Выбрать главу

– Nikogo nie zabiłem.

Eve zaczekała spokojnie, aż Redford skończy krzyczeć, a jego adwokat przestanie wyrzucać z siebie groźby i słowa sprzeciwu.

– Czy tamtej nocy poszedł pan za nią do mieszkania Leonarda, czy też ją pan tam zawiózł?

– Nigdzie nie poszedłem. Nawet palcem jej nie tknąłem. Gdybym chciał ją zabić, zrobiłbym to w jej domu, kiedy zaczęła mi grozić.

– Paul…

– Zamknij się, zamknij się – warknął Redford na swojego adwokata. – Ona próbuje wrobić mnie w morderstwo, na Boga. To prawda, pokłóciłem się z Pandorą. Chciała ode mnie więcej pieniędzy, o wiele więcej. Pokazała mi swoje zapasy narkotyku. To, co miała, było warte fortunę. Ale ja wtedy znałem już wyniki analizy. Pandora nie była mi potrzebna i powiedziałem jej to wprost. Kiedy produkt byłby gotowy do dystrybucji, reklamowałaby go Jerry. Pandora była wściekła, groziła, że puści mnie z torbami, że mnie zabije. Z wielką przyjemnością odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.

– Zamierzał pan produkować i rozprowadzać nielegalną substancję?

– Jako środek do stosowania miejscowego – powiedział, ocierając usta grzbietem dłoni. – Po przeprowadzeniu wszystkich testów. Nie mogłem się oprzeć pokusie. Takie wielkie pieniądze! Groźby Pandory nic dla mnie nie znaczyły, rozumie pani? Nie mogła mnie zrujnować, bo wtedy zrujnowałaby siebie, a tego nigdy by nie zrobiła. Między nami wszystko było skończone. Kiedy usłyszałem, że nie żyje, otworzyłem butelkę szampana i wypiłem za zdrowie mordercy.

– To miło z pańskiej strony. A teraz zacznijmy od początku.

Pozostawiwszy Redforda w dziale rejestracji aresztantów, Eve weszła do gabinetu swojego przełożonego.

– Doskonale się spisałaś.

– Dziękuję panu. Wolałabym jednak przyskrzy-nić go za zabójstwo niż za handel narkotykami.

– To jeszcze może nastąpić.

– Liczę na to. Panie prokuratorze.

– Pani porucznik. – Prokurator podniósł się, kiedy Eve weszła do gabinetu, i wciąż stał nieruchomo. Jego dobre maniery na sali sądowej i poza nią były powszechnie znane. Nawet kiedy miażdżył swoich antagonistów, robił to z klasą. – Jestem pełen podziwu dla sposobu, w jaki prowadzi pani przesłuchania. Byłoby dla mnie wielkim zaszczytem wezwać panią na świadka w tej sprawie, ale nie sądzę, by doszło do procesu. Adwokat pana Redforda skontaktował się już z moim biurem. Będziemy negocjować.

– A w sprawie morderstwa?

– Nie możemy go o to oskarżyć. Brak dowodów – ciągnął, zanim zdążyła zaprotestować. – A motyw… wykazała pani, że Redford mógł to zrobić. Wciąż istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest winien, ale na razie nie możemy postawić go w stan oskarżenia.

– Postawił pan jednak w stan oskarżenia Mavis Freestone.

– Na podstawie niezbitych dowodów – przypomniał jej.

– Wie pan, że ona tego nie zrobiła. Wie pan też, że wszystkie trzy ofiary były ze sobą związane.

– Spojrzała na Casto, rozpartego na fotelu. – Ludzie z wydziału nielegalnych substancji również to wiedzą.

– Muszę się zgodzić z panią porucznik – wycedził Casto. – Sprawdziliśmy, czy Mavis Freestone mogła mieć styczność z substancją znaną jako Nieśmiertelność, i nie znaleźliśmy niczego, co mogłoby ją łączyć z narkotykiem bądź którąkolwiek z dwóch pozostałych ofiar. Ma parę plam w życiorysie, ale to stare i drobne sprawy. Moim zdaniem, ta dama po prostu znalazła się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. – Obdarzył Eve uśmiechem. – Muszę poprzeć wniosek Dallas o wycofanie zarzutów wobec Mavis Freestone.

– Pańska opinia zostanie wzięta pod uwagę, poruczniku – powiedział prokurator. -Tymczasem zajmiemy się analizą wszystkich posiadanych przez nas informacji. W tej chwili nadal brak dowodów, które potwierdzałyby, że mamy do czynienia z trzema zabójstwami powiązanymi ze sobą. Jesteśmy jednak skłonni przychylić się do prośby adwokata pani Freestone o przeprowadzenie badań na wykrywaczu kłamstw, autohipnozę i sesję relaksacyjną. Ich wyniki będą miały wpływ na naszą ostateczną decyzję.

Eve odetchnęła głęboko. To było ze strony prokuratora wielkie ustępstwo.

– Dziękuję.

– Jesteśmy po jednej stronie, pani porucznik. W związku z tym najlepiej będzie, jeśli przed konferencją prasową dokładnie ustalimy nasze wspólne stanowisko.

W czasie przygotowań do konferencji Eve podeszła do Casto.

– Dzięki za to, co dla mnie zrobiłeś. Wzruszył ramionami.

– Przedstawiłem tylko swoją opinię. Mam nadzieję, że to pomoże twojej przyjaciółce. Moim zdaniem Redford jest winny. Albo sam wszystkich zabił, albo komuś za to zapłacił.

Chciała w to uwierzyć, ale po chwili powoli potrząsnęła głową.

– Zabójstwo na zlecenie. Nie, morderca był zbyt nieudolny, zbyt agresywny jak na zawodowca. Tak czy inaczej, dzięki za wsparcie.

– Jeśli chcesz, możesz uznać to za formę rewanżu za włączenie mnie do śledztwa w sprawie jednej z największych afer narkotykowych tej dekady. Kiedy winni trafią za kratki i opinia publiczna pozna wszystkie szczegóły, wreszcie dochrapię się belek kapitańskich.

– No to z góry gratuluję.

– Ciebie też to dotyczy. Znajdziesz mordercę, Eve, a potem obydwoje będziemy sławni.

– Znajdę go, oczywiście. – Ku jej zdumieniu Casto pogładził ją po włosach.

– Ładnie wyglądasz. – Błysnął uśmiechem i schował ręce do kieszeni. – Jesteś absolutnie pewna, że musisz wyjść za mąż?

Przekrzywiając głowę, odwzajemniła uśmiech.

– Słyszałam, że zaprosiłeś Peabody na kolację.

– Och, prawdziwy z niej klejnot. Mam słabość do silnych kobiet, Eve, i musisz mi wybaczyć, że jestem nieco rozczarowany, że nie poznałem cię wcześniej.

– Może powinnam uznać to za komplement?

– Zauważyła, że Whitney daje jej znak, i westchnęła ciężko. – O, cholera. Zaczynamy.

– Człowiek czuje się jak wielka, mięsista kość, nie? – mruknął Casto, kiedy drzwi otworzyły się, ukazując stado dziennikarzy.

Konferencja dobiegła końca i Eve uznałaby, że odwaliła tego dnia kawał dobrej roboty, gdyby Nadine nie dopadła jej na podziemnym parkingu.

– Osoby niepowołane nie mają tu wstępu.

– Dallas, nie chrzań. – Reporterka, siedząca wygodnie na klapie silnika samochodu Eve, uśmiechnęła się szeroko. – Może mnie podrzucisz?

– Nie będę jechała obok gmachu Kanału 75.

– Kiedy Nadine wciąż patrzyła na nią z uśmiechem, Eve zaklęła i otworzyła drzwi. – Wsiadaj.

– Dobrze wyglądasz – powiedziała Nadine.

– Kto ci modelował włosy?

– Przyjaciółka przyjaciółki. Nadine, dość już się dzisiaj nagadałam o mojej fryzurze.

– Dobrze porozmawiajmy więc o zabójstwach, narkotykach i pieniądzach.

– Przez ostatnie czterdzieści pięć minut o niczym innym nie mówiłam. – Eve pokazała odznakę do kamery monitoringu i wyjechała na ulicę. – Zdaje się, że przy tym byłaś.

– Tak, ale słyszałam same wymijające odpowiedzi. Co to za zgrzyt?

– Uroki jazdy moim wspaniałym wozem.

– Ach, tak, znowu obcięli wam budżet, co? Wyrazy współczucia. O co chodzi z tym nowym wątkiem w śledztwie?

– Nie wolno mi o tym mówić.

– Aha. Co to za sprawa z Paulem Redfordem?

– Jak już wspomniałam podczas konferencji prasowej, Redford jest oskarżony o oszustwo, posiadanie rośliny, której hodowanie jest zabronione, oraz zamiar produkcji i dystrybucji nielegalnej substancji odurzającej.

– A jaki to ma związek ze śmiercią Pandory?

– Nie wolno mi…

– Dobrze, dobrze. Cholera jasna. – Nadine usiadła wygodniej i zmarszczyła brwi, obserwując samochody stojące w korku. – Może pójdziesz na wymianę?

– Może. Co miałabym ci zaoferować?

– Chcę zrobić wywiad z Mavis Freestone. Eve nawet nie odpowiedziała. Prychnęła tylko.

– Dallas, pozwól jej przedstawić opinii publicznej swoją wersję wydarzeń.

– Pieprzyć opinię publiczną.

– Będę to mogła zacytować? Ty i Roarke otoczyliście Freestone szczelnym murem. Nikt nie może się do niej dostać. Przecież wiesz, że potraktuję ją fair.