– Tym młodzieńcem byłem ja.
I ciągnął:
– Nigdy wcześniej nie rozmawiałem z tobą o celach naszego bractwa. Odczuwa je każdy, kto w pełni posiadł język serca. Jesteś już bliska poznania. Ale nie możemy dłużej czekać, powinnaś czym prędzej udać się do Rosji. I tam szukać naszych braci i sióstr. Tych, którzy nie należą do piekielnego świata. W sercach których żyje jeszcze pamięć Światłości.
Zamilkł, patrząc na mnie.
– Co powinnam zrobić? – zapytałam.
– Przesiewać ludzką naturę. Szukać złotego piasku. Jest nas dwadzieścia trzy tysiące. Nie mniej i nie więcej. Mamy niebieskie oczy i jasnoblond włosy. Kiedy tylko znajdziemy całe dwadzieścia trzy tysiące, kiedy tylko wszyscy oni poznają język serca, staniemy w kręgu i nasze serca wypowiedzą jednocześnie dwadzieścia trzy słowa. I w środku kręgu stanie się Światłość Pierwotna, ta, która tworzyła światy. I błąd zostanie naprawiony: świat Ziemi zniknie, rozpłynie się w Światłości. Nasze ziemskie ciała rozpłyną się wraz ze światem Ziemi. I znów staniemy się promieniami Światłości Pierwotnej. I powrócimy do Wieczności.
Ledwo Bro to wyrzekł, moje serce się poruszyło. I POCZUŁAM wszystko, co mi oznajmił ziemskim językiem. I ujrzałam nas stojących w kręgu, trzymających się za ręce i mówiących słowa serca.
Bro poczuł to. Uśmiechnął się:
– Teraz, Hram, wiesz już wszystko.
Byłam wstrząśnięta. Lecz dręczyło mnie jedno pytanie:
– Czym jest lód?
– To idealna kosmiczna substancja, zrodzona przez Światłość Pierwotną. Zewnętrznie przypomina ziemski lód. W istocie jednak ma inną strukturę. Jeśli nim potrząsnąć, śpiewa w nim Muzyka Światłości. Uderzając o nasz mostek, lód wibruje. Te wibracje budzą nasze serca.
Powiedział, a ja od razu to poczułam. I zrozumiałam, czym jest LÓD.
– W Rosji jest troje naszych braci – kontynuował Bro. – Pomogą ci. I razem dokonacie wielkiego dzieła. Idź, Hram.
I tak rozpoczął się mój powrót do ojczyzny.
Następnego ranka w pobliżu jeziora Inari przekroczyłam granicę ZSRR. W lesie czekał na mnie samochód. Siedziało w nim dwóch mężczyzn w mundurach oficerów KGB. Jeden z nich bez słowa otworzył mi drzwi. Wsiadłam. Pojechaliśmy początkowo leśną drogą, potem szosą. Jechaliśmy w milczeniu. Trzykrotnie zatrzymywały nas patrole wojskowe. Moi przewodnicy przedstawiali jakieś dokumenty i żołnierze od razu nas puszczali.
Po czterech godzinach wjechaliśmy do Leningradu.
Stanęliśmy koło jakiejś kamienicy na Morskiej. Jeden z oficerów polecił mi iść za sobą. Weszliśmy do budynku i wspięliśmy się na trzecie piętro. Oficer zadzwonił do mieszkania numer piętnaście, zawrócił się i zszedł na dół.
Drzwi się otworzyły. W progu stał średniego wzrostu blondyn w mundurze podpułkownika bezpieki. Był bardzo poruszony, ale z całej siły starał się opanować. Nie odrywając ode mnie wzroku, zaczął się cofać w głąb mieszkania. Ja też zadrżałam: moje serce poczuło brata. Przymknęłam drzwi i poszłam za nim. Zasłony były zasunięte, w pokoju panował półmrok. Ale mimo to dostrzegłam błękit jego patrzących z napięciem oczu.
Objęliśmy się, padliśmy na kolana. Nasze serca zaczęły mówić. Trwało to do wieczora. Jego serce wyraźnie stęskniło się za wielką tajemnicą i zapamiętale kołatało. Ale było dość niedoświadczone i znało tylko sześć słów serca.