— W tym przypadku bada się konkretne rzeczy, a nie opowieści. To coś innego niż historia, bardziej przypomina naukową ekspertyzę warunków materialnych, w których żyły wczesne społeczności, oraz wytwarzanych przez nie przedmiotów. Archeologia to nauka, która pojawiła się w początkowej fazie rozkwitu islamu, głównie w Syrii i Iraku. Później zapomniano o niej na wiele łat, aż do rozpoczęcia się nahdy, czyli swoistego renesansu, odrodzenia się wysokiej kultury islamskiej w takich miastach jak Teheran czy Kair pod koniec pierwszego ćwierćwiecza, przed nadejściem Długiej Wojny, która ostatecznie obróciła wszystko w ruinę. Nasza dzisiejsza wiedza z zakresu fizyki i geologii umożliwia coraz nowsze metody przeprowadzania badań. Na wykopaliskach i przy rekonstrukcjach prace trwają nieustannie, odkrywane są coraz ciekawsze rzeczy, a wielu ludzi rozpoczyna poszukiwania na własną rękę. Wszystko rozwija się bardzo obiecująco. Ta gałąź nauki dopiero co się rozwija i chyba przez to jest tak fascynująca. Do tego Firania okazuje się być najlepszym miejscem do jej praktykowania, to przecież starożytna kraina.
Wskazała dłonią na rzędy stojących głazów, przypominających szkółkę zasadzoną ręką kamiennego bóstwa, które nigdy nie zjawiło się z powrotem, żeby zebrać plon. Nad ich głowami płynęły chmury, błękitne niebo zdawało się był płaskie i nisko zawieszone.
— Oczywiście chodzi nie tylko o to czy o kamienne kręgi w Brytanii, lecz również o kamienne grobowce, pomniki, a nawet całe wsie. Będę musiała cię kiedyś zabrać na Orkady, sama się tam wkrótce wybiorę, więc możemy jechać razem. Pomyśl o tym, może chciałabyś studiować coś takiego w ramach uziemienia się po madame Fawwaz i jej baśniach tysiąca i jednej nocy.
Budur przeciągnęła dłonią po powierzchni ciosanego kamienia, pokrytej cienką warstwą różnobarwnych porostów. Chmury przyśpieszyły.
— Dobrze, ciociu. Zastanowię się.
6.
Jej czas wypełniały zajęcia, praca w laboratorium, spacery po porcie i molo, sen o nowej syntezie i o islamie, który mieścił w sobie to, co najważniejsze w buddyzmie, wyznawanym przez większość naukowców w jej otoczeniu. Zauważyła, że prawie wszystkie kobiety pracujące w laboratorium Idelby były mniszkami, a wielu mężczyzn mnichami. Najważniejsze było współczucie, dobre uczynki czy agape, jak nazywali ją starożytni Grecy — duchy tych miejsc, ludzie, którzy w swoim utraconym raju przerobili już każdą historię, nawet tę o raju utraconym, w postaci platońskich opowieści o Atlantydzie, które według najnowszych badań archeologicznych, prowadzonych na Krecie, okazują się prawdziwe.
Budur zaczęła pojawiać się na zajęciach z nowego przedmiotu, z archeologii, historii, która wykraczała poza czcze gadanie i która pretendowała do miana prawdziwej nauki, jaką zajmowała się dziwna mieszanka ludzi. Byli tam geolodzy, architekci, fizycy, uczeni w Koranie i historycy, a każdy z nich badał nie tylko opowieści, lecz również pozostałe po nich artefakty.
Tymczasem rozmowy toczyły się dalej, zarówno na zajęciach u Kirany jak i wieczorami w kawiarniach. Pewnej nocy w jednej z kafejek Budur zapytała Kiranę, co sądzi o archeologii, na co kobieta odpowiedziała:
— O tak, archeologia jest bardzo ważna, choć, jakby na to nie spojrzeć, cóż mogą nam powiedzieć stojące głazy! Ostatnio słyszałam, że gdzieś na południu odkryli jaskinie z bardzo starymi malowidłami na-ściennymi, które są ponoć jeszcze starsze od Greków. Zapisałam sobie gdzieś nazwiska ludzi, którzy zajmują się tym w Awinionie, mogę ci je podać.
— Dzięki.
Kirana popijała kawę i przez chwilę słuchała toczących się rozmów. Później w panującym gwarze zwróciła się do Budur.
— Sądzę, że to, co najciekawsze, oprócz oczywiście teorii, o których rozprawiamy, nigdy nie zostało spisane. Przede wszystkim chodzi o kobiety, jako że większość z naszych dokonań nigdy nie doczekało się uwiecznienia, proste rzeczy z życia codziennego, wychowywanie dzieci, karmienie rodziny, utrzymywanie domowego ogniska — wszystko to jest przecież kulturą, przekazywaną ustnie z pokolenia na pokolenie. Kang Tongbi nazwała ją kulturą maciczną. Musisz kiedyś przeczytać jej prace. W każdym razie, w kulturach macicznych nie ma czegoś takiego jak dynastie, wojny czy odkrycia i podboje nowych lądów, dlatego też historycy nigdy nie poświęcali czasu na ich opis i zbadanie — w jaki sposób są przekazywane, jak ewoluują w czasie wraz ze zmieniającymi się warunkami materialnymi i społecznymi.
— W haremie za to jest to na porządku dziennym — powiedziała Budur, czując się z lekka onieśmielona sytuacją, w której, na zatłoczonej lawie siedziały tak blisko siebie, że aż stykały się kolanami. Kuzynka Yasmina prowadziła niegdyś wśród dziewcząt tajne kursy całowania i inne przydatne sesje, tak więc Budur doskonale zdawała sobie sprawę, co mogło oznaczać kolano Kirany, napierające na jej udo. Zdecydowała się jednak nie zwracać na to uwagi i mówiła dalej.
— Rzeczywiście przypomina to baśnie Szeherezady. Snucie historii, aby przetrwać. Myślę, że tak właśnie wygląda historia kobiet, jak przekazywane sobie nawzajem opowieści. Każdego dnia proces ten zaczyna się od nowa.
— Zgadza się. Szeherezada to dobra bajka, ucząca nas radzić sobie z mężczyznami. Sądzę jednak, że istnieją o wiele lepsze metody przekazywania historii przez kobiety, innym, na przykład młodszym, kobietom. Grecy mieli własną, fascynującą mitologię, w której pełno było bogiń, urzeczywistniających wszelkie modele relacji między kobietami. Demeter, Persefona… Mieli też swoją poetkę tylko od tych rzeczy, Safonę. Nie słyszałaś o niej? Podam ci później kilka tytułów.
7.
W ten sposób zaczęły się ich liczne, osobiste rozmowy przy kawie, trwające do późnej nocy w wychłostanych deszczem kafejkach portowych. Kirana pożyczyła Budur mnóstwo literatury na przeróżne tematy, lecz przede wszystkim o historii Firanii; o tym, jak Złota Orda przeżyła zarazę, która uśmierciła chrześcijan, o niesłabnących wpływach koczowniczych struktur Złotej Ordy na terenach potomków kultur państw Skandistanu, o napływie Maghrebczyków do Al-Andalus, Nsary i wysp Celtów, o strefie wzajemnej rywalizacji pomiędzy tymi dwoma nurtami napływającej ludności, która wytworzyła się wzdłuż linii doliny Renu. Inne woluminy opisywały pochody Turków i Arabów przez Bałkany, które dodatkowo zaogniały sytuację w emiratach firańskich, niewielkich państwach Taify, które od wieków walczyły między sobą w zależności od panujących władz: sunnici, szyici, sufiowie, wahabici, Turcy, Tatarzy czy Maghrebczycy, wszyscy desperacko walczyli o dominację lub o przetrwanie, tworzący przy tym porządek, w jakim kobiety były najczęściej poszkodowane. Wyjątkiem był Daleki Zachód. Tylko tam, na długo przed wybuchem Wielkiej Wojny prężnie rozwijała się kultura. Według Kirany, Nsara zawdzięcza swą charakterystyczną postępowość nie tylko oceanowi, który służył jako kanał komunikacyjny pomiędzy odległymi kulturami, lecz również swojej własnej historii, gdyż od samego początku była azylem dla środowisk skrajnych i heterodoksyjnych, miastem założonym przez legendarną uchodźczynię, sułtankę Katimę.
Budur zaniosła książki do siebie. Niektóre z nich próbowała czytać swoim niewidomym żołnierzom. Raz przeczytała im o Wspaniałej Rewolucji Ramadanowej, w której kirgiskie i tureckie kobiety przejęły kontrolę nad elektrowniami na północ od Samarkandy, a następnie wprowadziły się do ruin tego sławetnego miasta, opustoszałego od ponad wieku z powodu serii potężnych trzęsień ziemi. Tam założyły nową republikę, w której święte prawo Ramadanu obowiązywało przez okrągły rok, a codzienne życie mieszkańców było nieprzerwanym aktem oddania bożej łasce, wszyscy ludzie byli równi wobec siebie, mężczyźni i kobiety, dorośli i dzieci. W ten sposób miasto odzyskało sławę, jaką cieszyło się w dziesiątym wieku, utrzymując jednocześnie wysoki poziom kultury i poszanowania dla prawa. Ludziom żyło się dobrze, dopóki szach nie wysłał swoich armii z Iranu na wschód i nie zmiażdżył ich pod zarzutem herezji.