Выбрать главу

Jeden z nas kłamie, drugi prawdę rzecze. David znał tę zagadkę. Już gdzieś ją czytał, prawdopodobnie w jednej z opowieści. Och, już wie! Jeden tylko kłamie, drugi mówi tylko prawdę. Jeśli więc zapyta jednego trolla, który most wybrać, on albo ona – David nie był do końca pewny, jakiej są płci – może nie powiedzieć prawdy. Oczywiście zagadka miała rozwiązanie, ale David go nie pamiętał. Co to mogło być?

Zrobiło się już całkiem ciemno i z głębi lasu dobiegło przeciągłe wycie. Rozlegało się bardzo blisko.

– Musimy przejść na drugą stronę – powiedział Leśniczy. – Wilki złapały nasz trop.

– Nie możemy przejść, dopóki nie wybierzemy mostu – wyjaśnił David. – Trolle nam nie pozwolą, a jeśli zechcemy się przedrzeć siłą i wybierzemy zły…

– To nie będziemy musieli przejmować się wilkami – dokończył za niego Leśniczy.

– Jest jakieś rozwiązanie – powiedział David. – Na pewno. Muszę tylko sobie przypomnieć.

Usłyszeli trzask w lesie. Wilki były coraz bliżej.

– Jedno pytanie – mruknął David.

Leśniczy ujął siekierę w prawą rękę, lewą dobył noża. Stał twarzą do linii drzew, gotów zaatakować cokolwiek się spośród nich wyłoni.

– Mam! – wykrzyknął David. – Tak mi się wydaje – dodał cicho.

Podszedł do trolla stojącego po lewej stronie. Był trochę wyższy od drugiego i pachniał nieco lepiej, co było niewielką pociechą.

David wziął głęboki oddech.

– Gdybym poprosił drugiego trolla, żeby wskazał właściwy most, który by wybrał? – zapytał David.

Zapadła cisza. Troll zmarszczył brwi i z otarć na skórze wydobył się paskudny smród. David nie wiedział, kiedy zbudowano most i ilu wędrowców przezeń przeszło, lecz odniósł wrażenie, że jeszcze nikt nie zadał trollowi podobnego pytania. W końcu troll przestał próbować zrozumieć logikę, którą kierował się David, i wskazał na lewo.

– To most po prawej – powiedział David do Leśniczego.

– Skąd ta pewność? – zapytał Leśniczy.

– Bo jeśli troll, którego zapytałem, kłamie, to ten drugi mówi prawdę. Mówiący prawdę wskazałby na właściwy most, ale kłamca by skłamał, więc jeśli ten od prawdy pokazałby most po prawej, kłamca skłamałby i pokazał most po lewej. Jeśli troll, którego zapytałem, musi mówić prawdę, to ten drugi kłamie i wskazałby niewłaściwy most. Jakkolwiek by było, most po lewej jest fałszywy.

Pomimo nadciągających wilków, obecności zaskoczonych trolli i wrzeszczących harpii David nie mógł powstrzymać uśmiechu. Pamiętał zagadkę i przypomniał sobie rozwiązanie. Było tak, jak powiedział Leśniczy – ktoś próbował stworzyć historię i David był jej częścią, lecz sama historia składała się z wielu innych. David czytał o trollach i harpiach, znał też mnóstwo opowieści, których bohaterem był leśniczy. Pojawiały się w nich nawet gadające zwierzęta, jak choćby wilki.

– Idziemy – powiedział David do Leśniczego. Podszedł do mostu po prawej stronie. Stojący przy nim troll odsunął się, by go przepuścić. David postawił stopę na pierwszej desce i mocno przytrzymał się lin. Teraz, gdy jego wybór miał zadecydować o życiu lub śmierci, nie był już taki pewny, a widok harpii latających tuż pod jego stopami wzmógł tylko jego niepokój. Podjął jednak decyzję i nie było już odwrotu. Zrobił drugi krok, potem następny, przez cały czas trzymając mocno linę i starając się nie patrzeć w dół. Szło mu coraz lepiej, gdy nagle uświadomił sobie, że Leśniczy nie idzie za nim. Zatrzymał się na moście i obejrzał za siebie.

Las ożył ślepiami wilków. David widział, jak lśnią w blasku pochodni. Wyłaniały się z lasu, zbliżając powoli do Leśniczego. Na ich czele szły te bardziej prymitywne, wilkoni trzymali się z tyłu, czekając, aż ich mniejsi bracia i siostry obezwładnią uzbrojonego człowieka. Trolle zniknęły, gdyż najwyraźniej uświadomiły sobie, że nie ma sensu zadawać zagadek dzikim bestiom.

– Nie! – wykrzyknął David. – Niech pan idzie! Uda się na pewno!

Jednak Leśniczy nie poruszył się.

– Idź zaraz, i to szybko – zawołał do Davida. – Postaram się powstrzymać ich jak najdłużej. Kiedy dotrzesz na drugą stronę, przetnij linę. Słyszysz mnie? Przetnij linę!

David potrząsnął głową.

– Nie – powtórzył. Płakał. – Musi pan iść ze mną. Potrzebuję pana.

W tej chwili wilki skoczyły.

– Biegnij! – krzyknął Leśniczy, wymachując siekierą i błyskając nożem.

David zobaczył wzlatującą w powietrze fontannę krwi, gdy zginął pierwszy z wilków. Potem wszystkie rzuciły się na Leśniczego, kłapiąc szczękami i gryząc. Niektóre z nich próbowały go ominąć, by dopaść chłopca. David obejrzał się po raz ostatni i pędem ruszył przed siebie. Nie był jeszcze nawet w połowie mostu, który kołysał się złowieszczo z każdym jego krokiem. Tupot jego stóp odbijał się echem w otchłani. Niebawem dołączył do niego odgłos łap na drewnie. David obejrzał się przez lewe ramię i zobaczył, że trzech jego prześladowców wbiegło na drugi most w nadziei, że odetną go po drugiej stronie, jako że nie potrafiły wyminąć Leśniczego, strzegącego wejścia na pierwszy most. Wilki szybko odrabiały straty. Biegnący na końcu wilkon miał na sobie strzępy białej sukienki, a z uszu zwisały mu złote kolczyki w kształcie kropli. Z pyska ciekła mu ślina, którą oblizywał językiem.

– Biegnij – rzucił głosem, który zabrzmiał niemal dziewczęco – ale nic ci to nie da. – Kłapnął powietrze. – Po drugiej stronie będziesz smakował równie wyśmienicie.

Davida bolały ręce od ściskania lin, a od kołysania mostu zrobiło mu się niedobrze. Wilki prawie się z nim zrównały. Nigdy nie uda mu się dotrzeć na drugą stronę przed nimi.

Nagle deski na fałszywym moście złamały się i pierwszy z wilków runął w dół. David usłyszał świst harpuna, który przeszył brzuch wilka. Zwierzę poleciało w stronę trolli siedzących w jaskini.

Drugi wilk zatrzymał się tak gwałtownie, że samica wilkonów niemal wpadła na niego od tyłu. Przed nimi ziała wielka dziura, w którą wpadł ich brat, szeroka na co najmniej dwa metry. Powietrze przeszyło jeszcze kilka harpunów, gdyż trolle nie czekały już, aż ich ofiary zaczną spadać. Wilki weszły na niewłaściwy most i tym samym podpisały na siebie wyrok. Kolejne zakrzywione ostrze sięgnęło celu i drugi wilk przeleciał przez szparę w linach. Zdychając, wił się z bólu na ostrzu. Na moście pozostał już tylko wilkon. Spiął całe ciało i przeskoczył wyrwę w moście, lądując bezpiecznie po drugiej stronie. Pośliznął się, lecz szybko odzyskał równowagę i wspiął się na tylne łapy. Był już poza zasięgiem harpunów trolli i zawył triumfalnie, gdy nagle przemknął nad nim cień.

To była największa harpia, jaką David widział – wyższa, silniejsza i starsza od pozostałych. Uderzyła wilkona z tak wielką siłą, że przekoziołkowałby nad linami, gdyby nie chwyciły go potężne pazury, które wbiły się mocno w jego ciało. Wilkon zamachał łapami i kłapał paszczą w powietrzu, próbując ugryźć harpię, lecz ta walka była już przegrana. David patrzył z przerażeniem, jak do pierwszej harpii dołącza druga, wbijając pazury w szyję wilkona. Bijąc gwałtownie skrzydłami, dwie monstrualne kobiety pociągnęły zdobycz w przeciwnych kierunkach i wilkon został rozerwany na dwoje.

Leśniczy nadal próbował powstrzymać stado, lecz w tej walce był bez szans. David widział, jak macha siekierą i raz po raz tnie nożem skłębioną masę futra i kłów, aż w końcu padł, a wilki rzuciły się na niego.

– Nie! – krzyknął David i choć ogarnęła go wielka wściekłość i smutek, znalazł w sobie dość sił, by znów puścić się pędem przed siebie. Nie powstrzymał go nawet widok dwóch wilkonów, którzy przeskoczyli ciało Leśniczego i razem z dwoma wilkami ruszyli na most. Słyszał stukot ich pazurów na deskach, a ciężar ich ciał rozkołysał most. David dotarł na drugi brzeg przepaści, dobył miecza i odwrócił się w stronę nadciągających zwierząt. Były już w połowie mostu, zbliżały się coraz szybciej. Cztery liny podtrzymujące most przywiązane były do dwóch grubych pali osadzonych w kamieniu pod stopami Davida. Uderzył więc mieczem w pierwszą z lin, lecz przeciął ją tylko w połowie. Uderzył jeszcze raz i lina puściła. Most nagle przechylił się na prawo i dwa wilki spadły w przepaść. David usłyszał pełen zachwytu ryk harpii, a uderzenia ich skrzydeł stały się głośniejsze.