Выбрать главу

Opinie Kang były oczywiście jej oryginalnymi przemyśleniami, a część z nich nie była nigdy wcześniej uzgadniana z Ibrahimem. Na przykład, nieco później tego samego roku, przygnębiona bezsensownym konfliktem antagonizującym lokalną społeczność, obawiająca się nadejścia poważniejszego kryzysu i czująca się, jakby żyli pod ogromną burzową chmurą, która w każdej chwili może się na nich oberwać, Kang napisała w swoim Traktacie:

Obserwujemy zatem wyłanianie się różnych systemów myślowych i religijnych w zależności od modelu tworzących je społeczeństw. To, w jaki sposób ludzie zdobywają pożywienie, determinuje zarówno ich sposób myślenia, jak i wiarę. Społeczeństwa rolnicze wierzą w bogów deszczu, bogów nasion, bogów wszelkiego rodzaju rzeczy mających wpływ na zbiory (Chiny). Ludy hodujące zwierzęta wierzą w pojedynczego boga pasterza (islam). W obu przedstawionych kulturach spotykamy się z prymitywną koncepcją bogów, będących opiekunami, dużymi ludźmi obserwującymi nas z wysokości niczym rodzice, którzy i tak zachowują się jak rozwydrzone dzieci i decydują, kogo wynagrodzić, a kogo potępić jedynie na podstawie ofiar, składanych im przez wystraszonych ludzi, zdanych w całości na ich kapryśną wolę. Religie nakazujące składać ofiary i modlić się do takiego boga, którego można prosić o zrobienie czegoś materialnego, są religiami desperatów i ignorantów. Jedynie w społeczeństwach zaawansowanych, z rozwiniętym poczuciem bezpieczeństwa może powstać religia, będąca w stanie uczciwie wyjść naprzeciw wszechświatowi i ogłosić, iż nie istnieje żadna, wyraźna oznaka boskości oprócz kosmosu, który jest sam z siebie i w sobie, co oznacza, że wszystko jest święte, bez względu na to, czy istnieje jakiś patrzący na wszystko z góry bóg, czy nie.

Ibrahim przeczytał ten rękopis i potrząsnął głową, wzdychając.

— Poślubiłem człowieka mądrzejszego od siebie — powiedział, siedząc w pustym pokoju — mam prawdziwe szczęście. Czasami tylko myślę, że lepiej byłoby, gdybym wybrał naukę o przedmiotach, a nie ideach. W pewnym sensie minąłem się ze swoim powołaniem.

Każdego dnia docierały do nich kolejne informacje o represjach Qing wobec muzułmanów. Ponoć Starą Naukę ceniono wyżej od Nowej, lecz kiedy ze środkowych Chin przybyli gorliwi i nieznający się na rzeczy urzędnicy, zaczęły zdarzać się pomyłki. Na przykład Ma Wuyi, następca Ma Laichiego, dostał nagle rozkaz przeniesienia się wraz ze współwyznawcami do Tybetu. Przenoszą Starą Naukę na nowe terytorium, opowiadali sobie ludzie, kręcąc głowami nad ewidentnym błędem lokalnej biurokracji, który z pewnością przyniesie ofiary w ludziach. Był to trzeci z Pięciu Wielkich Błędów, popełnionych w trakcie kampanii prześladowczej. Niepokój rósł nieustannie.

W końcu jeden z chińskich muzułmanów o imieniu Tian Wu zaczął otwarcie podburzać ludzi z Jahriya do rewolty i uwolnienia się spod dyktatu Benjing. Doszło do tego niedaleko na północ od Gansu, więc wszyscy w Lanzhou znów zaczęli gromadzić zapasy na wypadek wojny.

Wkrótce przybyły chorągwie i tak jak wszystko, tak i wojna, musia-ła przejechać przez Korytarz Gansu, aby dostać się ze wschodu na za-chód. Mimo iż walki toczyły się głównie daleko we wschodnim Gansu, to jednak informacje docierały do Lanzhou bezustannie, podobnie jak i wojska, które ciągle przemaszerowywały przez miasto.

Kang niezmiernie denerwował fakt, że największe walki tej rebelii toczyły się na wschód od nich, pomiędzy nimi a środkiem Chin. Upłynęło kilka tygodni zanim armia Qing zdołała poskromić buntowników Tian Wu, mimo iż sam wódz został zabity niemal od razu. Niedługo potem pojawiły się informacje, że cesarski generał Li Shiyao rozkazał wymordować ponad tysiąc kobiet i dzieci z sekty Jahriya we wschodnim Gansu. Ibrahim był zrozpaczony.

— Teraz już wszyscy muzułmanie w Chinach są w swoich sercach członkami Jahriya.

— Być może — powiedziała cynicznie Kang — lecz jak widać, nie przeszkadza im to akceptować rządowej konfiskaty ziem należących do Jahriya.

Prawdą jednak było również to, że zakony sekty Jahriya zaczęły teraz powstawać prawie wszędzie, w Tybecie, Turkiestanie, Mongolii, Mandżurii i daleko na południu, aż po odległy Yunnan. Żadna inna sekta muzułmańska nie zgromadziła jak dotąd tak wielu wyznawców. Wielu uchodźców uciekających od wojen na zachodzie wstępowało do Jahriya od razu po przybyciu na miejsce i mając dość zamieszania wokół muzułmańskiej wojny domowej, z chęcią przyłączało się do dżihadu przeciwko niewiernym.

Nawet w trakcie tych zamieszek Ibrahim i Kang już w zaawansowanej ciąży udawali się popołudniami na werandę, by odpocząć, obserwując rzekę Tao, wpływającą do Żółtej Rzeki. Rozmawiali o najnowszych wieściach, o pracy, porównywali wiersze lub teksty religijne, jakby tylko to się dla nich naprawdę liczyło. Kang próbowała nauczyć się alfabetu arabskiego, co było dla niej bardzo trudne, lecz jednocześnie budujące.

— Spójrz — mówiła do męża — tego alfabetu nie da się zapisać przy użyciu chińskich głosek. Pewnie tak samo jest i w drugą stronę.

Wskazała dłonią na zbieg obu rzek.

— Mówiłeś kiedyś, że dwa narody mogą mieszać się ze sobą, tak jak wody tych dwóch rzek. Może i tak jest, ale widzisz tę pofalowaną linię, w miejscu, łączenia się wód? Widzisz tę klarowną wodę, nadal obecną pośród żółtej?

— Owszem, ale sto li dalej — zasugerował Ibrahim.

— Być może. Tak się zastanawiam. Pewnie w końcu zostaniesz kimś w rodzaju tych sikhów, o których mi opowiadałeś, którzy łączą to co najlepsze ze starych religii i stwarzają coś nowego.

— A co z buddyzmem? — zapytał Ibrahim. — Mówiłaś, że zmienił on już całkowicie chińską religię. W jaki sposób więc mielibyśmy go odnieść również do islamu?

Zastanowiła się chwilę.

— Nie jestem pewna, czy to możliwe. Budda powiedział, że nie ma bogów, że raczej we wszystkim istnieje obdarzony czuciem byt, nawet w chmurach i w skałach. Wszystko jest święte.

Ibrahim westchnął.

— Bóg musi istnieć. Wszechświat nie mógł powstać z niczego.

— Tego nie wiemy.

— Ja wierzę, że stworzył go Allach. Teraz jednak wygląda na to, że wszystko zależy od nas. On dał nam wolną wolę, aby się przekonać, co z nią zrobimy. Może islam i Chiny znają dwie części tej samej prawdy. Może buddyzm jest kolejną jej częścią, a naszym zadaniem jest odszukać całość, gdyż jeśli tego nie zrobimy, świat okaże się jałowym pustkowiem. Nad rzeką zapadł zmrok.

— Musisz wznieść islam na kolejny poziom — powiedziała Kang. Ibrahima przeszedł dreszcz.

— Sufizm już od wieków usiłował to osiągnąć. Sufiowie próbują się wznosić, a wahabici ściągają ich z powrotem, twierdząc, że nie ma rozwoju, że postęp jest niemożliwy. A tutaj? Cesarz miażdży obie grupy!

— Nie do końca tak jest. Stara Nauka ma oparcie w cesarskim prawie, a księgi twojego Liu Zhu znajdują się w cesarskim zbiorze świętych tekstów. To nie jest tak, jak z daoistami. W porównaniu z islamem nawet buddyzm nie ma poparcia ze strony cesarza.

— Tak było kiedyś — odparł Ibrahim — dopóki, na zachodzie był spokój. Teraz jednak ci młodzi zapaleńcy zaogniają całą sytuację, zaprzepaszczając wszelkie szanse na pokojowe współistnienie.

Kang nic na to nie odpowiedziała, gdyż od zawsze powtarzała mu to samo.