Annika wciąż szukała, próbując w jego zbroi wymacać słabszy punkt.
— Czy ja wiem? Zależy, jak na to patrzeć. Co to znaczy impreza?
Rozłożył ręce w niewinnym geście i szeroko otworzył oczy.
— Daj spokój, Patrik, opowiadaj. Kto to jest?
Nie odpowiedział. Niech się jeszcze pomęczy. Po kilku sekundach ujrzał błysk w jej w oku.
— Aha! — powiedziała triumfująco i w geście zwycięstwa machnęła palcem wskazującym. — To ta, jak jej tam, no, jak ona się nazywa…
Szukając w pamięci, strzeliła palcami.
— Erika! Erika Falck!
Rozparła się ponownie na krześle.
— No tak… Od jak dawna jesteście razem?
Patrik nie mógł się nadziwić, z jaką niezawodną precyzją Annika zawsze trafiała w samo sedno. Nie było sensu zaprzeczać, tym bardziej że zaczerwienił się aż po czubki palców. Nie zapanował też nad uśmiechem, który ostatecznie wszystko przypieczętował.
Po pięciu minutach przepytywania w końcu wyrwał się Annice i wyszedł z jej pokoju. Czuł się jak przepuszczony przez wyżymaczkę. Rozmowa o Erice bynajmniej nie sprawiła mu przykrości. Tym trudniej było mu wrócić do zadań, które sam sobie wyznaczył. Włożył kurtkę, powiedział Annice, dokąd idzie, i wyszedł. Na ziemię opadały łagodnie wielkie płatki śniegu.
Erika spojrzała na śnieg za oknem. Siedziała przed wyłączonym komputerem, wpatrując się w czarny ekran. Mimo ostrego bólu głowy zmusiła się do napisania dziesięciu stron o Selmie. Pisanie tej książki już nie sprawiało jej przyjemności, ale była związana umową i za parę miesięcy książka musiała być gotowa. Towarzyszący jej od rana dobry humor po rozmowie z Danem przygasł. Może właśnie w tym momencie Dan rozmawia z Pernillą? Erika postanowiła przetworzyć swój niepokój w coś pożytecznego i ponownie włączyła komputer.
Na pulpicie znajdował się konspekt książki o Alex. Otworzyła liczący ponad sto stron dokument i uważnie go przeczytała, od początku do końca. Dobry tekst. Nawet bardzo dobry. Dręczyła ją jednak obawa, jak na tę książkę zareagują osoby z najbliższego otoczenia Alex. Wprawdzie zmieniła niektóre okoliczności, nazwiska i nazwy miejscowości, tu i ówdzie pozwoliła sobie nawet pofantazjować, ale nie ulegało wątpliwości, że treścią książki jest życie Alex z punktu widzenia Eriki. Łamała sobie głowę zwłaszcza nad fragmentem dotyczącym Dana. Przecież nie może przedstawić ani jego, ani jego rodziny. Jednocześnie czuła, że powinna o nim napisać. Jeszcze nigdy nie zapaliła się tak do żadnego projektu, a w ostatnich latach miała ich sporo. Zarzuciła je, bo nie spełniały jej oczekiwań. Teraz tym bardziej nie może sobie na to pozwolić. Postanowiła, że najpierw dokończy książkę, a dopiero potem zastanowi się, jak się zmierzyć z uczuciami osób zamieszanych w tę historię.
Po niecałej godzinie zadzwonił dzwonek. W pierwszej chwili rozzłościła się, że ktoś jej przeszkadza, kiedy w końcu zabrała się do pisania, ale pomyślała, że może to Patrik. Zerknęła w lustro, a potem zbiegła na dół. Kiedy otworzyła drzwi, uśmiech zamarł jej na ustach. Pernilla wyglądała okropnie, jakby od ostatniego razu postarzała się o dziesięć lat. Oczy miała zapuchnięte i zapłakane, włosy nieuczesane, w dodatku musiała wybiec z domu bez okrycia, bo trzęsła się z zimna ubrana jedynie w cienki sweterek. Erika wpuściła ją do domu i objęła, gładząc po plecach, tak jak parę godzin wcześniej starała się uspokoić Dana. W tym momencie Pernilla zupełnie straciła panowanie nad sobą i rozszlochała się na ramieniu Eriki. Gdy po dłuższej chwili podniosła głowę, pod oczami miała rozmazany tusz. Wyglądała dość komicznie.
— Przepraszam.
Na białej koszulce Eriki zostały plamy po tuszu Pernilli.
— Nie szkodzi. To nieważne. Wchodź.
Erika otoczyła ją ramieniem i zaprowadziła do pokoju. Pernilla się trzęsła, na pewno nie tylko z zimna. Erika zdziwiła się, że Pernilla postanowiła przyjść właśnie do niej, a nie do którejś ze swoich przyjaciółek albo do siostry. Skoro jednak przyszła, zrobi wszystko, żeby jej pomóc.
— Napijesz się kawy? Zaparzyłam wprawdzie jakiś czas temu, ale da się jeszcze wypić.
— Poproszę.
Pernilla usiadła na kanapie i objęła się mocno ramionami, jakby się bała, że się zaraz rozleci. Erika wróciła z dwiema filiżankami kawy. Postawiła je na stoliku przed kanapą. Sama usiadła w fotelu naprzeciwko, czekając, aż Pernilla zacznie mówić.
— Wiedziałaś?
Erika zawahała się.
— Tak, ale dopiero od niedawna. Namówiłam Dana, żeby ci o wszystkim powiedział.
Pernilla kiwnęła głową.
— I co ja mam teraz zrobić?
Pytanie było retoryczne, więc Erika nie odpowiedziała.
— Od samego początku byłam dla Dana tylko plastrem na rany po twoim odejściu.
Erika chciała zaprzeczyć, ale Pernilla powstrzymała ją gestem.
— Wiem, że tak było, ale z czasem uwierzyłam, że zrobiło się z tego coś więcej, że naprawdę się kochamy. Było nam dobrze, zaufałam mu.
— Pernilla, Dan cię kocha. Wiem, że tak jest.
Pernilla jej nie słuchała. Utkwiła wzrok w filiżance i mówiła dalej. Zaciskała palce na uszku tak mocno, że jej zbielały.
— Mogłabym jakoś przeżyć, że miał romans, zwalić to na przedwczesny kryzys wieku średniego albo coś w tym rodzaju, ale nie mogę wybaczyć, że zrobił tamtej kobiecie dziecko.
W jej głosie słychać było gniew, a w oczach miała taką nienawiść, że Erice przemknęła przez głowę myśl, która ją zmroziła. Zastanawiała się, od jak dawna Pernilla wie o romansie Dana i jak daleko mogłaby się posunąć. Zaraz odepchnęła tę myśl. Siedzi przed nią Pernilla, od wielu lat żona Dana i matka trojga dzieci, gospodyni domowa, a nie wściekła furia, nie anioł zemsty na kochance męża. W jej spojrzeniu było jednak coś, co Erikę przejęło lękiem.
— I co teraz zrobicie?
— Nie wiem. Nie mam pojęcia. Myślałam tylko o tym, że muszę wyjść z domu, bo nie mogę na niego patrzeć.
Erika pomyślała o Danie z pewnym współczuciem. Na pewno przeżywa piekło. Gdyby to Dan szukał u niej pocieszenia, byłoby to naturalne i wiedziałaby, co powiedzieć, jakie słowa mogą mu przynieść ulgę. Pernilli nie znała na tyle, żeby wiedzieć, jak jej pomóc. Może wystarczy słuchać?
— Dlaczego on to zrobił? Co ona miała w sobie takiego, czego nie znalazł u mnie?
W tym momencie Erika zrozumiała, dlaczego Pernilla przyszła do niej, a nie do którejś ze swoich przyjaciółek. Bo pomyślała, że Erika będzie umiała odpowiedzieć, dlaczego Dan zrobił to, co zrobił. Niestety musi ją rozczarować, bo znała Dana jako człowieka niezwykle uczciwego i nie przyszłoby jej do głowy, że mógłby zdradzić. Nigdy w życiu tak się nie zdziwiła jak wtedy, gdy w telefonie Alex nacisnęła powtórkę ostatniego numeru i odezwała się poczta głosowa Dana. Prawdę powiedziawszy, doznała wielkiego zawodu. Takiego zawodu, jaki się przeżywa, gdy bliska osoba okazuje się zupełnie inna, niż się uważało. Rozumiała, że Pernilla może czuć się zdradzona i zawiedziona, a jednocześnie zaczyna zadawać sobie pytanie, kim naprawdę jest mężczyzna, z którym przeżyła tyle lat.
— Nie wiem, Pernilla. Prawdę mówiąc, zdziwiłam się bardzo, bo to niepodobne do Dana.
Pernilla kiwnęła głową, jakby jej było lżej, że nie ona jedna poczuła się oszukana. Nerwowo skubała sweter. Długie ciemne włosy z resztkami trwałej nosiła związane z tyłu. Cała była jakaś zapuszczona. Erika zawsze uważała, że Pernilla mogłaby bardziej o siebie zadbać. Nadal robiła sobie trwałą, chociaż było to tak samo niemodne jak przykrótkie męskie marynarki, a ubrania kupowała w sklepach wysyłkowych oferujących niskie ceny i równie niską jakość. Ale w takim stanie Erika jej jeszcze nie widziała.