— Tego akurat jestem pewna, ale niestety pomysł jest niewykonalny. Lady Harrington nigdy oficjalnie nie zasiadła w Izbie Lordów, a teraz jest najgorszy moment, by to zmienić. Książę jest przekonany, że nawet gdyby nie było procesu, spowodowałoby to dalsze zjednoczenie opozycji, która uznałaby to posunięcie jedynie za chwyt mający na celu uzyskanie kolejnego głosu i niezwłocznie podniosła wrzask pod niebiosa. Biorąc pod uwagę nieortodoksyjne okoliczności, w których została parem…
Caparelli pokiwał ponuro głową na znak zgody, kolejny raz mając serdecznie dość przymusowych kontaktów z polityką.
— W takim razie, co chce pani, żebyśmy zrobili, milady? — spytał.
— Nie wiem — przyznała, drapiąc się nerwowo w ciemię. — I sądzę, że książę Cromarty także nie wie. Dlatego chciał, bym poznała skład sądu, za co przepraszam. Zdaję sobie sprawę, że jest to technicznie rzecz biorąc przekroczenie kompetencji, ale uważam, że w tych okolicznościach jak najbardziej usprawiedliwione.
Caparelli przytaknął ruchem głowy.
— Nie powiedział mi, jak chce to załatwić — dodała po chwili ciszy baronowa. — Ale tak naprawdę ma tylko dwie możliwości: albo dążyć do jak najszybszego głosowania, albo odwlekać je ile się da. Pierwsza jest lepsza, ale głosowanie może wypaść na naszą niekorzyść, druga spowoduje wzrost żądań opozycji: będą starali się wymusić na nim większe ustępstwa w zamian za odpowiednie głosowanie. A całą sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Young powinien mieć proces jak najszybciej, co nam nie odpowiada politycznie. Jeżeli jednak spróbujemy rzecz przeciągnąć, aż premier przekupi, zaszantażuje lub wymusi stosowną ilość głosów, opozycja natychmiast oskarży rząd o cyniczne manipulowanie wymiarem sprawiedliwości. Zupełnie przypadkowo tym razem będzie to uzasadniony zarzut. — Westchnęła ciężko i dodała: — Kapitan Harrington ma, jak się zdaje, niezwykły dar do komplikowania życia rządowi i to w nader spektakularny sposób.
— Z całym szacunkiem, milady, ale to nie jej wina, że stała się tak niepopularna wśród opozycji — zaprotestował admirał Caparelli. — Zawsze doskonale wypełniała swe obowiązki, a tym razem zarzuty przeciwko Youngowi potwierdził nie tylko sąd oficerski, ale także admirał Parks i Komisja Śledcza Królewskiej Marynarki. Prywatnie powiem jeszcze, że najdobitniej potwierdza ich słuszność samo zachowanie lorda Younga.
— Wiem. — Baronowa Morncreek wstała i uśmiechnęła się przepraszająco. — Proszę nie uznać mojej ostatniej uwagi za krytykę kapitan Harrington. Po prostu niektórzy ludzie mają prawdziwy dar znajdowania się w centrum wydarzeń albo prowokowania ich, a po tym, co miało miejsce w ciągu ostatnich kilku lat, nie wątpię, że ona do nich należy. Podziwiam jej osiągnięcia i uważam ją za nadzwyczajnego oficera, ale z punktu widzenia Pierwszego Lorda Admiralicji czasami nie mogę się powstrzymać przed refleksją, że dobrze byłoby, gdyby czasami była nieco mniej… widoczna.
— Widoczna… — powtórzył Caparelli, testując nowe słowo, i uśmiechnął się złośliwie. — To określenie rzeczywiście doskonale pasuje do lady Harrington… Czy życzy pani sobie, bym się z nią skontaktował i przedyskutował sytuację? Biorąc pod uwagę układ polityczny, sądzę, że byłoby dobrze ostrzec ją, by uważała na przedstawicieli mediów. Będą chcieli przeprowadzić z nią wywiady, a potem dołożą własny komentarz do każdego jej słowa!
Zapytana zastanowiła się i potrząsnęła przecząco głową.
— Nie, sir Thomas. Naturalnie, trzeba ją ostrzec, ale skoro to kwestia bardziej polityczna niż wojskowa, należy to załatwić w inny sposób. Jutro mam się z nią spotkać w pałacu; poruszę ten temat. Jestem jej to winna, a na dodatek obawiam się, że są to te mniej radosne obowiązki wynikające z mojego stanowiska.
ROZDZIAŁ III
Honor obserwowała zbliżające się lądowisko, przekonując samą siebie, że w końcu nie jest to jej pierwsza wizyta w królewskim pałacu, więc nie musi się aż tak denerwować. Od czasu, gdy pierwszy raz zjawiła się w pałacu Mount, jej status uległ raczej poważnej zmianie: wówczas była zwykłym oficerem, teraz nie dość, że kapitanem z listy odznaczonym naprawdę wysokimi dowodami uznania za odwagę, to także szlachetnie urodzoną i parem Królestwa. Co nie miało żadnego wpływu na poziom jej zdenerwowania graniczącego z paniką.
Uśmiechnęła się złośliwie i autoironicznie i zerknęła spod oka na swego pierwszego oficera, także zaproszonego do pałacu. Komandor szlachetnie urodzona Michelle Henke wyglądała na całkowicie zrelaksowaną i najprawdopodobniej tak właśnie się czuła, skoro wpadała z wizytą do rodziny. A że dalekiej i potężnej to już szczegół. Siedzący na kolanach Honor Nimitz machnął ogonem i bleeknął cicho, jednocześnie komentując brak powodów do zdenerwowania; odruchowo podrapała go za uszami.
— Nerwy? — Henke uśmiechnęła się nieco złośliwie, ale w jej głosie słychać było jedynie lekkie rozbawienie.
Honor zerknęła na nią spod oka i odpaliła:
— W przeciwieństwie do niektórych spotkania z koronowanymi głowami jeszcze mi nie spowszedniały.
— Dziwne, myślałam, że się już przyzwyczaiłaś — skomentowała ze śmiertelną powagą Henke.
Honor prychnęła, acz zmuszona była przyznać jej rację. Większość oficerów nie dostąpiła w swej karierze zaszczytu otrzymania Królewskiego Podziękowania, zawsze wręczanego i wyrażanego przez monarchę osobiście. Dla niej miał to być czwarty raz, z czego trzeci w ciągu ostatnich pięciu standardowych lat. A i tak była prawie równie przerażona co zaszczycona. Było jednakże jeszcze coś — przy okazji poprzednich dekoracji miała możność poznać królową, która przestała być symbolem, a stała się konkretną osobą. Honor stwierdziła, że jest to ktoś naprawdę zasługujący na lojalność.
Elżbieta III panowała od prawie jedenastu planetarnych lat, czyli ponad osiemnastu lat standardowych — odkąd jej ojciec zginął w wypadku na nartach grawitacyjnych. Była szesnastym władcą pochodzącym w prostej linii od Rogera I, założyciela dynastii Winton, i miała wszystkie najlepsze cechy monarchów z tejże dynastii: mądrość, zdecydowanie i dumę. Miała także niezwykłą charyzmę i olbrzymią wiedzę oraz duże poczucie humoru zaprawione złośliwością. Nie oznaczało to bynajmniej łatwego charakteru — była uparta, a jej cierpliwość nie należała do imponujących. Z tego, co Honor słyszała, jej upór i determinacja były typowe dla urodzonych na planecie Sphinx, choć Jej Królewska Mość przyszła na świat i zawsze mieszkała na Manticore. Wieść niosła, że była pamiętliwa i rachunki potrafiła wyrównać nawet po wielu latach, czerpiąc z tego dużą satysfakcję, przeciwko czemu Honor nic zresztą nie miała. Królowa była dumna i lojalna wobec tych, którzy wiernie służyli Gwiezdnemu Królestwu, i choć niektórzy analitycy uważali, że jej trudny charakter szkodzi delikatnym i długotrwałym manewrom dyplomatycznym, przyznać też musieli, że nadrabiała to niezwykłą energią i żelazną konsekwencją. A opór wobec zaborczych planów Republiki Haven postawiła dawno na pierwszym miejscu.
Wszystko to było istotne, ale dla Honor Królowa przede wszystkim była kobietą, której przysięgała wierność jako oficer i posłuszeństwo jako hrabina. Stanowiła uosobienie Gwiezdnego Królestwa Manticore, lecz nie była symbolem godnym jedynie adoracji, lecz żywą, czasem denerwującą istotą, reprezentującą jednakże to, co zdaniem Honor, było w państwie najważniejsze.
Honor zobowiązana była poświęcić życie w służbie Korony, jeśli zaszłaby takowa potrzeba, i choć nie czuła specjalnej chęci do zostania ofiarą martyrologii czy martwą bohaterką, dużą ulgę sprawiała jej świadomość, że Elizabeth Adrienne Samantha Anette Winton była warta tego, by jej taką przysięgę złożyć.