Выбрать главу

Lecz stary począł następnie opowiadać o bitwie pod Płowcami[469], która zakończyła najazd krzyżacki, a w której on brał udział z cepem żelaznym w ręku jako pacholik w piechocie wystawionej przez gminę kmiecą[470]. W tej to bitwie wyginął przecie cały niemal ród Gradów, więc Maćko znał dobrze wszelkie jej szczegóły, a jednak słuchał i teraz jak nowiny opowiadania o strasznym pogromie Niemców, gdy jak łan pod wichrem położyli się pod mieczami rycerstwa polskiego i króla Łokietka[471] potęgą…

— Ha! Jużci pamiętam — mówił dziad. — Naszli tę ziemię, popalili grody i zamki, ba! dzieci w kolebkach rzezali[472], ale im przyszło na czarny koniec. Hej! godna ci była bitwa. Ano! co przymknę oczy, to ono[473] pole widzę…

I przymknął oczy, i umilkł, z lekka tylko węgle we watrze poruszał, póki Jagienka, nie mogąc się dalszego opowiadania doczekać, nie spytała:

— Jakoż to było?

— Jakoż to było? — powtórzył dziad. — Pole pamiętam, jakobym tera [474]patrzył: były chruśniaki i w prawo młaka[475], i szmat rżyska[476] jakoby poletko niewielgie[477]. Ale po bitwie nie było widać ni chruśniaków[478], ni młaki, ni rżyska, jeno[479] żelaziwo wszędy, miecze, topory, dzidy i zbroje piękne, jedna na drugiej, jakoby kto całą świętą ziemię nimi przykrył… Nigdy ja tyla pobitego narodu na kupie nie widział i tyla krwi ludzkiej płynącej…

Pokrzepiło się[480] znowu tym wspomnieniem Maćkowe serce, więc rzekł:

— Prawda! Pan Jezus miłosierny! Ogarnęli oni wówczas to Królestwo jako pożoga[481] alibo zaraza. Nie tylko Sieradz i Łęczycę, ale i wiele innych miast napsowali[482]. I co? Jest nasz naród okrutnie żywięcy[483] i moc w sobie też ma niepożytą[484]. Choć ta i chycisz[485] go, krzyżacki psubracie, za grzdykę[486], zdławić go nie podolisz[487], jeszcze ci zęby wybije… Bo jeno patrzcie: król Kazimierz i Sieradz, i Łęczycę tak zacnie odbudował, że lepsze są, niż były, i zjazdy[488] się w nich po staremu odprawują[489], a Krzyżaków, jak ci sprali pod Płowcami, tak tam leżą i gniją. Daj Bóg zawdy taki koniec!

Stary chłop, słysząc te słowa, począł z początku kiwać głową na znak przytakiwania, lecz w końcu rzekł:

— Ponoś nie leżą i nie gniją. Kazał król nam piechocie po bitwie rowy kopać, i chłopy też przyszli z okolicy pomagać w robocie, aże łopaty warczały. Poukładaliśmy potem Niemców w rowach i przysypali na porządek, by się z nich jakoweś choróbska nie wylęgły, ale oni tam nie ostali.

— Jak to nie ostali? Cóż im się przygodziło[490]?

— Ja tam tego nie widział, jeno rzekę, jako ludzie potem prawili[491]. Nastała po bitwie wieja sroga, która trwała bez dwanaście niedziel[492], ale tylko nocami. W dzień słonko świeciło jako się patrzy, a w nocy wiater bez mała włosów ze łba nie zdzierał. To ci diabły całymi chmarami kotłowały się we wichurze, każden[493] z widłami, i co który nadleciał, to siup widłami w ziemię i Krzyżaka se wydobył, a potem do piekła poniósł. Słyszeli we Płowcach ludziska harmider taki, jakby psi stadami wyli, ale tego nie mogli wyrozumieć, czy to Niemcy wyli ze strachu a zaś żałości, czyli też diabły z wesela. Było tego, póki księża rowów nie poświęcili i póki ziem[494] na Nowy Rok nie zamarzła tak, że i widły nie brały.

Tu umilkł i po chwili dodał:

— Ale daj Bóg, panie rycerzu, taki koniec, jakoście mówili, bo chociaż ja tego nie dożyjem, ale tacy pachołeckowie, jako ci dwaj, dożyją i nie będą tego widzieli, na co oczy moje patrzyły.

To rzekłszy, począł przyglądać się Jagience, to Sieciechównie i dziwić się ich cudnym twarzom, i głową kręcić.

— Nikiej[495] mak we zbożu — rzekł. — Takich ja jeszcze nie widział.

W podobny sposób przegwarzyli[496] część nocy, potem pokładli się spać w budach na mchach miękkich jak puch, ciepłymi skórami pokrytych, a gdy sen mocny pokrzepił ich członki, ruszyli nazajutrz dobrze już za widna dalej. Droga wzdłuż wądołu[497] nie była wprawdzie zbyt łatwa, ale też i nie trudna, tak że jeszcze przed zachodem słońca ujrzeli zamek łęczycki. Miasto było na nowo z popiołów wzniesione, w części z czerwonej cegły, a nawet i z kamienia. Mury miało wysokie, wieżami bronne[498], kościoły jeszcze od sieradzkich wspanialsze. U dominikanów łatwo zasięgnęli wieści o opacie. Był, mówił, że mu lepiej, radował się nadzieją, że całkiem ozdrowieje, i przed kilku dniami wyruszył w dalszą drogę. Maćkowi nie chodziło już zbytnio o doścignięcie go w drodze, gdyż postanowił już wieźć obie dziewki aż do Płocka, gdzie i tak byłby je opat zawiózł, ale że mu pilno było do Zbyszka, więc zakłopotał się srodze inną nowiną: że już po opatowym wyjeździe rzeki tak wezbrały, iż całkiem nie można było jechać dalej. Dominikanie, widząc rycerza ze znacznym pocztem, któren[499], jak mówił, do księcia Ziemowita jechał, przyjęli i podejmowali ich gościnnie, a nawet opatrzyli[500] Maćka na drogę drewnianą, oliwną tabliczką, na której wypisana była po łacinie modlitwa do anioła Rafała, patrona podróżnych.

Przez dwa tygodnie trwał przymusowy pobyt w Łęczycy, przy czym jeden z giermków zamkowego starosty odkrył, że pachołkowie przejezdnego rycerza byli dziewczynami, i z miejsca zakochał się na umór w Jagience. Czech chciał go zaraz pozywać za to na udeptaną ziemię, ale że stało się to wigilią[501] wyjazdu, więc Maćko odradzał mu ten postępek.

Gdy wyruszyli w dalszą ku Płockowi drogę, wiatr osuszył nieco gościńce, bo jakkolwiek przychodziły dżdże[502] częste, ale jak zwykle wiosną trwały krótko. Były też ciepłe i duże, albowiem wiosna nastąpiła zupełna. Na polach świeciły w bruzdach jasne pasy wody, od zagonów dolatywał z powiewem mocny zapach mokrej ziemi. Bagna pokryły się kaczeńcem, w lasach zakwitły przylaszczki — i piegże[503] podnosiły między gałęziami świergot radosny. W serca podróżnych wstąpiła też nowa ochota i nadzieja, zwłaszcza że jechało im się dobrze i że po szesnastu dniach podróży stanęli u bram Płocka.

Ale przyjechali w nocy, gdy bramy grodu były już zamknięte, więc musieli nocować u tkacza za murami. Dziewczyny, poszedłszy spać późno, pospały się po trudach i niewygodach długiej podróży kamiennym snem. Maćko, którego żaden trud nie mógł obalić, nie chciał ich budzić, ale sam równo z otwarciem bram poszedł do miasta, łatwo odnalazł katedrę i dom biskupi, w którym pierwszą nowiną, którą usłyszał, była wiadomość, że opat zmarł przed tygodniem.

Zmarł przed tygodniem, ale wedle[504] ówczesnego zwyczaju odprawiano msze przy trumnie i stypy żałobne od dni sześciu, pogrzeb zaś miał nastąpić dziś dopiero, a po nim wspominki i stypa ostatnia dla uczczenia pamięci zmarłego.

вернуться

bitwa pod Płowcami — rozegrana 27 września 1331 r. między wojskami Władysława Łokietka a oddziałami krzyżackimi, przerwała krzyżacką kampanię przeciw Polsce.

вернуться

gmina kmieca — jednostka dawnego samorządu chłopskiego.

вернуться

Władysław I Łokietek — (ok. 1260–1333), król Polski od 1320, przedtem długo walczył o zjednoczenie kraju po okresie rozbicia dzielnicowego.

вернуться

rzezać (daw.) — zabijać.

вернуться

ono (daw.) — to.

вернуться

tera — dziś popr.: teraz.

вернуться

młaka — teren podmokły.

вернуться

rżysko — pole po skoszeniu zboża.

вернуться

niewielgie — dziś popr.: niewielkie.

вернуться

chruśniak — krzaki, zarośla.

вернуться

jeno (daw.) — tylko.

вернуться

pokrzepić się (daw.) — wzmocnić się.

вернуться

pożoga (daw.) — pożar.

вернуться

napsować (daw.) — zniszczyć.

вернуться

żywięcy (daw.) — żywotny.

вернуться

niepożyty (daw.) — niedający się pokonać.

вернуться

chycić — dziś popr.: chwycić.

вернуться

grdyka — tu: gardło.

вернуться

podolić (daw.) — zdołać.

вернуться

zjazd — tu: zebranie szlachty z danego regionu, mające na celu uchwalenie praw.

вернуться

odprawować się (daw.) — odbywać się.

вернуться

przygodzić się (daw.) — przydarzyć się.

вернуться

prawić (daw.) — mówić.

вернуться

niedziela (daw.) — tydzień.

вернуться

każden — dziś popr.: każdy.

вернуться

ziem — dziś popr.: ziemia.

вернуться

nikiej (gw.) — niby, tak jak.

вернуться

przegwarzyć (daw.) — przegadać.

вернуться

wądół — rozpadlina, mały wąwóz.

вернуться

bronny (daw.) — tu: broniony, wzmocniony.

вернуться

któren — dziś popr.: który.

вернуться

opatrzyć (daw.) — zaopatrzyć.

вернуться

wigilią (daw.) — w przeddzień.

вернуться

dżdże (daw.) — deszcze.

вернуться

piegża — mały ptak wędrowny.

вернуться

wedle (daw.) — według.