Выбрать главу
* * *

W tamtym sezonie wiele razy byłam w mieście wzdłuż Gangesu. Za każdym razem byłam kimś innym. Księgowi, doradcy, żołnierze, aktorzy serialowi, kontrolerzy baz danych: byłam boginią o tysiącu umiejętności. Dzień po tym, jak zobaczyłam Krishna Cops z Awadh patrolujących perony stacji kolejowej Delhi razem z ich robotami i bronią, która mogła zabijać tak ludzi, jak aeai, Ashok zaczął zmieniać moje środki transportu. Latałam, jeździłam pociągami, tłukłam się w nocy przepełnionymi autobusami, czekałam w mercedesie z szoferem w długim szeregu jaskrawo ozdobionych ciężarówek na granicy między Awadh i Bharat. Ciężarówki, jak trzask pękającej czaszki, przypominały mi o moim królestwie. Ale na końcu zawsze była dziewczyna ze szczurzą twarzą unosząca dłoń do mojej tilaki i znów dzieląca mnie na części. W tamtym sezonie byłam tkaczką, konsultantem podatkowym, organizatorką wesel, scenarzystą serialowym, kontrolerem ruchu powietrznego. Zabrała je wszystkie.

A potem była wyprawa, na końcu której w Bharat czekali Krishna Cops. Do tej pory znałam ich politykę równie dobrze, jak Ashok. Rząd Bharat nie podpisał Aktów Hamiltońskich — jego multimiliardowy przemysł rozrywkowy był uzależniony od aeai — ale nawet oni nie chcieli zrażać do siebie Ameryki. Tak więc, kompromis: wszystkie aeai powyżej 2.8 zostały wyjęte spod prawa, wszystkie inne musiały mieć licencję, a Krishna Cops patrolują lotniska i dworce kolejowe. To tak, jakby próbować zawrócić Ganges palcem.

Kurier przechwycił mnie podczas lotu. Siedział dwa rzędy przede mną; młody, z małą bródką, ubrany w ciuchy Star Asia, duże i workowate. Nerwy, nerwy, nerwy, cały czas sprawdzał kieszeń na piersi, sprawdzał, sprawdzał, sprawdzał. Dwie specjalistyczne aeai załadowane do jego palmera. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób przeniesie je przez ochronę lotniska w Delhi.

Varanasi Krishna Cops musieli go złapać. Zamknęli się wokół niego, kiedy tylko stanął w kolejce do kontroli paszportowej. Załamał się. Rzucił się do ucieczki. Kobiety i dzieci odskakiwały, kiedy biegł przez ogromną marmurową halę przylotów, próbując dostać się na zewnątrz, wielka szklana ściana i drzwi i obłędny ruch uliczny za nimi. Pięściami uderzył w powietrze. Usłyszałam ostre okrzyki Krishna Cops. Zobaczyłam, jak wyciągają broń. Podniosły się krzyki. Pochyliłam głowę przesuwając się w kolejce. Oficer imigracyjny sprawdził moje dokumenty. Kolejna shaadi na polowaniu. Wyszłam pospiesznie, skręciłam na postój taksówek. Za sobą słyszałam, jak hala przylotów gwałtownie ucichła, tak że wydawała się dzwonić jak dzwon w świątyni.

Wtedy się bałam. Kiedy wróciłam do Delhi było tak, jakby mój lęk mnie wyprzedził. Miasto dżinów huczało od plotek. Rząd podpisał Akty Hamiltońskie. Krishna Cops sprawdzają dom po domu. Pliki palmerów mają być monitorowane. Dziecięce zabawki wyposażone w aeai mają być zdelegalizowane. Zrzucono korpus US Marines. Premier Shrivastava ma ogłosić zastąpienie rupii dolarami. Cyklon strachu i spekulacji, a w jego oku Ashok.

— Ostatnia runda i wypisuję się z tego. Zrobisz to dla mnie? Ostatnia runda?

Bungalow był już na wpół opróżniony. Zapakowano wszystkie meble, zostały tylko rdzenie procesorów. Były okryte pokrowcami, duchy stworzeń, które tam żyły. Krishna Cops będą zachwyceni.

— Oboje jedziemy do Bharat?

— Nie, to byłoby zbyt niebezpieczne. Pojedziesz przodem, a ja dołączę, kiedy będzie to możliwe… — zawahał się. Dzisiejszej nocy nawet ruch uliczny za murem jego domu brzmiał inaczej. — Będziesz musiała zabrać więcej, niż zwykle.

— Ile?

— Pięć.

Kiedy uniósł dłoń do mojego czoła, znów się zawstydziłam.

— Czy to bezpieczne?

— Pięć, i koniec. Na dobre.

— Czy to bezpieczne?

— To seria nakładkowa, mają wspólny kod źródłowy.

Minęło dużo czasu, odkąd zwróciłam wewnętrzny wzrok na klejnoty, które Ashok wpuścił do mojego mózgu. Obwody. Mózg w mózgu.

— Czy to bezpieczne?

Zobaczyłam, jak Ashok przełyka, a potem kiwa głową: tak, na zachodni sposób. Zamknęłam oczy. Kilka sekund później poczułam ciepły, suchy dotyk jego palca na moim wewnętrznym oku.

Przybyliśmy w metalicznym świetle wczesnego poranka wpadającego przez okiennice. Byliśmy świadomi, że jesteśmy bardzo odwodnieni. Byliśmy świadomi, że potrzebujemy złożonych węglowodanów. Mieliśmy niski poziom serotoniny. Łuk okna, przez które wpadało słońce, był łukiem prawdy Mogołów. Obwody proteinowe w mojej głowie to DPMA jeden-osiem-siedem-dziewięć omega, na licencji BioScan z Bangalore.

Wszystko, na co patrzyliśmy, dawało tęczę interpretacji. Widziałam świat dziwnych manii moich nowych gości: lekarki, specjalistki od żywienia, rysowniczki, projektanta biochipów, robotyka. Nasatya. Vaishvanara. Maya. Brihaspati. Tvastri. Moje wewnętrzne demony. To nie był inny. To był legion. Byłam devi o wielu głowach.

Cały poranek, całe popołudnie walczyłam o zrozumienie świata, który był pięcioma światami, pięcioma wrażeniami. Walczyłam. Walczyłam, abyśmy stali się mną. Ashok się kręcił, szarpał wełnistą brodę, chodził z kąta w kąt, próbując oglądać telewizję, sprawdzać maile. W każdej chwili mur mogły przeskoczyć roboty bojowe Krishna Cops. Wreszcie musiało dojść do integracji. Nie było innego wyjścia. Nie mogłabym przetrwać jazgotu w swojej czaszce, zalewu interpretacji. Na ulicach zawyły syreny, daleko, blisko, znów daleko. Każda z nich wywoływała inną reakcję moich ja.

Znalazłam Ashoka siedzącego pośród szczątków procesorów, z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej, otoczonymi ramionami. Wyglądał jak wielki, gruby, miękki chłopiec, ulubieniec mamusi.

Niedobór noradrenaliny, lekka hipoglikemia, toksyny zmęczenia, powiedziała Nasatya.

Matryce kwantowe w systemie Yin, jednocześnie powiedział Brihaspati.

Dotknęłam jego ramienia. Drgnął. Na zewnątrz było całkiem ciemno, duszno: nad Stanami Zjednoczonymi Bengalu przechodził monsun.

— Jesteśmy gotowi — powiedziałam. — Ja jestem gotowa.

Nad gankiem, przy którym czekał mercedes, zwisał mocno pachnący hibiskus.

— Do zobaczenia za tydzień — powiedział. — W Varanasi.

— W Varanasi.

Położył mi ręce na ramionach i pocałował mnie lekko w policzek. Zarzuciłam dupattę na głowę. Zawoalowaną zabrano mnie do United Provinces Night Sleeper Service. Kiedy leżałam w przedziale pierwszej klasy aeai rozmawiały w mojej głowie, zaskoczone swoją nawzajem obecnością, odbicia odbić.

Rano służący podał mi na srebrnej tacy herbatę do łóżka. Nad slumsami i parkami przemysłowymi Varanasi wstał dzień. Moja spersonalizowana aeai powiedziała mi, że o dziesiątej rano parlament będzie głosował nad Aktami Hamiltońskimi. O dwunastej premier Shrivastava i ambasador Stanów Zjednoczonych ogłoszą porozumienie handlowe z Awadh.