Выбрать главу

– Zgadza się, proszę pani. W niektórych przypadkach wstrzymaliśmy nawet płacenie podstawowych rat.

– Nie rozumiem.

– Pozwoli pani, że jej wytłumaczę. Otóż w przypadku każdej zaciągniętej pożyczki oprócz odsetek i kary umownej płacimy również ratę podstawową. Bez niej nie spłacilibyśmy długu.

– Czy nie moglibyśmy odwlec spłaty długu w przypadku wysokich pożyczek?

– Próbowaliśmy, proszę pani, ale banki sprzeciwiają się, argumentując, że “Roffe & Sons” nie cieszy się ostatnio dobrą reputacją. Poza tym mamy dużo wydatków związanych z wypłatą odszkodowań.

Elżbieta przypomniała sobie o eksplozji w Chile i tysiącach ludzi, którzy w wyniku skażenia środowiska musieli opuścić swoje domy. Drugie tyle zmarło w mękach wskutek zażycia leków, na których ktoś pozamieniał nalepki.

Spojrzała pytająco na Krausa.

– Zgodnie z tym, co pan napisał w raporcie, nasze kłopoty mają charakter przejściowy. Każda duża firma może zostać uwikłana w jakąś poważną aferę. Nie oznacza to jednak, że stanowi ryzyko dla banku, w którym zaciągnęła pożyczkę.

– Jesteśmy korporacją farmaceutyczną, proszę pani, a to duża różnica…

Ktoś już kiedyś użył tego stwierdzenia. Jej ojciec? A może Rhys? Próbowała sobie przypomnieć.

– Proszę kontynuować.

– Nasze problemy nabrały rozgłosu. Świat interesu, jak pani wiadomo, jest swoistą dżunglą. Nasi konkurenci już zastanawiają się, jak nas usunąć z rynku.

– Podobnie chyba rozumują bankierzy? Kraus uśmiechnął się z aprobatą.

– Ma pani słuszność. Banki mają ograniczony fundusz przeznaczony na pożyczki. Jeżeli więc dojdą do wniosku, że na przykład pożyczkobiorca X jest mniej ryzykowny niż pożyczkobiorca Y, wówczas, sama pani rozumie… – Kraus rozłożył ręce.

– Czy w naszym przypadku banki doszły już do takiego wniosku?

Kraus nerwowo przeczesał ręką włosy.

– Od śmierci pani ojca wielokrotnie dzwonił do mnie Herr Julius Badrutt, przewodniczący konsorcjum banków, w których mamy długi.

– W jakiej sprawie dzwonił więc do pana ten Herr Julius Badrutt? – zapytała, mimo że znała odpowiedź.

– Chciał się dowiedzieć, kto będzie nowym prezesem korporacji.

– I co mu pan odpowiedział?

– Prawdę. Powiedziałem, że nie wiem, proszę pani.

– A teraz już pan wie?

– Nie, proszę pani.

– Ja nim jestem.

Kraus był wyraźnie zaskoczony.

H. Krwawa linia

– Jak pan sądzi, co się stanie, gdy Herr Badrutt dowie się o tym?

– Z jego banków nie dostaniemy zapewne już ani centa – wykrztusił.

– Porozmawiam z nim. A tymczasem – rozparła się wygodnie na krześle – może ma pan ochotę na filiżankę kawy?

– To… to bardzo miło z pani strony. Dziękuję.

Ten młody człowiek zaczynał się jej podobać. Wiedział zapewne, że Elżbieta poddała go próbie i wyszedł z niej zwycięsko.

– Chciałabym prosić pana o radę. Gdyby został pan prezesem “Roffe & Sons”, jakie byłyby pana pierwsze kroki?

– No cóż – starał się ważyć każde słowo. – Zleciłbym kilku bankom maklerskim rozpisanie akcji i po prostu sprzedałbym je. W ten sposób uzyskałbym wystarczającą ilość pieniędzy, aby spłacić bankom długi, i jeszcze drugie tyle na inwestycje. Przyzna pani, że to proste.

Biedny Kraus nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo spadły jego akcje. Elżbieta raz jeszcze przekonała się, że może liczyć tylko na siebie.

Rozdział 22

HAMBURG, PIĄTEK, 1 PAŹDZIERNIKA, 2 RANO

W dzielnicy Reeperbahn było tłoczno niczym w centrum miasta w biały dzień. Ulice były pełne turystów rozglądających się za roznegliżowanymi dziewczętami, które uśmiechały się zachęcająco zza załomów ulic i z okien małych, kolorowych burdelików. Nie zniechęcił ich ani poranny chłód, ani silny wiatr, wiejący od morza.

Reeperbahn przypominała wielki sklep rzeźniczy, w którym klient mógł kupić sobie odpowiedni kawałek mięsa, w zależności od zasobności kieszeni.

Dla pruderyjnych dziewczęta proponowały niewyszukany seks. Ci zaś, którzy lubili urozmaicenia, mogli liczyć na superatrakcje.

W hamburskiej dzielnicy można wynająć chłopca na noc lub pójść do łóżka z jego matką i siostrą. Można też popatrzeć, jak wielki Dane masuje kobiety lub kazać się wychłostać jednej z nich.

Reeperbahn szczyciła się tym, że każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie. Młode prostytutki w minispódniczkach i obcisłych bluzkach spacerowały po chodnikach, proponując swoje usługi zarówno mężczyznom, jak i kobietom.

Do jednej z nich, młodej blondynki, podszedł mężczyzna z kamerą. Dziewczyna stała oparta o mur domu i rozmawiała z przyjaciółką. Kiedy zobaczyła mężczyznę, powiedziała:

– Masz ochotę na dobrą zabawę, liebchen? Zgódź się tylko, a ja z moją przyjaciółką chętnie się tobą zajmiemy.

Nieznajomy przyjrzał się uważnie dziewczynom i wskazując na blondynkę, odparł:

– Tylko ty.

Jej koleżanka wzruszyła ramionami i odeszła.

– Jak masz na imię?

– Hilda.

– Chciałabyś zagrać w filmie, Hildo? Blondynka spojrzała chłodno na mężczyznę.

– Chyba nie w jednym z tych hollywoodzkich kiczów?

– Skądże znowu. – Nieznajomy uśmiechnął się. – To poważna oferta. Zagrasz w filmie porno, który kręcę dla mojego przyjaciela.

– Zgoda, ale zapłacisz mi pięćset marek z góry.

– W porządku.

Hilda żałowała, że nie zażądała więcej. Mężczyzna z pewnością zgodziłby się na każdą sumę.

Leżała naga w dużym łóżku w skromnie urządzonej sypialni, którą nazywano studiem. Zachowanie trzech mężczyzn, również obecnych w studiu, wzbudzało jej nieufność. “Coś niedobrego się tu dzieje” – pomyślała. Nauczyła się polegać na swojej intuicji, która nie raz pozwoliła jej uniknąć kłopotów. Chętnie zwiałaby stąd, ale dali jej już pięćset marek i obiecali, że dołożą drugie tyle, jeżeli dobrze się spisze. Postanowiła więc dać z siebie wszystko. Była przecież profesjonalistką i lubiła swoją pracę.

Obróciła się do mężczyzny, który położył się obok niej. Był dobrze zbudowany i miał gładko ogoloną głowę. Spojrzała na jego twarz. Zaskoczyło ją to, że wyglądał bardzo staro. W tego rodzaju filmach biorą udział z reguły młodzi mężczyźni.

Najbardziej jednak niepokoił ją widz w ciemnych okularach, który siedział pod ścianą studia. Był ubrany w długi, czarny płaszcz, a na głowie miał czarny kapelusz. Nie wiedziała, czy to kobieta, czy mężczyzna.

Nerwowo dotykała palcami czerwonej wstążki na szyi. Zastanawiała się, po co kazali jej to założyć…

– W porządku, zaczynamy – klasnął w dłonie kamerzysta.

Hilda usłyszała cichy pomruk kamery i zabrała się do pracy. Mężczyzna leżał na plecach. Delikatnie dotknęła językiem jego ucha, potem musnęła kark i centymetr po centymetrze dotarła do brzucha i genitaliów. Dokładnie penetrowała jego ciało i z satysfakcją obserwowała, jak rośnie podniecenie mężczyzny.

– Wejdź w nią! – rozkazał kamerzysta.

Mężczyzna uklęknął, a kiedy Hilda położyła się przed nim, rozchylił jej uda i legł na niej. Kiedy w nią wszedł, poczuła wzbierającą rozkosz. W jednej chwili zapomniała o wcześniejszych obawach.

– Mocniej, liebchenl – poprosiła. Mężczyzna wchodził w nią coraz głębiej, rytmicznie kołysząc biodrami.

Anonimowy widz, przyglądający się całej scenie, pochylił się do przodu, a widząc zamknięte oczy Hildy, krzyknął do kamerzysty:

– Ma zamknięte oczy. Wszystko zepsuje!

– Offne die Augen!

Hilda otworzyła oczy. Spojrzała na kamerzystę, a następnie na mężczyznę pochylonego nad sobą. Musiała przyznać, że był niezły. Kochał się z nią tak, jak lubiła: mocno, niemalże brutalnie. Zaczęła również kołysać biodrami. Czuła, że za moment nastąpi to spełnienie. Rzadko kiedy przeżywała orgazm, chyba że robiła to z kochanką. Z mężczyzną z reguły udawała. Robiła to tak dobrze, że z łatwością się nabierali.