Выбрать главу

Opowiedział mu też o oszuście, który nie ma imienia i nie przypomina żadnego stworzenia żyjącego w królestwie, bo boi się go nawet król.

– Czy to Garbus? – zapytał nagle David. – Nosi zakrzywiony kapelusz?

Leśniczy przestał żuć chleb.

– A skąd to wiesz?

– Widziałem go – odparł chłopiec. – Był w moim pokoju.

– To on. Kradnie dzieci i nikt już ich potem nie znajduje.

Kiedy Leśniczy mówił o Garbusie, w jego głosie dźwięczał taki smutek i złość, że David zaczął się zastanawiać, czy Leroi, przywódca wilkonów, nie mylił się. Może Leśniczy miał kiedyś rodzinę, lecz zdarzyło się coś strasznego i teraz został zupełnie sam.

X

O oszustach i oszustwach

Tej nocy David spał na łóżku Leśniczego. Pachniało suszonymi jagodami i sosnowymi szyszkami oraz zwierzęcą wonią skór i futer. Leśniczy drzemał na krześle przy ogniu, z siekierą pod ręką. Po jego twarzy snuły się cienie rzucane przez blask dogasających płomieni.

David bardzo długo nie mógł zasnąć, mimo że Leśniczy zapewnił go, że w chacie jest zupełnie bezpiecznie. Zakrył szpary w oknach, a w połowie komina przymocował metalową płytę z niewielkimi otworami, by stworzenia z lasu nie mogły się tamtędy dostać do środka. W lesie panowała cisza, lecz nie była to cisza pełna spokoju i odpoczynku. Leśniczy powiedział Davidowi, że nocą las się zmienia – gdy zapada zmrok, władzę przejmują na wpół uformowane stwory, żyjące głęboko pod ziemią. Większość nocnych zwierząt nie żyła lub nauczyła się jeszcze bardziej wystrzegać drapieżników.

Chłopcem targała mieszanina uczuć. Był wśród nich oczywiście strach i piekący żal, że okazał się na tyle głupi, by opuścić bezpieczny dom i wejść do tego nowego świata. Chciał wrócić do życia, które znał , choć było bardzo trudne, ale jednocześnie pragnął poznać lepiej tę niezwykłą krainę. Poza tym nie znalazł jeszcze wyjaśnienia, dlaczego usłyszał głos matki. Czy to właśnie działo się ze zmarłymi? Czy przemierzali tę krainę w drodze do innego miejsca? Czy matka została tu uwięziona? Czy możliwe, że popełniono jakiś błąd? Może wcale nie miała umrzeć i teraz trzymała się tego miejsca ze wszystkich sił w nadziei, że ktoś ją znajdzie i sprowadzi z powrotem do tych, których kochała? Nie, David nie mógł wrócić, jeszcze nie. Drzewo zostało zaznaczone, a on znajdzie drogę do domu, kiedy odkryje prawdę o matce i roli, jaką ten świat odgrywa teraz w jej istnieniu.

Zastanawiał się, czy ojciec już za nim tęskni, i oczy zaszły mu łzami. Huk upadku niemieckiego samolotu na pewno wszystkich obudził i wojsko oraz obrona przeciwlotnicza odgrodziły już ogród. Szybko zauważą nieobecność Davida. Już go na pewno szukają. Poczuł satysfakcję na myśl, że przez swoją nieobecność stał się dla ojca ważniejszy. Może teraz będzie się bardziej martwił o niego, a mniej o pracę, szyfry, Rose i Georgiego.

A jeśli za nim nie tęsknili? Jeśli po jego zniknięciu ich życie stało się łatwiejsze? Ojciec i Rose będą mogli założyć nową rodzinę, uwolnieni od trudnych wspomnień o starej, które powrócą być może dopiero w rocznicę jego zniknięcia. Po czasie nawet i to wspomnienie wyblaknie, a on zostanie zapomniany. Będą przywoływać pamięć o nim tylko przelotnie, podobnie jak jego pytania przywołały wspomnienia o Jonathanie Tulveyu, stryju Rose.

David próbował odepchnąć od siebie takie myśli i zamknął oczy. W końcu zasnął i śnił mu się ojciec, Rose, nowy przyrodni brat i rzeczy, które wypełzały spod ziemi, czekając, by strach innych nadał im kształt.

Gdzieś w najgłębszych zakamarkach jego snu zamajaczył cień i z radością wyrzucił w powietrze zakrzywiony kapelusz.

Obudził go Leśniczy, który szykował posiłek. Przy małym stole ustawionym pod ścianą w głębi chaty zjedli twardy biały chleb i wypili mocną czarną herbatę z prymitywnych kubków. Za oknami na niebie pojawiły się blade promienie światła. David doszedł do wniosku, że jest bardzo wcześnie i słońce jeszcze nie wstało, jednak Leśniczy wyjaśnił, że słońca nie było widać od bardzo dawna i że w jego świecie nigdy nie jest jaśniej. David zastanowił się, czy przypadkiem nie trafił na północ, do miejsca, gdzie noc trwa przez długie zimowe miesiące, lecz przecież nawet w Arktyce długie ciemne zimy są równoważone słonecznymi letnimi dniami. Nie, to nie była północ. To było Gdzie Indziej.

Kiedy się posilili, David umył twarz i ręce w miednicy i próbował wyczyścić palcem zęby. Następnie wykonał swoje małe rytuały dotykania i liczenia. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że w chacie panuje zupełna cisza, a Leśniczy przygląda mu się w milczeniu ze swego krzesła.

– Co robisz? – zapytał.

David po raz pierwszy w życiu usłyszał takie pytanie i na moment zamurowało go, gdy próbował znaleźć jakieś rozsądne wytłumaczenie dla swojego zachowania. Wreszcie postanowił powiedzieć prawdę.

– To są moje rytuały – powiedział po prostu. – Wymyśliłem je, żeby uratować mamę. Pomyślałem, że pomogą.

– I pomogły? David pokręcił głową.

– Chyba nie. A może tak, ale nie do końca. Podejrzewam, że uważasz je za dziwne. I że ja jestem dziwny, bo je wykonuję.

Bał się spojrzeć na Leśniczego, obawiając się, co zobaczy w jego oczach. Wbił więc wzrok w miednicę i swoje rozmyte odbicie w wodzie.

W końcu Leśniczy przemówił.

– Wszyscy mamy swoje rytuały – powiedział cicho.

– Ale muszą mieć cel i dawać efekt, który widzimy i z którego czerpiemy pociechę, bo w innym przypadku są zupełnie bezużyteczne. Przypominają uwięzione zwierzę miotające się w klatce. Jeśli nie są samym szaleństwem, to na pewno pierwszym do niego krokiem.

Leśniczy wstał i pokazał Davidowi siekierę.

– Spójrz tutaj – powiedział, wskazując palcem ostrze.

– Co rano upewniam się, że moja siekiera jest czysta i gotowa. Obchodzę dom i sprawdzam, czy okna i drzwi są zabezpieczone. Dbam o moją ziemię, wyrywam chwasty i podlewam glebę. Chodzę po lesie i oczyszczam ścieżki, które mają być widoczne. Robię wszystko, by naprawić szkody wyrządzone drzewom. To moje rytuały i lubię wykonywać je dobrze.

Położył łagodnie dłoń na ramieniu Davida, a chłopiec dostrzegł w jego twarzy zrozumienie.

– Zasady i rytuały są dobre, ale muszą przynosić ci satysfakcję. Czy możesz szczerze przyznać, że satysfakcję przynosi ci twoje dotykanie i liczenie?

David pokręcił głową.

– Nie – odparł – ale boję się, gdy tego nie robię. Boję się tego, co może się wydarzyć.

– To znajdź takie rytuały, które przyniosą ci poczucie bezpieczeństwa. Powiedziałeś mi, że masz nowego brata, więc zajmuj się nim co rano. Zajmuj się ojcem i macochą. Dbaj o kwiaty w ogrodzie lub rośliny w doniczkach na parapecie. Znajdź ludzi, którzy są od ciebie słabsi, i staraj się nieść im pociechę. Niech to będą twoje rytuały i zasady, które rządzą twoim życiem.

David skinął głową, lecz odwrócił twarz, by ukryć to, co Leśniczy mógł z niej wyczytać. Może miał rację, lecz David nie mógł się zmusić, by robić coś dla Georgiego i Rose. Postara się znaleźć inne, łatwiejsze do spełnienia obowiązki, bo dbanie o bezpieczeństwo tych intruzów, którzy wdarli się do jego życia, przekraczało jego możliwości.

Leśniczy wziął stare rzeczy Davida – podarty szlafrok, brudną piżamę i jeden zabłocony pantofel – i wsadził je do szorstkiego worka. Zarzucił go sobie na ramię i otworzył drzwi.