Выбрать главу

— Czy miałaby pani ochotę obejrzeć dziś wieczorem jego wnętrze?

Pomyślała o Sidounie, czekającym na nią w pokoju o ścianach z białego kamienia, pod ulicą handlarzy sera.

— Wielką ochotę — powiedziała. — A kiedy już je zobaczę, opowiem panu pewną historię o Nissimorn Prospect i o tym, jak znalazłam się w Ni-moya.

— Jestem pewny, że będzie to bardzo interesujące. Idziemy?

— Tak — powiedziała Inyanna. — Czy nie sprawiłoby wielkiego kłopotu, gdybyśmy najpierw zatrzymali się przy Wielkim Bazarze?

— Mamy przed sobą całą noc — powiedział Calain. — Nie musimy się nigdzie spieszyć.

Pojawił się ubrany w liberię Vroon z latarnią ł poprowadził ich przez przypominający dżunglę ogród do przystani na Wyspie, gdzie wsiedli na prywatny prom. Na stałym lądzie czekał już na nich wezwany ślizgacz i wkrótce Inyanna znalazła się przy Bramie Pidruid.

— To zajmie tylko chwilkę — szepnęła i, sprawiając wrażenie duszka, w swej niemal przezroczystej, przylegającej do ciała sukni, przepłynęła wśród tłumów, kręcących się po Bazarze nawet o tej późnej porze. Zeszła do podziemnego mieszkania. Złodzieje siedzieli przy stole, grając w jakąś grę szklanymi pionkami i mahoniową kością. Wielkie entnfe Inyanny przyjęli brawami ł gwizdami, na które odpowiedziała pełnym napięcia uśmiechem. Odciągnęła Sidouna na bok i powiedziała mu cicho:

— Wychodzę i nie wrócę na noc. Czy mi wybaczysz?

— Nie każdej kobiecie udaje się zwrócić uwagę książęcego szambelana.

— Nie chodzi o książęcego szambelana — powiedziała — lecz książęcego brata. — Musnęła wargami wargi Sidouna, zdumionego, wpatrującego się w nią szklanym wzrokiem. — Jutro pójdziemy do Parku Baśniowych Stworzeń, dobrze, Sidounie? — Pocałowała go jeszcze raz, poszła do ich sypialni i spod poduszki wyjęła butelkę smoczego mleka, spoczywającą tam od miesięcy. Zatrzymała się na chwilę w dużym pokoju przy stole, przy którym grano w karty, pochyliła ku Uloyve i dyskretnie pokazała jej, co trzyma w ręku. Liloyve zdumiona spojrzała na butelkę. Inyanna mrugnęła do niej i powiedziała:

— Pamiętasz, na jaką okazję ją oszczędzałam? Powiedziałaś, żebym użyła tego mleka, kiedy znajdę się z Calainem w Nissimorn Prospect. No, więc…

Ldloyye aż westchnęła ze zdumienia. Inyanna mrugnęła, ucałowała ją i wyszła.

Znacznie później w nocy, kiedy wyjęła butelkę i ofiarowała ją Calainowi, przeraziła się na chwilę, pomyślawszy, że może popełnia straszliwy nietakt podając mu afrodyzjak, jakby sugerowała, że powinien go użyć. Lecz Calain nie sprawiał wrażenia dotkniętego. Był — albo udawał że jest — poruszony jej prezentem, z wielką troskliwością rozlał mleko do dwóch porcelanowych miseczek o ściankach tak cienkich, że wydawały się niemal przezroczyste, i wzniósł jedną z nich w toaście. Smocze mleko miało dziwny, gorzki smak, było trudne do przełknięcia, lecz Inyanna zdołała je przełknąć i niemal od razu poczuła rozlewającą się po ciele falę ciepła. Calain uśmiechnął się. Byli w Sali Okien Nissimorn Prospect; przezroczysta, szklana kopuła dawała niczym nie ograniczony widok na port i daleki południowy brzeg rzeki. Gospodarz dotknął guzika, szkło zmatowiało, z podłogi w ciszy wyrosło wielkie łoże. Ujął jej dłoń i poprowadził ją ku niemu.

9

Być konkubiną książęcego brata wydawało się spełnieniem najśmielszych marzeń złodziejki z Wielkiego Bazaru. Inyanna nie miała złudzeń co do natury ich związku. Durand Livolk wybrał ją wyłącznie dla jej urody, może spodobały mu się jej oczy, może włosy, może coś w postawie. Calain spodziewał się zapewne, że będzie miał do czynienia z kobietą nieco bardziej zbliżoną do niego pozycją, lecz mimo to uważał zapewne za czarujący fakt, że los połączył go z dziewczyną z najniższych kręgów społecznych. Los ofiarował jej wieczór na Wyspie Narabal i noc na Nissimorn Prospect. Na jedną noc marzenia stały się rzeczywistością, rano wróci na Wielki Bazar ze wspomnieniami, które wystarczą jej do końca życia i na tym wszystko się skończy.

Tylko że na tym nic się nie skończyło.

Nie spali przez całą noc — czy to efekt działania smoczego mleka, zastanawiała się Inyanna, czy też może jest tak zawsze? — a rankiem, nadzy, poszli obejrzeć majestatyczną rezydencję. Calain pragnął pokazać jej swe skarby. Śniadanie zjedli na werandzie z widokiem na ogród i to właśnie podczas śniadania usłyszała propozycję, by tego dnia oboje wybrali się do jego prywatnego parku w Istmoy. Zastanawiała się, czy powinna pojawić się na Bazarze, powiadomić Sidouna, powiedzieć mu, że nie wróci, lecz nagle zdała sobie sprawę, że nie musi mu nic mówić, że jej milczenie z pewnością zostanie właściwie zinterpretowane. Nie zamierzała sprawić bólu Sidounowi, ale z drugiej strony nie była mu winna nic oprócz zwykłej grzeczności. Przeżywała właśnie największą przygodę swego życia i gdy wróci na Bazar to nie ze względu na niego, lecz po prostu dlatego, że przygoda się skończy.

Okazało się, że z Calainem spędziła jeszcze sześć dni. Za dnia pływali po rzece jego wspaniałym jachtem, spacerowali objęci po jego olśniewającym parku myśliwskim, gdzie hodowano zwierzęta, dla których zabrakło miejsca w Parku, lub po prostu leżeli na werandzie Nissimorn Prospect patrząc, jak słońce przemierza kontynent od Piliploku po Pidruid. Noce spędzali ucztując i bawiąc się, jedząc kolację na którejś z pływających wysp, w którymś ze wspaniałych domów Ni-moya albo w samym książęcym pałacu. Książę całkowicie różnił się od swego brata: znacznie potężniejszy i znacznie starszy, zachowywał się o wiele bardziej bezceremonialnie. Jednak dla Inyanny był zawsze czarujący, traktował ją poważnie, z wyszukaną grzecznością, nigdy nie dał jej do zrozumienia, że jest dziewczyną z ulicy, którą jego brat znalazł na Bazarze. Przeżyła te dni nie dziwiąc się niczemu, jakby we śnie. Wiedziała, że nie powinna okazywać strachu czy zdumienia. Udawać, że jest równa tym ludziom, że należy do ich kręgu, byłoby jeszcze gorzej. Potrafiła jednak zachować się powściągliwie, choć bez wstydu, postępować śmiało bez zbędnej poufałości — i to najwyraźniej wystarczało. Po kilku zaledwie dniach zaczęło się jej wydawać naturalne, iż je kolację z dygnitarzami, którzy niedawno powrócili z Zamkowej Góry, przywożąc najnowsze plotki o Koronalu Lordzie Maliborze i jego otoczeniu, lub wymieniali się historyjkami, jak to polowali z Pontifexem Tyeverasem, kiedy był jeszcze Koronalem, za rządów Pontifexa Ossiera, czy też o tym, jak właśnie w Świątyni Wewnętrznej spotkali Panią Wyspy. Nabrała takiej pewności siebie, że gdyby ktoś zwrócił się do niej z pytaniem: „Pani, jak spędziłaś ostatnie miesiące?” odpowiedziałaby mu bez wahania: Jako złodziejka na Wielkim Bazarze”, jak to zrobiła tego pierwszego wieczoru, podczas kolacji na Wyspie Narabal. Lecz nikt nigdy jej o to nie zapytał; w najwyższych kręgach społecznych, jak sobie uświadomiła, nikt nigdy nikogo o nic nie pyta, ludzie opowiadają o sobie tylko to, co sami chcą ujawnić.

Gdy więc siódmego dnia Calain powiedział jej, że ma się przygotować do powrotu na Bazar, nie spytała go, czy dobrze bawił się w jej towarzystwie, czy też może już się nim znudził. Wybrał ją dla siebie na pewien czas, czas ten właśnie minął; niech tak będzie. Tego tygodnia nie zapomni nigdy w życiu.

Powrót do meliny był jednak wstrząsem. Bogato wyposażony ślizgacz zabrał ją z Nissimorn Prospect do Bramy Piliplok, służący w liberii podał jej wszystkie prezenty od Calaina, którymi ten obdarował ją podczas wspólnie spędzonego tygodnia, a potem ślizgacz znikł i Inyanna wstąpiła w chaotyczny, spocony Bazar jakby budziła się z czarodziejskiego snu. Nikt jej nie pozdrowił, gdy przemykała wśród tłumów, bowiem ci, którzy ją znali, znali ją jako Kulibhaja, a teraz miała na sobie kobiecy strój. Szła w milczeniu, nadal otoczona aurą arystokratki, lecz za każdym krokiem ogarniał ją coraz większy smutek i poczucie straty, bowiem teraz dopiero zaczynała naprawdę rozumieć, że sen już się skończył, że wróciła do rzeczywistości. Dziś Calain zje kolację z odwiedzającym Ni-moya księciem Mazadone, jutro wraz z gośćmi popłynie w górę Steiche łowić ryby, a pojutrze — cóż, nie miała pojęcia, co będzie robił pojutrze, lecz wiedziała, że pojutrze ona sama będzie kradła koronki, buteleczki perfum i bele materiałów. Na chwilę do oczu napłynęły jej łzy. Całym wysiłkiem woli zmusiła się, by nie płakać. Powiedziała sobie, że płacz byłby dowodem głupoty, że nie powinna rozpaczać z powodu powrotu na Bazar, lecz raczej cieszyć się, że przyszło jej spędzić tydzień w Nissimorn Prospect.