Выбрать главу

Wcale cię nie szukałem.

Co więc robiłeś?

Czego mógłbym od ciebie chcieć? Przyjechałem tu z tych samych powodów co pozostali.

Czyli z jakich?

Jestem tutaj tak samo jak inni.

Oni tu są, żeby się zabawić.

Sędzia wpatrywał się w niego. Zaczął wskazywać różnych ludzi na sali, pytając, czy zjawili się tutaj, bo chcą się bawić, albo czy w ogóle wiedzą, po co przybyli.

Nie każdy musi mieć powód, żeby gdzieś być.

Otóż to, przytaknął sędzia. Nie muszą mieć powodów. Ale wskutek ich obojętności porządek nie jest bynajmniej unieważniony.

Spojrzał bacznie na sędziego.

Ujmę to w ten sposób. Jeśli rzeczywiście nie mają powodów, a jednak się tu znaleźli, czy nie znaczy to, że są tutaj z nakazu innej instancji? A jeśli tak, czy potrafisz odgadnąć, co to za instancja?

Nie. A ty potrafisz?

Znam ją dobrze.

Znów napełnił szklankę, a sam napił się z butelki, otarł usta i odwrócił się, żeby się rozejrzeć po sali. To jest orkiestracja w przygotowaniu do wydarzenia, oznajmił. W rzeczywistości do tańca. Uczestnicy w odpowiedniej chwili zostaną powiadomieni o swoich rolach. Na razie wystarczy, że przybyli. Jako że to taniec nas zajmuje, a mieści on w sobie cały własny układ kroków, dzieje i finał, nie zachodzi konieczność, by tancerze również to zawierali. W żadnym wydarzeniu dzieje wszystkich nie są dziejami każdego z osobna, ani nawet sumą tych dziejów, i nikt z tutejszych nie potrafi pojąć powodów swej obecności, bo nie może nawet wiedzieć, na czym polega wydarzenie. Mało tego, gdyby wiedział, być może zabrakłoby go dzisiaj, a przecież widzisz, że plan tego nie przewiduje, jeśli w ogóle jest jakikolwiek plan.

Uśmiechnął się, błysnął wielkimi zębami i wypił.

Wydarzenie, ceremonia. Jej orkiestracja. Dzieło nosi pewne oznaki stanowczości. Zawiera się w nim zgładzenie niedźwiedzia. Wypadki dzisiejszego wieczoru nie wydadzą się dziwne ani niecodzienne nawet tym, którzy kwestionują słuszność tak uszeregowanych wydarzeń.

A zatem ceremonia. Można by dowodzić, że nie ma kategorii, która nie zawierałaby ceremonii, że są wyłącznie ceremonie większego i mniejszego formatu, ale odłóżmy na razie ten spór i powiedzmy, że jest to ceremonia o pewnej doniosłości, być może pospolicie zwana rytuałem. Rytuał pociąga za sobą rozlew krwi. Rytuały, które nie spełniają tego warunku, są tylko zwyczajnym udawaniem. Tutaj każdy od razu pozna się na fałszerstwie. Bądź tego pewien. To uczucie w piersi, przywołujące doświadczenie samotności z dzieciństwa jak wtedy, gdy inni odeszli i w grze pozostał tylko jeden uczestnik. Gra w pojedynkę, bez przeciwnika. W której tylko zasady są zagrożone. Nie patrz w bok. Nie mówimy tutaj zagadkami. Ze wszystkich ludzi ty najlepiej znasz to uczucie, tę pustkę i rozpacz. To właśnie przeciw temu chwytamy za broń, czyż nie? Czy krew nie jest składnikiem hartującym spoiwo, które nas łączy? Sędzia nachylił się bliżej. Jak myślisz, czym jest śmierć? O kim mówimy, gdy mówimy o człowieku, który był, a którego już nie ma?

Czy to ślepe zagadki, czy może część prawodawstwa każdego człowieka? Czymże jest śmierć, jeśli nie siłą sprawczą? I ku komu zmierza? Popatrz na mnie.

Nie po drodze mi z wariactwami.

Ani mnie. Ani mnie. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Spójrz teraz na nich. Wybierz sobie któregoś, byle kogo. O, tamtego. Widzisz? Tego bez kapelusza. Wiesz, jak się zapatruje na świat. Widać to w jego twarzy, w jego pozie. Ale jego narzekania, że życie źle go traktuje, kryją prawdę o nim. Bo chodzi mu o to, że ludzie nie postępują wedle jego życzenia. Nigdy nie postępowali i nigdy nie będą postępować. Tak to z nim jest, wciąż potyka się o trudności i tak zboczył z wytyczonego kursu, że właściwie jest chodzącym wrakiem, ledwie godnym, by mieścić w sobie ludzkiego ducha. Czy taki człowiek potrafi powiedzieć, że żadne zło na niego nie czyha? Że nie ma żadnej wszechwładzy, siły, żadnej przyczyny? Jakiegoż to heretyka by trzeba, żeby zadać kłam istnieniu mocy sprawczej i zarazem własnym roszczeniom? Czy potrafi uwierzyć, że jego nędzne życie nie zostało ukartowane? Że nie ma zastawu, nie ma wierzyciela? Że bogowie zarówno pomsty, jak i współczucia jednako śpią w swoich kryptach i bez względu na to, czy wołamy o zapełnienie, czy zniszczenie rejestrów księgowych, odpowiada nam ta sama cisza i tylko ona się ostanie? Z kim on rozmawia, człowieku? Widzisz go?

Tamten mężczyzna rzeczywiście mruczał coś pod nosem i rozglądał się smętnie po sali, jakby nie mógł znaleźć ani jednej bratniej duszy.

Człowiek wykuwa własne przeznaczenie, własne i żadne inne, rzekł sędzia. Silna wola lub niewola. Każdy człowiek, który odkryje swoje przeznaczenie i obierze przeciwny kurs, koniec końców dotrze do tego samego miejsca w tym samym czasie, bo przeznaczenie każdego jest wielkie jak świat, który zamieszkuje, i zawiera własne przeciwieństwa. Ta pustynia, na której tak wielu zostało pognębionych, jest bezmierna i woła o wielkość serca, ale w ostatecznym rozrachunku jest pusta. Twarda i jałowa. Jej tworzywem – kamień.

Napełnił szklankę. Wypij, powiedział. Świat toczy się dalej. Nocami urządzamy tańce, a ta noc nie stanowi wyjątku. Drogi prosta i kręta są jedną i tą samą drogą, a skoro się tu znalazłeś, to czy liczą się lata, które upłynęły, odkąd spotkaliśmy się po raz ostatni? Ludzka pamięć jest zawodna, a przeszłość, która była, niewiele się różni od tej, której nie było.

Wziął napełnioną przez sędziego szklaneczkę, wypił i znów ją odstawił. Spojrzał na niego. Byłem wszędzie, rzekł. To tylko jedno z wielu miejsc.

Sędzia uniósł brew. Czy zostawiłeś tam świadków?, spytał. Aby po twoim wyjeździe donosili ci o dalszym istnieniu tych miejsc?

Wariactwo.

Czyżby? Gdzie się podział wczorajszy dzień? Gdzie są Glanton i Brown, gdzie jest ksiądz? Nachylił się jeszcze bliżej. Gdzie jest Shelby, którego zostawiłeś na pustyni na łasce Eliasa? Gdzie Tate, którego porzuciłeś w górach? Gdzie są te damy, ach, te piękne i delikatne damy, z którymi tańczyłeś na balu u gubernatora? Kiedy byłeś bohaterem pomazanym krwią wrogów republiki, której postanowiłeś bronić. A gdzie skrzypek i gdzie taniec?

Ty mi to powiedz.

Powiem. W miarę jak wojna jest oczerniana, a jej szlachetność podawana w wątpliwość, ludzie honoru, którzy rozpoznają świętą naturę krwi, oddzielą się od tańca, bo takie prawo wojownika, a taniec stanie się wtedy tańcem fałszywym, a tancerze fałszywymi tancerzami. Ale zawsze pozostanie jeden, który będzie tancerzem prawdziwym. Zgadujesz, o kim mowa?

Ty jesteś nikim.

W twoich słowach więcej racji, niżbyś sądził. Powiem ci. Tylko ten, kto złożył siebie całego w ofierze na skrwawionym ołtarzu wojny, który zszedł na samo dno piekła i widział potworności w najdrobniejszym szczególe, i poznał wreszcie, że przemawiają do najgłębszych pokładów jego serca, jedynie ten umie tańczyć.

Każde głupie bydlę umie tańczyć.

Sędzia odstawił butelkę na kontuar. Posłuchaj mnie, człowieku, rzekł. Na scenie starczy miejsca tylko dla jednej bestii i żadnej innej. Przeznaczeniem pozostałych jest noc wieczna i nienazwana. Wejdą kolejno w mrok przed światłami rampy. Niedźwiedzie, które tańczą, i te, które nie tańczą.

* * *

Przesunął się razem z tłumem do drzwi w głębi pomieszczenia. Na zapleczu siedzieli mężczyźni przy kartach, niewyraźni w kłębach dymu. Ruszył dalej. Kobieta odbierała sztony od ludzi, którzy szli do szopy na tyłach. Spojrzała na niego. Nie miał sztonu. Skierowała go do stolika, przy którym inna kobieta sprzedawała żetony, wciskając pieniądze kamykiem przez wąski otwór do żelaznej kasetki. Zapłacił dolara, wziął ostemplowany mosiężny szton, oddał go przy drzwiach i poszedł dalej.