Przerwał i czekał na jej reakcję. Honor skinęła głową, ale nie wiedział, czy oznacza to potwierdzenie jego słów, czy tylko przyjęcie ich do wiadomości. Potarł skroń niezwykle nerwowym gestem, wiedząc już, że rozmowa będzie znacznie trudniejsza, niż się obawiał, ale nie miał wyjścia.
— Damo Honor, nie wierzę, by ktokolwiek mający odrobinę przyzwoitości czy rozsądku mógł panią za to winić. Tak reputacja Summervale’a, jak i fakt, że praktycznie zmusił kapitana Tankersleya, by go wyzwał, są powszechnie znane, ale przyznam, iż nie cieszy mnie perspektywa, iż będzie się pani z nim pojedynkować. I nie chodzi o to, że nie popieram pojedynków, ale o to, że ryzykuje pani starcie z zawodowcem i to na jego terenie… Jest to jednakże pani prawo i pani wybór. Niestety, kilku dziennikarzy podchwyciło zarzuty, które podobno wypowiedziała pani pod adresem earla North Hollow…
Tym razem umilkł na dłużej i widać było, że nie tyle spodziewa się, ile żąda odpowiedzi.
— Nie powiem, że mnie to dziwi, sir — odparła spokojnie.
Ponownie potarł skroń i przyjrzał się jej z namysłem.
— Nie wątpię, że to pani nie dziwi. Chcę wiedzieć co innego: czy pani to rzeczywiście powiedziała i czy chodziło pani o to, by media to podchwyciły?
Honor przez chwilę milczała, po czym odparła zwięźle:
— W obu przypadkach odpowiedź brzmi: tak, sir.
— Dlaczego?!
— Ponieważ oskarżenie jest prawdziwe, sir. Young wynajął Summervale’a do zabicia Paula Tankersleya i mnie. I wyraźnie polecił, by Paul zginął pierwszy. Najwyraźniej nienawidził go za „zdradę” i za związanie się ze mną, ale głównym powodem była chęć ukarania mnie.
— Zdaje sobie pani sprawę z tego, co mówi?! Oskarża pani para Królestwa o wynajęcie płatnego zabójcy!
— Zdaję sobie doskonale sprawę, sir.
— Ma pani jakieś dowody?!
— Mam, sir — odparła całkowicie obojętnie.
White Haven wytrzeszczył oczy.
— To dlaczego nie zgłosiła się pani do władz?! Pojedynki są legalne, ale wynajmowanie zawodowca do zabicia wroga w sprowokowanym pojedynku — nie!
— Nie zgłosiłam się do władz, ponieważ dowód, którym dysponuję, nie zostałby dopuszczony jako dowód procesowy, sir. To, że jest absolutnie prawdziwy i jednoznaczny, nie miałoby znaczenia. A jest to nagranie, w którym Summervale przyznaje się do wszystkiego i podaje nazwisko zleceniodawcy. Nagrania dokonano w obecności świadka.
— Kto jest tym świadkiem?
— Przykro mi, sir, ale muszę odmówić odpowiedzi na to pytanie.
White Haven zmrużył oczy, Honor zaś stwierdziła, że zachowanie spokoju pod tym pełnym namysłu spojrzeniem zaczyna ją coraz więcej kosztować.
— Rozumiem… — mruknął po chwili. — Nagranie zostało uzyskane w mniej lub bardziej nielegalnych okolicznościach i osłania pani osobę, która go dokonała, prawda?
— Z całym szacunkiem, sir, ale ponownie muszę odmówić odpowiedzi.
White Haven westchnął, ale nie kontynuował tematu. Honor odetchnęła z ulgą i natychmiast zesztywniała, widząc, jak jego rysy tężeją.
— Damo Honor: czy zamierza pani również wyzwać na pojedynek earla North Hollow? — spytał.
— Zamierzam dopilnować, by sprawiedliwości stało się zadość, sir — odparła chłodno. — A sądom przestałam ufać, sir.
— Chciałbym… chciałbym, by się pani nad tym bardzo poważnie zastanowiła. Sytuacja w Izbie Lordów pozostaje nadzwyczaj delikatna: rząd uzyskał co prawda większość niezbędną do przegłosowania wypowiedzenia wojny, ale ledwo ledwo. Obecnie dysponuje naprawdę minimalną większością głosów, a North Hollow odegrał istotną rolę w przegłosowaniu tegoż wypowiedzenia. Jakikolwiek nowy skandal związany z nim i z panią może mieć katastrofalne wręcz konsekwencje.
— To, milordzie, nie jest akurat moim zmartwieniem.
— Więc powinno się nim stać! Jeśli opozycja…
— Milordzie… — Honor pierwszy raz w życiu przerwała admirałowi, ale była zdecydowana wreszcie wyjaśnić pewne sprawy. — W tej chwili opozycja nic mnie nie obchodzi, a problemy rządu niewiele. Człowiek, którego kochałam został zamordowany z polecenia Younga. Wiem o tym i jak sądzę, pan też o tym wie. Nie mogę tego udowodnić w sądzie, zresztą prawdę mówiąc, nie mam na to ochoty: ostatni raz dzięki wpływom, pieniądzom i machinacjom politycznym wymiar sprawiedliwości i to wojskowy został przez niego ośmieszony. Gdyby nie to, Paul żyłby, a tchórz i zdrajca byłby trupem. Pozostała mi jedna możliwość i to jak najbardziej zgodna z prawami Królestwa. I skorzystam z niej, nie zwracając uwagi na żadne polityczne względy, aspekty i konsekwencje, sir!
Teraz nie próbowała już udawać obojętności. Toteż tym razem głębsza była cisza, która zapadła, gdy umilkła, zdając sobie sprawę, co i jak właśnie wygarnęła rozmówcy. Sama była tym zaskoczona — najwyraźniej jej samokontrola była słabsza niż podejrzewała. Mimo to spoglądała mu twardo w oczy, czekając na reakcję. Cisza przeciągała się; w końcu White Haven odetchnął głęboko i wyprostował ramiona.
— Ja nie troszczę się o Younga, lady Honor. Nawet nie o rząd, a w każdym razie nie najbardziej. Chodzi mi o panią i o konsekwencje, które panią spotkają, jeśli zrobi pani to, co zamierza.
— Jestem gotowa ponieść te konsekwencje, sir.
— Ale ja nie jestem! — warknął rozeźlony i to pierwszy raz konkretnie na nią. — Rząd przetrwa, ale jeśli pani wyzwie Younga i go zabije, opozycja dostanie małpiego rozumu! Wydaje się pani, że podczas procesu było źle? To było nic w porównaniu z tym, co nastąpi. Będą chcieli pani głowy na tacy, a książę Cromarty nie będzie miał innego wyjścia, jak im ją dać! Nie rozumie pani?!
— Nie jestem politykiem, sir. Jestem oficerem marynarki — powiedziała spokojnie, ale znacznie łagodniej, bardziej tłumacząc niż żądając, co ją samą nieco zaskoczyło.
Jego nagła złość dziwnie mocno ją zraniła. Nagle najważniejsze stało się to, by White Haven ją zrozumiał.
— Znam swoje obowiązki jako królewskiego oficera. Ale czy nie uważa pan, sir, że Królestwo także ma pewne obowiązki wobec mnie, i to niekoniecznie jako oficera? Czy Paul Tankersley zasłużył, by zginąć tylko dlatego, że wysoko postawiony tchórz zapłacił za jego śmierć? Do diabła, jestem mu to winna, sir! I sobie!
White Haven drgnął jak uderzony, ale pokręcił przecząco głową.
— Rozumiem panią, naprawdę. Ale kiedyś już tłumaczyłem, że bezpośrednie, szybkie działanie nie zawsze jest najlepsze, prawda? Jeżeli tak pani postąpi, damo Honor, zniszczy pani siebie i swoją karierę.
— W takim razie niech tak będzie, sir, bo to wszystko nie ma sensu. — W jej głosie była jedynie duma i rezygnacja, które raniły do żywego. — Wszystko, o co proszę moją królową i moje Królestwo, wszystko, o co kiedykolwiek prosiłam, to sprawiedliwość, sir. Uważam, że to jedyne, o co mam prawo prosić, ale mam to prawo. Czy nie to właśnie różni nas od Ludowej Republiki? Nie ma takiej rzeczy w kategoriach moralnych czy etycznych, która dawałaby Youngowi prawo do niszczenia wszystkiego, co zniszczyć ma ochotę, i bezkarnego zasłaniania się własną pozycją czy politycznymi wpływami. Skoro system jest chory, a lordowie głupi, to przyznam, że nie chcę rozumieć polityki, bo ona mnie brzydzi. Rozumiem natomiast, co to obowiązek i zwykła przyzwoitość. Rozumiem też, co to takiego sprawiedliwość, nie w prawniczym, lecz moralnym znaczeniu tego słowa. I jeżeli nie mogę na nią liczyć ze strony innych, to tym razem wezmę ją w swoje ręce i wymierzę. Niezależnie od kosztów i konsekwencji.
— I zakończy pani swoją karierę. — W głosie earla White Haven słychać było prośbę. — Ma pani rację, pojedynki są legalne, więc nikt pani o nic nie oskarży. Ale pozbawią panią dowództwa. I nieważne, że będzie to niesprawiedliwe. Jeżeli zabijesz Younga, zabiorą ci Nike, Honor. Każą ci gnić na połowie pensji bez przydziału i ani ja, ani nikt nie zdoła im w tym przeszkodzić!