3. Formy pośrednie
Wprawdzie ta woliera stoi nieco na uboczu, ale zwiedzający z pewnością zwrócą uwagę na jej mieszkańca. Personel ogrodu nie potrafił go zaliczyć do którejkolwiek z grup systematycznych i stąd taka lokalizacja pomieszczenia. Otóż zobaczycie tam państwo dromaderiusa — dobroduszne zwierzę domowe z planety Jorill. Dromaderius ma tułów hipopotama i głowę konika polnego, cztery słoniowe nogi i mnóstwo niby-nóżek po bokach, jaskrawo ubarwioną skórę i owadzie mozaikowe oczy. Zwiedzającym wolno karmić go z ręki, najlepiej krakersami oraz herbatnikami i innymi rodzajami tak zwanej galanterii piekarniczej. Proszę się nie dziwić: mimo przerażającego wyglądu dromaderius jest zdeklarowanym wegetarianinem.
Wielkie ożywienie panuje na wybiegu dla „młodzieży”. Baraszkuje tam przekomicznie młodziutkie biochemiczne tygrysiątko imieniem Sylwester, a malutkie, uzdolnione technicznie skunksy samą tylko siłą woli remontują i modernizują samochody, sprzęt lotniczy i kosmiczny, telewizory (zwłaszcza kolorowe) oraz inne maszyny i urządzenia. Wśród nich kicają sobie beztrosko rolle — zwierzaki wielkości teriera, bezwłose i nagie jak oskubana kura, które — jeśli je ładnie poprosić — potrafią od ręki wyhodować pieniężne drzewo lub rakietę kosmiczną. Proszę jednak nie nadużywać ich uprzejmości, bo mogłoby to doprowadzić do nadprodukcji rakiet kosmicznych oraz pogłębić i tak już dotkliwą inflację.
Nieco dalej rozsiadła się grupa łagodnych jak jagnięta półmałp-półjaszczurek z żółtymi kłami, czerwonymi ślepiami i szarozieloną łuską na grzbiecie. To paple, rdzenni mieszkańcy Wenery. Nie obrażajcie się, gdy te nieszkodliwe zwierzaki zaczną was nagle wytykać łapami i śmiać się do rozpuku: chodzi o to, że człowiek jest istotą, na której widok paple nie mogą się powstrzymać od radosnego rechotu. Może ten fakt skłoni was do pewnej rewizji poglądów na temat króla wszelkiego stworzenia.
A teraz przedstawiamy państwu jedną z największych naszych atrakcji — sławną cytę. Jest to zwierzę-mrowisko, zwierzę-inkubator, twór symbiotyczny, zespołowo-rozbieralna mamka wszystkich mieszkańców planety Layard. Cyta zmontowana jest z malutkich krzykaczy, wściekłych szczudlaków, złowieszczych donowaniąt, długorożców, traczy i innych cudaków. Całe to dobrane towarzystwo osesków cyta niańczy w sobie przez długie miesiące i lata, póki nie wydorośleje, a sama nie przekształci się w gigantycznego potwora.
W razie niebezpieczeństwa cyta rozpada się na części składowe, przy czym każda z nich może samodzielnie wykonywać różne akurat niezbędne roboty: kopać doły, zastawiać pułapki na ludzi itd. Poza tym cyta może w każdej chwili rozbiec się na wszystkie strony.
Czy trzeba tłumaczyć, jakie zapierające dech w piersi perspektywy otworzą się przed ziemską nauką, gdy zdoła ona opanować rewelacyjną metodę cyty?
Człowiek będzie mógł wtedy zasiadać równocześnie w najrozmaitszych komisjach i komitetach, znajdować się w miejscu pracy i równocześnie wypoczywać w modnym kurorcie, uprawiać wszelkie dyscypliny sportu, sztuki i literatury, a nawet prowadzić’długotrwałe dyskusje z samym sobą, pardon, z częściami samego siebie. Rozpowszechniajmy doświadczenie cyty!
Poczuliście się zmęczeni zwiedzaniem? Jest wam gorąco i duszno? Natychmiast udajcie się do terrarium! Natychmiast poczujecie ulgę. W terrarium trzymamy frigele — ogromne, gładkoskóre jaszczurki stale przebywające w stanie śpiączki. Ich podstawowym zastosowaniem w gospodarstwie ^domowym jest konserwowanie zimna. Frigele to najlepsze w całym Wszechświecie przenośne klimatyzatory i lodówki. Przy gwałtownych skokach ciepłoty nasze jaszczurki natychmiast pokrywają się szronem i wydzielają strumienie lodowatego powietrza. Jedyna okazja! Tylko u nas! Używajcie wyłącznie naszych żywych chłodziarek!
4. Szczególnie niebezpieczne gatunki
Teraz chcąc kontynuować zajmującą przechadzkę po naszym zwierzyńcu, musicie państwo zmobilizować całą swoją odwagę. Zbliżamy się bowiem do najniebezpieczniejszych przedstawicieli fauny międzyplanetarnej. Oto w oddali ukazał się jakiś niezwykły stwór na kołach. Ostrzegamy: w żadnym wypadku nie należy pomylić go z jakimkolwiek pojazdem mechanicznym lub niemechanicznym! Jest to bowiem podstępny i okrutny kwadryg, jedyny mieszkaniec znanych nam obszarów Kosmosu dysponujący własnymi kołami. Jest to istota tak potworna, że możemy tylko pozazdrościć starożytnym cywilizacjom Ameryki Środkowej i Południowej, które nie miały najmniejszego pojęcia o kole jako takim.
Czym jest kwadryg? Samobieżnym organizmem ulowym typu konglomeratowego, a mówiąc bardziej zrozumiale bryłą pulchnego budyniu zawieszoną między dwoma kołami. Oś tych kół przechodzi przez środek tułowia, tarcze ich pokryte są futrem, a obręcze — rogowatymi stwardnieniami. Ale to jeszcze nie wszystko: najgorsze rzeczy dzieją się wewnątrz owego budyniowatego cielska. Dół tuszy zwisa jak wypchany worek, a za jego przezroczystymi ściankami nieustannie mrowi się jakieś paskudztwo.
Mimo swego nietuzinkowego intelektu kwadryg jest po jros’tu samobieżną taczką, załadowaną robactwem. Dlatego nie ma podstaw, aby zaliczyć go do naszych braci w rozuue. Najodpowiedniejszym miejscem dla kwadryga jest ogród zoologiczny.
Uwaga! Niebezpieczeństwo! Osoby szczególnie wrażliwe, kobiety i dzieci prosimy o niezbliżanie się do klatek! Umieściliśmy w nich najbardziej krawawe i żarłoczne potwory Metagalaktyki. Oto puudli, okrutne zwierzę-telepata, czytający myśli i w dodatku cierpiący na manię prześladowczą. Znajdując się na wolności puudli unicestwia każde napotkane żywe stworzenie po prostu na wszelki wypadek, powodowany zwyczajnym instynktem samozachowawczym. Uspokaja się nieco jedynie w okresie rozrodu, gdy wypączkowuje mnóstwo malutkich puudląt. Wówczas straszliwego zwierza można łowić gołymi rękami. W ten właśnie sposób puudli znalazł się w naszym zwierzyńcu.
Ale nawet puudli jest łagodnym jaroszem w porównaniu z mieszkanką sąsiedniej pancernej klatki — gigantyczną pijawką. Pijawka może rosnąć bez końca, żywiąc się energią zewnętrzna i pochłaniając całe planety, słońca i gwiazdy. Szczególnie temu potworowi smakuje energia wybuchów jądrowych. Uwaga! Kategorycznie zabrania się przeprowadzania robót strzałowych w bezpośrednim sąsiedztwie obiektu!
Nie radzimy też zanadto zbliżać się do otarków. Są to drapieżne niedźwiedzie wyhodowane w sposób sztuczny na Ziemi. Otarki władają biegle kilkoma językami obcymi, posiadają rozległą wiedzę naukowo-techniczną i doskonałą znajomość wyższej matematyki. Przy całym swym pozornym intelektualizmie otarki zachowały krwiożerczość dzikich pobratymców i chętnie pożerają się nawzajem, nie gardząc też przekąską z człowieka, co stanowi jeszcze jeden dowód szkodliwości jednostronnego wykształcenia. Jeśli więc zapragniecie przedyskutować z otarkami problemy lingwistyki strukturalnej, topologii różniczkowej, przestrzeni wielowymiarowych lub behawiorystyki — radzimy czynić to z możliwie jak największej odległości.
Musimy z żalem przyznać, że nie zdołaliśmy uzyskać dla naszego ogrodu wielu trudno dostępnych gatunków niebezpiecznej fauny. Do tej pory na przykład nie złowiono ani jednego chyba gigantycznego samoświecącego potwora, który żyje w otwartej przestrzeni kosmicznej i w odległych okolicach Galaktyki napada na statki zwiadowcze. Nie ustajemy jednak w staraniach i nie szczędzimy kosztów, aby zdobyć chociażby niewielki egzemplarz tego rzadkiego zwierzęcia.
5. Ogród botaniczny
Nasz kosmiczny zwierzyniec ma swoistą filię, coś w rodzaju niewielkiego ogrodu botanicznego, wyposażonego w szklarnie i oranżerie. Można w nim obejrzeć istoty z pogranicza świata roślinnego i zwierzęcego, wykazujące w dodatku pewne formy myślenia. Niektóre gatunki flory pozaziemskiej są całkowicie nieszkodliwe, do innych natomiast nie radzimy się zbliżać.