Выбрать главу

Tyle lat paliły go te tajemnice. Żonie było w pewien sposób łatwiej, bo wyparła to wydarzenie ze świadomości. Nie chciała o tym mówić i szła przez życie, jakby nic się nie stało. A stało się dużo. Nie było dnia, żeby o tym nie myślał, i było mu z tym ciężarem coraz trudniej. Zdawał sobie sprawę, że komuś patrzącemu z zewnątrz Birgit mogła wydawać się silna. Brylowała na imprezach towarzyskich, na których on pozostawał niezauważony, choć stał obok. Piękne stroje, kosztowna biżuteria i makijaż były jej pancerzem.

Po powrocie do domu z kolejnej zabawy zdejmowała pancerz i nagle kurczyła się, zapadała. Stawała się mała i drżąca jak dziecko potrzebujące oparcia. Przez wszystkie lata małżeństwa targały nim sprzeczne uczucia wobec niej. Jej wielka uroda i kruchość zarazem budziły czułość i instynkt opiekuńczy, ale bezgranicznie złościła go jej niechęć do zmierzenia się z ciemną stroną życia. Najbardziej gniewało go to, że wcale nie była głupia, ale została wychowana w przekonaniu, że kobieta powinna ukrywać inteligencję, być piękna i bezradna. Powinna zachwycać. Nie widział w tym nic dziwnego. Gdy byli młodzi i świeżo poślubieni, taki był duch czasów. Ale czasy się zmieniły, stawiając zupełnie nowe wymagania i przed kobietami, i przed mężczyznami. On się dostosował, żona — nie. Dzisiejszy dzień będzie dla niej bardzo trudny. Karl-Erik przypuszczał, że Birgit w głębi duszy wie, co on zamierza zrobić, i dlatego od dwóch godzin chodzi niespokojnie po domu. Wiedział również, że bez walki żona nie pozwoli wyciągnąć na światło dzienne rodzinnych tajemnic.

— Po co jeszcze ten Henrik tutaj?

Birgit patrzyła na niego, załamując ręce.

— Policja chce rozmawiać z rodziną, a Henrik należy do rodziny, prawda?

— Tak, ale uważam, że to niepotrzebne. Ten policjant na pewno zada same ogólnikowe pytania, więc po co go tu ciągnąć?

Jej głos to wznosił się, to opadał. Karl-Erik dobrze znał swoją żonę.

— Przyjechał.

Birgit raptownie odsunęła się od okna. Dzwonek u drzwi rozległ się dopiero po dłuższej chwili. Karl-Erik odetchnął głęboko i poszedł otworzyć. Birgit wycofała się do salonu, w którym zatopiony w myślach siedział na kanapie Henrik.

— Dzień dobry. Patrik Hedström.

— Karl-Erik Carlgren.

Podali sobie ręce, a Karl-Erik ocenił, że policjant jest chyba w wieku Alex. Często tak robił, to znaczy oceniał ludzi, porównując ich z Alex.

— Proszę wejść. Usiądźmy w salonie.

Patrik zdziwił się na widok Henrika, ale opanował się i przywitał najpierw z Birgit, a następnie z Henrikiem. Usiedli i na chwilę zapadło pełne napięcia milczenie. Patrik zaczął mówić:

— Jakoś nagle to wypadło. Bardzo dziękuję, że państwo zgodzili się mnie przyjąć.

— Właśnie się zastanawialiśmy, czy wydarzyło się coś szczególnego. Są jakieś nowe informacje? Od jakiegoś czasu policja nie odzywa się do nas…

Birgit spoglądała na Patrika z nadzieją w oczach.

— Dochodzenie powoli się posuwa, ale tylko tyle mogę powiedzieć. Śmierć Andersa Nilssona rzuciła na sprawę nowe światło.

— Z pewnością. Czy udało wam się ustalić, że morderca naszej córki i Andersa to jedna i ta sama osoba?

W głosie Birgit brzmiał taki żar, że Karl-Erik ledwo się powstrzymał, by nie położyć uspokajająco ręki na jej dłoni. Tym razem trzeba się oprzeć temu wyuczonemu odruchowi.

Na chwilę odpłynął myślami do przeszłości. Wydawała się teraz tak odległa. Z niesmakiem rozejrzał się po pokoju. Zbyt łatwo ulegli. Nadal unosiła się tu woń zapłaty za przelaną krew. Dom w Kålltorp był czymś, o czym nie mogli nawet marzyć, kiedy dzieci były małe. Był duży i przestronny, zachowano w nim detale architektoniczne z lat trzydziestych, ale wprowadzono też wszelkie nowoczesne udogodnienia. Wreszcie było ich na wszystko stać dzięki pracy w Göteborgu.

Salon był największym pokojem w całym domu. Karl-Erik uważał, że jest w nim stanowczo za dużo sprzętów, ale Birgit miała szczególne zamiłowanie do wszystkiego, co nowe i błyszczące. Mniej więcej co trzy lata zaczynała narzekać, że meble są podniszczone, że znudziły jej się okropnie. Po kilku tygodniach znaczących spojrzeń i próśb zazwyczaj ulegał i sięgał do portfela. Jakby dzięki urządzaniu się stale od nowa mogła odnawiać siebie i swoje życie. Obecnie Birgit przechodziła okres fascynacji Laurą Ashley, w związku z czym pokój był pełen motywów różanych i falbanek, tym samym aż nazbyt kobiecy. Wiedział jednak, że będzie musiał to znosić najwyżej przez parę lat i jeśli los będzie mu sprzyjać, przy kolejnym urządzaniu domu Birgit spodobają się fotele typu chesterfield i angielskie motywy łowieckie. A jeśli będzie miał pecha, mogą to być równie dobrze pręgi tygrysie.

Patrik odchrząknął.

— Mam kilka wątpliwości. Może państwo pomogą mi je rozwiać.

Nikt się nie odezwał. Patrik mówił dalej:

— Co państwo wiedzą o znajomości Alex z Andersem Nilssonem?

Henrik był zaskoczony. Karl-Erik domyślił się, że zięć nic nie wie, i zrobiło mu się przykro. Nic nie mógł na to poradzić.

— Chodzili kiedyś do tej samej klasy, ale to było dawno temu.

Birgit siedziała na kanapie obok Henrika i kręciła się nerwowo.

— Przypominam sobie. Alex chyba wystawiła na sprzedaż kilka jego obrazów w swojej galerii — odezwał się Henrik.

Patrik skinął głową. Henrik mówił dalej:

— Nie rozumiem, co jeszcze miałoby ich łączyć. Jaki mógł być powód zamordowania mojej żony i artysty, którego dzieła sprzedawała?

— Staramy się właśnie tego dowiedzieć.

Patrik milczał przez chwilę, a potem powiedział:

— Niestety, ustaliliśmy również, że mieli romans.

W ciszy, która zapadła, Karl-Erik obserwował wzburzenie na twarzach żony i zięcia, siedzących naprzeciw. On sam zdziwił się trochę, ale był przekonany, że to prawda. Zważywszy na okoliczności, nie było w tym nic dziwnego.

Birgit z przerażenia zakryła usta ręką, Henrik zbladł. Widać było, że Patrik nie czuje się najlepiej w roli posłańca przynoszącego złe wieści.

— To nie może być prawda — powiedziała Birgit, patrząc na pozostałych, ale nikt jej nie poparł. — Dlaczego Alex miałaby zadawać się z kimś takim?

Spojrzała wyczekująco na męża, ale unikał jej wzroku i uparcie wpatrywał się w swoje ręce. Henrik milczał, zapadł się w sobie.

— Czy utrzymywali kontakt po państwa wyprowadzce z Fjällbacki?

— To niemożliwe. Alex całkowicie zerwała wszystkie kontakty z Fjällbacki.

Znów mówiła tylko Birgit. Henrik i Karl-Erik milczeli.

— Jeszcze jedna rzecz. Wyprowadzili się państwo w połowie roku szkolnego. Alex była wtedy w szóstej klasie. Jak to się stało? Dlaczego nastąpiło to tak nagle, w środku roku szkolnego?

— Nie ma w tym nic dziwnego. Mąż dostał wspaniałą propozycję pracy, której po prostu nie mógł odrzucić. Musiał się szybko decydować, bo na to stanowisko potrzebowali kogoś natychmiast. Dlatego tak się stało.

Birgit przez cały czas wyłamywała sobie palce.

— Ale nie zapisaliście Alex do szkoły w Göteborgu, tylko do szkoły z internatem w Szwajcarii. Dlaczego?

— Dzięki nowej pracy męża było nas na więcej stać, więc chcieliśmy jej stworzyć jak najlepsze warunki.

— A w Göteborgu nie było dobrej szkoły?

Patrik drążył nieubłaganie. Karl-Erik podziwiał upór, z jakim zmierzał do celu. Też był kiedyś młody i pełen energii. Teraz jest tylko zmęczony.

Birgit mówiła dalej:

— Oczywiście, że była, ale proszę pomyśleć, ile kontaktów mogła nawiązać, chodząc do szkoły w Szwajcarii. Tam były nawet dzieci z rodzin królewskich. Ile to znaczy w życiu!