Kang spojrzała na niego. Jej prawe ramię drgnęło w stronę bramy, jakby chciało pójść samo, zostawiając na miejscu resztę jej ciała. Warknęła na syna, chwyciła go za ucho i pociągnęła mocno, tak że musiał stanąć na nogi.
— Pójdziesz albo oderwę ci ucho, ty mały Hui!
— Nie jestem Hui! To Ibrahim jest Hui! Wszyscy tutaj dookoła to Hui! Au! — zawył, kiedy wykręcała mu ucho do granic wytrzymałości. W ten sposób przeciągnęła go przez zalane domostwo, aż do samej bramy.
Kiedy minęli bramę, uderzyła w nich fala powodziowa, niezbyt wysoka, sięgająca jej po pas, a jemu po piersi. Kiedy przeszła, poziom wody pozostał wyższy niż poprzednio i szli teraz po uda w wodzie. Dookoła wzmagał się tak głośny szum, że w ogóle się nie słyszeli i nie mogli też nigdzie dojrzeć służących.
Większe wzniesienie terenu znajdowało się na końcu wąskiej uliczki, prowadzącej na południe, tam też znajdował się miejski mur, więc Kang brnęła w tamtą stronę, rozglądając się za swą służbą. W pewnej chwili potknęła się i zaklęła. Jeden z jej motylich butów został porwany przez wodę. Zrzuciła więc i drugi i szła dalej boso. Shih wyglądał, jakby zemdlał albo popadł w katatonię, objęła go więc ramieniem pod kolanami i niosła, opierając o górną część dużego brzucha. Wołała gniewnie na służących, lecz nie słyszała nawet własnego głosu. Poślizgnęła się i z rozpaczą w głosie wezwała Guanyin, Tę, Która Słyszy Wołania.
Wtedy też spostrzegła Xinwu, płynącego w jej stronę jak wydra, jego twarz miała poważny i zdeterminowany wyraz. Za nim brnęła Pao, a za nią Zunli. Xinwu oderwał Shiha od Kang i walnął go w zaczerwienione ucho.
— Tam! — zawołał do Shiha, wskazując na miejski mur.
Kang nie mogła wyjść z podziwu, widząc, jak Shih niemal pobiegł we wskazanym kierunku, wyskakując co jakiś czas ponad powierzchnię wody. Xinwu został przy niej i pomagał jej brnąć dalej uliczką. Była niczym barka towarowa, którą trzeba było holować pod prąd po kanale, a wysokie fale rozbijały się o jej wydęty brzuch. Pao i Zunli pośpieszyli jej z pomocą, Pao, zapłakana, wołała już z daleka.
— Poszłam dalej, żeby sprawdzić, jak jest głęboko, kiedy wróciłam, myślałam, że pani jest już w lektyce.
Jednocześnie Zunli mówił coś, z czego wynikało, że pani poszła dalej z Pao. Całkowite zamieszanie, w sumie nic nadzwyczajnego.
Reszta służby zgromadzona na szczycie miejskiego muru poganiała tych na dole, wpatrując się w górę rzeki. Ich oczy były ogromne i zdradzały wielkie przerażenie. „Szybciej!” ich usta układały się do tego tylko słowa, „Szybciej!”.
U podnóża muru brązowa woda przepływała wartkim nurtem. Kang w dziwaczny sposób siłowała się z prądem, ślizgając się na swoich małych stopach. Z wierzchołka muru ludzie opuścili drabinę, a Shih czmychnął po niej pierwszy. Po nim zaczęta się wspinać Kang. Nigdy wcześniej nie wchodziła po drabinie, a Xinwu, Pao i Zunli, popychając ją od dołu, wcale jej nie pomagali. Z trudnością przychodziło jej stawianie stóp na zatopionych szczeblach, gdyż jej stopy były krótsze niż szerokość szczebli, przez co, ciężko było jej w nie trafić. Po chwili kątem oka dostrzegła wysoką, brązową falę, sunącą wzdłuż muru, niosącą ze sobą różne przedmioty i zrywającą drabiny i wszystko, co było oparte o mur. Podciągnęła się na rękach i oparła stopę o pierwszy suchy szczebel.
Pao i Zunli wspierali ją od dołu i w ten sposób została ostatecznie podsadzona na sam szczyt miejskiego muru. Pao, Zunli i Xinwu pośpieszyli tuż za nią i wciągnęli na górę drabinę, zanim wielka fala przeszła tuż pod nimi.
Na szczycie muru znalazło schronienie wielu ludzi. Pośród całego rozlewiska była to jedna z niewielu wysp. Z dachu pobliskiej pagody machali do nich następni powodzianie. Wszyscy na murze przyglądali się Kang. która poprawiła suknię i odgarnęła palcami włosy z twarzy, rozglądając się i sprawdzając, czy wszyscy z jej domostwa byli w pobliżu. Uśmiechnęła się. To był pierwszy raz, kiedy widzieli ją uśmiechniętą.
Zanim nieco później tego samego dnia znów spotkała się z Ibrahi-mem, po tym, jak przewieziono ją w łodzi wiosłowej na południowe wzgórze, górujące nad zatopionym miastem, Kang już się nie uśmiechała. Przyciągnęła do siebie Ibrahima i razem siedzieli tak pośród panoszącego się chaosu.
— Posłuchaj mnie — powiedziała, trzymając dłoń na swoim brzuchu — jeżeli to będzie córka…
— Wiem — odpowiedział Ibrahim.
— Jeżeli będzie dana nam córka… to nie będzie więcej żadnego krępowania stóp.
4. Życie po życiu
Wiele lat później, całe życie później, dwoje starszych ludzi siedziało na werandzie, wpatrując się w przepływającą rzekę. W przeciągu spędzonego wspólnie czasu przedyskutowali już niemal wszystko, wspólnie spisali nawet historię świata, lecz teraz rzadko ze sobą rozmawiali i tylko czasem wymieniali się obserwacjami na temat upływającego dnia. Bardzo rzadko rozmawiali o przeszłości i nigdy w swoich rozmowach nie wracali do tamtych czasów, kiedy razem zasiadali w ciemnym pokoju, aby wejść w płomień świecy i oglądać migawki ze swych przeszłych żyć. Zbyt niepokojące było dla nich przywoływanie trwogi i przerażenia tamtych chwil. Poza tym osiągnęli swój cel, zdobyli upragnioną wiedzę. Teraz już wiedzieli, że znają się od tysięcy lat. Byli starym małżeństwem. Wiedzieli o tym i to im wystarczało. Nie było sensu dalej tego zgłębiać.
To również jest bardo albo nawet nirwana, to jest właśnie dotyk wieczności.
Pewnego dnia, jakiś czas później, przed wyjściem na werandę, gdzie wraz z partnerką zwykł podziwiać zachód słońca, staruszek spędził całe, długie popołudnie nad czystą kartką papieru, rozmyślając i przyglądając się wysokim stertom ksiąg i rękopisów, zgromadzonych w jego gabinecie. W końcu wziął do ręki pędzel i zaczął pisać, wykonując nim powolne pociągnięcia.
Majątek i cztery wielkie nierówności Rozproszone zapiski i zniszczone ruiny Starego Świata mówią nam, że najstarsze cywilizacje zrodziły się w Chinach, Indiach, Persji, Egipcie, na Środkowym Zachodzie i w Anatolii. Pierwsi rolnicy tych urodzajnych terenów nauczyli się uprawiać ziemię i magazynować płody rolne, dzięki czemu otrzymywali zbiory znacznie przewyższające ich potrzeby. Wspierani przez kapłanów wojskowi bardzo szybko objęli władzę w każdym z tych regionów i odtąd było ich tam coraz więcej. Gromadzili nadmiar płodów rolnych, głównie na własny użytek za pośrednictwem podatków i bezpośrednich konfiskat. Siłę roboczą, jako taką, podzielono na opisane przez Konfucjusza grupy oraz wprowadzono hinduski system kastowy: wojownicy, kapłani, rzemieślnicy i rolnicy. Wraz z podziałem siły roboczej podporządkowanie rolników żołnierzom i kapłanom uzyskało charakter urzędowy. Podporządkowanie to trwa do dziś i jest to pierwsza wielka nierówność.
Wraz z podziałem cywilizowanej siły roboczej, o ile nie wcześniej, mężczyźni ustanowili dominację nad kobietami. Być może doszło do tego już we wcześniejszych epokach, w czasie zwykłej walki o przetrwanie, lecz dziś nie sposób tego dociec. Dziś na własne oczy widzimy, że w kulturach rolniczych kobiety pracują zarówno w domu, jak i w polu. W gruncie rzeczy rolnicze życie wymagało pracy od wszystkich, lecz od wczesnych dziejów kobiety robiły to, co kazali im mężczyźni, a rozkład władzy w każdej rodzinie przypominał ogólnie panującą sytuację: król i jego następca sprawowali władzę nad resztą. To była druga i trzecia nierówność, dominacja mężczyzn nad kobietami i dziećmi.
W trakcie kolejnej małej epoki rozpoczął się handel pomiędzy pierwszymi cywilizacjami. Jedwabnymi szlakami łączącymi Chiny, Baktrię, Indie, Persję, Zachód i Afrykę transportowano nadmiar płodów rolnych po całym Starym Świecie. Rolnictwo pozytywnie zareagowało na otwierające się okazje do handlu, nastąpił wzrost produkcji zbóż i mięsa oraz dalszy rozwój upraw wyspecjalizowanych, oliwek, winogron i sadów morwowych. Jednocześnie rzemieślnicy wytwarzali nowe narzędzia, maszyny rolnicze i statki. Grupy, a nawet całe narody kupców i handlarzy zaczęły naruszać monopol na władzę skupioną dotąd w pierwszych wojskowo-kapłańskich imperiach, a pieniądz zaczął wypierać ziemię, jako źródło władzy. Działo się to znacznie wcześniej niż podają, Ibn Khaldun i maghrebscy historycy, jeszcze przed nadejściem okresu klasycznego, tzn. około 1200 roku przed hidżrą, zmiany wywołane rozwojem handlu naruszyły stare obyczaje i pogłębiły trzy pierwsze nierówności, a tym samym zrodziły wiele nowych pytań odnośnie natury człowieka. Wielkie klasyczne religie powstały właśnie po to, aby udzielić odpowiedzi na te pytania: w Persji zoroastryzm, w Indiach buddyzm, a w Grecji filozofie racjonalistyczne. Bez względu na ich metafizyczne szczegóły każda z cywilizacji stała się częścią świata zaangażowanego w przepływ majątku, tam i z powrotem, tam i z powrotem, a ostatecznie do rąk elit. Przepływ majątku stał się siłą napędową zmian w stosunkach międzyludzkich, innymi słowy, historii. Gromadzony majątek rodził jeszcze większy majątek.