Выбрать главу

Rozdział Xiii: Na przyczółku

Jan spotkał się z Renardem zupełnie przypadkowo w kilka dni po wylądowaniu. Francuz był w doskonałym humorze.

– A więc już po wszystkim! Cieszę się, że pana widzę żywego. W życiu nie miałem takiego stracha, jak podczas tego szturmu. Wysiadłem na brzeg z pierwszą falą atakujących, na samym krańcu naszego sektora. Początkowo Niemcy dali nam takiego łupnia, że nie wiedziałem, czy żyję jeszcze, czy nie. Powiadam panu, coś okropnego! Formidable!

Jan roześmiał się.

– Niech pan nie sądzi, że mnie ominęła ta przyjemność. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że nigdy nie dostaniemy się do skał. Cały plan inwazyjny wydał mi się bezsensowny. Okazało się później, że znacznie wyprzedziliśmy innych. Podobno Amerykanie dostali się na niektórych odcinkach w tak straszliwy ogień, że przez kilka godzin leżeli na plaży nie mogąc poruszyć się naprzód ani w tył. Dopiero strzelające z bezpośredniej odległości kontrtorpedowce i precyzyjne bombardowanie lotnicze z niskiego pułapu „zgasiły“ Niemców.

Zamilkł wsłuchując się w niedaleki odgłos dział. Stojący blisko brzegu wielki krążownik amerykański słał co minutę serię pocisków w szumiącą odgłosami wybuchów dal. Nad wybrzeżem kołysały się grube cielska balonów zaporowych. Morze, jak okiem sięgnąć, pokryte było najrozmaitszymi statkami, od wielkich transatlantyków, aż do małych łodzi motorowych, które bez przerwy krążyły pomiędzy okrętami a wybrzeżem. Płaskodenne barki desantowe przybijały do brzegu. Pierwsza z nich uderzyła lekko o piasek i zastygła w bezruchu. Przednia burta tworząca szeroki dziób, opadła z trzaskiem i na brzeg wyjechał ciężki, huczący motorami „Sherman“, za nim drugi.

Jan patrzył na ten obraz z niemym podziwem.

– Wie pan? W pierwszej chwili nie zdawałem sobie zupełnie sprawy z tego, co się wokół mnie działo. Później, kiedy dowiedziałem się o sposobie, w jaki akcja została zaplanowana, zabrakło mi słów na wyrażenie podziwu dla naszego dowództwa. Teraz dopiero rozumiem, jakiego geniuszu trzeba było, aby ułożyć „rozkład jazdy“ dla czterech tysięcy różnorakich statków i setek tysięcy ludzi mających pełnić najróżnorodniejsze, często nic z sobą pozornie nie mające wspólnego zadania. Nigdy ludzie czytający o tym nie zrozumieją, co naprawdę działo się tutaj podczas tych pierwszych dwóch dni.

– Tak. Ma pan rację. Cieszę się natomiast z czego innego: nikt teraz nie będzie mógł twierdzić, że żołnierz niemiecki jest lepszy od innych żołnierzy. W momencie lądowania sytuacja wyglądała w ten sposób, że naprzeciw czternastu dywizji Rommla stało w sumie sześć alianckich. Prócz tego, Niemcy siedzieli w tych swoich umocnieniach, podczas kiedy my byliśmy zdani na łaskę i niełaskę morza, pogody, wiatru i innych głupstw, które ich zupełnie nie obchodziły. Do końca życia nie zapomnę tego pierwszego szturmu!

Siedli na wzgórku przyglądając się pracującym w promieniu plaży ludziom. Nieustanny strumień wojsk i materiału płynął bez przerwy z Wysp, dążąc wszystkimi drogami na odległy zaledwie o kilkanaście kilometrów front.

– Ciekaw jestem, co słychać z Seymourem? Powinien być gdzieś niedaleko, po tej lub po tamtej stronie frontu, jeżeli oczywiście... – Jan wykonał w powietrzu znaczący ruch ręką. Renard spojrzał nań z zainteresowaniem.

– Chciałby się pan z nim spotkać?

– Czy chciałbym? Pytania ani odpowiedzi tego rodzaju nie mają na tym kawałku kuli ziemskiej żadnej racji bytu. Niech pan spojrzy na tych wszystkich ludzi, którzy tu pracują lub walczą. Sądzę, że wielu z nich wolałoby być w tej chwili gdzie indziej.

– Nie o to mi chodzi. Zapomniał pan, że Seymour tak, jak i my obaj, należy wciąż jeszcze do pewnej jednostki wojskowej. To, że nikt nas w tej chwili nie potrzebuje, nie świadczy jeszcze wcale, aby o nas zapominano. Fakt wypełnienia przez nas nałożonego przez dowództwo zadania, także nie wyrzuca nas poza orbitę działań wojennych.

– Przyznam się panu szczerze, że wolałbym powrócić do swojej jednostki. – Janowi nie uśmiechała się perspektywa dalszej służby wywiadowczej – przypuszczam, że teraz dopiero spadochroniarze rozpoczną prawdziwe operacje. Posuwająca się armia potrzebuje ciągle tego rodzaju wojsk dla przecięcia dróg na zapleczu nieprzyjaciela, lub obsadzenia mostów...

Urwał, gdyż w tej samej chwili do uszu jego doszło dziwne brzęczenie. Jednocześnie podnieśli głowy. Wysoko w powietrzu leciały dwa dziwaczne samoloty. Artyleria przeciwlotnicza milczała przez chwilę. Nagle wszystkie prawie działa na lądzie i stojących koło brzegów okrętach zaczęły strzelać jednocześnie. Samoloty nie zmieniły wysokości, nie próbowały także uniknąć ognia rozlatując się w dwie przeciwne strony. Leciały dalej spokojnie i pewnie, jak gdyby wokół nich nie szalało piekło rozrywających się szrapneli. Po chwili znikły nad horyzontem lecąc w kierunku Anglii.

– Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Co to mogło być? – Jan przetarł oczy.

– Może to jakiś nowy typ myśliwca? A może – Renard urwał – a może jest to właśnie ta nowa broń niemiecka. Nie słyszał pan jeszcze o pociskach rakietowych? Zeszłego roku próbowali Niemcy wybudować kilka wyrzutni dla nich w rejonie Calais, lecz nasze lotnictwo w porę wygniotło je. Chodźmy gdzieś posłuchać radia. Może się czegoś dowiemy.

Zeszli w dół do miejsca, gdzie mieścił się warsztat reperacyjny dla uszkodzonych podczas akcji czołgów. W małej, skleconej ze skrzyń amunicyjnych budce, grał cudem jakimś wykombinowany przez obsługę radioodbiornik. Wokół niego siedziało kilkunastu odpoczywających żołnierzy. Wszyscy w tej chwili pochyleni byli w stronę głośnika, z którego nie wydobywały się żadne dźwięki poza przeraźliwym, kłującym w uszy gwizdem. Nagle manipulujący przy gałce żołnierz uchwycić zdołał stację. Londyn mówił:

„...Uwaga! uwaga! Podajemy komunikat specjalny! W dniu dzisiejszym nieprzyjaciel rozpoczął od dawna przygotowany atak na Londyn przy pomocy pocisków rakietowych. Dowództwo obrony kraju poczyniło już odpowiednie kroki w celu zneutralizowania tego niebezpieczeństwa. W toku jest obecnie opracowanie metody obronnej. Na razie jednak, przy usłyszeniu charakterystycznego brzęczenia należy jak najszybciej szukać ukrycia w piwnicy lub jakimkolwiek innym miejscu mogącym służyć za schron przeciwlotniczy. Działanie pocisku rakietowego jest równoznaczne z działaniem jednotonowej bomby burzącej...“.