— Obiecuję! — powiedział uroczyście unosząc prawą dłoń.
— I jeszcze jedno — ciągnęła, sięgając do kieszeni skafandra. — Ktoś tu dopomina się o satysfakcję.
W wyciągniętej dłoni trzymała maleńkiego, pluszowego misia.
— On jest mały, ale honorowy. Został bardzo nieuprzejmie potraktowany i musisz go przeprosić.
— Ależ on jest przeuroczy! — zawołał Ted. — Jakże mogłem źle się o nim wyrazić! Przepraszam cię, misiu — wyrecytował uroczyście i pogłaskał palcem kosmate futerko.
— Powiem ci w sekrecie, że jeśli chcesz, by cię polubił, musisz mu podarować duży plaster miodu. Jedynie to ma dla niego niezaprzeczalną wartość. W jego świecie obowiązuje inna skala wartości…
— Niestety… — zakłopotał się Ted. — Nasz genialny Tai nie hoduje pszczół. Ale po powrocie niedźwiadek dostanie swoje.
— Teraz to on mówi, że bardzo cię lubi. — Ewa posadziła misia na kamieniu obok siebie.
Znów w milczeniu spoglądali w stronę niepozornej gwiazdki, która była mimo odległości i c h gwiazdą, choć nie zawsze o tym pamiętali.
— Kiedy będziemy tam i usiądziemy jak teraz, by patrzeć w niebo — powiedział Ted — będzie ono wyglądało zupełnie identycznie. Odległość ośmiu lat światła nic prawie nie znaczy w bezmiarze Galaktyki. Tylko gdy spojrzymy w kierunku gwiazdozbioru Ryby Południowej, obok jasnej Fomalhaut nie będzie tej jednej małej gwiazdki…
Spojrzał na Ewę. Ona już od dłuższej chwili patrzyła na niego z uśmiechem. Objął ją mocno i chciał pocałować, ale tylko przejrzyste kule hełmów zderzyły się dźwięcznie.
— Tam nie będziemy musieli już nosić tych okropnych hełmów! — powiedział ze złością Ted.
— Bardzo mnie to cieszy! — powiedziała szczerze.
Pluszowy miś — jedyny świadek tej sceny — zamruczał z zadowoleniem i aprobatą, ale tak cicho, że nie mogli tego usłyszeć…