Выбрать главу

— Ciekawe. To Hindusi, prawda?

— Hindusi, buddyści, sikhowie. Oni chyba wyznają jakąś kombinację tych trzech wiar lub jakąś całkowicie inną religię, wymyśloną przez Keralę Trawankoru. Indyjscy guru często tak robią, a ten najwidoczniej jest jednym z nich.

Sułtan Selim potrząsnął głową.

— Jedz — rozkazał.

Ismail ujął w dłonie czarę z sorbetem.

— A czy oni używają greckiego ognia albo czarnej alchemii z Samarkandy?

— Nie wiem. Samarkanda, o ile mi wiadomo, opustoszała po latach zarazy i trzęsieniu ziemi, lecz alchemia mogła przetrwać i nadal rozwijać się w Indiach.

— A więc atakuje nas czarna magia — zastanowił się sułtan, a jego twarz przybrała zaintrygowany wyraz.

— Nie potrafię tego stwierdzić.

— A co z tą ich marynarką?

— Wiesz na ten temat więcej niż ja, Ekscelencjo. Słyszałem, że żeglują pod wiatr.

— Znowu jakieś czary!

— Raczej maszyny, Ekscelencjo. Jeden z sikhijskich korespondentów opowiedział mi kiedyś, że gotują wodę w szczelnych kotłach, a parę z wielką siłą przepuszczają przez rury, niczym pociski w lufach pistoletów. Para napiera na łopatki, jak nurt rzeki na młyńskie koło i w ten sposób statek płynie do przodu.

— Przecież w ten sposób mógłby się poruszać jedynie do tyłu.

— Dla nich to jest właśnie do przodu, Ekscelencjo. Sułtan spojrzał na lekarza zdziwionym wzrokiem.

— A to nie wybucha?

— Jeśli coś pójdzie nie tak… Selim zastanowił się przez chwilę.

— To ci dopiero ciekawostka! Jeśli kula armatnia trafiłaby w kocioł z gotującą się wodą, wtedy cały statek wyleci w powietrze.

— Najprawdopodobniej tak. Sułtan byt już zadowolony.

— To będzie świetny trening dla moich artylerzystów. A teraz chodź ze mną!

I wyprowadził z pokoju całą świtę: sześciu strażników, kucharza, kelnerów, astronoma, służącego i naczelnego, Czarnego Eunucha seraju Wszyscy udali się za doktorem, którego sułtan ujął pod ramię i przeprowadził przez Bramę Szczęśliwości, prosto do haremu, nie zwracając się ani słowem do strzegących go strażników i pozostawiając całą świtę na zewnątrz, aby sami ustalili, kto tym razem ma wejść za nim do środka. Ostatecznie weszli tylko kelner i Czarny Eunuch.

W seraju wszystko było z marmuru i złota, z jedwabiu i atłasu, ściany pokojów wejściowych pokrywały religijne malowidła i ikony z czasów Bizancjum. Sułtan skinął na Czarnego Eunucha, który płytkim ukłonem zgodził się pilnować odległych drzwi.

Po chwili pojawiła się jedna z konkubin, a za nią cztery służki. Była to młoda kobieta o rudych włosach i alabastrowej skórze. Nie była albinoską, miała naturalnie białą skórę i należała do tych sławnych, białych niewolnic seraju, które ocalały spośród rdzennych mieszkańców Firanii. Osmańscy sułtani wychowali wiele ich pokoleń, dbając przy tym o absolutną czystość krwi. Nikt spoza seraju nigdy nie oglądał tych kobiet i nikt poza pałacem sułtana nigdy nie widział mężczyzn używanych do rozpłodu.

Rude włosy młodej kobiety lśniły jak polerowana miedź, miała różowe sutki i niemal przezroczystą, białą skórę, spod której prześwitywały niebieskie żyły, szczególnie widoczne na piersiach, teraz nieco nabrzmiałych. Lekarz od razu zauważył, że dziewczyna była w ciąży. Sułtan najwyraźniej nie zwracał na to uwagi. Była jego ulubienicą i nadal posiadał ją każdego dnia.

Rozpoczęła się znana wszystkim rutyna. Odaliska podeszła do łoża osłoniętego draperią, sułtan podążył za nią i nawet nie trudził się, by zaciągnąć za sobą draperie. Asystujące kobiety pomogły dziewczynie odpowiednio ułożyć się na poduszkach, rozchyliły jej ramiona i uda, które uniosły nieco do góry. Selim, widząc to, rzekł:

— O tak. — I wszedł do łóżka.

Wyciągnął z pantalonów swój wzwiedziony członek i położył się na dziewczynie. Kołysali się razem w tradycyjny sposób, a po jakimś czasie sułtan zadrżał, wydał z siebie zduszony pomruk i skończył. Usiadł obok dziewczyny, głaskał jej brzuch i uda.

Spojrzał przez ramię na Ismaila, jakby coś przyszło mu do głowy, — Jak tam jest teraz? Tam, skąd pochodzi ta dziewczyna? — zapytał.

— Nie wiem, Ekscelencjo.

— Powiedz mi, co słyszałeś.

— Słyszałem, że Firania, rozciągająca się na zachód od Wiednia, jest podzielona między Andaluzyjczyków i Złotą Ordę. Andaluzyjczycy to w większości sunnici żyjący na starych ziemiach Franków i na wyspach na północ od nich. Oczywiście obecne są też frakcje sufickie i wahabickie, które walczą ze sobą o względy emirów. Wschód zaś to mieszanka Złotej Ordy i książąt powiązanych z Safawidami, z których wielu to szyici. Jest też wiele klasztorów sufich. Ponadto zajmują wyspy i Półwysep Rzymski, choć tam jest więcej Berberów i Maltańczyków.

Sułtan pokiwał głową.

— A więc rozwijają się.

— Tego nie wiem. Wiadomo, że pada tam o wiele częściej niż na stepach, i że wszędzie są góry albo wzgórza. Na północnych wybrzeżach rozciągają się równiny, tam uprawia się winogrona i inne rośliny. Z tego, co wiem, wynika, że Al-Andalus i Półwysep Rzymski mają się całkiem dobrze. O wiele gorzej jest za to na północ od gór. Mówią, że niziny nadal są nie do życia.

— A to niby dlaczego?

— Panuje tam zimny i wilgotny klimat, tak mówią. — Doktor wzruszył ramionami. — Do końca nie wiadomo, może biała skóra tamtejszych mieszkańców czyni ich bardziej podatnymi na zarazę. Tak twierdził niegdyś Al-Fregana.

— Teraz mieszka tam wielu dobrych muzułmanów i jak na razie nie zapadają na groźne choroby.

— Zgadza się. Są też bałkańscy Osmanowie, Andaluzyjczycy, Safawi-dzi, Złota Orda, sami muzułmanie, może oprócz garstki Żydów i Romów.

— Ależ islam jest różnorodny — zamyślił się sułtan, gładząc dłonią włosy tonowe swojej odaliski. — Opowiedz mi jeszcze raz, skąd pochodzą przodkowie tej dziewczyny?

— Z wysp leżących na północ od wybrzeży państwa Franków — zaryzykował twierdzenie lekarz — z Anglii. Tamtejsi mieszkańcy mieli wyjątkowo jasną karnację. Zaraza nie dotarła do najodleglejszych zakątków wysp, a mieszkające tam ludy zostały odkryte i zniewolone dopiero wiek czy dwa później. Ponoć nawet nie wiedzieli, że na świecie wszystko się zmieniło.

— Dobrą tam mieli ziemię?

— Raczej nie. Same skały i lasy. Żyli z hodowli owiec i połowu ryb. To były prymitywne ludy, podobnie jak te z Nowego Świata.

— A skąd mieli złoto?

— O ile wiem, Anglia była bardziej znana z cyny niż złota. — Ilu z ocalałych zabrano stamtąd?

— Z tego, co czytałem, wynika, że około kilku tysięcy. Większość wymarła bądź zmieszała się z resztą populacji. Być może jesteś w posiadaniu ostatnich żyjących przedstawicieli czystej krwi.

— Tak. A ta jest w ciąży z jednym z nich, ze wszystkim cię zaznajomię w odpowiednim czasie. Aby utrzymać linię, dbamy o mężczyzn równie dobrze, co o kobiety.

— Bardzo rozsądnie.

Sułtan spojrzał na Czarnego Eunucha.

— Jestem już gotów na Jasminę.

Do pokoju weszła następna dziewczyna, o głęboko czarnej skórze. Jej ciało bardzo przypominało ciało białej odaliski, lecz ta nie była w ciąży. Kiedy stały obok siebie, wyglądały jak dwie figury szachowe. Czarna dziewczyna zajęła teraz miejsce białej. Sułtan wstał i podszedł do niej.

— No cóż, Bałkany to smutna kraina — zadumał się — ale dalej na zachód jest chyba lepiej. Moglibyśmy przenieść stolicę imperium do Rzymu, tak jak oni przenieśli kiedyś swoją tutaj.