Roarke potrząsnął głową. Zebrał siły, zrzucił z siebie Eve i wstał, po czym wziął głęboki oddech, podniósł ją i przełożył sobie przez ramię.
– Jak możesz tak wykorzystywać skonaną kobietę?
– Nie kobietę, tylko wór kartofli – mruknął w odpowiedzi i skierował się do łazienki. Następnie, przytrzymując słodki ciężar zwisający bezwładnie na ramieniu, wszedł do kabiny prysznicowej. Ze złośliwym uśmiechem na twarzy odwrócił się tak, by jeden z krzyżujących się strumieni trafił Eve prosto w twarz.
– Siedemnaście stopni, maksymalne natężenie strumienia.
– Siedem… -Tylko tyle zdążyła powiedzieć. Potem z jej ust zaczęły się wydobywać wściekłe okrzyki i przekleństwa, odbijając się echem od błyszczących kafelków.
Wór kartofli zmienił się w mokrą, rozwścieczoną kobietę. Roarke trzymał ją mocno, rycząc ze śmiechu, gdy Eve szarpała się, prychała na niego wodą i obrzucała go wyzwiskami.
– Trzydzieści trzy! – krzyknęła. – Trzydzieści trzy stopnie, do cholery! Już!
Kiedy z prysznica trysnęła gorąca woda, Eve zdołała wreszcie złapać oddech.
– Zabiję cię, Roarke. Niech no tylko odtaję.
– Chłodny prysznic dobrze by ci zrobił. – Ostrożnie postawił ją na podłodze i podał jej mydło. – No, pani porucznik, proszę się umyć. Umieram z głodu.
Podobnie jak ona.
– Zabiję cię później – zawyrokowała. – Kiedy coś zjem.
W godzinę później, już czysta, ubrana i zadowolona, atakowała widelcem stek z polędwicy wołowej grubości pięciu centymetrów.
– Wiesz, wychodzę za ciebie tylko dla seksu i jedzenia.
Roarke pociągnął łyk czerwonego wina i spojrzał kpiąco na Eve.
– To zrozumiałe.
Nadgryzła cienką jak sznurowadło frytkę.
– I dlatego, że masz piękną twarz. Uśmiechnął się szeroko.
– Wszystkie mi tak mówią.
Nie były to prawdziwe powody, dla których za niego wychodziła, ale dobry seks, wyśmienite żarcie i piękna twarz wprowadziłyby w doskonały nastrój każdą kobietę. Obdarzyła Roarke'a uśmiechem.
– Jak się czuje Mavis?
Spodziewał się tego pytania już wcześniej, ale zdawał sobie sprawę, że Eve najpierw musi zrzucić z serca jakiś ciężar.
– Dobrze. Dziś wieczorem ma do niej przyjść Leonardo. Możesz porozmawiać z nimi rano. Eve spojrzała na talerz i wbiła nóż w stek.
– Co o nim sądzisz?
– Myślę, że zakochał się po uszy w naszej Mavis. A ponieważ to uczucie nie jest mi całkowicie obce, mocno mu współczuję.
– Nadal nie wiemy, gdzie przebywał tamtej nocy, kiedy zginęła Pandora. – Podniosła kieliszek z winem. – Miał powody, by chcieć jej się pozbyć, i mógł to zrobić, gdy dostrzegł okazję. Nie znaleźliśmy żadnych obciążających go dowodów, ale morderstwo zostało popełnione w jego pracowni, a narzędzie zbrodni było jego własnością.
– Możesz sobie wyobrazić, że zabił Pandorę, a potem tak wszystko urządził, by wina spadła na Mavis?
– Nie. – Eve odstawiła kieliszek. – Ale byłoby łatwiej, gdybym mogła. – Zabębniła palcami w stół, po czym znów podniosła kieliszek. – Znasz Jerry Fitzgerald?
– Tak, poznaliśmy się kiedyś. – Na chwilę zawiesił głos. – Nie, nigdy z nią nie spałem.
– Nie pytałam o to.
– Chcę ci ułatwić zadanie.
Wzruszyła ramionami i napiła się wina.
– Sprawia na mnie wrażenie kobiety inteligentnej, ambitnej, bystrej i twardej.
– Twoje obserwacje są zazwyczaj trafne. Nic dodać, nic ująć.
– Niewiele wiem o świecie mody, ale trochę czytałam na ten temat. Wśród modelek stojących w hierarchii tak wysoko jak Jerry Fitzgerald gra toczy się o wysoką stawkę. Pieniądze, prestiż, sława. Uczestnictwo w charakterze głównej gwiazdy w tak rozreklamowanym pokazie, jak ten przygotowany przez Leonarda, gwarantuje rozgłos w mediach. Jerry przejmuje pałeczkę po Pandorze.
– Jeśli jego kreacje zostaną dobrze przyjęte, opłaci jej się pokazać w nich publicznie – zgodził się Roarke. – Ale to tylko hipotezy.
– Jerry Fitzgerald jest kochanką Justina Younga i przyznała, że Pandora próbowała jej go odbić. Roarke się zamyślił.
– Nie mogę sobie wyobrazić, by Jerry Fitzgerald mogła wpaść w morderczy szał z powodu mężczyzny.
– Co innego z powodu fryzury – dodała Eve. -To jeszcze nie wszystko.
W skrócie opowiedziała mu o związku między danymi z dysku Boomera a nowym narkotykiem wykrytym w organizmie Pandory.
– Nie możemy znaleźć szkatułki, w której trzymała swoje zapasy. Ktoś nas uprzedził; ktoś, kto dobrze wiedział, gdzie należy szukać.
– Jerry wypowiadała się publicznie przeciwko używaniu nielegalnych środków. Z drugiej strony, wiesz, jak to jest z publicznymi deklaracjami – odrzekł Roarke. – Poza tym mamy tu do czynienia z żądzą zysku, a nie zwykłym ćpaniem dla relaksu.
– Też tak uważam. Nowy narkotyk tego typu, tak bardzo uzależniający, o silnym działaniu, może przynieść masę forsy. Fakt, że stosowanie go kończy się śmiercią, nie spowoduje wstrzymania dystrybucji ani nie odstraszy potencjalnych nabywców.
Eve odsunęła zjedzony do połowy stek. Widząc to, Roarke zmarszczył brwi. Kiedy nie mogła jeść, oznaczało to, że coś ją gnębi.
– Wygląda na to, że wpadłaś na trop, którym należałoby dalej podążyć, Eve. Trop, który nie prowadzi do Mavis.
– To prawda. – Podniosła się rozgorączkowana. – Trop, który wiedzie donikąd. Fitzgerald i Young wzajemnie dają sobie alibi. Dyski z systemu monitoringowego potwierdzają, że w czasie kiedy zostało popełnione zabójstwo, siedzieli w mieszkaniu Younga. Chyba że któremuś z nich udało się obejść system. Redford nie ma alibi, a właściwie ma, tyle że dziurawe jak ser szwajcarski, ale to za mało, by postawić mu jakiekolwiek zarzuty. Przynajmniej na razie.
Nie ulegało wątpliwości, że Eve bardzo chciałaby to zrobić.
– Jakie wywarł na tobie wrażenie?
– Gruboskórny, pozbawiony skrupułów, zadufany w sobie.
– Nie przypadł ci do gustu.
– Ani trochę. Był pewny siebie i wygadany; nie miał wątpliwości, że poradzi sobie z jakąś tam policjantką, nie przemęczając szarych komórek. A do tego bardzo chętnie udzielał mi wszelkich informacji,, podobnie zresztac iak. Yaunę, i. Eteagaig. Nie ufam takim ludziom.
Czasem naprawdę trudno nadążyć za tokiem myślenia gliniarza, pomyślał Roarke.
– Rozumiem, że ufałabyś mu bardziej, gdybyś musiała siłą wyciągać z niego informacje.
– Oczywiście. – Dla niej była to jedna z podstawowych reguł. – Nawet nie starał się ukrywać, że Pandora była narkomanką. Zupełnie jakby chciał, żebym o tym wiedziała. Podobnie jak Fitzgerald. W dodatku wszyscy troje nieomal radośnie oznajmili mi, że jej nie znosili.
– Jak się domyślam, nierozsądnie byłoby uważać, że po prostu mówili prawdę.
– Kiedy ludzie są tak otwarci, zwłaszcza wobec policji, najczęściej oznacza to, że coś ukrywają. Muszę dokładniej się im wszystkim przyjrzeć. – Ponownie usiadła przy stole. – No i zostaje jeszcze ten przyjemniaczek od nielegalnych substancji, z którym mam na pieńku.
– Casto.
– Tak. Chce odebrać mi te sprawy; chyba pogodził się z myślą, że na razie to niemożliwe, mimo to nie mogę liczyć z jego strony na uczciwą współpracę. Jemu zależy głównie na awansie.
– A tobie nie?
Obrzuciła go zimnym spojrzeniem.
– Awansuję, kiedy na to zasłużę.
– A do tego czasu będziesz uczciwie współpracować z Casto.
Eve się skrzywiła.
– Zamknij się, Roarke. Na razie muszę zdobyć niezbite dowody świadczące o tym, że zabójstwa Pandory i Boomera są ze sobą powiązane. Muszę odnaleźć osobę lub osoby, które znały ich obydwoje. Jeśli to mi się nie uda, Mavis trafi przed sąd.
– Moim skromnym zdaniem otwierają się przed tobą dwie drogi, które powinnaś zbadać.
– Jakie?
– Szeroki, zalany światłem neonów bulwar prowadzący do salonów mody i wyboista alejka wiodąca w mroczne rejony miasta. -Wyjął papierosa i zapalił. – Wspominałaś, że Pandora zatrzymała się gdzieś przed powrotem na Ziemię.