Выбрать главу

Garbus usłyszał, o czym marzyła, bo jego ojczyzną jest kraina wyobraźni, gdzie biorą początek wszystkie opowieści. Od zawsze szukały sposobu, by zaistnieć, by ożyć dzięki książkom i czytaniu na głos. Tak przekraczały granicę między swoim światem a naszym. Ale razem z nimi pojawiał się Garbus, który skradał się między dwoma światami, by szukać własnych historii do stworzenia, polując na dzieci, które śnią złe sny, są zazdrosne, złe i dumne. Czyni ich królami i królowymi i daje im namiastkę władzy, bo prawdziwa władza zawsze spoczywa w jego rękach. W zamian zdradzają mu obiekt swojej zazdrości, a on zabiera go do swej nory ukrytej głęboko pod zamkiem…

David wstał i wrócił do dziewczynki ukrytej w słoju.

– Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz mi powiedzieć, co ci się przydarzyło, kiedy tu przyszłaś. To bardzo ważne. Proszę, spróbuj.

Anna skrzywiła się i pokręciła głową.

– Nie – szepnęła. – To bolało. Nie chcę o tym pamiętać.

– Musisz – powiedział David i w jego głosie dało się słyszeć nową siłę. Brzmiał głębiej, jakby mężczyzna, którym się dopiero stanie, objawił się na krótko, zanim nadszedł jego czas. – Jeśli to ma się już nigdy nie powtórzyć, musisz mi powiedzieć, co ci zrobił.

Anna trzęsła się na całym ciele. Jej zaciśnięte usta były cienkie jak papier, a drobne pięści zacisnęła tak mocno, że kości lada moment mogły przebić skórę. Na koniec wydała z siebie jęk smutku, gniewu i zapamiętanego bólu, aż wreszcie popłynęły słowa.

– Przeszliśmy przez stary ogród – zaczęła. – Jonathan był zawsze dla mnie taki niedobry. Kiedy się do mnie odzywał, stale się ze mną drażnił. Szczypał mnie i ciągnął za włosy. Zabierał mnie do lasu i próbował tam zgubić, aż zaczynałam płakać i musiał po mnie wrócić, bo się bał, że usłyszą mnie jego rodzice. Powiedział, że jeśli tylko się poskarżę, odda mnie obcym ludziom. Jego rodzice i tak mi nie uwierzą, bo on jest ich prawdziwym dzieckiem, a ja nie. Byłam tylko małą dziewczynką, nad którą się zlitowali, i jeślibym zniknęła, długo by się nie smucili.

Czasami był jednak bardzo dobry i miły, jakby zapominał, że ma mnie nienawidzić, i wtedy ukazywał się prawdziwy Jonathan. Może dlatego poszłam za nim tamtej nocy do ogrodu, bo przez cały dzień był dla mnie bardzo miły. Kupił mi słodycze za swoje własne pieniądze i podzielił się ze mną deserem, gdy upuściłam swój na podłogę. Obudził mnie w nocy i powiedział, że chce mi coś pokazać, coś wyjątkowego i sekretnego. Wszyscy spali i wymknęliśmy się do ogrodu. Trzymałam go za rękę. Pokazał mi dziurę. Bałam się. Nie chciałam tam wejść. Ale Jonathan powiedział, że zobaczę dziwny wspaniały kraj. Wszedł pierwszy, a ja za nim. Początkowo nic nie widziałam. Wokoło była tylko ciemność i pająki. Potem zobaczyłam drzewa i kwiaty, poczułam zapach kwiatów jabłoni i zapach sosen. Jonathan stał na polanie, tańczył w kółko, śmiał się i wołał, żebym się do niego przyłączyła.

I zrobiłam to.

Zamilkła na chwilę. David czekał, aż podejmie opowieść.

– Czekał tam na nas człowiek: Garbus. Siedział na kamieniu. Popatrzył na mnie i oblizał wargi.

„Powiedz mi”, rzekł do Jonathana.

„Ma na imię Anna”, powiedział Jonathan.

„Anna”, powtórzył Garbus, jakby próbował, jak smakuje moje imię. „Witaj, Anno”.

Potem zeskoczył ze skały, objął mnie ramionami i zaczął wirować, jak wcześniej Jonathan, ale on robił to tak mocno i długo, że wykopał dziurę w ziemi. Wciągnął mnie ze sobą przez korzenie i kurz, przez robaki i żuki, w tunele, które biegły pod tym światem. Niósł mnie kilometrami, choć cały czas płakałam, aż dotarliśmy do tych komnat. A potem…

Urwała.

– Potem? – podpowiedział jej David.

– Zjadł moje serce – szepnęła.

David poczuł, że blednie. Było mu niedobrze i bał się, że straci przytomność.

– Włożył we mnie rękę, rozrywając ciało paznokciami, wyrwał je i zjadł na moich oczach – powiedziała. – To bolało, tak bardzo bolało. Bolało tak straszliwie, że opuściłam swoje ciało, by przed tym uciec. Widziałam, jak umieram na podłodze, i coś uniosło mnie w górę, gdzie były światła i głosy. Potem wokół mnie zamknęło się szkło, zostałam uwięziona w tym słoju i postawiono mnie na tej półce. Stoję tu od tamtej pory. Kiedy zobaczyłam Jonathana następny raz, miał na głowie koronę i nazywał się królem, ale nie wyglądał na szczęśliwego. Był przerażony i nieszczęśliwy – i taki jest od tamtej pory. Ja nigdy nie śpię, bo nigdy nie jestem zmęczona. Nic nie jem, bo nigdy nie jestem głodna. Nic nie piję, bo nigdy nie odczuwam pragnienia. Stoję tu i nie mogę nawet powiedzieć, ile dni l ub lat minęło. Widzę to tylko wtedy, gdy odwiedza mnie Jonathan, bo obserwuję, co czas robi z jego twarzą. Najczęściej przychodzi on. On też wygląda starzej. Jest chory. Kiedy ja znikam, on staje się coraz słabszy. Słyszę, jak mówi przez sen. Szuka teraz kogoś innego, kto zajmie miejsce Jonathana, i kogoś, kto zajmie moje miejsce.

Davidowi raz jeszcze stanęła przed oczami klepsydra w sąsiedniej sali. W jej górnej części prawie nie było piasku. Czy odliczała dni, minuty, godziny do końca życia Garbusa? Czy jeśli znajdzie następne dziecko, klepsydra zostanie odwrócona, by wielkie odliczanie jego życia mogło się rozpocząć na nowo? Ile razy odwracano klepsydrę? Na półce stało wiele słoi, większość z nich była pokryta kurzem i pleśnią. Czy każdy z nich, w swoim czasie, ukrywał ducha zaginionego dziecka?

Na tym właśnie polegała umowa – powierzając mu imię dziecka, wydawałeś na siebie wyrok. Stawałeś się władcą bez władzy, prześladowanym na zawsze przez wspomnienie zdrady. Bo zdradziłeś kogoś mniejszego i słabszego od siebie – brata, siostrę, przyjaciela, którego powinieneś chronić, kogoś, kto ufał, że staniesz przy nim murem, dla kogo byłeś wzorem i kto w zamian stanie murem przy tobie, kiedy będą mijać lata i wejdziecie w dorosłość. Kiedy już raz zawarłeś umowę, nie było odwrotu, bo kto mógł wrócić do starego życia ze świadomością straszliwej rzeczy, której się dopuścił?

– Pójdziesz ze mną – powiedział David. – Nie zostawię cię tutaj ani minuty dłużej.

Zdjął słój z półki. Na górze był zamknięty korkiem, lecz David nie mógł go wyjąć, mimo że próbował z całych sił. Twarz poczerwieniała mu z wysiłku, jednak na próżno. Rozejrzał się i znalazł w rogu stary worek.

– Wsadzę cię tutaj – powiedział – na wypadek, gdyby ktoś nas zobaczył.

– Dobrze – odparła Anna. – Nie boję się.

David ostrożnie włożył słój do worka i zarzucił go sobie na ramię. Kiedy już miał wyjść, coś w kącie zwróciło jego uwagę. To była jego piżama, szlafrok i jeden pantofel, ubranie wyrzucone przez Leśniczego, zanim wyruszyli na poszukiwanie króla. Wydawało się, że było to tak dawno, ale przecież miał przed sobą pamiątki z życia, które zostawił. Nie chciał myśleć, że leżą w norze Garbusa. Zebrał je więc, podszedł do drzwi i zaczął nasłuchiwać. Za drzwiami nie rozlegał się ani jeden dźwięk. David wziął głęboki oddech, by się uspokoić, po czym zaczął biec.

XXIX

O ukrytym królestwie Garbusa, i skarbach, które tam trzymał

Kryjówka Garbusa była o wiele większa i znajdowała się znacznie głębiej, niż David mógł wiedzieć. Leżała głęboko pod zamkiem i znajdowały się tam sale mieszczące znacznie bardziej przerażające rzeczy niż zardzewiałe narzędzia tortur lub duch martwej dziewczynki uwięziony w słoju. To było serce świata Garbusa, miejsce, gdzie się rodziły i umierały wszystkie rzeczy. Garbus był tam, kiedy na świecie pojawili się pierwsi ludzie, ożywając wraz z nimi. W pewnym sensie to oni dali mu życie i jego cel, a on w zamian podarował im historie do opowiadania, bo pamiętał je wszystkie. Miał nawet swoją własną historię, lecz zmienił jej podstawowe szczegóły, zanim mogła zostać opowiedziana. W tej opowieści trzeba było odgadnąć jego imię, lecz na tym właśnie polegał jego mały żart. Bo tak naprawdę Garbus nie miał imienia. Inni mogli go nazywać jak chcieli, ale on był istotą tak starą, że imiona nadawane mu przez innych nie miały dla niego żadnego znaczenia: Oszust, Garbus, Staruch…