Выбрать главу

Zjedli razem pyszny obiad z szampanem, a przy deserze Brad uśmiechnął się porozumiewawczo do Pilar. Ona ruchem głowy dała do zrozumienia, że wie, o co mu chodzi.

– Słuchajcie, mam wam wszystkim coś do powiedzenia – ogłosiła. – Wiem, że to was zaskoczy, ale życie pełne jest cudownych niespodzianek.

Podczas gdy to mówiła, Adam wesoło gaworzył w swym wysokim krzesełku. Matka włożyła mu czerwone aksamitne ubranko, które Pilar wręczyła jej jeszcze przed świętami.

– Czyżbyś miała zamiar zostać sędzią? – zapytał Todd. – Kurczę, ale będę miał utytułowaną rodzinę! – Przeprowadzacie się do nowego domu? – Nancy powiedziała to z nadzieją, że ojciec nie sprzeda starego domu, tylko zostawi go jej.

– Coś znacznie lepszego! – uśmiechnęła się Pilar. – Po pierwsze, nie zamierzam zostać sędzią. Jeden sędzia w rodzinie wystarczy, nie będę robić ojcu konkurencji.

Uśmiechnęła się do niego czule i nabrała dużo powietrza w płuca.

– A po drugie, będziemy mieli dziecko! W pokoju zapanowała cisza, przerwana nerwowym śmiechem Nancy.

– No nie, ty chyba nie mówisz serio!

– Owszem, mówię.

– Przecież jesteś na to za stara! – wyrwało się Nancy. Jej ojcu przypomniało to okres, kiedy jako mała, rozpieszczona dziewczynka sprzeciwiała się jego znajomości z Pilar.

– Sama mi opowiadałaś o twoich znajomych, które były starsze ode mnie, kiedy urodziły pierwsze dziecko – odpowiedziała spokojnie Pilar. – Radziłaś mi, żebym pomyślała o tym, zanim nie będzie za późno. No więc pomyślałam.

Nancy stanowczo nie lubiła, kiedy przypominano jej własne słowa!

– Ale ja nie przypuszczałam, że ty i tatuś… Czy nie uważacie, że jesteście już za starzy na dziecko? – powtórzyła z uporem.

– Nie, wcale tak nie uważamy – zaprzeczył z naciskiem Brad. – I najwidoczniej matka Natura zgadza się z nami.

Cieszył się z własnego późnego ojcostwa i z radości Pilar, więc nie chciał, aby Nancy popsuła wszystko swą zazdrością. Powinno jej wystarczyć, że ma własne życie, męża i dziecko.

– Rozumiem, że to dla was wszystkich niespodzianka, ale jesteśmy szczęśliwi i mamy nadzieję, że wy też. A naszemu małemu Adasiowi przyda się nowy wujek albo ciocia! – Roześmiał się wesoło.

Todd wzniósł toast.

– Och, tato, jak wy nas zawsze zaskakujecie! No, ale jeśli chcieliście tego, to i ja jestem szczęśliwy. Ja tam nie chciałbym mieć dzieci, jeśli miałyby z nich wyrosnąć takie aparaty jak my, ale wasze zdrowie!

Tommy też dołączył się z życzeniami, tylko Nancy straciła humor i nie odzyskała go już do końca wizyty. Warknęła na Tommyego, żeby wziął dziecko na ręce, ze łzami w oczach pocałowała ojca na pożegnanie, a Pilar nawet nie podziękowała za prezenty!

– Widziałeś, jaka zła się zrobiła? – zagadnęła Pilar po wyjściu gości.

– Żadna głupia smarkula nie będzie wtrącać się w nasze sprawy! – oświadczył Brad.

Nie próbował nigdy kontrolować życia swoich dzieci i od nich wymagał tego samego. Tak on, jak Pilar byli dorośli i nie mieli zamiaru nikomu spowiadać się ze swoich czynów. Brad gorąco pragnął, żeby Pilar miała to dziecko, bo wiedział, ile to dla niej znaczy, a czy było na to zbyt późno, czy nie, to tylko ich problem i niczyj więcej.

– Może ona się boi, że zechcę z nią rywalizować? – zastanawiała się głośno Pilar, sprzątając ze stołu. Brudne naczynia zostawiła w zlewie, bo nazajutrz miała przyjść pomoc domowa, która je pozmywa.

– Może i tak, ale czas najwyższy, aby zrozumiała, że ziemia nie kręci się wokół niej. Mam nadzieję, że Tommy i Todd po rządnie ją ustawią! – Todd wziął kilka dni urlopu w związku ze świętami.

– Och, Todd zachował się cudownie, chociaż na pewno też był zaskoczony.

– Na pewno, ale przy tym dostatecznie rozsądny, aby rozumieć, że w niczym mu to nie zagrozi. Nancy kiedyś też to zrozumie, ale najpierw zdąży jeszcze nieźle zatruć nam życie, jeśli jej na to pozwolimy. Nie chcę, aby cię denerwowała, szczególnie teraz, słyszysz?

– Tak jest. Wasza Dostojność! – żartowała, idąc razem z nim do sypialni.

– A dopóki ta gówniara nie nauczy się dobrych manier, nie chcę jej widzieć!

– Na pewno się zreflektuje, kiedy tylko otrząśnie się z zaskoczenia.

– No więc lepiej niech to zrobi albo będzie miała przechlapane u własnego ojca. Piętnaście lat temu narobiła nam tyle kłopotów, że wystarczy na więcej niż jedno życie. Jeśli będzie trzeba, sam jej o tym przypomnę, ale mam nadzieję, że nie będę musiał.

– W przyszłym tygodniu zadzwonię do niej i zaproszę na lunch, może przestanie się jeżyć.

– To ona powinna zadzwonić do ciebie! – burknął Brad. Nancy zaskoczyła ich oboje, bo jeszcze tego samego wieczoru zadzwoniła z przeprosinami. Przypuszczalnie mąż i brat zmusili ją, aby przyznała, że zachowała się skandalicznie wobec macochy, nie miała prawa oceniać jej postępowania. Z płaczem przekonywała Pilar, jak bardzo jej przykro, w rezultacie Pilar też się popłakała.

– To wszystko przez ciebie, bo gdyby Adam nie był taki słodki, to nie wiem, czy zdecydowałabym się na dziecko – zapewniała, choć tak ona, jak Brad, wiedzieli doskonale, że miała ku temu więcej powodów.

– Naprawdę bardzo mi przykro, tym bardziej że byłaś taka miła dla mnie, kiedy powiedziałam ci o Adamie!

– Nie myśl już o tym! – pocieszała ją Pilar przez łzy. – Umówmy się, że jesteś mi winna sernik.

Następnego dnia Pilar z samego rana znalazła na schodkach przed domem różowe pudełko z sernikiem w środku i różową różą na wierzchu. Popłakała się ze wzruszenia i pokazała je Bradowi, który ucieszył się, że Nancy tak szybko zmądrzała.

– Teraz musisz tylko odpoczywać, żebyś urodziła zdrowe dziecko! – pouczał żonę, ale do sierpnia pozostało im jeszcze osiem miesięcy, które zdawały się nie mieć końca.

Diana i Andy spędzili święta Bożego Narodzenia na Hawajach, w Mauna Kea. Dzień w dzień wygrzewali się na plaży i chyba tego właśnie było im trzeba. Przedtem, we wrześniu, wspólny weekend w La Jolla zupełnie się nie udał i ze zgrozą myśleli, jak mało brakowało do kompletnego rozpadu ich małżeństwa. Wydawało się, że nic ich już nie łączy, nie mają sobie nic do powiedzenia ani niczego już nie oczekują. Przez cztery miesiące rozpaczliwie próbowali utrzymać się na powierzchni, ale pierwsza iskierka nadziei zaświtała im dopiero w Święto Dziękczynienia.

Trzeba było dwóch dni leżenia na plaży, aby zaczęli poruszać inne tematy oprócz jedzenia i pogody. Miejsce idealnie nadawało się do odzyskania utraconej równowagi duchowej, gdyż w pokojach nie zainstalowano telewizorów, w okolicy nie było co zwiedzać ani dokąd pojechać. Pozostawało jedynie plażowanie, co siłą rzeczy zbliżyło małżonków do siebie.

W dzień Bożego Narodzenia zasiedli do świątecznej kolacji we wspólnej jadalni, a potem, trzymając się za ręce, poszli oglądać zachód słońca na plaży.

– Wydaje mi się, jakbyśmy w tym roku polecieli na Księżyc i z powrotem – odezwała się Diana. Po półtora roku małżeństwa nie mogła już być pewna, czego właściwie chce ani dokąd zmierza.

– Też się tak czułem – przyznał, kiedy usiedli na białym piasku i obserwowali fale rozbijające się o brzeg. Po zmroku na płyciznę przypływały wielkie płaszczki i goście hotelowi wylęgali tłumnie, aby je obserwować. – Najważniejsze jednak, że jakoś przez to przeszliśmy i nadal możemy ze sobą rozmawiać, trzymać się za ręce i tak dalej… A to już dobrze, Di, bo znaczy, że wyszliśmy z tego obronną ręką!