekł Hassel. — Dziś po południu. Ten pomysł olśnił mnie tak nagle… sam nie wiem jak… I doszedłem do niezwykłego wniosku. Lennox, czas nie ma ciągłości.
— Nie?
— Nie. To szereg drobnych cząstek… jak sznur pereł. — Co ty powiesz.
— Każda perełka to „teraz”. Każde „teraz” ma swoją przeszłość i przyszłość, nie powiązaną z żadną inną. Rozumiesz — jeżeli a=aiłaajif — ax(b)…
— Daj spokój z matematyką, Henry.
— Jest to forma kwantowego przenoszenia energii. Czas jest emitowany w postaci oddzielnych cząstek czy kwantów. Możemy zjawiać się w poszczególnych kwantach i dokonywać w nich pewnych zmian, ale żadna z tych zmian nie ma wpływu na inne cząstki. Zgadza się?
— Nie zgadza się — odparłem z żalem.
— Co to ma znaczyć, że się nie zgadza? — zapytał ze zniecierpliwieniem gestykulując poprzez postać przechodzącej właśnie studentki. — Za pomocą równań trochoidalnych…
— Nie zgadza się! — powtórzyłem z mocą.
— Czy zechcesz mnie wysłuchać, Henry?
— Mów — odparł.
— Czy zauważyłeś może, że stałeś się bezcielesny? Mglisty? Widmowy? Że przestrzeń i czas przestały mieć na ciebie jakikolwiek wpływ?
— No i co?
— Henry, ja miałem nieszczęście skonstruować maszynę czasu w 75.
— Właśnie mówiłeś. A co u ciebie z mocą? Ja używam mniej więcej 7,3 kilowata na…
— Daj spokój z mocą, Henry. W czasie mojej pierwszej podróży w przeszłość byłem w pleistocenie. Chciałem koniecznie sfotografować mastodonta, olbrzymiego leniwca naziemnego i szablozębnego tygrysa. Kiedy się cofałem, żeby objąć mastodonta obiektywem, o ogniskowej 6,3, czas 1/100 sekundy, albo w skali LVS…
— Daj spokój ze skalą LVS — powiedział.
— Więc kiedy się cofałem, nadepnąłem niechcący na małego pleistoceńskiego owada.
— Ha! — wykrzyknął Hassel.
— Byłem tym przerażony. Wyobraziłem sobie, że na skutek śmierci tej maleńkiej istotki mój świat ulegnie jakiemuś zasadniczemu przeobrażeniu. I wyobraź sobie moje zdumienie, kiedy po powrocie do naszych czasów stwierdziłem, że nic się nie zmieniło.
— Aha — rzekł Hassel.
— Rozbudziło to moją ciekawość. Wróciłem do pleistocenu i zabiłem mastodonta. W 1975 roku nic się nie zmieniło. Jeszcze raz wróciłem do pleistocenu mordując zwierzynę na prawo i lewo… też bez efektu. Grasowałem po czasie niszcząc i zabijając, co się da, żeby tylko zmienić teraźniejszość.
— To zupełnie tak samo jak ja. Dziwne, żeśmy na siebie nie wpadli! — wykrzyknął Hassel.
— Nie ma w tym nic dziwnego.
— Ja zabiłem Kolumba.
— Ja zabiłem Marco Polo.
— Ja zabiłem Napoleona.
— Ja uważałem, że Einstein jest ważniejszy.
— Mahomet nie miał zbyt wielkiego wpływu na bieg wypadków; więcej po nim oczekiwałem.
— Wiem. Jego też zabiłem.
— Co to znaczy, że też go zabiłeś? — zapytał zdumiony Hassel.
— Zabiłem go we wrześniu 599. Według kalendarza juliańskiego.
— Jak to — przecież ja zabiłem Mahometa w styczniu 598.
— Wierzę ci.
— Ale jak mogłeś go zabić, skoro ja go zabiłem wcześniej?
— Obydwaj go zabiliśmy.
— To niemożliwe.
— Mój drogi — przypomniałem mu — czas jest całkowicie subiektywny. To sprawa prywatna… osobiste przeżycie. Nie istnieje pojęcie czasu obiektywnego, tak samo jak nie ma obiektywnej miłości czy obiektywnej duszy.
— Czy chcesz przez to powiedzieć, że nie ma podróży w czasie? Przecież je odbywaliśmy.
— Naturalnie, i nie tylko my, o ile wiem. Ale każdy z nas cofa się we własną przeszłość, niczyją inną. Nie ma żadnej powszechnej ciągłości, Henry., a jedna ciągłość nie ma wpływu na drugą. Jesteśmy jak miliony nitek spaghetti w jednym naczyniu. Podróżnicy w czasie nie mogą się spotykać ani w przeszłości, ani w przyszłości. Każdy z nas podróżuje swoim własnym kanałem w obie strony.
— Ale przecież teraz się spotkaliśmy.
— Bo to już nie jest podróż w czasie, Henry. Zrobiła się już z nas zupa makaronowa.
— Zupa makaronowa?
— Tak, możemy przeniknąć dowolną rurkę spaghetti, ponieważ doprowadziliśmy do samounicestwienia.
— Nie rozumiem.
— Kiedy człowiek zmienia przeszłość, dotyczy to jedynie jego własnej przeszłości… niczyjej innej. Przeszłość jest jak pamięć. Kiedy niszczysz czyjąś pamięć, niszczysz zarazem tego kogoś, ale nikogo poza tym. Myśmy obaj wymazali swoją przeszłość. Poszczególne losy ludzkie toczą się nadal, a tylko my dwaj przestaliśmy istnieć.
— Jak to rozumiesz, że „przestaliśmy istnieć”?
— Za każdym aktem zniszczenia jak gdybyśmy się po trochu rozpuszczali. W tej chwili proces jest już zakończony. Dokonaliśmy na sobie czasobójstwa. Jesteśmy duchami. Myślę, że pani Hassel będzie szczęśliwa z panem Murphy… A teraz chodźmy do Akademii, Ampere opowiada dziś kapitalną historię o Ludwigu Boltzmannie.
przekład: Zofia Uhrynowska
P. L. Priwalow
Hipotezy związane z upadkiem Meteorytu Tunguskiego
Minęło przeszło 60 lat od dnia upadku sławnego Meteorytu Tunguskiego. Niezwykłość tego zjawiska uczyniła je wyjątkowo popularnym przedmiotem dyskusji, fantastycznych powieści i amatorskich wypraw. W ubiegłych latach wysunięto olbrzymie mnóstwo hipotez, które różnią się zdumiewającą rozmaitością poglądów na istotę tunguskiego zjawiska. W związku z tym możliwości jakichś nadzwyczaj sensacyjnych domniemań znakomicie zmalały. Niemniej jednak, jak widać z praktyki, proces tworzenia hipotez nie wygasa. Do instytucji naukowych i redakcji czasopism płyną w dalszym ciągu pomysły autorów o najróżnorodniejszych kwalifikacjach: od uczniów klasy V do profesorów.
Pora chyba przedstawić publiczności katalog wszelkiego rodzaju hipotez związanych z upadkiem Meteorytu Tunguskiego. Aby nie narazić się na zarzut tendencyjności, nie przytaczamy naukowej oceny zapisanych teorii. Poniższe zestawienie publikujemy w jednym tylko celu — przyszłym autorom hipotez chcemy pomóc w uniknięciu powtórzeń.
Przy układaniu katalogu uwzględniono: 390 artykułów, około 180 referatów, ponad 550 popularnonaukowych reportaży, felietonów i notatek, 60 powieści, opowiadań oraz utworów poetyckich i dramatycznych, 10 monografii, 5 filmów, audycje radiowe i telewizyjne, dzieła malarstwa i grafiki, materiały epistolarne, archiwalne i inne. Utworów muzycznych poświęconych rozpatrywanemu zjawisku na razie nie ma.
KATALOG TUNGUSKICH HIPOTEZ ZAREJESTROWANYCH NA DZIEŃ l STYCZNIA 1969
A. HIPOTEZY TECHNOGENNE
1. Wybuch atomowy statku międzyplanetarnego przybyłego z Marsa — 1946