Выбрать главу

Davidowi powierzono więc pieczę nad książkami matki i dodał je do tych, które zakupiono z myślą o nim. Były to opowieści o rycerzach i żołnierzach, smokach i morskich potworach, ludowe opowiastki i baśnie. Takie historie matka uwielbiała w dzieciństwie i takie czytał jej, gdy choroba czyniła coraz większe postępy, ograniczając jej głos do szeptu, a oddech do szorstkiego dźwięku, który przypominał papier ścierny trący o butwiejące drewno. W końcu nawet i ten wysiłek okazał się dla niej zbyt wielki i przestała oddychać. Po jej śmierci starał się unikać tych starych opowieści, bo za bardzo przypominały mu matkę, by mógł się nimi cieszyć. One jednak nie dawały tak łatwo o sobie zapomnieć i zaczęły go przyzywać. Wydawało się, a przynajmniej on zaczął w to wierzyć, że rozpoznały w nim coś dziwnego; coś, co może przynieść owoce. Słyszał, jak rozmawiają: początkowo cichutko, potem coraz głośniej i coraz bardziej przekonująco.

Opowieści te były bardzo stare, tak stare jak ludzie, a przetrwały wyłącznie dzięki swej sile. Pozostawały w głowie długo po odłożeniu na półkę książek, w których były zamknięte. Były jednocześnie ucieczką od rzeczywistości i inną jej wersją. Były tak stare i tak dziwne, że potrafiły istnieć niezależnie od stron, które zajmowały. Świat starych opowieści istnieje równolegle do naszego, powiedziała kiedyś Davidowi matka, lecz czasami oddzielający je mur staje się tak cienki i delikatny, że dwa światy zaczynają się przenikać.

I wtedy właśnie zaczęły się kłopoty.

Wtedy pojawiły się złe rzeczy.

Wtedy Davidowi zaczął ukazywać się Garbus *.

II

O Rose, doktorze Moberleyu i o tym, jak ważne są szczegóły

O dziwo, krótko po śmierci matki David doznał uczucia niemal ulgi. Nie potrafił znaleźć na to innego słowa i czynił sobie z tego powodu wyrzuty. Jego matka odeszła i już nigdy nie wróci. Nie miało znaczenia to, co pastor powiedział w czasie kazania – że matka Davida jest teraz w lepszym, szczęśliwszym miejscu i już nie cierpi. Nie pomogło też wcale, gdy powiedział Davidowi, że jego matka zawsze będzie przy nim, nawet jeśli nie będzie jej widział. Niewidzialna matka nie mogła z nim chodzić na długie spacery w letnie wieczory i wymieniać nazw drzew i kwiatów, na czym znała się jak nikt; nie mogła pomagać w lekcjach i napełniać jego nozdrzy znanym zapachem, gdy pochylała się, by poprawić błąd ortograficzny lub zastanowić się nad znaczeniem nieznanego wiersza; nie mogła też czytać z nim w zimne niedzielne popołudnia, kiedy na kominku płonął ogień, deszcz walił w szyby i dach, a cały dom wypełniał zapach dymu i racuchów.

David przypomniał sobie jednak, że podczas ostatnich miesięcy choroby matka nie była w stanie robić żadnej z tych rzeczy. Lekarstwa przepisane przez lekarzy sprawiły, że była otępiała i półprzytomna. Nie mogła się na niczym skoncentrować, nawet na najprostszych sprawach, i z pewnością nie mogła chodzić na długie spacery. Pod koniec jej życia David czasami nie był nawet pewien, czy matka wie, kim on jest. Zaczęła śmiesznie pachnieć – nie była to woń nieprzyjemna, lecz po prostu dziwna, przypominająca zapach starych ubrań, których od bardzo dawna nikt nie nosił. Nocą krzyczała z bólu, a ojciec obejmował ją i próbował ukoić. Kiedy czuła się bardzo źle, wzywano lekarza. W końcu jej stan pogorszył się tak bardzo, że nie mogła już zostać w swoim pokoju. Przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala, który nie całkiem był szpitalem, bo nikt tam nie odzyskiwał sił i nie wracał stamtąd do domu. Pacjenci stawali się coraz bardziej milczący, aż w końcu zapadała grobowa cisza i pozostawały po nich tylko puste łóżka.

Nie-całkiem-szpital znajdował się daleko od ich domu, lecz ojciec odwiedzał matkę co drugi wieczór, kiedy wrócił już z pracy i zjedli razem kolację. David jeździł z nim co najmniej dwa razy w tygodniu ich starym fordem eight, mimo że podróż tam i z powrotem pozostawiała mu niewiele czasu dla siebie po odrobieniu lekcji i zjedzeniu kolacji. Wyprawy męczyły również ojca i David zastanawiał się, jak znajdował energię, by wstawać co rano, robić mu śniadanie, wyprawiać go do szkoły przed pójściem do pracy, wracać do domu, przygotowywać podwieczorek, pomagać mu w trudnych lekcjach, odwiedzać matkę, wracać znów do domu, całować go na dobranoc, a potem przed pójściem do łóżka jeszcze przez godzinę czytać gazetę.

Pewnej nocy David obudził się, czując suchość w gardle, i zszedł na dół, by napić się wody. Usłyszał chrapanie w salonie i zajrzał do środka. Ojciec spał w fotelu, głowa zwisała mu nad oparciem, a wokół leżała rozrzucona gazeta. Była trzecia nad ranem. David nie wiedział, co zrobić, lecz w końcu obudził ojca, bo przypomniał sobie, jak sam raz zasnął w niewygodnej pozycji w pociągu podczas długiej podróży i szyja bolała go potem przez kilka dni. Ojciec był lekko zaskoczony i trochę zły, że go obudził, ale wstał z fotela i poszedł na górę, by się położyć. Mimo to David był pewny, że nie po raz pierwszy zasnął ubrany w fotelu.

Kiedy matka umarła, oznaczało to nie tylko koniec jej cierpień. Skończyły się również długie wyprawy do wielkiego żółtego budynku, w którym ludzie znikali; skończyło się zasypianie w fotelu i nie było już więcej jadanych w pośpiechu kolacji. Zamiast tego pojawiła się tylko cisza, która zapada, gdy ktoś zabiera do naprawy zegar. Po pewnym czasie uświadamiasz sobie brak zegara, bo ucichło jego łagodne, uspokajające tykanie, za którym bardzo tęsknisz.

Poczucie ulgi minęło jednak po kilku dniach i wtedy David zaczął się obwiniać o radość z faktu, że nie muszą już robić rzeczy, do których zmuszała ich choroba matki. W miesiącach, które nastąpiły, poczucie winy nie mijało. Przygniatało go coraz bardziej i David zaczął żałować, że matka nie leży nadal w szpitalu. Gdyby tam była, mógłby ją odwiedzać codziennie, nawet jeśli oznaczałoby to, że musi wcześniej wstawać, by skończyć lekcje, jako że teraz nie mógł znieść myśli o życiu bez niej.

Coraz gorzej radził sobie w szkole. Odsunął się od przyjaciół, jeszcze zanim nadeszło lato i ciepły wiatr rozrzucił ich jak nasiona dmuchawca. Zaczęto przebąkiwać, że wszyscy chłopcy zostaną ewakuowani z Londynu i wysłani na wieś, kiedy we wrześniu znów rozpocznie się nauka, lecz ojciec obiecał Davidowi, że nigdzie go nie odeśle. Powiedział, że zostali teraz tylko we dwóch i muszą trzymać się razem.

Ojciec zatrudnił gospodynię, panią Howard, która sprzątała, gotowała i prasowała. Zazwyczaj była w domu, gdy David wracał ze szkoły, lecz była zbyt zajęta, by z nim rozmawiać. Odbywała przeszkolenie w Air Raid Precautions, cywilnej obronie przeciwlotniczej, zajmowała się mężem i dziećmi, nie miała więc czasu, by gawędzić z Davidem lub pytać, jak minął mu dzień.

Pani Howard wychodziła tuż po czwartej, a ojciec wracał z pracy na uniwersytecie najwcześniej o szóstej, czasami nawet później. Oznaczało to, że David siedział w pustym domu, mając za towarzystwo tylko radio i książki. Czasami siadywał w sypialni, która należała do rodziców. Ubrania matki nadal jeszcze wisiały w jednej z szaf – sukienki i spódnice w tak równych rządkach, że kiedy zmrużyło się mocno oczy, można było odnieść wrażenie, że to żywi ludzie. David przesuwał po nich palcami, by kołysały się z szelestem, przypominając, że kołysały się właśnie w ten sposób, gdy nosiła je matka. Potem kładł się na poduszce po lewej stronie łóżka, bo po tej stronie sypiała matka, i starał się ułożyć głowę dokładnie w tym samym miejscu, zaznaczonym przez ciemniejszą plamę na poszewce.

вернуться

* W oryginale Crooked Man – postać z popularnego wierszyka dla dzieci, który swoją historią sięga panowania króla Karola I. (Przypisy pochodzą od tłumaczki.)