— Nie. Powiem ci, kiedy przerwać. Poprzednio mnie to nie zabiło.
Spróbujemy… czegoś pośredniego. Łagodniejszego. Będziemy pamiętać i opowiemy ci, co się dzieje. Pokażemy fragmenty. Ochronimy cię. Bezpiecznie.
— Spróbuj. Tak.
Nie dała mu ani chwili na namysł czy przygotowania. Natychmiast poczuł, że patrzy złożonymi oczami… Niejedna wizja w wielu źrenicach, ale w każdej inny obraz. Zakręciło mu się w głowie, jak wiele lat temu. Tym razem rozumiał trochę więcej — częściowo dlatego, że zmniejszyła nieco intensywność, częściowo zaś, gdyż wiedział już trochę o królowej kopca i o tym, co teraz robi.
Te różne wizje były tym, co widziały poszczególne robotnice, jakby rozrzucone oczy połączone z jednym mózgiem. Nie miał szans, by obserwować tyle obrazów równocześnie.
Pokażemy ci jeden. Ten najważniejszy.
Większość zgasła natychmiast. Potem, kolejno, znikały pozostałe. Uznał, że musi istnieć jakaś zasada organizacji robotnic. Odrzuciła te, które nie uczestniczyły w procesie tworzenia królowej. Potem, dla Endera, musiała uporządkować te, które uczestniczyły. To trudniejsze, ponieważ zwykle rozróżniała wizje według zadań, nie poszczególnych osobników. W końcu jednak pokazała mu tylko kluczowy obraz. Mógł się na nim skoncentrować, ignorując migotania i błyski na granicach pola widzenia.
Wykluwała się królowa. Kiedyś już pokazywała mu taką starannie przygotowaną wizję — kiedy pierwszy raz się spotkali i próbowała opowiedzieć o sobie. Teraz jednak nie patrzył na higieniczną, precyzyjnie zrealizowaną prezentację. Wyrazistość zniknęła. Obraz był mroczny, nieostry, rzeczywisty. To wspomnienia, nie sztuka.
Widzisz, że mamy ciało nowej królowej. Wiemy, że to królowa, bo zaczyna sięgać po robotnice. Jeszcze jako larwa.
— Możesz z nią rozmawiać?
Jest bardzo głupia. Jak robotnica.
— Dopiero w kokonie zyskuje inteligencję? Nie tak. Ma ją… jak twój mózg. Pamięć-myśl. Jest tylko pusta.
— Czyli musisz ją uczyć?
Po co uczyć? Tam nie ma myśliciela. Znalezionego. Wiążącego-razem.
— Nie wiem, o czy mówisz.
Nie próbuj patrzeć, tylko myśl. To się nie dzieje przez oczy.
— Jeśli zależy od innych zmysłów, przestań mi pokazywać. Oczy są dla ludzi zbyt ważne. Jeśli coś widzę, obraz blokuje wszystko oprócz wyraźnej mowy. A nie sądzę, żeby występowała przy tworzeniu królowej.
A teraz?
— Ciągle coś widzę.
Twój mózg zmienia to w obrazy.
— W takim razie wytłumacz. Pomóż mi zrozumieć.
Tak wyczuwamy się nawzajem. Znajdujemy to sięgające miejsce w ciele królowej. Robotnice też je mają, ale ono sięga tylko do królowej. Kiedy ją znajdzie, sięganie skończone. Królowa nie przestaje sięgać. Przyzywać.
— Wtedy ją znajdujecie?
Wiemy, gdzie jest. Ciało królowej. Przyzywacz robotnic. Magazyn pamięci.
— Czego więc szukacie?
Rzeczy-nas. Złącza. Twórcy znaczeń.
— Chcesz powiedzieć, że jest jeszcze coś? Coś oprócz ciała królowej?
Tak, oczywiście. Królowa to tylko ciało, jak robotnice. Nie wiedziałeś o tym?
— Nie. Nie widziałem tego.
Nie można widzieć. Nie oczami.
— Nie wiedziałem, że mam patrzeć na coś innego. Widziałem powstanie królowej, kiedy pokazałaś mi je pierwszy raz. Myślałem wtedy, że zrozumiałem.
My też tak myślałyśmy.
— Jeśli więc królowa jest tylko ciałem, kim ty jesteś?
Jesteśmy królową kopca. I wszystkimi robotnicami. Przybywamy i czynimy z nich jedną osobę. Ciało królowej jest nam posłuszne, jak ciała robotnic. Utrzymujemy je w całości, chronimy, pozwalamy działać doskonale, odpowiednio do potrzeb. Jesteśmy jądrem. Każda z nas.
— Zawsze mówiłaś tak, jakbyś była królową kopca.
Jesteśmy. Robotnicami także. Wszystkie jesteśmy jednym.
— Ale to centrum, to co wiąże razem…
Wołamy to, by przyszło i objęło ciało królowej, żeby była mądrą nasza siostra.
— Wzywasz to. Co to jest? Rzecz, którą wzywamy.
— Tak. Co to jest?
O co pytasz? To jest wzywana rzecz. Wzywamy ją.
To było frustrujące. Tak wiele czynności królowa kopca wykonywała czysto instynktownie. Nie miała języka, więc nigdy nie musiała tworzyć prostych wyjaśnień tego, co aż do teraz wyjaśnień nie wymagało. Musi jej pomóc znaleźć sposób wytłumaczenia działań, których bezpośrednia percepcja jest niemożliwa.
— Gdzie to znajdujesz?
Słyszy nasze wezwanie i przybywa.
— Ale jak posyłasz wezwanie?
Tak jak ty nas wezwałeś. Wyobrażamy sobie to, czym musi się stać. Wzorzec kopca. Królowa, robotnice i ich powiązania. Wtedy przychodzi jedna, która rozumie wzorzec i potrafi go utrzymać. Oddajemy jej ciało królowej.
— Czyli wzywasz jakąś inną istotę, żeby opanowała królową? Żeby stała się królową, kopcem i wszystkim. Utrzymała wzorzec, jaki sobie wyobraziłyśmy.
— I skąd ona przychodzi?
Z tego miejsca, gdzie jest, kiedy usłyszy nasze wołanie.
— Ale gdzie to jest? Nie tutaj.
— Świetnie. Wierzę ci. Ale skąd przychodzi? Nie mogę pomyśleć tego miejsca.
— Zapominasz?
To znaczy, że nie można pomyśleć o miejscu, gdzie ona jest. Gdybyśmy mogły o nim pomyśleć, wtedy one same pomyślałyby o sobie i żadna by nie przyszła, by objąć wzorzec, jaki pokazujemy.
— Czym jest to, co wiąże-razem?
Nie widzimy jej. Nie wiemy, dopóki nie znajdzie wzorca, a kiedy już tam przybędzie, jest taka jak my.
Dreszcz przebiegł Endera. Przez cały czas wierzył, że rozmawia z samą królową. Teraz dowiedział się, że to, co przemawia w jego myślach, używa tylko jej ciała i wykorzystuje robale. Symbiont. Dominujący pasożyt, panujący nad całym systemem kopca.
Nie. Myślisz o strasznej, okropnej rzeczy. Nie jesteśmy inną istotą. Jesteśmy tą istotą. Jesteśmy królową kopca, tak samo jak ty jesteś swoim ciałem. Mówisz: moje ciało, a jednak jesteś swoim ciałem i właścicielem swego ciała. Królowa kopca jest nami, to ciało jest mną, nie czymś innym. Ja. Nie byłam niczym, dopóki nie znalazłam wyobrażenia.
— Nie rozumiem. Jak to jest?
Jak mogę pamiętać? Nie miałam pamięci, zanim nie podążyłam za wyobrażeniem, przybyłam do tego miejsca i stałam się królową kopca.
— Skąd wiesz, że nie jesteś po prostu królową kopca?
Ponieważ kiedy przybyłam, dały mi wspomnienia. Zobaczyłam ciało królowej zanim przyszłam, a potem ciało królowej, kiedy już w nim byłam. Byłam dostatecznie silna, żeby utrzymać w sobie wzór, mogłam więc opanować to ciało. Stać się nim. Trwało to wiele dni, ale wreszcie byłyśmy całością i mogły dać nam wspomnienia, ponieważ miała całą pamięć.
Zbladła wizja przesyłana mu przez królową kopca. I tak nie pomagała, a przynajmniej nie na tyle, żeby ułatwić zrozumienie. Mimo to myślowy obraz był coraz bardziej zrozumiały — ten podsuwany przez własny umysł, który usiłował wytłumaczyć wszystko, co mówiła. Inne królowe — większość fizycznie nieobecna, ale filotycznie połączona z tą jedną, która musiała przy tym być — podtrzymywały w umysłach wzorzec związku między królową kopca i robotnicami. Aż jedna z tych tajemniczych, pozbawionych pamięci istot zdołała zawrzeć ten wzorzec w myślach i objąć ciało w posiadanie. Tak.
— Ale skąd przybywają te istoty. Gdzie musisz dotrzeć, żeby je zwabić?
Nigdzie się nie ruszamy. Wzywamy, a one są.
— Czyli są wszędzie?
Ich wcale tutaj nie ma. Nigdzie tutaj. Inne miejsce.
— Przecież mówiłaś, że się nie ruszasz.
Bramy. Nie wiemy, gdzie one są, ale w każdym miejscu jest brama.