Выбрать главу

David nie chciał zawierać z Garbusem żadnych układów. Nie można mu było ufać i chłopiec był pewny, że ukrywa przed nim wiele rzeczy. Żadna zawarta z nim umowa nie będzie prosta i pozbawiona kosztów. David wiedział jednak, że w słowach Garbusa kryje się sporo prawdy – wilki zbliżały się i nie spoczną, dopóki go nie znajdą. Roland nie będzie w stanie zabić ich wszystkich. No i była jeszcze Bestia – choć straszliwa, była tylko jednym z okropieństw, które krył w sobie ten kraj. Z pewnością pojawią się inne, może nawet gorsze od wilkonów i Bestii. Bez względu na to, gdzie znajdowała się teraz jego matka, w tym świecie czy w innym, nie mógł do niej dotrzeć. Głupotą było myśleć, że potrafi ją odnaleźć, ale tak bardzo pragnął, by to była prawda. Chciał, by znowu żyła. Tęsknił za nią. Czasami o niej zapominał, lecz zapominając, znów sobie przypominał i ból po stracie wracał ze zdwojoną siłą. Jednak odpowiedzi na jego samotność nie należało szukać tutaj. Czas wrócić do domu.

Postanowił więc przemówić.

– Co chcesz wiedzieć? – zapytał. Garbus pochylił się w jego stronę i szepnął:

– Chcę, żebyś mi powiedział, jak ma na imię to dziecko w twoim domu. Chcę, żebyś wyjawił mi imię swojego przyrodniego brata.

Obawy Davida ustąpiły miejsca zdumieniu.

– Ale po co? – zapytał. Nic nie rozumiał. Jeśli Garbus był tą samą postacią, którą widział w swoim pokoju, to czyż nie zakradł się do innych części domu? Przypomniał sobie, jak obudził się pewnej nocy z niemiłym poczuciem, że ktoś lub coś dotknęło jego twarzy, gdy spał. W pokoju Georgiego czasami unosił się dziwny zapach (na pewno dziwniejszy od zapachów wydzielanych zwykle przez Georgiego). Czy mógł to być dowód obecności Garbusa? Czy to możliwe, że nie usłyszał imienia chłopczyka podczas swoich wizyt w ich domu? Poza tym, dlaczego to imię jest dla niego tak ważne?

– Chcę je usłyszeć z twoich ust – powiedział. – To przecież drobnostka, maleńka przysługa. Powiedz mi, a wszystko skończy się raz na zawsze.

David przełknął ślinę. Tak bardzo chciał wrócić do domu. Musiał tylko wypowiedzieć imię Georgiego. Co złego może się stać? Już otworzył usta, lecz imię, które usłyszał, było jego własnym.

– David! Gdzie jesteś?

To był Roland. David usłyszał nad głową odgłos kopania. Garbus syknął z niezadowoleniem.

– Szybko! – powiedział do Davida. – Imię! Powiedz mi, jak ma na imię.

Na głowę Davida posypał się pył, a przez jego twarz przemknął pająk.

– Mów! – zaskrzeczał Garbus. W tej chwili sklepienie jamy zarwało się, oślepiając i grzebiąc Davida. Zdążył jeszcze zobaczyć, jak Garbus wpada do jednego z tuneli. David miał nos i usta pełne ziemi. Próbował oddychać, ale ziemia wpadała mu do gardła. Tonął w pyle. Nagle poczuł, jak silne dłonie chwytają go za ramiona, i znalazł się na czystym, świeżym powietrzu. Przejrzał na oczy, ale nadal dławił się ziemią i robakami. Roland naciskał dłońmi na jego ciało, by wypluł ziemię i robaki. David wykaszlał pył, krew, żółć i pełzające stworzenia, oczyszczając drogi oddechowe, po czym położył się na boku. Łzy zamarzały mu na policzkach i szczękał zębami.

Roland uklęknął przy nim.

– David – powiedział. – Mów do mnie. Opowiedz mi, co się stało.

Opowiedz mi. Opowiedz.

Kiedy Roland położył mu dłoń na policzku, David poczuł, że się cofa. Roland też zauważył jego reakcję, bo natychmiast zabrał dłoń i odsunął się od chłopca.

– Chcę wrócić do domu – szepnął David. – To wszystko. Chcę tylko wrócić do domu.

Skulił się na śniegu i płakał, aż zabrakło mu łez.

XXIII

O pochodzie wilków

David siedział na grzbiecie Scylli. Roland nie jechał z nim, lecz prowadził konia za uzdę. Pomiędzy nimi pojawiło się niewypowiedziane napięcie i kiedy David uświadomił sobie, że Rolandowi jest przykro i co jest tego źródłem, jakoś nie potrafił zmusić się do przeprosin. Garbus napomknął coś o związku łączącym Rolanda i Raphaela i David sądził, że mogło to być prawdą, ale znacznie mniej przekonywała go sugestia, że Roland może żywić podobne uczucia w stosunku do niego. Gdzieś w głębi był przekonany, że to nieprawda; Roland okazywał mu wyłącznie dobroć i troskę i jeśli jego czyny miały jakieś ukryte motywy, to na pewno już dawno dałyby o sobie znać. Było mu przykro, że wzdrygnął się przed troskliwym dotykiem Rolanda, lecz gdyby wyznał prawdę, potwierdziłby zarazem, że słowa Garbusa, choć tylko na ułamek sekundy, trafiły na podatny grunt.

Minęło dużo czasu, zanim doszedł do siebie. Gdy mówił, bolało go gardło i nadal czuł w ustach posmak ziemi, mimo że wypłukał je zimną wodą ze strumienia. Dopiero po długiej jeździe w milczeniu był w stanie opowiedzieć Rolandowi, co zaszło pod ziemią.

– I tylko o to cię prosił? – zapytał Roland, gdy David zrelacjonował mu później większość rozmowy.

– Chciał, żebyś powiedział, jak ma na imię twój przyrodni brat?

David skinął głową.

– Powiedział mi, że kiedy to zrobię, będę mógł wrócić do domu.

– Wierzysz mu?

David zastanowił się przez chwilę.

– Tak – odparł. – Myślę, że gdyby tylko zechciał, mógłby wskazać mi drogę powrotną.

– A więc sam musisz zdecydować. Pamiętaj jednak, że wszystko ma swoją cenę. Mieszkańcy wioski nauczyli się tego, przeszukując ruiny swoich domów. Za wszystko trzeba zapłacić i dobrze jest poznać cenę, zanim zawrze się umowę. Twój przyjaciel Leśniczy nazywał tego osobnika oszustem i jeśli rzeczywiście nim jest, to nie można mu w pełni ufać. Bądź ostrożny i słuchaj uważnie jego słów, bo mówi mniej, niż myśli, i ukrywa więcej, niż wyjawia.

Mówiąc to, Roland nie oglądał się na Davida i były to ostatnie słowa, jakie wymienili przez wiele kilometrów. Kiedy zatrzymali się wieczorem na odpoczynek, usiedli po przeciwnych stronach rozpalonego przez Rolanda ogniska i posilili się w milczeniu. Roland zdjął siodło z grzbietu Scylli i oparł je o drzewo, z dała od miejsca, w którym rozłożył koc dla Davida.

– Odpocznij – powiedział. – Ja nie jestem zmęczony. Będę trzymał wartę i obserwował las.

David podziękował. Położył się i zamknął oczy, lecz nie mógł zasnąć. Myślał o wilkach i wilkonach, o ojcu, Rose i Georgiem, o utraconej matce i propozycji Garbusa. Chciał się stąd wydostać. Jeśli ceną jest imię Georgiego, to chyba powinien je wyjawić. Ale Garbus nie wróci, gdy Roland trzyma wartę, i David poczuł, że jego gniew na żołnierza rośnie. Roland wykorzystał go – jego obietnica ochrony i pokazania drogi do zamku króla miała zbyt wysoką cenę. David został wciągnięty w poszukiwanie mężczyzny, którego nawet nie znał, którego uczuciem darzył jedynie Roland, a to uczucie – jeśli wierzyć Garbusowi – było sprzeczne z naturą. W świecie Davida istniały specjalne określenia na mężczyzn takich jak Roland. To były najgorsze określenia, jakimi można nazwać człowieka. Davida zawsze ostrzegano, by trzymał się od takich mężczyzn z daleka, a teraz podróżował z jednym z nich przez nieznany kraj. No cóż, niebawem ich drogi się rozejdą. Roland ocenił, że dotrą do zamku następnego dnia i dowiedzą się wreszcie, co się stało z Raphaelem. Potem Roland zaprowadzi go do króla i ich umowa dobiegnie końca.