– Pani porucznik, być może mamy tu kogoś, kto odpowiada pani opisowi, ale dla pewności potrzebne nam będą zdjęcia rentgenowskie szczęki, próbki DNA i odciski palców. Nie możemy zidentyfikować zwłok na podstawie hologramu.
– Dlaczego? – spytała Eve, choć znała już odpowiedź.
– Bo z jej twarzy zostało niewiele.
Odciski palców się zgadzały. Detektyw Carmi-chael, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa Hetty, bez żalu rozstała się z aktami. Eve wróciła do swojej klitki i zaczęła je studiować.
– Typowa fuszerka – burknęła. – Odciski Mop-pett były na jej karcie klubowej. Carmichael mogła ją zidentyfikować już dawno temu.
– Domyślam się, że Carmichael nie bardzo obchodziło zabójstwo jakiejś tam dziwki – skwitowała Peabody.
Eve opanowała gniew i podniosła na nią oczy.
– No to detektyw Carmichael wybrała sobie nieodpowiedni zawód, nie? Wszystkie ofiary były ze sobą powiązane. Hetta z Boomerem, Boomer z Pandorą. Po wprowadzeniu wszystkich danych do komputera jakie uzyskałaś prawdopodobieństwo, że zginęli z ręki tego samego człowieka?
– Dziewięćdziesiąt sześć przecinek jeden.
– Doskonale. – Eve zrobiło się lżej na sercu. – Pójdę z tym, co mamy, do prokuratora. Może uda mi się go namówić, żeby wycofał zarzuty przeciwko Mavis. Przynajmniej do czasu, kiedy zdobędziemy więcej dowodów. Jeżeli się nie zgodzi… – spojrzała Delii prosto w oczy – opowiem o wszystkim Nadine Furst i pozwolę jej to wykorzystać w programie. To wbrew regulaminowi, a mówię ci o tym, bo jesteś moją asystentką i wina może spaść też na ciebie. Jeśli zostaniesz ze mną, grozi ci nagana. Mogę załatwić ci przeniesienie.
– Uznałabym to za naganę z pani strony, pani porucznik. I to niezasłużoną. Eve milczała przez chwilę.
– Dzięki, DeeDee. Peabody się skrzywiła.
– Proszę mnie tak nie nazywać.
– Dobrze. Pójdź z tym, co mamy, do kapitana Feeneya z wydziału elektronicznego. Nie chcę przesyłać tych danych zwykłymi kanałami, przynajmniej dopóki nie porozmawiam z prokuratorem i nie spróbuję sama tu i ówdzie powęszyć.
Widząc błysk w oczach Peabody, uśmiechnęła się. Pamiętała jeszcze, jakie to uczucie, kiedy człowiek jest młody i po raz pierwszy może się naprawdę wykazać.
– Skocz do klubu Down and Dirty, w którym pracowała Hetta, i znajdź Cracka, takiego potężnego faceta. Wierz mi, od razu go poznasz. Powiedz mu, że to ja cię przysyłam i że Hetta jest w kostnicy. Spróbuj coś z niego wyciągnąć, pogadaj też z innymi. Dowiedz się, z kim się spotykała, czy przed zniknięciem mówiła coś jeszcze o Boomerze, i tak dalej, i tak dalej. Wiesz, o co chodzi.
– Tak jest.
– Aha, Peabody, jeszcze jedno. – Eve włożyła akta do torby i wstała. – Nie idź tam w mundurze, bo wystraszysz klientów.
Prokurator rozwiał nadzieje Eve dokładnie po dziesięciu minutach rozmowy. Przez następne dwadzieścia próbowała go przekonać do zmiany decyzji, ale nic nie wskórała. Jonathan Heartly zgodził się, że owszem, te trzy zabójstwa prawdopodobnie są ze sobą powiązane. Był człowiekiem o zgodnym usposobieniu. Podziwiał jej osiągnięcia, zdolność dedukcji i dar przekonywania. Podziwiał każdego gliniarza, który wzorowo wypełniając swoje obowiązki, zapewniał prokuraturze wysoki procent wygranych spraw.
Ale zarówno on, jak i biuro prokuratora nie zamierzali wycofać zarzutów przeciw Mavis Freestone. Dowody były zbyt przekonujące, by się wycofać.
Mimo to Heartly zostawił sobie otwartą furtkę. Gdyby Eve znalazła innego podejrzanego, z chęcią jej wysłucha.
– Bałwan – mruknęła Eve, wpadając do Niebieskiej Wiewiórki.
Nadine już na nią tam czekała. Siedziała w boksie i studiowała menu, krzywiąc się niemiłosiernie.
– Czemu, do diabła, zawsze spotykamy się właśnie tu? – rzuciła ze złością, kiedy Eve zwaliła się na miejsce naprzeciwko niej.
– Siła przyzwyczajenia. – Zauważyła jednak, że bez Mavis, zwracającej uwagę bywalców kolejną wymyślną kreacją i wykrzykującej do mikrofonu swoje niezrozumiałe teksty, klub jest nie ten sam. – Kawę, czarną – zamówiła.
– Dla mnie to samo. Chyba się nie zatruję.
– Zobaczymy. Nadal palisz? Nadine rozejrzała się niespokojnie.
– Tu nie wolno palić.
– Myślisz, że w takiej spelunie coś ci powiedzą? Poczęstuj mnie papierosem, co?
– Przecież nie palisz.
– Mam ochotę wpaść w nałóg. Chcesz dwa dolce?
– Nie. – Rozejrzała się nerwowo, by sprawdzić, czy nie widzą jej jacyś znajomi, po czym ostrożnie wyjęła z paczki dwa papierosy. – Wyglądasz, jakbyś miała ochotę na coś mocniejszego.
– Papieros wystarczy. – Eve nachyliła się nad stołem, by Nadine mogła podać jej ogień, po czym się zaciągnęła. Chwycił ją silny kaszel. – Jezu. Spróbuję jeszcze raz. – Wciągnęła dym, zakręciło jej się w głowie i płuca znów się zbuntowały. Ze złością zgasiła papierosa. – Paskudztwo. Po co to palisz?
– Trzeba nabrać do tego smaku.
– Z psim gównem jest ten sam problem. Ach, a propos gówna. – Eve wyjęła kawę z automatu i odważnie pociągnęła duży łyk. – No więc jak się miewasz?
– Dobrze. Lepiej. Ostatnio robię wiele rzeczy, na które kiedyś nie mogłam znaleźć czasu. Wiesz, kiedy człowiek otrze się o śmierć, od razu zaczyna inaczej patrzeć na świat. Słyszałam, że Morse został uznany za poczytalnego i może stanąć przed sądem.
– Nie jest świrem. Jest po prostu mordercą.
– Po prostu mordercą! – Nadine przesunęła palcem po gardle w miejscu, gdzie kiedyś przeciął skórę nóż. – Nie sądzisz, że skoro jest mordercą, to i świrem?
– Nie, niektórzy po prostu lubią zabijać. Nie myśl o tym, Nadine. To nie pomaga.
– Próbowałam zapomnieć. Wzięłam parę tygodni urlopu, spędziłam trochę czasu z rodziną. To mi dobrze zrobiło. Przypomniałam sobie, że kocham swoją pracę. I jestem dobra w tym, co robię, nawet jeśli kiedyś zawiodłam…
– Nie zawiodłaś – przerwała jej Eve. – Byłaś pod wpływem narkotyków, na gardle czułaś nóż i bałaś się. Przestań się tym zadręczać.
– Spróbuję. – Wydmuchnęła dym z ust. – Są jakieś nowe wieści o twojej przyjaciółce? Właściwie nie miałam okazji, żeby ci powiedzieć, jak bardzo jest mi przykro, że wpadła w takie tarapaty.
– Wszystko będzie dobrze.
– Już ty się o to postarasz.
– Zgadza się, Nadine, a ty mi pomożesz. Mam dla ciebie informacje z anonimowego źródła. Nie, żadnego nagrywania, rób notatki – rzuciła Eve, kiedy dziennikarka wsunęła rękę do torebki.
– Jak sobie chcesz. – Wygrzebała długopis i notes. – Wal.
– Mamy trzy zabójstwa; dowody wskazują, że popełnił je ten sam człowiek. Pierwsza ofiara, Het-ta Moppett, tancerka i panienka do towarzystwa, została pobita na śmierć dwudziestego ósmego maja, około drugiej nad ranem. Twarz miała zmasakrowaną nie do poznania.
– Ach – powiedziała tylko Nadine i zamilkła.
– Zwłoki odnaleziono o szóstej rano; ofiara nie miała przy sobie żadnych dokumentów i jako niezidentyfikowana trafiła do kostnicy. W czasie, kiedy popełniono to morderstwo, Mavis Freestone stała na scenie znajdującej się za twoimi plecami i ryczała do mikrofonu w obecności około stu pięćdziesięciu świadków.
Nadine uniosła brew i uśmiechnęła się.
– No, no. Proszę mówić dalej, pani porucznik.
I Eve mówiła.
Nic więcej na razie nie mogła zrobić. Wiedziała, że gdy program Nadine Furst zostanie nadany, niemal wszyscy w wydziale od razu odgadną, kim jest owo „anonimowe źródło", ale nie uda się tego dowieść. A gdyby została wezwana na dywanik do szefa, skłamie bez żadnych skrupułów, dla dobra Ma-vis i, być może, własnego.